W bezdennych czeluściach mojego laptopa natknęłam się na 1 rozdział Ryou no Yume. Tak więc postanowiłam go skorektować i tak oto się teraz prezentuje:
Akademik
Marzeń
Po raz kolejny
sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu swojej komórki. Westchnęłam cicho i oparłam
głowę o szybę w drzwiach samochodu. Poczułam ucisk na ramieniu, więc oderwałam
wzrok od krajobrazu migającego za oknem i przeniosłam wzrok na Akane, moją
najlepszą przyjaciółkę. Uśmiechała się do mnie szeroko, a w jej jasnych oczach
błyszczało podekscytowanie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Nie mogę się już doczekać tego, że będziemy razem mieszkać! – zapewniła mnie ponownie. Powtarzała to jedno zdanie już kilkaset razy odkąd okazało się, że obie zostałyśmy przyjęte do Sekcji Artystycznej. Nasza poprzednia szkoła znajdowała się blisko naszych domów, więc nie miałyśmy wtedy potrzeby by mieszkać w akademiku. W dodatku byłyśmy wtedy w różnych klasach. A teraz nie dość, że będziemy w tej samej sekcji, jak i w klasie, to w dodatku będziemy razem mieszkać. Było więc sporo powodów, z których się cieszyłyśmy.
- Ja też – odparłam i po raz kolejny wdałyśmy się w dyskusję na temat tego jak może wyglądać mieszkanie, w którym spędzimy kolejne trzy lata, co będziemy razem robić, z kim zamieszkamy i tak dalej.
Mężczyzna za kierownicą westchnął zrezygnowany. Rozmawiałyśmy na ten sam temat już co najmniej trzeci raz odkąd wyruszyliśmy spod naszych domów. Nagle jednak się ożywił, zatrzymał swój pojazd i oznajmił niemalże z radością:
- Jesteśmy na miejscu!
Spojrzałyśmy po sobie z Akane, po czym błyskawicznie wyskoczyłyśmy z samochodu. Nasz zapał jednakże nieco się ostudził, gdy naszym oczom ukazała się obłażąca z farby brama i przekrzywiona, drewniana tabliczka, z wymalowanym czarnym napisem „Akademik Marzeń”.
- To jakiś żart, prawda? – mruknęłam.
Taksówkarz w zadziwiająco szybkim jak na niego tempie ustawił na chodniku obok nas nasze bagaże. Skłonił siwiejącą głowę.
- Dziękuję, powodzenia i do nie… znaczy, do zobaczenia! – i już siedział za kierownicą, odpalał silnik, po czym odjechał, zdecydowanie przekraczając dozwoloną tu prędkość.
Uniosłam brew, spoglądając na Akane. Ta wzruszyła jedynie ramionami, ponownie zerkając na budynek przed nami.
- Cóż… same wybrałyśmy ten akademik – przypomniała.
- Racja…
Czy wspominałam już, że Ryou no Yume, to nie taki zwyczajny akademik? Jest on przeznaczony dla osób, które z pewnych przyczyn nie mogą lub nie chcą mieszkać w zwyczajnym akademiku. Jest w nim niższy czynsz i mieszkają w nim zarówno dziewczyny jak i chłopcy. Trzecie Liceum albo stawia na integrację, albo po prostu nie ma wystarczających funduszy na osobny budynek dla dziewcząt i osobny dla chłopców. Zresztą, drugiego Ryou no Yume podobno trzeba ze święcą szukać… Trafiają tu dość… różnorodne osoby. To takie… wariatkowo. Osobiście, zdecydowałam się właśnie na ten akademik ze względu na niższy czynsz i mniejsze grono osób, które tu mieszka. Znając siebie, w normalnym akademiku czułabym się raczej źle i mało komfortowo.
Akane nie mogła przegapić okazji zamieszkania ze mną pod jednym dachem, więc bez wahania również zdecydowała się na ten akademik. W kółko powtarzała, że tak będzie też zabawniej. Wiedziałam jednak, że tak naprawdę główną przyczyną, dla którego postanowiła się tu wprowadzić jest tak jak i w moim przypadku właśnie ten niski czynsz.
Budynek, przed którym stałyśmy, rozmiarami przypominał dom jednorodzinny. Miał strasznie zapuszczony, zarośnięty ogródek, z zardzewiałej rynny kapała woda, chociaż nie padało do kilku dni, drewniana tabliczka z nazwą akademika wyglądała jakby miała zaraz odpaść, a wszystkie okna były szczelnie pozasłaniane. Przełknęłam ślinę.
- Czy ktokolwiek tu miesz… - zanim zdążyłam dokończyć zdanie, drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Wzdrygnęłam się i z obawą zerknęłam na drzwi, zastanawiając się, czy te przypadkiem zaraz nie wypadną z zawiasów. Tymczasem z domu wypadło coś… a raczej ktoś i pognał w naszą stronę. Wysoki, blondwłosy chłopak znalazł się przy nas po kilku susach, przytulając najpierw mnie, a później Akane.
- Dziewczyny! Dobrze wyglądacie – wyszczerzył się do nas w szerokim uśmiechu. – Myślałem, że nie zobaczymy się szybciej niż na spotkaniu klasowym za rok.
To ostatnie zdanie skierował do mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko do blondyna.
- Wybacz, że cię rozczarowałam.
Haru, nasz przyjaciel z gimnazjum, również dostał się do Sekcji Artystycznej w Trzecim Liceum. Zawsze był niesamowicie pozytywny, przyjacielski i pełny energii. W Ryou no Yume miał zamieszkać z powodu swojej ciotki, jego tymczasowej opiekunki, która była nauczycielką odpowiedzialną za ten akademik.
- Ciociu, dziewczyny już są! – wrzasnął Haru w stronę domu.
Chwilę później z wnętrza budynku wysunęła się kobieca głowa z czerwonymi, sięgającymi ramion włosami.
- No to na co czekasz? Wnieś ich bagaże i oprowadź je po akademiku.
- Ok!
Blondyn złapał za nasze walizki i ruszył w kierunku wejścia. Przy drzwiach czekała już na nas jego ciotka.
- Kimiko Hazuki. Ale możecie mi mówić Kimiko.
Gdybym nie wiedziała kim jest, podejrzewałabym ją raczej o bycie uczennicą niż nauczycielką. Jak wspomniałam już wcześniej, miała ufarbowane na czerwono włosy sięgające jej do ramion. Jej twarz była w pełni umalowana, a w jej uszach tkwiły kolorowe kolczyki (w lewym miała normalnie jeden, natomiast w prawym – trzy). Miała na sobie krótkie, postrzępione spodenki i obcisłą granatową koszulkę na ramiączkach ze srebrnym napisem „Oczy mam wyżej” pod dekoltem.
- Ty to pewnie Mayumi – wskazała na mnie pomalowanym na krwistoczerwony kolor paznokciem, po czym przeniosła wzrok na moją przyjaciółkę. – A ty Akane.
Gdy potwierdziłyśmy, splotła ramiona na piersiach i skinęła głową.
- Haru dość dużo mi o was mówił.
- Cio…
- Cicho. Mam nadzieję, że się wam tu spodoba – uśmiechnęła się. – Wasze pokoje są u góry, w razie problemów możecie do mnie przyjść.
- Nas tak ciepło nie przywitałaś… - mruknął Haru.
Kimiko zgromiła wzrokiem swojego siostrzeńca.
- To są dziewczyny – położyła wyraźny nacisk na ostatnie słowo. – No, dalej, bagaże same się nie wniosą po schodach.
Haru posłusznie ruszył z walizkami po schodach, jęcząc po drodze.
- Co wy tu macie…
- Same najpotrzebniejsze rzeczy – odparłyśmy równocześnie z Akane po czym parsknęłyśmy śmiechem.
- Resztę waszych rzeczy przywiozą po południu, póki co możecie się rozejrzeć po akademiku – oznajmiła Kimiko i zniknęła za jednymi z wielu drzwi.
Mimo wszystko nie wydawała się aż taka zła…
- Idziesz? – Akane wsunęła swoje okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy i wskazała w kierunku schodów. Potaknęłam i obie wspięłyśmy się po schodach na piętro, gdzie korytarz rozchodził się w dwie strony.
- Tutaj! – usłyszałyśmy głos Haru z lewej strony, więc tam też się skierowałyśmy. Blondyn ustawił nasze walizki pod ścianą i wskazał nam dwoje drzwi znajdujących się obok siebie.
- To wasze pokoje. Zejdźcie potem na dół to przedstawię wam resztę mieszkańców.
Oba pokoje były niemal identyczne. Nie okazały się zaskakująco duże, ale mimo wszystko były dość przestronne. Na ich wystrój składało się podstawowe umeblowanie – jednoosobowe łóżko, szafa, biurko, krzesło i szafka nocna. Ściany pomalowano na kremowo (kiedyś pewnie tak naprawdę były białe), a z okien, gdy odsłoniło się fioletowe zasłony roztaczał się widok na zarośnięty ogród.
Po dokładnej, wzajemnej penetracji pokojów, zeszłyśmy z Akane na dół, gdzie w kuchni zastałyśmy Kimiko i Haru. Nauczycielka popijała spokojnie kawę przy stole, przeglądając jakiś kolorowy magazyn. Blondyn natomiast z uśmiechem od ucha do ucha zerwał się ze swojego miejsca.
- Wycieczka za mną! – zaśmiał się i wyszedł z kuchni, dając nam znak ręką żebyśmy poszły za nim.
Najpierw pokazał nam łazienki, swój pokój, wyjście ewakuacyjne, piwnicę i tym podobne miejsca.
- A to jeden, jedyny pokój w tym budynku zamykany na klucz. Nikt nie ma tu wstępu bez zgody Yuki’ego.
- Co w nim takiego jest? – uniosłam pytająco brwi.
- To tajemnica. Jeśli się dowiesz, zginiesz – oznajmił Haru, po czym zaśmiał się ubawiony własnym żartem. – Nie wiem, musiałabyś się go zapytać. Zresztą, oto jego pokój.
Blondyn zatrzymał się, zastukał we framugę, zawołał „wchodzimy”, po czym pchnął drewniane drzwi.
W środku zastał nas mały chaos. Każdą wolną przestrzeń w pokoju zajmowały płótna, farby, ołówki, kredki, pędzle, wszędzie walały się kartki papieru, te czyste jak i te z różnymi szkicami oraz bazgrołami. Centralną część pokoju zajmowała drewniana sztaluga, za którą ktoś się krzątał. Gdy drzwi skrzypnęły osoba ta zamarła z pędzlem w smukłej dłoni i wyjrzała zza sztalugi. Tą tajemniczą postacią okazał się być brązowowłosy, dość wysoki chłopak. Gdy wysunął się całkiem zza swojej sztalugi i podszedł bliżej mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był nieco niższy od Haru, mimo to wciąż miał nade mną przewagę co najmniej jednej głowy. Zielony sweter, który narzucił na białą koszulę rywalizował swoim odcieniem z kolorem jego oczu.
Chłopak uśmiechnął się do nas przyjaźnie, gdy Haru wzajemnie nas sobie przedstawił.
- Miło was poznać. Mam nadzieję, że się wam tu spodoba. Warunki może nie są najlepsze, ale można się przyzwyczaić.
Mówiąc to machnął dłonią i wtedy zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma w niej pędzel. Spojrzał na niego zaskoczony, po czym podrapał się w głowę drugą ręką, śmiejąc się.
Spojrzałam kątem oka na Akane. Jej oczy lśniły, mało brakowało a pojawiłyby się w nich serduszka jak w jakiejś kreskówce.
- Yuki bywa czasami lekko roztrzepany. Jest na drugim roku. Jego dziedzina to malarstwo, rysunek i te sprawy… - mówił Haru, gdy szliśmy korytarzem w stronę pokoju ostatniego z mieszkańców Ryou no Yume.
Akane złapała mnie za ramię i pochyliła się w moją stronę.
- Ja tam wiem jedno… - szepnęła do mnie. – Jest meeega uroczy.
Starałam się nie wywrócić oczami. Moja przyjaciółka miała wielki dar do zakochiwania się i to często od pierwszego wejrzenia.
Haru zastukał w drewno obklejone kartkami z ostrzeżeniami typu „Nie wchodzić”, „Nie przeszkadzać”, „Wstęp wzbroniony”.
- To ja, dziewczyny przyjechały i…
- Nie ma mnie! – dobiegł nas wrzask z pokoju.
- Ale Akira…
- Akwizytorom dziękujemy!
Cała nasza trójka wpatrywała się z totalnym osłupieniem w drzwi. Haru zwiesił bezradnie ręce i uśmiechnął się do nas przepraszająco.
- Akira jest… ma specyficzny charakter. Yuki twierdzi, że zawsze taki był. No ale w porze obiadowej nawet jego głód wygoni z pokoju.
- Nie mogę się już doczekać tego, że będziemy razem mieszkać! – zapewniła mnie ponownie. Powtarzała to jedno zdanie już kilkaset razy odkąd okazało się, że obie zostałyśmy przyjęte do Sekcji Artystycznej. Nasza poprzednia szkoła znajdowała się blisko naszych domów, więc nie miałyśmy wtedy potrzeby by mieszkać w akademiku. W dodatku byłyśmy wtedy w różnych klasach. A teraz nie dość, że będziemy w tej samej sekcji, jak i w klasie, to w dodatku będziemy razem mieszkać. Było więc sporo powodów, z których się cieszyłyśmy.
- Ja też – odparłam i po raz kolejny wdałyśmy się w dyskusję na temat tego jak może wyglądać mieszkanie, w którym spędzimy kolejne trzy lata, co będziemy razem robić, z kim zamieszkamy i tak dalej.
Mężczyzna za kierownicą westchnął zrezygnowany. Rozmawiałyśmy na ten sam temat już co najmniej trzeci raz odkąd wyruszyliśmy spod naszych domów. Nagle jednak się ożywił, zatrzymał swój pojazd i oznajmił niemalże z radością:
- Jesteśmy na miejscu!
Spojrzałyśmy po sobie z Akane, po czym błyskawicznie wyskoczyłyśmy z samochodu. Nasz zapał jednakże nieco się ostudził, gdy naszym oczom ukazała się obłażąca z farby brama i przekrzywiona, drewniana tabliczka, z wymalowanym czarnym napisem „Akademik Marzeń”.
- To jakiś żart, prawda? – mruknęłam.
Taksówkarz w zadziwiająco szybkim jak na niego tempie ustawił na chodniku obok nas nasze bagaże. Skłonił siwiejącą głowę.
- Dziękuję, powodzenia i do nie… znaczy, do zobaczenia! – i już siedział za kierownicą, odpalał silnik, po czym odjechał, zdecydowanie przekraczając dozwoloną tu prędkość.
Uniosłam brew, spoglądając na Akane. Ta wzruszyła jedynie ramionami, ponownie zerkając na budynek przed nami.
- Cóż… same wybrałyśmy ten akademik – przypomniała.
- Racja…
Czy wspominałam już, że Ryou no Yume, to nie taki zwyczajny akademik? Jest on przeznaczony dla osób, które z pewnych przyczyn nie mogą lub nie chcą mieszkać w zwyczajnym akademiku. Jest w nim niższy czynsz i mieszkają w nim zarówno dziewczyny jak i chłopcy. Trzecie Liceum albo stawia na integrację, albo po prostu nie ma wystarczających funduszy na osobny budynek dla dziewcząt i osobny dla chłopców. Zresztą, drugiego Ryou no Yume podobno trzeba ze święcą szukać… Trafiają tu dość… różnorodne osoby. To takie… wariatkowo. Osobiście, zdecydowałam się właśnie na ten akademik ze względu na niższy czynsz i mniejsze grono osób, które tu mieszka. Znając siebie, w normalnym akademiku czułabym się raczej źle i mało komfortowo.
Akane nie mogła przegapić okazji zamieszkania ze mną pod jednym dachem, więc bez wahania również zdecydowała się na ten akademik. W kółko powtarzała, że tak będzie też zabawniej. Wiedziałam jednak, że tak naprawdę główną przyczyną, dla którego postanowiła się tu wprowadzić jest tak jak i w moim przypadku właśnie ten niski czynsz.
Budynek, przed którym stałyśmy, rozmiarami przypominał dom jednorodzinny. Miał strasznie zapuszczony, zarośnięty ogródek, z zardzewiałej rynny kapała woda, chociaż nie padało do kilku dni, drewniana tabliczka z nazwą akademika wyglądała jakby miała zaraz odpaść, a wszystkie okna były szczelnie pozasłaniane. Przełknęłam ślinę.
- Czy ktokolwiek tu miesz… - zanim zdążyłam dokończyć zdanie, drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Wzdrygnęłam się i z obawą zerknęłam na drzwi, zastanawiając się, czy te przypadkiem zaraz nie wypadną z zawiasów. Tymczasem z domu wypadło coś… a raczej ktoś i pognał w naszą stronę. Wysoki, blondwłosy chłopak znalazł się przy nas po kilku susach, przytulając najpierw mnie, a później Akane.
- Dziewczyny! Dobrze wyglądacie – wyszczerzył się do nas w szerokim uśmiechu. – Myślałem, że nie zobaczymy się szybciej niż na spotkaniu klasowym za rok.
To ostatnie zdanie skierował do mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko do blondyna.
- Wybacz, że cię rozczarowałam.
Haru, nasz przyjaciel z gimnazjum, również dostał się do Sekcji Artystycznej w Trzecim Liceum. Zawsze był niesamowicie pozytywny, przyjacielski i pełny energii. W Ryou no Yume miał zamieszkać z powodu swojej ciotki, jego tymczasowej opiekunki, która była nauczycielką odpowiedzialną za ten akademik.
- Ciociu, dziewczyny już są! – wrzasnął Haru w stronę domu.
Chwilę później z wnętrza budynku wysunęła się kobieca głowa z czerwonymi, sięgającymi ramion włosami.
- No to na co czekasz? Wnieś ich bagaże i oprowadź je po akademiku.
- Ok!
Blondyn złapał za nasze walizki i ruszył w kierunku wejścia. Przy drzwiach czekała już na nas jego ciotka.
- Kimiko Hazuki. Ale możecie mi mówić Kimiko.
Gdybym nie wiedziała kim jest, podejrzewałabym ją raczej o bycie uczennicą niż nauczycielką. Jak wspomniałam już wcześniej, miała ufarbowane na czerwono włosy sięgające jej do ramion. Jej twarz była w pełni umalowana, a w jej uszach tkwiły kolorowe kolczyki (w lewym miała normalnie jeden, natomiast w prawym – trzy). Miała na sobie krótkie, postrzępione spodenki i obcisłą granatową koszulkę na ramiączkach ze srebrnym napisem „Oczy mam wyżej” pod dekoltem.
- Ty to pewnie Mayumi – wskazała na mnie pomalowanym na krwistoczerwony kolor paznokciem, po czym przeniosła wzrok na moją przyjaciółkę. – A ty Akane.
Gdy potwierdziłyśmy, splotła ramiona na piersiach i skinęła głową.
- Haru dość dużo mi o was mówił.
- Cio…
- Cicho. Mam nadzieję, że się wam tu spodoba – uśmiechnęła się. – Wasze pokoje są u góry, w razie problemów możecie do mnie przyjść.
- Nas tak ciepło nie przywitałaś… - mruknął Haru.
Kimiko zgromiła wzrokiem swojego siostrzeńca.
- To są dziewczyny – położyła wyraźny nacisk na ostatnie słowo. – No, dalej, bagaże same się nie wniosą po schodach.
Haru posłusznie ruszył z walizkami po schodach, jęcząc po drodze.
- Co wy tu macie…
- Same najpotrzebniejsze rzeczy – odparłyśmy równocześnie z Akane po czym parsknęłyśmy śmiechem.
- Resztę waszych rzeczy przywiozą po południu, póki co możecie się rozejrzeć po akademiku – oznajmiła Kimiko i zniknęła za jednymi z wielu drzwi.
Mimo wszystko nie wydawała się aż taka zła…
- Idziesz? – Akane wsunęła swoje okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy i wskazała w kierunku schodów. Potaknęłam i obie wspięłyśmy się po schodach na piętro, gdzie korytarz rozchodził się w dwie strony.
- Tutaj! – usłyszałyśmy głos Haru z lewej strony, więc tam też się skierowałyśmy. Blondyn ustawił nasze walizki pod ścianą i wskazał nam dwoje drzwi znajdujących się obok siebie.
- To wasze pokoje. Zejdźcie potem na dół to przedstawię wam resztę mieszkańców.
Oba pokoje były niemal identyczne. Nie okazały się zaskakująco duże, ale mimo wszystko były dość przestronne. Na ich wystrój składało się podstawowe umeblowanie – jednoosobowe łóżko, szafa, biurko, krzesło i szafka nocna. Ściany pomalowano na kremowo (kiedyś pewnie tak naprawdę były białe), a z okien, gdy odsłoniło się fioletowe zasłony roztaczał się widok na zarośnięty ogród.
Po dokładnej, wzajemnej penetracji pokojów, zeszłyśmy z Akane na dół, gdzie w kuchni zastałyśmy Kimiko i Haru. Nauczycielka popijała spokojnie kawę przy stole, przeglądając jakiś kolorowy magazyn. Blondyn natomiast z uśmiechem od ucha do ucha zerwał się ze swojego miejsca.
- Wycieczka za mną! – zaśmiał się i wyszedł z kuchni, dając nam znak ręką żebyśmy poszły za nim.
Najpierw pokazał nam łazienki, swój pokój, wyjście ewakuacyjne, piwnicę i tym podobne miejsca.
- A to jeden, jedyny pokój w tym budynku zamykany na klucz. Nikt nie ma tu wstępu bez zgody Yuki’ego.
- Co w nim takiego jest? – uniosłam pytająco brwi.
- To tajemnica. Jeśli się dowiesz, zginiesz – oznajmił Haru, po czym zaśmiał się ubawiony własnym żartem. – Nie wiem, musiałabyś się go zapytać. Zresztą, oto jego pokój.
Blondyn zatrzymał się, zastukał we framugę, zawołał „wchodzimy”, po czym pchnął drewniane drzwi.
W środku zastał nas mały chaos. Każdą wolną przestrzeń w pokoju zajmowały płótna, farby, ołówki, kredki, pędzle, wszędzie walały się kartki papieru, te czyste jak i te z różnymi szkicami oraz bazgrołami. Centralną część pokoju zajmowała drewniana sztaluga, za którą ktoś się krzątał. Gdy drzwi skrzypnęły osoba ta zamarła z pędzlem w smukłej dłoni i wyjrzała zza sztalugi. Tą tajemniczą postacią okazał się być brązowowłosy, dość wysoki chłopak. Gdy wysunął się całkiem zza swojej sztalugi i podszedł bliżej mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był nieco niższy od Haru, mimo to wciąż miał nade mną przewagę co najmniej jednej głowy. Zielony sweter, który narzucił na białą koszulę rywalizował swoim odcieniem z kolorem jego oczu.
Chłopak uśmiechnął się do nas przyjaźnie, gdy Haru wzajemnie nas sobie przedstawił.
- Miło was poznać. Mam nadzieję, że się wam tu spodoba. Warunki może nie są najlepsze, ale można się przyzwyczaić.
Mówiąc to machnął dłonią i wtedy zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma w niej pędzel. Spojrzał na niego zaskoczony, po czym podrapał się w głowę drugą ręką, śmiejąc się.
Spojrzałam kątem oka na Akane. Jej oczy lśniły, mało brakowało a pojawiłyby się w nich serduszka jak w jakiejś kreskówce.
- Yuki bywa czasami lekko roztrzepany. Jest na drugim roku. Jego dziedzina to malarstwo, rysunek i te sprawy… - mówił Haru, gdy szliśmy korytarzem w stronę pokoju ostatniego z mieszkańców Ryou no Yume.
Akane złapała mnie za ramię i pochyliła się w moją stronę.
- Ja tam wiem jedno… - szepnęła do mnie. – Jest meeega uroczy.
Starałam się nie wywrócić oczami. Moja przyjaciółka miała wielki dar do zakochiwania się i to często od pierwszego wejrzenia.
Haru zastukał w drewno obklejone kartkami z ostrzeżeniami typu „Nie wchodzić”, „Nie przeszkadzać”, „Wstęp wzbroniony”.
- To ja, dziewczyny przyjechały i…
- Nie ma mnie! – dobiegł nas wrzask z pokoju.
- Ale Akira…
- Akwizytorom dziękujemy!
Cała nasza trójka wpatrywała się z totalnym osłupieniem w drzwi. Haru zwiesił bezradnie ręce i uśmiechnął się do nas przepraszająco.
- Akira jest… ma specyficzny charakter. Yuki twierdzi, że zawsze taki był. No ale w porze obiadowej nawet jego głód wygoni z pokoju.
Haru miał rację.
Akira dołączył do nas kilka godzin później, gdy wszyscy siedzieliśmy w kuchni.
Okazał się być mniej więcej wzrostu Yuki’ego. Miał nieco ciemniejszą karnację,
a kosmyki czarnych włosów opadały mu niedbale na okulary.
Podczas całego posiłku prawie wcale nie zwracał na nas uwagi, zbyt pochłonięty grą na konsoli.
- Hej, mam pomysł – odezwał się w pewnym momencie Haru, odsuwając od siebie pusty talerz. – Zróbmy imprezę!
Podczas całego posiłku prawie wcale nie zwracał na nas uwagi, zbyt pochłonięty grą na konsoli.
- Hej, mam pomysł – odezwał się w pewnym momencie Haru, odsuwając od siebie pusty talerz. – Zróbmy imprezę!
Aż smutno ,że nie ma więcej X3
OdpowiedzUsuńfakt ._. naprawdę świetnie się zaczyna
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńciekawe, a Yuu taki słodki z tym roztrzepaniem....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia