Strony

sobota, 6 czerwca 2015

Diabolik Lovers: Rozdział 21

Ach, nie ma to jak dobry, długi weekend... A żeby wam go umilić wstawiam najnowszy rozdział DL. Jak zwykle - dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują moją szaloną twórczość. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Miłej lektury ^^


Ból

 Stoję na niewielkim wzniesieniu. Przede mną, wąska dróżka przecinająca soczyście zielone łąki prowadzi do niewielkiej wioski. Wszystko wydaje się być zastygłe w bezruchu, zupełnie jakby czas się zatrzymał. Chmury na niebie wiszą wciąż w tych samych miejscach, gałęzie ani źdźbła trawy ani odrobinę się nie poruszają, nawet wtedy, gdy ruszam powoli wzdłuż wzniesienia. Nigdzie, jak okiem sięgnąć nie widać ani jednej żywej istoty, choć pogoda jest przecież taka ładna.
 Powoli i ostrożnie stawiam bose stopy na miękkiej trawie, która zdaje się nie uginać pod moim ciężarem. To tak jakbym sunęła tuż nad nią, a nie po niej.
Rozglądam się wokół w poszukiwaniu kogokolwiek lub czegokolwiek, co w jakiś sposób mogłoby mi pomóc.
Nagły podmuch wiatru zarzuca mi czarne pasma włosów na twarz. Odgarniam je, nieco zirytowana i spoglądam w stronę, z której zaczęło wiać. Tam, jakieś trzy metry dalej dostrzegam postać małego chłopca. Ma on raczej nietypowy strój, kojarzący mi się z dziewiętnastowieczną modą – brązowe spodnie, lśniące buty w tym samym kolorze oraz niebieska marynarka z białą chustą.
Jednakże największą uwagę zwracam na jego twarz – blada cera, blond loczki oraz duże, błękitne oczy. Nie mam wątpliwości, że jest to właśnie Shuu.
Podchodzę do niego, pochylam się, żeby zrównać się z nim poziomem oczu i pytam łagodnie:
- Shuu?
Blondyn nie odpowiada. Jego oczy wpatrują się w przestrzeń za mną. Zastanawiam się, czy w ogóle mnie widzi. Niestety, ale w to wątpię.
Nagle, jego oczy otwierają się szerzej, a na twarzy pojawia się szok i niedowierzanie. Blade usta poruszają się chwilę bezgłośnie, aż w końcu wydobywa się z nich rozpaczliwy krzyk.
- Edgar!
Widząc przerażenie wypisane na jego twarzy, wyciągam do niego ramiona i jeszcze raz próbuję do niego przemówić.
- Shuu, co się stało?
Jednak on przebiega przeze mnie zupełnie jakbym była duchem i wykrzykując ponownie to samo imię, puszcza się biegiem w kierunku wioski.
- Shuu! – wołam, po czym nie namyślając się długo, ruszam biegiem za nim. Chcę się dowiedzieć, kim jest ten Edgar. Chcę się dowiedzieć, czy to właśnie to wydarzenie nie daje spokoju dziewiętnastoletniemu wampirowi.
 Doganiam go w połowie drogi do wioski. Jako, że ani mnie nie widzi, ani nie słyszy, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko po prostu za nim podążać.
Shuu zatrzymuje się tuż przed pierwszymi domami. Ciężko oddycha, nie wiem czy to z powodu biegu, czy raczej tłumionego szlochu. Jego oczy lśnią od łez, które spływają po bladych policzkach.
 Przenoszę wzrok na wioskę i dopiero teraz tak naprawdę dostrzegam, w jakim stanie się znajduje. Niektóre domy już się zawaliły, pozostały po nich same zgliszcza. Inne natomiast dopiero zaczynały płonąć. Pomarańczowe języki ognia z łatwością wspinały się po drewnianych konstrukcjach, sięgając co raz wyżej w niebo. Mimo to, nie słyszę żadnych krzyków. Nie widzę ani żywych ludzi, ani martwych ciał. Czy mieszkańcy zdołali już uciec?
 Ponownie przenoszę wzrok na Shuu, który z determinacją na twarzy, zaciska dłonie w pięści. W tej chwili tak bardzo chciałabym go przytulić i pocieszyć…
Chłopiec bierze głęboki wdech i po raz kolejny wykrzykuje to samo imię. Następnie, na moich oczach wbiega w uliczkę prowadzącą głębiej w wioskę. Zaskoczona, ruszam za nim. Jestem przekonana, że we śnie i tak nie może przydarzyć mi się nic złego. Najwyżej po raz kolejny obudzę się z krzykiem.
 Truchtając za Shuu, zastanawiam się, co mogło wywołać ten pożar. Przyczyny naturalne, czy też ktoś specjalnie podłożył ogień?
Wciąż nigdzie nie widzę żadnych ciał. Tu, wewnątrz wioski,  panuje taka sama cisza jak na tamtym wzniesieniu. Jedynymi odgłosami jest tupot nóg Shuu oraz jego krzyki.
 Nagle blondyn skręca i wbiega do płonącego budynku. Chcę ruszyć za nim, ale w chwili, w której przekraczam próg, ziemia osuwa mi się spod nóg i zaczynam upadać wprost w płomienie…
 Obudziłam się, od razu gwałtownie siadając. Drżącymi dłońmi odrzuciłam kołdrę, czując pot spływający po moim ciele. To chyba był najdłuższy i najbardziej szczegółowy sen jaki do tej pory miałam.
 Podkuliłam nogi i uniosłam dłonie chcąc odgarnąć włosy z twarzy. Syknęłam jednak z bólu, gdy tylko dotknęłam skóry. Cofnęłam szybko ręce, przyglądając się im uważnie. Niemal całą powierzchnię skóry od opuszków palców do nadgarstka miałam zaczerwienioną. Wyglądało to jak po oparzeniu.
 Przyznaję, że lekko spanikowałam, bo przecież zanim zasnęłam nic mi jeszcze nie było. Czy to możliwe, że sen okazał się bardziej realistyczny niż myślałam?
 Zsunąłem się z łóżka, zastanawiając się jak otworzyć drzwi, by nie podrażnić pulsujących bólem dłoni. Postanowiłam posłużyć się łokciem. Po uporaniu się z otwarciem drzwi wyszłam na korytarz i… serce podskoczyło mi gwałtownie w piersi.
 O ścianę, tuż przy drzwiach do mojego pokoju opierał się Ayato. Wampir natychmiast odwrócił głowę, przenosząc na mnie wzrok swoich jadowicie zielonych tęczówek. Odruchowo schowałam dłonie za plecami.
- Długo tu stoisz? – zapytałam, unosząc w zdziwieniu brwi.
Wzruszył ramionami.
- Nie mów, że odkąd wyszedłeś?
- A jeśli tak, to co?
- To powiem, że jesteś nienormalny.
Kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmieszku.
- A to ci nowość – prychnął, odrywając się od ściany. – Co tak trzymasz ręce za plecami?
- A tak sobie… - mruknęłam, próbując go wyminąć. Ten jednak złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie, przenosząc swoje dłonie na moje nadgarstki. Nie próbowałam się wyrywać, wiedziałam, że i tak nie ma to sensu.
 Ayato uniósł moje dłonie, marszcząc brwi. Wreszcie przeniósł swój wzrok z powrotem na moją twarz.
- Co ci się stało?
- Szczerze? Nie wiem. Jak się obudziłam, to już tak było.
- Musisz je dać do zimnej wody – polecił, puszczając moje nadgarstki.
- Już na to wpadłam i właśnie zamierzałam iść do łazienki.

- Wiesz… ja nie miałam na myśli tego, że masz iść ze mną… - westchnęłam spoglądając na Ayato. Siedział on na krawędzi wanny podczas, gdy ja trzymałam dłonie pod lodowatym strumieniem wody w umywalce.
- Wiesz… - przedrzeźniał mnie – jeśli nie chcesz mojego towarzystwa, to wystarczy powiedzieć.
- Ugh… - mruknęłam, wpatrując się uparcie w wodę spływającą po moich dłoniach. Ayato doskonale wiedział, że nie kazałbym mu od tak sobie iść. Zresztą, nawet gdybym  mu kazała, to istniała spora szansa, że i tak by  mnie nie posłuchał.
- Więc co ci się śniło? – zapytał w końcu po chwili milczenia, jaka między nami zapadła.
- Wszystko zaczęło się od wzniesienia przed wioską…
 Opowiedziałam mu cały sen ze szczegółami. Nie miałam żadnych podstaw, żeby tego nie zrobić. Sądziłam, że mogę mu zaufać i miałam nadzieję, że nie mylę się co do tego. Poza tym, i tak już wcześniej powiedziałam mu o swoich planach.
- Edgar, hę? – Ayato skrzyżował ramiona, zastanawiając się. – Nie, to imię nic mi nie mówi.
- Szkoda – skwitowałam, zakręcając kran.
- Nie widziałaś momentu wybuchu pożaru?
- Nie. O patrz, już zeszło – oznajmiłam, przyglądając się dłonią zaróżowionym już jedynie od zimnej wody.
- Dziwne… - mruknął wampir, wstając.
- Co, sen, pożar czy oparzenia? – Spytałam, odwracając się w jego stronę i opierając się o umywalkę.
- Wszystko – spojrzał mi w oczy, marszcząc brwi. – Jeśli dostałaś poparzeń od snu…
- Nie mamy pewności. To jest takie pokręcone…
- To jest niebezpieczne – odparł, z naciskiem. Czyżby się martwił?
- Ale pomocne – rozłożyłam bezradnie ręce. – A co, martwisz się?
- Może?
 Nagle poczułam wzbierającą we mnie irytację. Warknęłam cicho pod nosem.
- Jasne, bo ty nigdy nie możesz powiedzieć nic wprost – wyrzuciłam ręce w górę, po czym patrząc mu prosto w oczy, dodałam – Duma waszej wysokości by na tym pewnie ucierpiała, co?
 Ayato zmrużył swoje kocie oczy, a usta zacisnął w wąską linię. Wyglądał niemalże na zranionego. Ale… to była jego wina. To on zawsze unikał mówienia wprost, czym naprawdę zaczynał już mnie irytować. Rozumiem nasze zwyczajowe przekomarzanie się, ale czasami chciałabym usłyszeć od niego jakąś konkretną i szczerą odpowiedź… Nie chciałam wciąż zgadywać, o czym tak naprawdę myśli, czy co czuje.
- Chcę wziąć prysznic, mógłbyś… sobie iść? – Wampir zniknął, nim zdążyłam dokończyć swoją prośbę.
 Westchnęłam ciężko, zrzucając z siebie pidżamę. Odkręciłam wodę, weszłam do kabiny i skuliłam się na jej dnie. Tuląc do siebie kolana, pozwoliłam by chłodne krople swobodnie bębniły po mojej skórze. Poczułam wyrzuty sumienia.
Przesadziłam? Na pewno niepotrzebnie na niego naskoczyłam. Mogłam ugryźć się w język… Czy jest na mnie zły?
 Ostatnie pytanie nie dawało mi spokoju. Nie chciałam, żeby nasze relacje się zepsuły. Przecież już coraz lepiej się nam układało… Ale… ja naprawdę chciałabym usłyszeć od niego coś, co jednoznacznie potwierdziłoby to, że moje uczucia nie są jednostronne. Bo ja… byłam w nim zakochana. Nigdy jeszcze przy nikim się tak nie czułam.
 Objęłam się mocniej ramionami. A co jeśli on tak naprawdę nie czuje tego samego? Co jeśli on nie myśli o mnie tak poważnie, jak ja o nim?
 Tego dnia zjadłam śniadanie w swoim pokoju. Nie miałam zamiaru wychodzić z niego do czasu, kiedy trzeba byłoby się zbierać do szkoły.
Siedziałam właśnie i uczyłam się na zajęcia z historii. Niemal podskoczyłam, gdy telefon komórkowy leżący obok mnie zawibrował, aby poinformować mnie o nowej wiadomości. Odblokowałam ekran i moim oczom ukazał się e-mail od Kou

Wybrałem ją specjalnie dla ciebie, więc mam nadzieję, że ci się spodoba. Miłej nauki i do zobaczenia za tydzień, kociaku ;*”

 Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, odczytując wiadomość. Pod nią znajdowały się pliki z piosenką, słowami do niej, a nawet chwytami gitarowymi. Przesłuchałam utwór, prześledziłam wzrokiem tekst i chwyty, po czym postanowiłam spróbować swoich sił. Opanowanie chwytów nie zajęło mi dużo czasów, gdyż znałam już tę piosenkę. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam śpiewać:

Już nie jestem kochana przez ciebie.
Nawet mnie nie potrzebujesz.
I przez to będę teraz samotna. Źle mi z tym.

Zastanawiam się, co wtedy powiedziałeś?
Tamte słowa nie dotarły do mnie i teraz tańczą w powietrzu.
Wiem, że to bez sensu, ale dzisiaj zrobię to znowu -
wypowiem życzenie, które nie ma szans się spełnić.

Nie wypuszczaj mojej dłoni
Ściskaj ją mocno
Kontynuujmy nasz spacer już zawsze.
Dłoń, w której zamknąłeś moją dłoń była ciepła
i taka przyjemna...

Twoje słowa zawsze sprawiały, że wpadałam w złość.
I zawsze kończyło się to moim płaczem.
Ale zaraz po tym,
Ty nieśmiało mówiłeś "przepraszam".
Kocham wyraz twarzy, z jakim to wypowiadałeś.

Nie wypuszczaj mojej dłoni,
Przytul mnie, włóż w to całe swoje serce.
Chcę być w twoich ramionach.
Nasze czoła zetknęły się i w tej pozycji
zasypiamy...

Czy już wiesz, że przeznaczenie nie pozwoli nam się znowu spotkać?

Nie wypuszczaj mojej dłoni,
przytul mnie mocno, kocham cię.
Czy możesz uśmiechnąć się dla mnie, jeszcze jeden, jedyny raz?
Zanim całe twoje ciepło zniknie,
przytul mnie mocno.*

 Nie wiem czemu, ale śpiewane przeze mnie słowa wywołały u mnie smutek. Uśmiechnęłam się krzywo, zdając sobie sprawę, że przecież tak pasują do mojej aktualnej sytuacji. Ja też chciałam, żeby Ayato mnie przytulił. Chciałam zatracić się w jego uścisku. Chciałabym, aby mnie nie puszczał, aby się do mnie uśmiechnął tym swoim jedynym, niepowtarzalnym uśmiechem.
 Spojrzałam na telefon, zastanawiając się, czy Kou potrafi czytać w myślach. I to w dodatku na odległość.
Z westchnięciem odłożyłam gitarę. Miałam nadzieję, że Ayato nie będzie długo się na mnie gniewał ani, że w przeciwieństwie do słów piosenki, przeznaczenie nas nie rozdzieli.



*EGOIST – „Departures”


14 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Piosenka świetnie dobrana. Cały czas ją słucham. Ciekawa jestem jak Natsuki zareaguje kiedy się dowie skąd ten pożar. Całość wspaniała <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na następny. Dużo weny życzę !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~HISTORIA~
    Chce sobie wpisać znane dobrze nam słowo "google" w wyszukiwarce ,nie spodziewanie wyświetla mi się link twojego bloga . myślę sobie "pff...może to jakiś znak ,co ?" . Pojawia mi się strona a ty JEP nowy rozdział DL
    -życie jest dziwne nie ?
    ~KONIEC~
    Bardzo podoba mi się ten motyw ,że Ayato się obraził za te słowa ^^. Pff..co aj gadam w'ogle podoba mis ie ich relacja jest taka specyficzna,tak to dobre słowo X3. w sumie jego wysokość niech sie podroczy z nią przynajmniej jeden rozdział będzie zabawnie obrażony Ayato ( co wtedy z Natsuki ?!) .nie no to jest takie piękne ,że ja chce koniec tygodnia jak najszybciej ,jak przestaniesz pisać to ja z Marcelim(moje alter-ego) przyjdziemy i zabijemy !!! No to ja weny życzę na miły koniec :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, życie mi miłe, więc raczej nie przestanę pisać :3

      Usuń
  4. bardzo ciekawy rozdział.Mam nadzieję że w wakacje będą częściej rozdziały twoich opowiadań?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję xD Nie no, jest to prawdopodobne. Myślę też, że w wakacje pojawią się jakieś nowe tytuły :3

      Usuń
  5. Wspaniałe. Ayato zrobił foszka, Ale długo nie powinien się gniewac xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział! Bardzo mi się podobała piosenka mam ją teraz w ulubionych na YouTube. Kiedy następny DL? Pozdrawiam i życzę dużo weny... :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super!
    Co prawda, miałam zamiar skomentować dwa, lub trzy ostatnie rozdziały, jednak nie mogłam się powstrzymać, aby tutaj nie napisać czegoś.
    Bardzo mi się podoba, że Ayato obraził się na nią. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to trwało bardzo długo, jednak ciekawie będzie jeśli będzie próbował nie rozmawiać z nią.
    Co do pioseneki, to uważam, że ona prawie odzwierciedla jej sytuacje. Jedyną taką ważniejszą różnicą jest to, że w słowach piosenki widać wyraźnie "Ty nieśmiało mówiłeś 'przepraszam' ". To właśnie nie pasuje, bo Ayato praktycznie w ogóle nie przeprasza. Nie stać go na to.

    To ja wracam do czytania, aż w końcu skomentuje.

    Ave Vea ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super!
    Co prawda, miałam zamiar skomentować dwa, lub trzy ostatnie rozdziały, jednak nie mogłam się powstrzymać, aby tutaj nie napisać czegoś.
    Bardzo mi się podoba, że Ayato obraził się na nią. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to trwało bardzo długo, jednak ciekawie będzie jeśli będzie próbował nie rozmawiać z nią.
    Co do pioseneki, to uważam, że ona prawie odzwierciedla jej sytuacje. Jedyną taką ważniejszą różnicą jest to, że w słowach piosenki widać wyraźnie "Ty nieśmiało mówiłeś 'przepraszam' ". To właśnie nie pasuje, bo Ayato praktycznie w ogóle nie przeprasza. Nie stać go na to.

    To ja wracam do czytania, aż w końcu skomentuje.

    Ave Vea ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy można kupić piosenkę na ITunes?❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie sprawdzałam. Ale na pewno można ją po prostu ściągnąć.

      Usuń
  10. Hejka,
    wspabiale, kim jest Egdar że tak ważny był dla Shuu czy Ayato, się obraził na Natsuki teraz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń