Strony

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zapomniana Melodia: Prolog

Wróciłam! I przywiozłam ze sobą przeziębienie... ale również nowy pomysł. Tak więc jako powitanie prezentuję wam prolog, do czegoś do czego natchnęło mnie podczas wyjazdu. Mam nadzieję, że się wam spodoba ^^


Prolog


 W zrujnowanym ogrodzie panowała niczym niezmącona cisza. Wiatr nie poruszał ani jednym listkiem, ani jednym źdźbłem trawy. Słońce tkwiło wysoko na czystym niebie. Pokryta rdzą brama była lekko uchylona. Poprzewracane kolumny lśniły bielą. Kruszejące rzeźby tkwiły nieruchomo pośród obrastających je roślin. Wysoka trawa przysłaniała kolorowe płytki. Tafla niewielkiego jeziora była zupełnie gładka, lecz nieprzejrzysta. Wszystko było nieruchome niczym zatrzymane w czasie.
 Promienie słońca przesączały się leniwie między soczyście zielonymi liśćmi potężnego drzewa, oświetlając twarz śpiącego młodzieńca. Z jednej strony młody mężczyzna wydawał się zupełnie nie pasować do reszty otoczenia, chociaż z drugiej… stanowił jego nieodłączną część. Pomimo brudnych i podartych ubrań wyglądał on niezwykle dumnie, dostojnie.
 Młodzieniec powoli uniósł powieki. Dłonią w niegdyś śnieżnobiałej rękawiczce przesunął po potarganych włosach. Podniósł się z trawy i mrużąc oczy, zwrócił swój wzrok ku błękitnemu niebu. Z kieszeni poszarzałych spodni wysunął naszyjnik na delikatnym srebrnym łańcuszku i z czułością przesunął palcem po znajdującej się wewnątrz miniaturowej fotografii, przedstawiającej młodą kobietę. Na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Już niedługo, ukochana – powiedział cicho, chowając naszyjnik.
 W jego miejsce, z drugiej kieszeni wysunął złoty, misternie zdobiony zegarek kieszonkowy na solidniejszym, również złotym łańcuchu. Obrócił w palcach czasomierz, przyglądając mu się uważnie, choć dobrze go znał. Z jednej strony, z tyłu zdobił go wygrawerowany piękny kwiat róży, natomiast z przodu – ozdobna, wielka litera „E”.
 Młodzieniec wcisnął niewielki guziczek i klapka zegarka odskoczyła z cichym kliknięciem, ukazując tarczę i nieruchome, czarne wskazówki, które zatrzymały się na godzinie czwartej trzydzieści siedem. Chwycił za pokrętło i przekręcił je kilkakrotnie. Gdy przywrócone do życia wskazówki wznowiły swój bieg wokół tarczy, z czasomierza popłynęła spokojna, delikatna melodia.
 Chłopak uśmiechnął się, widząc, że z zegarka, z jego dłoni, a nawet z całej jego sylwetki sączy się złociste światło zalewające ogród. Na jego oczach począł się on zmieniać. Z bramy zniknęła rdza, woda w jeziorku na powrót stała się przejrzysta, kolumny podnosiły się, posągi wynurzały się z chwastów, odzyskując brakujące fragmenty, a płytki ponownie wyznaczyły ścieżki.
Postać samego młodzieńca również się zmieniła. Jego ubiór na nowo stał się elegancki i barwny. Jasne włosy odzyskały blask, a w szmaragdowych oczach pojawiły się iskierki.
Po raz kolejny przekręcił pokrętło i wszystko przygasło, zanikło.
- Już niedługo znów się spotkamy.
W opuszczonym ogrodzie ciszę przerywała jedynie łagodna melodia.

1 komentarz:

  1. Hej,
    początek bardzo mi się spodobał... idę czytać dalej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń