Ariana | Blogger | X X

poniedziałek, 31 grudnia 2018

Podsumowanie roku i plany na 2019

Nadszedł ostatni dzień roku, a wraz z nim - czas na małe, tradycyjne rozliczenie się z mojej działalności:

  • Może nie jest to niczym wielkim, ale - wróciłam do publikowania swoich tekstów!
  • Blogowy licznik pokazuje, że Historie pisane piórem zostały wyświetlone już ponad 520 tysięcy razy
  • Posty zostały skomentowane równo 2620 razy
  • Wyłączając ten post, opublikowałam 196 wpisów (w ciągu samego 2018 r. wstawiłam ich 20)
  • Choć oficjalne pisanie Diabolik Lovers zakończyłam rok temu, w ciągu ostatnich miesięcy przybyły 2 dodatkowe rozdziały tej historii - Muzyk o dziwnych oczach oraz Nasza wampirza pociecha
  • Poza wspomnianymi wyżej rozdziałami, opublikowałam jeszcze:
    1 one-shot z Bungou Stray Dogs, czyli Wzór do (nie)naśladowania
    2 opowiadania autorskie - Numer 9 oraz Porcelanową baletnicę
    4 rozdziały fanfiction o BTS - We don't talk anymore

Nie ma czego ukrywać - ten rok nie należał do najaktywniejszych. Niewiele pisałam i jeszcze mniej publikowałam. Co najgorsze - wygląda na to, że jeszcze nie całkiem wygrzebałam się ze swojego "doła". Wciąż nie jestem z siebie dumna, ale jest już lepiej. Przynajmniej zaczęłam coś pisać i osiągnęłam jeden z postawionych sobie rok temu celów - napisałam, od początku do końca, całą jedną historię, którą jest We don't talk anymore. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to nic wybitnego, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie będę się spieszyć, tylko - jeśli tak trzeba - podążać przed siebie małymi kroczkami. 

A teraz przejdźmy do planów na rok 2019:

Po pierwsze, publikowane będą dalsze rozdziały We don't talk anymore.
Po drugie, będę pracować nad Nastoletnim terrorem. Trochę to jeszcze potrwa, ponieważ na nowo konstruuję cały świat, fabułę i bohaterów, a chcę zrobić to dobrze. Jeśli więc czekacie na tę historię, to niestety musicie uzbroić się w cierpliwość.
Po trzecie, przyszedł mi do głowy pomysł na fanfiction z Bungou Stray Dogs i chcę go wykorzystać.

Miejmy nadzieję, że nadchodzący rok będzie lepszy od minionego oraz że przyniesie nam to, co ma w ofercie najlepszego~. 
Szczęśliwego Nowego Roku! 


niedziela, 30 grudnia 2018

Diabolik Lovers: Bonus VIII: Nasza wampirza pociecha


Myślicie, że wychowywanie dziecka jest trudne? To wyobraźcie sobie, że to dziecko o nadludzkiej sile, szybkości oraz o niesamowicie wyostrzonych zmysłach. Dziecko, które potrafi wyłamać szczebelki łóżeczka, czmychnąć z prędkością światła na drugi koniec pomieszczenia i obudzić się po usłyszeniu najcichszego szmeru. Dziecko, które okazjonalnie teleportuje się bądź lewituje w najmniej odpowiednich momentach. Dziecko z dwoma ostrymi jak brzytwa kłami. Czy czujecie się już wystarczająco przerażeni?


Będę szczera – wychowywanie dziecka wampira nie należało do najprostszych zadań w moim życiu. Ale wiecie co? Mimo tych wszystkich kłopotów, wciąż sprawiało mi to niewyobrażalną radość.


– Tokiya! – zawołałam niemal błagalnie, wychodząc z łazienki z białym, puchatym ręcznikiem w rękach.

niedziela, 30 grudnia 2018

We don't talk anymore: 2




[160923, Jimin]

Pierwsze rysy na kruchej powierzchni szczęścia pojawiły się zaledwie kilka dni później. Zaczęło się dość niewinnie – Jungkook momentami wydawał się jakiś cichszy, może nie do końca obecny duchem. Jimin zerkał na niego dyskretnie co jakiś czas, ale nie zauważył żadnych innych niepokojących objawów. Maknae* śmiał się z żartów innych członków zespołu i wygłupiał wraz z nimi w trakcie przerw w nauce nowej choreografii. Jimin był więc niemal skłonny przypisać te chwilowe anomalie zwykłemu zmęczeniu. Niemal.

poniedziałek, 24 grudnia 2018

Bungou Stray Dogs: Wzór do (nie)naśladowania




Do Bożego Narodzenia pozostało zaledwie kilka dni, a zadań zlecanych Zbrojnej Agencji Detektywistycznej wcale nie ubywało. Wręcz przeciwnie – okres przedświątecznego szaleństwa przynosił jeszcze więcej zgłoszeń. Co niekoniecznie wprowadzało detektywów w dobry nastrój…

– Nie wierzę! – Rozwścieczony głos przeciął gwałtownie powietrze wypełniające ruchliwą ulicę. Kilku obładowanych zakupami przechodniów odwróciło ze zdziwieniem głowy, by znaleźć jego źródło. Okazał się nim być Doppo Kunikida, przedzierający się gniewnie przez tłum. Palce jego prawej dłoni zaciśnięte były na kołnierzu towarzyszącego mu mężczyzny, którego bezceremonialnie ciągnął za sobą. – A raczej wierzę, ale wciąż nie dociera do mnie, jak można być takim idiotą. Kto normalny na widok świątecznych lampek postanawia się na nich powiesić?! Jeśli już musisz dawać upust swoim samobójczym skłonnościom, to rób to w czasie wolnym, a nie w godzinach pracy! Przez ciebie szlag trafia mój dzisiejszy grafik. Z n o w u ! 

niedziela, 23 grudnia 2018

We don't talk anymore: I (Like)



[140304, Jungkook]

Jungkook mierzył krytycznym spojrzeniem swoje odbicie w lustrze. Kciukiem i palcem wskazującym złapał pasmo krótkich włosów. Potarł je, pociągnął i z niezadowoleniem wydął wargi. Według niego ciemnoczerwona barwa kosmyków nie współgrała dobrze z intensywnie żółtym mundurkiem.
Nagle czyjaś ręka objęła jego ramiona, a w lustrze pojawiła się uśmiechnięta twarz Jimina.
– Jak tam? Gotowy do drogi? Jungkook odetchnął głęboko, starając się zapanować nad nerwami. 
– Chyba tak. 
– To chodź, wszyscy już czekają. – Jimin zmierzwił kolorowe kosmyki na jego głowie. – Pewnie wszystkie dziewczyny będą się za tobą oglądały, przystojniaku. Jungkook skrzywił się, czując jak na samą myśl o czymś takim ścisnął mu się żołądek. 
– Spokojnie, obronimy cię – zapewnił Jimin, szczerząc zęby w uśmiechu. Mina mu jednak zrzedła, kiedy łokieć Jungkooka wbił się w jego żebra.

niedziela, 16 grudnia 2018

We don't talk anymore: 1




[160917, Jimin]
Trzy z czterech cyfr na ekranie odblokowanego smartfona ustąpiły miejsca nowym. Jedynka, siódemka i dwa zera. Upewniwszy się o wybiciu tej godziny, Jimin powrócił wzrokiem do trzymanej na kolanach książki. Był tylko jeden, mały szkopuł. A mianowicie, znowu czytał ten sam akapit. Już czwarty raz z rzędu. Choć jego spojrzenie przesuwało się po zapisanych stronach, to jego uwaga skupiała się na czymś zupełnie innym.
Chwilę wcześniej usłyszał parkujący pod budynkiem samochód i teraz nasłuchiwał odgłosu powoli zbliżających się kroków. Mógł zgadywać, do kogo one należały, ale podświadomie już to wiedział. Z wyczekiwaniem spojrzał w kierunku drzwi.

niedziela, 9 grudnia 2018

We don't talk anymore: 0




[160904, Jungkook]    

W skali od jeden do dziesięciu, w tamtej chwili Jungkook oceniłby swoje szczęście na jedenaście. Siedząc pomiędzy Namjoonem a Jiminem przy stole zastawionym jedzeniem, czuł się jakby osiągnął pełnię szczęścia. Nawet jeśli Namjoon po raz n-ty starał się mu wyjaśnić zasady stosowania pewnego angielskiego czasu (choć Jungkook już zdążył zapomnieć, jak się ów czas nazywał), podczas gdy Jimin wyciągał przed nich rękę z telefonem, zmuszając go tym samym do kolejnego uśmiechu (od czego bolały go już policzki). Nawet jeśli Seokjin, zanosząc się śmiechem, próbował opowiedzieć jeszcze jeden ze swoich żartów, doprowadzając tym samym Hoseoka do granic wytrzymałości. Nawet jeśli Hoseok w ataku śmiechu wpadł na Yoongiego, niemal wytrącając mu z ręki pałeczki, którymi ten starał się obrócić smażące się na stole mięso. I nawet jeśli w skutek tego Yoongi przypadkiem trącił Taehyunga, niszcząc jego próbę artystycznego sfotografowania zawartości talerza. Nic z tego nie burzyło jego szczęścia. Nie tego dnia.

niedziela, 2 grudnia 2018

We don't talk anymore: Wstęp


Nadeszła ta chwila! Po roku przerwy wracam z zupełnie nowym fanfiction, nad którym pracowałam przez ten czas. Było to takie moje małe wyzwanie; cel, jaki sobie wyznaczyłam. Został on osiągnięty, teraz pozostaje mi więc przekonać się, z jakim skutkiem. Liczę na wasze szczere opinie~.
W tym poście poznacie wszystkie najważniejsze informacje, więc czytajcie uważnie!

1. We don't talk anymore będę wstawiać tutaj, a także na wattpada (https://www.wattpad.com/user/LadyKanra) i na Archive of Our Own (https://archiveofourown.org/users/Arpena/profile). Możecie więc czytać tam, gdzie będzie wam wygodniej. 

2. Pierwsza część WDTA zostanie opublikowana 181209 i od tego momentu planuję dodawać rozdziały regularnie, co niedzielę.

3. W fanfiction znajduje się wiele odwołań do rzeczywistości (przykładem niech tu będzie samo istnienie BTS). Pamiętajcie jednak, że opisane zdarzenia to w większości fikcja literacka.

piątek, 26 października 2018

Numer 9


Z niespokojnego snu wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Kiedy damski krzyk przeciął powietrze, każąc wszystkim opuścić łóżka, oczy Natsume były już szeroko otwarte.
            – Śniadanie za dziesięć minut – oznajmiła kobieta stojąca w drzwiach. Nie czekając na niczyją reakcję, opuściła pomieszczenie.
            Słysząc charakterystyczne kliknięcie zamka w drzwiach, oderwał wreszcie wzrok od spodu znajdującego się nad nim łóżka i rozejrzał się po pokoju skąpanym w szarości poranka. Wypełniały go dzieci obu płci, najmłodsze miało może siedem lat, a najstarsze trzynaście.  Wszystkie dziwnie jak na tak młody wiek ponure, ciche i zamknięte w sobie. Dziewczynka skulona na łóżku po przeciwnej stronie pokoju łkała cicho z twarzą wtuloną w poduszkę. Siedzący na podłodze obok chłopiec pustym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń. Pozostałe dzieci krzątały się w milczeniu, ścieląc łóżka i zakładając na siebie identyczne stroje, składające się z tenisówek, prostych spodni oraz koszul. Każda część ich odzieży była w tym samym białym kolorze, tak jak niemal wszystko inne, co widywali na co dzień. Białe były ściany, sufity oraz podłogi większości pomieszczeń, w jakich przyszło spędzać im życie, białe były stroje zajmujących się nimi opiekunów, białe były meble i pościel. Tak, jakby wszystko w tym miejscu zostało wyprane z wszelkich kolorów.

sobota, 29 września 2018

Kwiat paproci

Czyli co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu?


Sugerując się propozycją jednej z czytelniczek, tym razem postanowiłam omówić serię Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk! Pierwszy tom przeczytałam niestety dość dawno, ale za to wszystkie pozostałe miałam w ręce w te wakacje. Na początek, standardowo ostrzegę:

Uwaga! Tekst może zawierać spoilery

Jak już na wstępie to zaznaczyłam, Kwiat paproci jest dziełem rodzimym - napisała go Polka, Katarzyna Berenika Miszczuk. Muszę przyznać, że jest ona jedną z moim ulubionych polskich pisarek. Gdybym miała wskazać swoją ulubioną powieść jej autorstwa, to padłoby pewnie na serię "diabelsko-anielską", ale o tym może innym razem...


niedziela, 16 września 2018

Bungou Stray Dogs: Dead Apple

Czyli o serii jabłkowych samobójstw...


Pytałam was o propozycje na temat posta, a w końcu sama wymyśliłam własny, ups. To nie tak, że nie wykorzystam waszych pomysłów - wręcz przeciwnie. Postanowiłam jednak w tym tygodniu obejrzeć film, na który czekałam z niecierpliwością. Tak też zrobiłam, a skoro jestem po tym na świeżo, to szkoda byłoby o nim nie napisać, prawda? Cóż, przynajmniej ja tak uważam. 

[UWAGA! Tekst zawiera spoilery]

Film, o którym mowa, to tak jak wskazuje tytuł posta - Bungou Stray Dogs: Dead Apple (lub w oryginale: 文豪ストレイドッグス DEAD APPLE).

środa, 5 września 2018

Porcelanowa baletnica



Dla Roseanne czas dzielił się na ten sprzed i po wypadku.
            Przed wypadkiem były mordercze treningi i śliczne, misternie zdobione stroje.
            Po wypadku było wylegiwanie się w łóżku i sprane piżamy w miśki.
            Przed wypadkiem – marzenia i rozbudowane plany na przyszłość.
            Po wypadku – odliczanie minut do kolejnego odcinka serialu i apatia.
            Przed wypadkiem – gratulacje i wymagania.
            Po wypadku – spojrzenia pełne współczucia i słowa mające przynieść pociechę.
            Roseanne doskonale pamiętała wypadek. W myślach potrafiła odtworzyć każdą jego sekundę, co zresztą robiła. Wciąż od nowa. Każdego dnia.

środa, 29 sierpnia 2018

Kuroshitsuji

Czyli o młodocianym arystokracie i jego demonicznym lokaju...

I znowu pozycja, do której mam sentyment... Wychodzi na to, że sentymentalna ze mnie istota, haha~. Podobnie, jak w poście poświęconym Ao no Exorcist, podzielę się z wami swoimi przemyśleniami na temat mangi, anime oraz dodatków z serii Kuroshitsuji.


piątek, 10 sierpnia 2018

Klątwa tygrysa

Witajcie! Tak, jak zapowiadałam, tym razem przygotowałam post poświęcony pewnej książce... a raczej pewnej serii książek o wspólnym tytule, jakim jest Klątwa tygrysa. Muszę przyznać, że mam do niej sentyment. Pierwszy raz przeczytałam ją parę lat temu, kiedy jeszcze byłam w gimnazjum i bardzo mi się wtedy spodobała. W te wakacje postanowiłam odświeżyć sobie pamięć i przeczytać wszystkie tomy na nowo. Stwierdziłam, że kiedy to zrobię, podzielę się z wami swoimi przemyśleniami. Już z góry więc ostrzegam, że:

UWAGA! Tekst zawiera spoilery. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Klątwa tygrysa po raz pierwszy ukazała się w 2010 roku, opublikowana za własne pieniądze autorki - Colleen Houck, która nie znalazła dla swej książki żadnego wydawcy. 
"I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki." (cytat z wnętrza polskiego wydania Klątwy)

Pozwólcie więc, że przybliżę wam tę serię oraz podzielę się z wami własnymi przemyśleniami, co do poszczególnych tomów, postaci oraz wątków.


niedziela, 5 sierpnia 2018

Głosowanie

Witam wszystkich w ten kolejny upalny dzień~. Mam nadzieję, że dajecie sobie jakoś radę i cieszycie się latem.
Ostatnio wspomniałam o nowych pracach, które napisałam na potrzeby konkursu. Teraz przychodzę do was z prośbą dotyczącą właśnie tej sprawy. 
Otóż, ruszyło głosowanie czytelników. Wziąć w nim udział może każdy, kto posiada konto na wattpadzie. Jeśli spełniacie ten warunek i zechcielibyście zagłosować na moje prace, to byłoby mi bardzo miło! 
Jak to zrobić?

Aby zagłosować na Numer 9 należy wejść w poniższy link, na liście odnaleźć tenże tytuł i tuż obok niego pozostawić komentarz o treści: +1


Aby zagłosować na Porcelanową baletnicę należy wejść w poniższy link i zrobić dokładnie to samo.


Gdyby z jakichś przyczyn podane przeze mnie linki do poszczególnych kategorii nie zadziałały (różnie to z wattpadem bywa), to skorzystajcie z tego linku: https://www.wattpad.com/story/142266164-konkurs-literacki-spl%C4%85tane-nici-wiosna-lato-2018 lub odszukajcie na wattpadzie: Konkurs literacki "Splątane nici" [Wiosna/Lato 2018]. 
Numer 9 znajdziecie w rozdziale Kategoria OPOWIADANIE, natomiast Porcelanowa baletnica znajduje się w rozdziale Kategoria NAPISZ MNIE! 

Jeżeli zdecydujecie się oddać głosy na moje prace, to już z góry wam dziękuję! 

P.S. Następny post pojawi się w ciągu najbliższych dni i tym razem będzie dotyczyć książki (a nawet całej serii). Do następnego razu! 

piątek, 27 lipca 2018

Nowe opowiadania

Hej! Przybywam, by poinformować was o dwóch nowych opowiadaniach, jakie ostatnio napisałam.  Obie prace powstały na potrzeby konkursu, w którym postanowiłam spróbować swoich sił. Póki co, opublikowałam je jedynie na wattpadzie (ponieważ to tam odbywa się konkurs). Za jakiś czas wstawię je również tutaj, na bloga. 
Pozwólcie, że je wam przedstawię.


Numer 9

"[..] jego wzrok powędrował do szerokiej bransolety opinającej ciasno jego lewy nadgarstek. Widniejący na niej numer nie pozostawiał mu złudzeń. Był Numerem Dziewięć. Wyrok zapadł."

Opis: Dom Dziecka Rhea to ośrodek przeprowadzający eksperymenty medyczne na osieroconych dzieciach, a Numer Dziewięć jest tylko jego kolejnym królikiem doświadczalnym.



Porcelanowa baletnica

Opis: Roseanne jest byłą  baletnicą, która na własnej skórze przekonała się, że nie tylko porcelanę można łatwo rozbić. 



Gdybyście zdecydowali się przeczytać którąś z tych prac (albo nawet obie), to będę bardzo wdzięczna za każdą opinię i/lub gwiazdkę. ^^

Tymczasem wrócę do pisania pewnej innej pracy i pomyślę nad tematem kolejnego wpisu~. 
Pamiętajcie, żeby pić dużo wody i uważać na siebie w czasie tych upałów! 
Do następnego razu~ ♥

niedziela, 8 lipca 2018

Wakacyjna playlista

Niedawno zaczęło się lato, a wkrótce po nim ukończyłam rok akademicki. W dodatku, w przyszłym tygodniu wybieram się nad morze, więc mój nastrój stał się już całkowicie wakacyjny. Dlatego właśnie postanowiłam podzielić się z wami swoją wakacyjną playlistą. Będzie to zatem post poświęcony piosenkom, które w ten czy inny sposób kojarzą mi się z latem oraz wakacjami. Do każdej piosenki dołączę swój krótki komentarz. Zapraszam do czytania i słuchania - może akurat coś wpadnie wam do ucha? ^^


B.A.P - HONEYMOON

Gwizdanie, wpadająca w ucho melodia, ocean, wyspa... Po prostu: "feels like the honeymoon"!


BIGBANG - BANG BANG BANG

Dobra. Tak właściwie, to nie wiem, dlaczego akurat ta piosenka znalazła się na mojej wakacyjnej playliście, ale wylądowała na niej już jakoś w 2016 roku i tkwi na niej od tamtej pory. Plus, jest to jedna z moich ulubionych piosenek BIGBANG.


BTS - Airplane Part.2

Och, sami powiedzcie, czy z tej piosenki wręcz nie emanuje taki ciepły, letni klimat?
Ciekawostka: w tytule znajduje się "Part 2", ponieważ jest to dopełnienie czy też przeróbka pierwotnego Airplane, czyli solowego utworu J-Hope'a (link do Airplane: https://www.youtube.com/watch?v=8O_MwlZ2dEg).


BTS - Boyz With Fun

Podczas słuchania tej piosenki nie potrafię usiedzieć nieruchomo. I jakoś tak po prostu pasuje mi do wakacji.

BTS - FIRE

Ta piosenka po prostu musiała się tutaj znaleźć. Jest tak gorąca, że wręcz idealnie pasuje do lata.


BTS - Ma City

Ma City z kolei kojarzy mi się z powrotem do domu z wakacyjnego wyjazdu. Jak to mawiają: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Właśnie o tym mi ona przypomina.


Day6 - I'm Serious

Znowu plaża! (I to nie jest ostatni raz w tym poście). Ta piosenka kojarzy mi się ze spokojnymi spacerami brzegiem morza~.


Eric Nam - Honestly...

Ciekawostka: Eric wyznał, że podczas przygotowań do comebacku z Honestly dużą pomocą okazali się dla niego... członkowie BTS! To właśnie oni udzielali mu rad dotyczących nowych piosenek, a on chętnie ich wysłuchiwał.


Eric Nam - Potion (ft. Woodie Gochild)

To jedna z tych piosenek, które bardzo chętnie puściłabym głośno w samochodzie, jadąc z otwartym dachem przez pustą ulicę, podczas gdy wiatr rozwiewałby swobodnie moje włosy... Gdybym tylko miała samochód. I prawo jazdy.


EXO - Ko Ko Bop

Podczas oglądania tego teledysku zastanawiałam się, co brali jego twórcy... Jeśli chodzi o sam utwór, to według mnie, EXO ma kilka lepszych, ale ten jest chyba najbardziej wakacyjny.


Girl's Generation - Holiday

Tytuł, który można przetłumaczyć jako "wakacje" sprawił, że niemal natychmiast ten utwór wskoczył na moją listę.

KARD - Hola Hola
Czyż teledysk do tej piosenki wręcz nie krzyczy: "WAKACJE!"?
Plus, taka ciekawostka - z tą piosenką KARD oficjalnie zadebiutowali w 2017 roku!


MAMAMOO - Everyday/MAEIL BIO

Piosenka na leniwe, pogodne letnie dni w wykonaniu mojego ulubionego damskiego zespołu~.


MAMAMOO - Starry Night

Śliczny teledysk, śliczna piosenka, śliczne i utalentowane panie. Piosenka ukazała się w marcu tego roku, ale już wtedy czułam bijący od niej wakacyjny klimat. To jeden z moich ulubionych utworów MAMAMOO, który zgodnie z tytułem nasuwa mi skojarzenie z (letnią) nocą pełną gwiazd.


MONSTA X - Newton

Piosenka reklamująca Lipton... Cóż, nie wiem, jak wy, ale ja lubię napoje z tej firmy. Poza tym, ta piosenka jest taka wesoła, a teledysk pokazuje jak członkowie zespołu bawią się i wygłupiają ze sobą. Aż przyjemnie jest to oglądać. I słuchać, oczywiście.


MONSTA X - SHINE FOREVER

Niestety ten utwór ani nagrany do niego teledysk nie są już tak wesołe... Mimo to, silnie przypominają mi o wakacjach. SHINE FOREVER to również jedna z moich ulubionych piosenek MONSTA X.


OLDCODEX - Dried Up Youthful Fame

OLDCODEX - Rage on
Dla odmiany coś japońskiego! Te dwie piosenki OLDCODEX zawsze będą kojarzyć mi się z wakacjami, ponieważ obie pełnią role openingów w anime pt. Free! A że to anime zawsze puszczane jest latem, opowiada o pływaniu i dość dużo w nich lata...


SEVENTEEN - Don't Wanna Cry

Utwór ten nie należy do najweselszych, to trzeba przyznać. Mimo to, wprowadza u mnie pewien letni nastrój... 


SF9 - O Sole Mio

"O Sole Mio Te Quiero~"
Podczas słuchania tej piosenki mam podobne odczucia, jak przy Airplane pt. 2 BTS.


SHINee - View

Smutna ciekawostka: w grudniu 2017 roku zmarł jeden z członków SHINee (w tym teledysku jest to ten mężczyzna z najjaśniejszymi włosami). Choć więc piosenka ta kojarzy mi się z wakacjami, to jej słuchanie nie jest już takie same jak kiedyś.


SHINee - I Want You

I Want You  to utwór z pierwszego albumu, jaki SHINee wydało po śmierci Jonghyuna.



SUPER JUNIOR - Lo Siento (ft. Leslie Grace)

I znowu podobne odczucia, jak przy Airplane pt.2 oraz O Sole Mio.
Ciekawostka: podczas występów na żywo zamiast Leslie członkom SUPER JUNIOR towarzyszyła damska część KARD (dla porównania: https://www.youtube.com/watch?v=uoIkLWDiaZE).


WINNER - EVERYDAY

Ugh, ta piosenka tak strasznie wpada w ucho. Wystarczy, że raz jej posłucham i potem przez cały dzień chodzi mi po głowie: "everyday, day, every, everyday".


WINNER - ISLAND

Kolejna  wpadająca w ucho piosenka WINNER. I znowu sceny nagrywane na plaży! Lubię sceny nagrywane na plaży. Chyba mam do nich słabość...


I jak? Czy któraś z tych piosenek spodobała się również wam? A może posiadacie też własne wakacyjne playlisty?

Jak już wspomniałam na początku - wyjeżdżam, więc następny post pojawi się za jakieś 2 tygodnie. Jeszcze nie wiem, o czym będzie, ale gdybyście mieli jakieś propozycje, co do jego tematyki, to możecie o nich napisać w komentarzach. 
Życzę wszystkim miłych, udanych wakacji i do następnego razu! ^^

poniedziałek, 2 lipca 2018

Ao no Exorcist

Ao no Exorcist, czyli o dziecku szatana, które postanowiło zostać egzorcystą...


Tak, jak już wspominałam, póki żadna z moich prac nie będzie gotowa do publikacji, będę po prostu pisać posty na różne tematy. Na pierwszy ogień idzie wspomniane już w tytule Ao no Exorcist. Podzielę się z wami swoimi przemyśleniami na temat anime, filmu oraz mangi pod tym tytułem. Od razu zaznaczę, że jest to tytuł, do którego mam ogromny sentyment - to zarówno pierwsze anime, jakie (świadomie) obejrzałam, jak i pierwsza manga, jaką zaczęłam czytać (i wciąż czytam).
Zaczynajmy!



[UWAGA! Tekst może zawierać spoilery]

Na początek, garść podstawowych informacji.

 青の祓魔師 powszechnie znana jako Ao no Exorcist lub Blue Exorcist (w tłumaczeniu na polski: Błękitny Egzorcysta) to manga autorstwa Kazue Kato wydawana od 2009 roku. Historia doczekała się adaptacji w postaci dwóch sezonów anime, kilku dodatków, a także filmu. 

Fabuła: 
Istnieją dwa światy - Assiah (świat ludzi) oraz Gehenna (świat demonów). W świecie Assiah żyje para bliźniąt - Rin i Yukio Okumura. Yukio jest spokojny i odpowiedzialny, a Rin - nieco problematyczny. Pewnego dnia ich życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy Rina atakują demony. Okazuje się, że biologiczny ojciec bliźniąt, sam władca Gehenny przybył upomnieć się o syna, który odziedziczył po nim zdolność do władania błękitnymi płomieniami. Rin odrzucił propozycję stanięcia u boku ojca i zamiast tego postanowił… wstąpić do Akademii Prawdziwego Krzyża, by zostać egzorcystą i z nim walczyć.

Niektórzy mawiają, że jest to historia, w której kocha się demony i nienawidzi aniołów.

Z pewnością jest to historia o przyjaźni, braterstwie, rodzinie (w końcu cała fabuła opiera się praktycznie na jednym, wielkim rodzinnym konflikcie), zaufaniu, próbach poznania samego siebie i dążenia do obranych celów. Chociaż może się wydawać schematyczna, to w rzeczywistości wcale taka nie jest. Główny bohater nie jest przykładem typowego "od zera do bohatera", zmienia się i rozwija stopniowo, popełniając przy tym ludzkie (jak i demoniczne) błędy. Także reszty postaci nie da się jasno ocenić oraz zaszufladkować (przykład znajdziecie nieco niżej). Podczas poznawania tej historii można się przekonać, że rzadko coś jest takie, jakie wydaje się nam na pierwszy rzut oka.

[Rin (wyżej) i Yukio (niżej) Okumura]


Postacie:

 Bohaterowie Ao no Exorcist bynajmniej nie są bezbarwni i schematyczni. Ich różne osobowości zostały ukształtowane przez ich indywidualne przeżycia. A jako, że są to głównie bohaterowie dynamiczni, to też czytelnicy sami mogą śledzić zachodzące w nich w kolejnych rozdziałach zmiany. I tak na przykład Rin, którego poznajemy jako dość agresywnego buntownika przeistacza się z czasem w istotkę, która chce się zaprzyjaźnić ze wszystkim, co się rusza (nie licząc paru wyjątków, kiedy jego demoniczna strona dała o sobie mocniej znać, ale każdemu przecież zdarza się gorszy dzień, prawda?). Przynajmniej ja tak go postrzegam (i to w pozytywnym sensie, bardzo lubię tę postać). 

 Jedną z najbardziej interesujących postaci serii jest według mnie Mephisto Pheles. To demon, który prowadzi szkołę dla egzorcystów… Czyż nie brzmi to paradoksalnie? W dodatku, w jednej chwili, Mephisto potrafi przeobrazić się ze zdziwaczałego otaku w przerażającą bestię. Trudno byłoby zaprzeczyć temu, że jest on niesamowicie inteligentny, ale również… przebiegły. I choćby się chciało, nie można go jednoznacznie określić ani jako negatywną, ani pozytywną postać. Knuje, manipuluje, pociąga za wiele sznurków, nierzadko narażając swoich podopiecznych, ale jednocześnie chroniąc ich i próbując ocalić świat, w którym żyją. Nie będę ukrywać tego, że jest on jednym z moich ulubieńców w całym Ao no Exorcist.

[Mephisto Pheles]

Muzyka:


Ścieżka dźwiękowa, jakiej użyto w obu sezonach anime oraz w filmie ma pewien specyficzny, niesamowity klimat. To jedna z tych, do której lubię wracać i słuchać jej, np. podczas pisania. Openingów oraz endingów również przyjemnie mi się słuchało, choć szczerze mówiąc, bardziej podobały mi się te z pierwszego sezonu.

1 opening 1 sezonu


2 opening 1 sezonu


Opening 2 sezonu


Manga:






Autor: Kazue Kato
Rok wydania: 2009 - nadal
Liczba tomów (stan z czerwca 2018 r.): 20
Liczba rozdziałów (stan z czerwca 2018 r.): 100

 W moim przypadku przygoda z mangą rozpoczęła się później niż z anime. Dopiero po obejrzeniu pierwszego sezonu sięgnęłam po “oryginał” i do tej pory przeczytałam wszystkie rozdziały. Manga sięga rozwojem historii znacznie dalej niż anime i szczerze mówiąc, z każdym kolejnym rozdziałem, coraz bardziej mnie zaskakuje. Można w niej lepiej poznać bohaterów, a także kierujące nimi motywy. Na oczach czytelnika zostaje również stopniowo odkryty sekret związany z narodzinami bliźniaków czy powstaniem Akademii Prawdziwego Krzyża. Przy tej lekturze chyba nie można się nudzić, a przynajmniej ja nie potrafię. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, by dowiedzieć się, co jeszcze przygotowała dla nas autorka i jak potoczą się dalsze losy bohaterów.

Anime:

(1 sezon - Ao no Exorcist; 2 sezon - Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen)
[Plakat reklamujący Ao no Exorcist: Kyoto Fujouou-hen]

Studio: A-1 Pictures
Rok wydania: 2011 (1 sezon), 2017 (2 sezon)
Liczba odcinków: 1 sezon - 26 (+ dodatki), 2 sezon - 12 (+dodatki)


 Wydarzenia z 1 sezonu do pewnego momentu (do 17 odcinka) zgodne są z manga, później jednak podążają własnym torem. Z kolei 2 sezon powraca do mangi i stanowi odzwierciedlenie wątku o tzw. Nieczystym Królu. Anime utrzymywało wysoki poziom nawet wtedy, kiedy wychodziło poza oryginalną historię. Moim zdaniem te dodatkowe odcinki pierwszego sezonu niczego nie zepsuły, a po prostu przedstawiły pewną alternatywę. 


Zapowiedź 1 sezonu

Zapowiedzi 2 sezonu
(nie mogłam się zdecydować, więc dodałam dwie, wybaczcie T^T)



Film:

(Ao no Exorcist Gekijouban/Blue Exorcist The Movie)


Studio: A-1 Pictures
Rok wydania: 2012

 Historia, o której opowiada film, nie miała miejsca w mandze. W wielkim skrócie, przedstawia się ona następująco: w Akademii Prawdziwego Krzyża zapanowało niezwykłe ożywienie wywołane przygotowaniami do odbywającego się raz na 11 lat festiwalu. W tym czasie Rinowi zostaje przypisane zadanie poskromienia Pociągu Widmo. Podczas misji spotyka on niespodziewanie demona, który wygląda jak mały chłopiec.

 Jeśli ktoś lubi serię Ao no Exorcist, to koniecznie powinien sięgnąć po ten film. Jest on naprawdę ciekawy i wzruszający, a przy okazji przedstawia pewien morał. Podczas oglądania go można zarówno się uśmiać, jak i uronić łzę.


 Film ukazał się rok po pierwszym sezonie anime i już można zauważyć w nim pewne zmiany, jeśli chodzi o grafikę. Będą one kontynuowane w 2 sezonie. Moim zdaniem kreska stała się tu po prostu ładniejsza.

Zapowiedź filmu




Podsumowanie:

 Jak już wspominałam, darzę Ao no Exorcist wielkim sentymentem, więc oceniłabym je bez wahania na 10/10. To od niego zaczęła się moja przygoda ze światem anime i mangi, a częściowo także z pisaniem. Cały czas czekam na kolejne rozdziały tej mangi i na pewno będę też oglądała wszystkie adaptacje w postaci anime czy filmów, jeśli jeszcze się takie pojawią (mam szczerą nadzieję, że tak będzie). Zżyłam się z tą historią i z jej bohaterami, więc kiedy wreszcie nadejdzie koniec, zapewne będę odczuwała pewną pustkę. Jeśli lubicie m&a (a nawet jeśli nie), to dajcie temu tytułowi szansę (o ile jeszcze tego nie zrobiliście), bo naprawdę na nią zasługuje. Możecie się również spodziewać, że jeszcze kiedyś o nim tutaj wspomnę (naprawdę długo mogłabym o nim pisać) - może będzie to post poświęcony konkretnie mandze, postaciom albo jeszcze czemuś innemu… Kto wie?

  A jak to jest z wami? Mieliście już kiedyś do czynienia z Ao no Exorcist? Jeśli tak, to jak wam się podobało? Dajcie znać w komentarzach! ^^

 P.S. Zamówiłam nowy szablon na bloga i nie mogę się doczekać, aż będzie gotowy! ^^

czwartek, 24 maja 2018

Muzyk o dziwnych oczach

Diabolik Lovers: One shot

Muzyk o dziwnych oczach

            Tego dnia Sachiko z pewnością nie mogła zaliczyć do udanych. W ciągu zaledwie kilku godzin przyłapała swoją najlepszą przyjaciółkę na całowaniu się z chłopakiem, w którym podkochiwała się od kilku ostatnich miesięcy, dostała zagrożenie z matmy i pokłóciła się z matką. Znowu.

            Miała tego wszystkiego zwyczajnie dość, więc przy pierwszej lepszej okazji wymknęła się z domu, by jakoś odreagować. Niedługo potem, siedziała już na wysokim barowym stołku w najbardziej prowokującej sukience, jaką znalazła w swojej szafie i kończyła drugiego z kolei drinka.
            Klub, w którym się znalazła, był nowo otwartym lokalem w samym centrum miasta. Jakiś czas temu Sachiko złożyła swojej przyjaciółce obietnicę, że to właśnie z nią pierwszy raz odwiedzi to miejsce. Ale, że sprawy przybrały taki obrót, to i obietnica przestała być dla niej ważna. Miała gdzieś to, jak zareaguje jej przyjaciółka. Działała napędzana złością, zazdrością i paroma innymi negatywnymi uczuciami.
            – Banda kretynów – mruknęła pod nosem, mając na myśli swoją przyjaciółkę i chłopaka, z którym tamta się całowała, nauczyciela z matmy, a także własną matkę. – Jeszcze mnie popamiętacie.
            Nieco zbyt mocno odstawiła pustą szklankę na blat baru i poprosiła, czy też raczej zażądała od barmana kolejnej porcji alkoholu. Mężczyzna uniósł brwi, ale nie zareagowała. Wiedziała, że być może po tej nocy będzie czekał na nią kac; wiedziała, że ubrała i umalowała się nadzwyczaj wyzywająco; wiedziała też, że samotne szlajanie się o tej porze nie było najlepszym pomysłem. Ale nie przejmowała się żadnymi konsekwencjami. Była w nastroju na ściągnięcie na siebie kłopotów.
            Barman postawił przed nią nową szklankę wypełnioną fioletową substancją, a ona od razu chwyciła za czarną, poskręcaną słomkę i pociągnęła spory łyk. A potem kolejny i jeszcze jeden. Bynajmniej nie delektowała się drinkiem, nie to było jej celem. Kiedy w naczyniu nie znajdowało się już nic poza na wpół stopionymi kostkami lodu, Sachiko podniosła się ze swojego miejsca i ruszyła na parkiet.
            Powoli zaczynała odczuwać wpływ alkoholu na swój organizm, wzmocniony przez muzykę dudniącą z głośników oraz światła i lasery, zalewające całą salę plamami żółci, zieleni, czerwieni oraz błękitu. Z każdą chwilą coraz bardziej rozumiała, dlaczego klub nosił nazwę Ecstasy1. Z pewnością można było poczuć się w nim jak na haju. Wszystko wokół pulsowało, drgało i tonęło w jaskrawych barwach, przyprawiając o prawdziwy zawrót głowy.
            Sachiko całkowicie zatraciła się w morzu tancerzy. Szybko straciła rachubę, ile rąk dotykało jej ramion, pleców i bioder, o ile ciał się otarła i na ile łokci się nadziała. Nie wiedziała nawet, z ilu jeszcze naczyń napiła się alkoholu. Miała wrażenie, że od momentu, w którym weszła do klubu minęła zaledwie chwila. Jakie więc było jej zdziwienie, kiedy sala nagle niemal zupełnie opustoszała. Nawet pulsujące światła przygasły, a muzyka ucichła. Zastąpiła je zaskakująco mocno odczuwana przez dziewczynę cisza i pustka. Było tak, jakby ktoś nagle wyciągnął wtyczkę z gniazdka.
            Impreza dobiegła końca, ale ona przecież nie mogła jeszcze wrócić do domu. Koniecznie musiała znaleźć jakieś zajęcie na resztę nocy.
            Westchnęła zawiedziona i ruszyła chwiejnym krokiem w kierunku wyjścia, gdy wtem do jej uszu dobiegł dźwięk, którego z całą pewnością nie spodziewała się usłyszeć w takim miejscu. Była to bowiem spokojna, łagodna oraz przepełniona uczuciem melodia. Sachiko niczym zahipnotyzowana skierowała swe kroki w stronę bocznej sali, z której dobiegała. Zatrzymała się w progu i przytrzymując się framugi, zajrzała do środka.
            Pomieszczenie to było o wiele mniejsze od głównej sali. Znajdowało się w nim zaledwie kilka ginących w półmroku stolików. Jedyna, nisko zawieszona lampa oświetlała stojący tuż pod nią fortepian oraz zasiadającego przy nim muzyka.
            Był to chłopak, na oko w jej wieku. Połyskujące w ciepłym świetle lampy, płomiennorude włosy miał związane niedbale na karku, a jego piękne, smukłe palce przebiegały po klawiszach instrumentu z niezwykła gracją, wydobywając z niego słodką, poruszającą melodię.
            Kompletnie oczarowana zarówno tym widokiem, jak i dźwiękiem, Sachiko nie ośmieliła się wejść do pokoju ani nawet głośniej odetchnąć.
            Wreszcie dłonie rudowłosego znieruchomiały, a z ust dziewczyny wyrwało się mimowolne „wow”. Słysząc to, muzyk podniósł głowę i zwrócił ku niej oczy, odbierając jej tym samym zdolność do prawidłowego oddychania.
            Był przystojny, był niesamowicie przystojny. A jego oczy… Sachiko w całym swoim życiu nigdy takich nie widziała. Przynajmniej nie u człowieka. Zielone, z pionowymi źrenicami, przypominały ślepia kocura, którego miała w dzieciństwie.
            Sachiko zamrugała. Nawet nie zdawała sobie sprawy, kiedy znalazła się tak blisko chłopaka, by móc podziwiać jego tęczówki.
            – Och… ja… – Czy to z powodu wypitego alkoholu czy też tych dziwnych oczu, Sachiko miała problem z ułożeniem sensownie brzmiącego zdania. – Przypadkiem usłyszałam… Pięknie grasz.
            Merci2.
            Sachiko zmarszczyła brwi, a kąciki ust chłopaka uniosły się w lekkim uśmiechu.
            – Dziękuję – powtórzył, tym razem po japońsku. – Czy nie jest zbyt późno, aby dama przebywała w takim miejscu sama?
            To pytanie ją zirytowało. Dziewczyna oparła dłonie na biodrach, unosząc dumnie podbródek.
            – A to dama nie może już sobie pozwolić na odrobinę rozrywki?
            I nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł. Oparła jedną rękę na fortepianie i pochyliła się w stronę chłopaka.
            – Chyba, że… - Oblizała nerwowo wargi. – Chcesz mi potowarzyszyć? Nie miałabym nic przeciwko.
            Może to właśnie on mógł zostać jej zajęciem na resztę nocy?
            Na twarzy rudowłosego odmalowało się rozbawienie. Przesunął wzrokiem po jej ciele, zatrzymując go odrobinę dłużej na wysokości jej głębokiego dekoltu.
            Wreszcie po kilku sekundach, które dla Sachiko zdawały się trwać wieczność, podniósł się ze swojego miejsca.
            – Mogę odprowadzić damę do jej domu, żeby nic jej się nie stało.
            Dziewczyna poczuła zawód. Tak bardzo nie chciała jeszcze wracać do najpewniej czekającej już na nią matki i wysłuchiwać jej kazań. W głębi duszy wciąż żywiła nadzieję, że uda się jej spędzić więcej czasu z tym czarującym, tajemniczym muzykiem. Może poprowadzi go okrężną drogą? Może gdzieś go zaciągnie?
            Rudowłosy tymczasem zdążył już założyć na głowę czarny kapelusz, przewiązany kokardą w kolorze swoich tęczówek i po dżentelmeńsku wyciągnąć w jej stronę ramię.
            - Idziemy?
            Sachiko skinęła głową, w duchu wzdychając z zachwytem. Utalentowany muzycznie, przystojny i miły. Może powinna zmienić swój obiekt westchnień?


             Przez pewien czas szli w milczeniu. To nie tak, że Sachiko znudziło się już towarzystwo chłopaka o dziwnych oczach. Była to raczej wina jej ciała, które nagle postanowiło przypomnieć sobie o wszystkich jej poczynaniach z minionych godzin. Nawet chodnik robił jej na złość, dziwnie uginając się pod jej szpilkami. Na szczęście wciąż kurczowo trzymała się ramienia chłopaka, dzięki czemu znajdowała się we względnym pionie.

            – Jak to, tak właściwie, się stało, że wpuścili tam tak młodą dziewczynę? – zapytał, przerywając ciszę.
            Sachiko oderwała na chwilę wzrok od zdradzieckich płyt chodnikowych.
            – Mam swoje znajomości. – Nie było to kłamstwem. W istocie, facet, który wpuszczał ludzi do klubu był starszym bratem jej szkolnego kolegi. – Poza tym, mogłabym zapytać cię o to samo. Nie wyglądasz na wiele starszego. I kto w ogóle gra na fortepianie w takim miejscu?
            – Jeszcze kilkanaście minut temu twierdziłaś, że ci się podobało.
            – Nie przeczę. Ale i tak tego nie… – urwała w pół zdania, gdyż to właśnie ten moment wybrał sobie chodnik, by całkiem uciec jej spod stóp. Sachiko straciła równowagę i gdyby nie jej rudowłosy wybawca pewnie zaliczyłaby całkiem nieelegancki upadek.
            – Dobrze się czujesz? – zapytał ów wybawca. Jedna jego dłoń spoczywała na jej talii, a druga podtrzymywała ją za ramię. Jego palce były zaskakująco chłodne.
            – Jasne! – prychnęła. Jego twarz znajdowała się zdecydowanie za blisko. – Gdyby nie ty, pewnie dalej bawiłabym się w najlepsze. 
            – Więc chcesz się zabawić? – zapytał chłopak, jakby chciał się upewnić, że dobrze usłyszał.
            Sachiko zastanowiła się, czy za jego słowami mogło kryć się to, o czym sama właśnie pomyślała. Poczuła zdradliwe rumieńce wypełzające na jej policzki, ale przytaknęła mu, przygryzając przy tym dolną wargę.
            – Po to wyszłam z domu.
            Starała się, aby jej odpowiedź brzmiała nonszalancko, choć tak naprawdę czuła rosnące podekscytowanie. Chłopak uśmiechnął się do niej, a ona poczuła, jak jej serce przyspieszyło swą pracę. Odwzajemniła uśmiech. Liczyło się dla niej tylko tu i teraz. Nie miała zamiaru przejmować się ewentualnymi konsekwencjami.
            Très bien3 – powiedział chłopak, po czym poprowadził ją w wąską, nieoświetloną uliczkę biegnącą między budynkami.
            Serce Sachiko biło jak szalone. Dziewczyna przesunęła swoją rękę i chwyciła rudowłosego za dłoń. Ten posłał jej urzekający uśmiech, by w następnej chwili pchnąć ją na ścianę najbliższego budynku.
            Sachiko skrzywiła się, kiedy jej plecy zderzyły się z twardą, szorstką powierzchnią. 
            – To bolało – zaprotestowała, ale chłopak był już tuż przed nią. Ujął jej twarz w dłonie, a wtedy ujrzała dziwny błysk w kocich oczach. Nagle zaczęła mieć złe przeczucia.
            – Co ty robisz?
            – Chciałaś się przecież zabawić, prawda? – zapytał, jednocześnie wsuwając palce w jej włosy. Szeroki uśmiech, w jaki wygięły się jego usta w niczym nie przypominał tego miłego uśmiechu, jakim pierwszy raz obdarzył ją w klubie. – Spełniam więc tylko twoje życzenie.
            W chwili, w której szarpnął za jej włosy, zmuszając ją do odchylenia głowy w tył, Sachiko zdała sobie sprawę, że to właśnie on miał być tymi kłopotami, o które tak się prosiła.
            Chciała uciekać, ale było już za późno. Chciała wołać o pomoc, ale głos ugrzązł jej w gardle.
            Bonne nuit, ma petite salope4 – usłyszała jeszcze z ust chłopaka.
            A potem poczuła ból rozdzierający jej szyję.


            Gwałtownie usiadła na łóżku. Jej dłonie drżały, a ubranie lepiło się do skóry. Odetchnęła parę razy głęboko i powoli, żeby się uspokoić.

            – To był tylko koszmar – wymamrotała, opierając czoło na podciągniętych kolanach.
            Dopiero po kilku kolejnych sekundach zdała sobie sprawę, że coś było jednak nie w porządku. Jeszcze raz przyjrzała się kremowej pościeli okrywającej jej ciało. Z tego, co pamiętała, kołdra pod jaką spała jeszcze dzień wcześniej była purpurowa.
            Sachiko uniosła wzrok i wstrzymała oddech. To nie był jej pokój. To nie był jej dom. Znajdowała się w kompletnie obcym pomieszczeniu, a co gorsze, nie miała pojęcia o tym, jak się w nim znalazła.
            – Dobrze spałaś? 
            Drgnęła. Jeszcze sekundę temu w pomieszczeniu nie widziała żywej duszy. Nie spodziewała się więc usłyszeć żadnego głosu. A już w szczególności  t e g o  głosu.
            Sachiko bardzo powoli odwróciła głowę.
            Stał tam, przy szczelnie zaciągniętych zasłonach. Jego wilgotne, rude włosy opadały mu swobodnie wokół twarzy, a skapujące z nich krople wody spływały po nagich ramionach oraz torsie. Nie licząc kpiącego uśmieszku na ustach, miał na sobie jedynie rozpięte, niebezpiecznie luźno zwisające w pasie spodnie.
            Sachiko znieruchomiała, sparaliżowana strachem. Przed oczami znów stanęły jej sceny, które tak bardzo chciała sprowadzić do rangi zwykłego koszmaru sennego. Widziała te dziwne oczy znajdujące się o marne centymetry od jej twarzy. Widziała okrutny uśmiech na ustach wypowiadających słowa w nieznanym jej języku. Przypomniała sobie też o bólu, który poczuła wtedy, kiedy myślała, że zaraz zginie. Odruchowo uniosła rękę do szyi, która wciąż lekko pulsowała bólem.
            Chłopak przyglądał się jej z rozbawieniem. Kilka kroków starczyło mu, by niebezpiecznie skrócić dzielącą ich odległość. Sachiko znowu nie była w stanie się ruszyć ani nawet mówić. Mogła tylko bezsilnie patrzeć, jak chłopak kładł dłonie na łóżku po obu stronach jej ciała i pochylał się nad nią.
            – To była całkiem przyjemna noc, prawda?
            Po wypowiedzeniu tych słów, rudowłosy przesunął językiem po dolnej wardze. Ten ruch wystarczył, aby Sachiko dostrzegła zdecydowanie zbyt duże i za bardzo zaostrzone jak na przeciętnego człowieka zęby. Bo to nie był człowiek, lecz potwór. Sachiko była o tym przekonana.
            – Co? – Do jego głosu zakradła się drwina. – Nic nie powiesz?
            Przysunął się jeszcze bliżej, a wtedy…
            A wtedy drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem i do uszu obojga dobiegł damski okrzyk.
            – Stop!
            Chłopak westchnął i przewrócił oczami, ale odsunął się od niej.
            – Szybka jest – stwierdził jeszcze, nim spojrzał ku drzwiom.
            Sachiko poszła jego śladem i ujrzała ciemnowłosą, drobną dziewczynę. Według Sachiko, wyglądała niczym śliczna, żywa lalka, która mogłaby się rozpaść od byle dotyku. A przynajmniej wyglądałaby tak, gdyby nie wściekłość wypisana na jej twarzy. 
            – Ty ruda szujo! Mówiłam ci, że masz ją zostawić w spokoju!
            – I po co te nerwy, ma chérie5?
            Chłopak rozłożył ramiona, a wtedy prosto w jego klatkę piersiową uderzył kłębek materiału, który okazał się być koszulą.
            – Ubierz się. – Słowa czarnowłosej dziewczyny brzmiały jak rozkaz. – I najlepiej się stąd wynoś.
            Sachiko patrzyła na nią z podziwem. Mówiła do tego potwora bez cienia strachu. Chyba, że ona jeszcze nie wiedziała, co skrywało to przystojne opakowanie. Sachiko zapragnęła ją ostrzec.
            – Przepraszam za tego dupka – odezwała się jednak tamta. Wyglądała na zmartwioną. – Mam nadzieję, że nie wystraszył cię za bardzo.
            Szczerze? Przeraził ją jak jeszcze nikt dotąd. W dodatku pewna kwestia wciąż nie dawała jej spokoju. Przeniosła wzrok na chłopaka, który zdążył już założyć rzuconą mu koszulę, a potem znowu popatrzyła na ciemnowłosą. Z trudem przełknęła ślinę, jednocześnie czując ciepło ogarniające jej szyję oraz policzki.
            – Czy on… czy my…
            Dziewczyna potrząsnęła głową.
            – Nie skrzywdził cię w  t e n  sposób, jeśli o to ci chodzi. Mogę ci to zagwarantować.
            Sachiko nie wiedziała, do jakiego stopnia mogła jej ufać, ale mimo to odetchnęła z ulgą. Nie była w stanie nic poradzić na to, że poczuła się odrobinę lepiej, słysząc to zapewnienie. Wolała nawet nie myśleć o tym, co by było, gdyby dziewczyna ją okłamała.
            – Oczywiście. Nie biorę się za byle co – oznajmił niespodziewanie rudowłosy, a mówiąc to patrzył na nią z pogardą. Jakby była nic nieznaczącym śmieciem. – Posiadam tę minimalną godność.
            Cisza, jaka zapadła w pomieszczeniu po jego wypowiedzi, została szybko przerwana przez odgłos uderzenia. Rudowłosy odwrócił głowę, a wilgotne kosmyki opadły mu na oczy. Sachiko z niedowierzaniem wpatrywała się w dziewczynę, która właśnie go spoliczkowała.
            – Ty mówisz o godności? Wyprowadziłeś z klubu pijaną dziewczynę, a potem zabawiłeś się jej kosztem. O jakiej godności mówisz?!
            – Ciesz się, że to ty, Natsuki, bo nikomu innemu bym tego nie wybaczył. – Ton głosu chłopaka przyprawił Sachiko o dreszcze. Nie chciałaby znaleźć się w tamtej chwili na miejscu ciemnowłosej. Bała się też tego, czy chłopak niczego jej za to nie zrobi. Ten jednak wyprostował się i przeczesał palcami przydługie włosy, a gdy ponownie się odezwał, jego głos brzmiał już mniej przerażająco. – Tak, zabawiłem się jej kosztem. I co z tego? Po pierwsze, sama tego chciała. Po drugie, mogła trafić gorzej. Zawsze na moim miejscu mógł się znaleźć ktoś inny. Ktoś, kto wykorzystałby ją właśnie w  t e n  sposób. Nie pomyślałyście, że miała szczęście? Mogłybyście okazać trochę wdzięczności.
            Natsuki prychnęła.
            – O tak, nie zgwałciłeś niewinnej, pijanej dziewczyny. Brawo! Mam ci dać za to medal?
            Rudowłosy podszedł do niej bliżej, ale dziewczyna nie cofnęła się ani o krok, cały czas mierząc go wzrokiem. Sachiko wstrzymała oddech.
            – Nie musiałby to być medal. – Chłopak pochylił głowę, zbliżając usta do jej ucha. Jednocześnie zerknął przelotnie na sparaliżowaną Sachiko. – Wystarczyłoby mi coś nieco bardziej… intymnego.
            Ciemnowłosa zmrużyła gniewnie oczy.
            – Wynoś się stąd.
            – Jak sobie życzysz. – Rudowłosy zgiął się w parodii ukłonu, po czym ruszył do drzwi. Na odchodnym rzucił jeszcze do Sachiko:
            Au revoir, ma petite salope.
            Kiedy drzwi się za nim zamknęły, obie dziewczyny odetchnęły.
            – Domyślam się, że nie czujesz się najlepiej, więc przyniosłam ci leki przeciwbólowe – powiedziała ciemnowłosa, podając Sachiko buteleczkę drobnych tabletek oraz szklankę wody zabraną ze stolika nocnego. Sachiko przyjęła je z wdzięcznością.
            – Gdzie ja tak właściwie jestem?
            – W naszym domu. Laito przyniósł cię tu, kiedy straciłaś przytomność na ulicy. Jak tylko poczujesz się na siłach, to ktoś odwiezie cię do domu.
            Sachiko skinęła głową i połknęła jedną tabletkę. Chłodna woda, jaką ją popiła, smakowała tak cudownie na jej wyschniętym języku…
            – Mogę cię o coś zapytać? – odezwała się, kiedy duszkiem wypiła większość zawartości szklanki. – Nie chcę być niemiła ani się wtrącać w wasze relacje, ale czy ty i on… Jesteście…
            – Razem? – dokończyła za nią ciemnowłosa. Zaśmiała się, ale Sachiko nie potrafiła stwierdzić, czy było to prawdziwe rozbawienie, czy też coś z goła innego. – Raczej nie w tym życiu. No dobrze, zostawię cię teraz, żebyś mogła odpocząć. Jak już będziesz gotowa, to zejdź schodami po lewej. Będę na ciebie czekała piętro niżej. Już nikt nie powinien ci przeszkadzać.


            Sachiko dała sobie chwilę na pozbieranie swoich myśli, jak i rzeczy, na które składała się jedynie maleńka torebka z wyłączoną komórką i paczką chusteczek w środku oraz para szpilek. Następnie, zgodnie z poleceniem tamtej żywej lalki, jak zaczęła nazywać w myślach ciemnowłosą dziewczynę, zeszła na niższe piętro. Po drodze nie mogła się powstrzymać od ciekawskiego rozglądania się wokół. Cały ten budynek, z wszędzie panującym półmrokiem, ciężkimi kotarami, wielkimi żyrandolami i przestarzałym wystrojem kojarzył się dziewczynie z rezydencją żywcem wyjętą z jakiegoś horroru. Brakowało jeszcze tylko nadnaturalnej istoty, która by w niej mieszkała. A może… Sachiko potrząsnęła głową, odpędzając od siebie dziwne pomysły. Nie chciała o tym nawet myśleć.

            Po zejściu ze schodów znalazła się w czymś na kształt holu. Widziała odbiegające od niego korytarze, ale wolała nie zaglądać do żadnego z nich. Znając swoje szczęście, jeszcze by się zgubiła. Rozejrzała się bezradnie, ściskając w dłoniach swoje rzeczy. Była sama. W chwili, w której zaczynała podejrzewać, że lalka ją oszukała, usłyszała jej głos dobiegający z jednego z korytarzy.
            – Możesz się pospieszyć?
            Sachiko uznała, że dziewczyna mówiła do niej, więc czym prędzej ruszyła w jej stronę. Jednakże kiedy ją dojrzała, zatrzymała się w pół kroku, upuszczając wszystko na podłogę.
            Natsuki opierała się plecami o ścianę, ze wzrokiem wbitym gdzieś w sufit. Przy niej stał wysoki blondyn, który… Sachiko nie mogła w to uwierzyć. Blondyn wygryzał się w nadgarstek ciemnowłosej!
            Zrobiło się jej niedobrze. Cofnęła się, uniósłszy wolną dłoń do ust. W jej umysł wkradła się jedna, nagląca myśl: musiała stamtąd uciec.
            Drżącymi dłońmi podniosła upuszczone buty i już miała zamiar rzucić się do ucieczki, lecz wtedy z czymś się zderzyła. Czy też raczej – z kimś. 
            – Może powinniśmy pójść w ich ślady? – wymruczał do jej ucha rudowłosy. 
            Tym razem Sachiko nie była w stanie powstrzymać krzyku, jaki wyrwał się z jej gardła i rozbrzmiał donośnie w całym holu.
            Chłopak o dziwnych oczach zaśmiał się, a potem dodał:
            – Żartuję. Twoja krew wcale nie była taka dobra.
            – Nie zbliżaj się do mnie! – wrzasnęła Sachiko, będąc blisko wybuchnięcia płaczem. W jakim wariatkowie ona się znalazła?!
            – Laito! – rozbrzmiał głos lalki, która zmierzała w ich stronę, zaciskając palce na zranionym nadgarstku. – Mówiłam ci, żebyś zostawił ją w spokoju.
            – Wybacz, ma chérie – chłopak uniósł dłonie w geście poddania. Nie wyglądał na ani odrobinę skruszonego. – Ale to silniejsze ode mnie.
            – Chcę do domu! – krzyknęła Sachiko. Miała gdzieś ich wymianę zdań i psychopatyczne upodobania. Miała nawet gdzieś to, że pokłóciła się z matką i jeszcze niedawno nie chciała do niej wracać. Teraz o niczym innym nie marzyła tak, jak o znalezieniu się w swoim domu i zaszyciu we własnym pokoju.
            Żywa lalka popatrzyła na nią z niepokojem.
            – Szofer już czeka, spokojnie. Zaraz cię odprowadzę i…
            Sachiko nie dała jej szansy na dokończenie wypowiedzi. Prawie biegiem ruszyła w kierunku, w którym jak się domyślała, znajdowało się wyjście. Jej stopy ślizgały się na zimnych kafelkach, a napływające do oczu łzy przysłaniały widok.
            – Hej, zaczekaj! – zawołała ciemnowłosa, dopadając do drzwi w tej samej chwili, co ona. – Pozwól, że…
            – Wypuść mnie.
            W oczach lalki coś zamigotało, ale bez słowa otworzyła przed nią potężne wrota i wskazała czekający na podjeździe samochód.
            Sachiko chyba jeszcze nigdy tak szybko nie biegła. A trzeba zauważyć, że była w sukience oraz bez butów. Niczym burza wpadła do pojazdu i bez żadnych uprzejmości podała kierowcy swój adres. Kiedy ruszyli z miejsca, zacisnęła powieki, nie chcąc ani chwili dłużej patrzeć na ten dziwny dom i jego jeszcze dziwniejszych mieszkańców. Co więcej, planowała wykasować ze swojej pamięci całe ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Jej nowe motto życiowe miało od tej pory brzmieć następująco:
            Nigdy więcej samotnego upijania się w klubach i zalecania do muzyków o dziwnych oczach.




1Ecstasy – ang. „ekstaza”, „uniesienie”, „upojenie”, a także narkotyk uznawany obecnie za narkotyk „imprezowy” i towarzyski – dlatego, że jego główne działanie polega na zwiększaniu empatii i poczucia jedności z innymi ludźmi. Poza tym posiada właściwości wyostrzające zmysły i intensyfikujące przeżywanie emocji.
[http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/nalogi/ecstasy-mdma-dzialanie-objawy-i-skutki-uboczne-zazycia-narkotyku_43965.html]

2Merci – fr. „dziękuję”
3Très bien – fr. „świetnie”
4Bonne nuit, ma petite salope – fr. „dobranoc, moja mała suko”
5ma chérie – fr. „kochanie”
6Au revoir, ma petite salope – fr. „do widzenia/do zobaczenia, moja mała suko”


~♥~

Hej, hej! Tak, jak obiecywałam, wróciłam do was z małą niespodzianką. Zajęło mi to, co prawda, trochę więcej niż "parę dni", ale mam nadzieję, że warto było czekać. W każdym razie, co sądzicie o tej niespodziance? Zaskoczyłam was czy może wręcz przeciwnie - spodziewaliście się czegoś takiego?
Od razu was informuję - to tylko one shot, nie mam zamiaru w żaden sposób rozwijać tej historii. Po prostu wpadłam na ten pomysł jakiś czas temu, kiedy słuchałam piosenek kojarzących mi się z Laito i stwierdziłam, że szkoda byłoby go nie wykorzystać. To pierwszy tekst, jaki publikuję w przeciągu kilku ostatnich miesięcy, więc nie ukrywam, że trochę się stresuję i z niecierpliwością czekam na wasze opinie. 
Tak więc, moi drodzy czytelnicy, koniecznie podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami na temat tego one shota!
Za jakiś czas dodam też post oraz ankietę z propozycjami na temat kolejnego wpisu. 
A zatem do następnego razu! I pamiętajcie, że zawsze możecie ze mną porozmawiać (np. na Twitterze - @LadyKanra) ^^