Strony

niedziela, 19 lipca 2015

Diabolik Lovers: Rozdział 28

Nie wiem, co niektórzy z was mają z tym, że ja zamierzam już kończyć to opowiadanie ;-; Jeśli ktoś nadal ma jakieś wątpliwości, to spokojnie - mam jeszcze co najmniej kilka wątków, które chciałabym zrealizować. A przechodząc już do samego rozdziału... Natsuki została odbita! Czy wypełni obietnicę złożoną samej sobie w mrocznej celi? Co ma jej do powiedzenia Ayato?
Przekonajcie się sami ^^
P.S. Czy tylko u mnie jest taka pokręcona pogoda (w chwili w której to piszę jednocześnie świeci słońce i jest burza) ? ;-;



Wyznanie

 Kiedy się ocknęłam, moim oczom ukazał się niebieski baldachim nad łóżkiem. Musiałam kilkakrotnie zamrugać, aby upewnić się, że nie mam zwidów. Spróbowałam pozbierać myśli i zorientować się, co się stało. Jednakże ostatnie co pamiętałam, to postać Azusy siedzącego na łóżku, na którym położył mnie Ruki. A teraz znajdowałam się… w domu? Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam myśleć tak o rezydencji rodziny Sakamaki. Dom. Wcześniej to stwierdzenie ograniczało się tylko do przykościelnego budynku, w którym mieszkałam razem z moim ojcem zastępczym. Od niedawna poszerzyło się właśnie o tą ogromną rezydencję wypełnioną wampirami. Miałam tylko nadzieję, że to nie jest sen i nie obudzę się zaraz w ciemnej, zimnej celi z Richterem sterczącym nade mną ze strzykawką wypełnioną kolejną porcją przerażającego bólu… Zacisnęłam palce na pościeli, próbując odegnać od siebie ten obraz.
- Obudziłaś się – padło nagle ciche stwierdzenie. Odwróciłam głowę w stronę tak znajomego głosu. Ayato siedział na krześle obok mojego łóżka. Jego twarz wyrażała… troskę? Na ten widok moje serce gwałtownie przyspieszyło.
- Ayato… - Zmarszczyłam brwi, gdy z mojego gardła wydobył się dźwięk przypominający bardziej skrzypienie zardzewiałego mechanizmu niż mój normalny głos. Dotykając palcami szyi natknęłam się na miękki opatrunek, a kiedy odsunęłam kołdrę okazało się, że zamiast szkolnego mundurku, miałam na sobie śnieżnobiałą koszulę nocną. Posłałam wampirowi zdezorientowane spojrzenie. – Co się… - odchrząknęłam – stało? Przebraliście mnie?
- Służba to zrobiła. Opatrzyli cię też.
 Poczułam się dziwnie z myślą, że ktoś obcy widział mnie praktycznie nago, kiedy byłam nieprzytomna. Wolałam jednak, aby była to służba niż któryś z braci.
Spróbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, a wtedy moją klatkę piersiową przeszył gwałtowny ból, uświadamiający mi, że to na pewno nie może być sen.
- Spokojnie – Ayato pochylił się, żeby pomóc mi oprzeć się o poduszki. Jego dotyk był nadzwyczaj delikatny. – Masz połamane żebra.
 To miało sens, skoro Richter rzucał sobie mną o ściany jak szmacianą laleczką.
- Przyszliście… - urwałam, po raz kolejny nerwowo odchrząkując, aby pozbyć się chrapliwego brzmienia w moim głosie – po mnie?
Ayato skinął jedynie głową w odpowiedzi. Zachowywał się jakoś tak… zdystansowanie. Wbiłam wzrok w pościel i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej obecności w moim pokoju. Przy moich nogach, zwinięty w kłębek spał rudy kotek Shuu.
- Shuu niedawno tutaj był – odpowiedział wampir na moje nieme pytanie. – Przyszedł z nim.
Uśmiechnęłam się lekko, po czym ponownie podniosłam wzrok na wampira.
- Jak długo byłam nieprzytomna?
- Praktycznie cały dzień.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
Naprawdę odpłynęłam na aż tak długo?
- Która godzina?
- Dochodzi północ.
Chciałam zapytać go, czy siedział przy mnie przez ten cały czas, ale przemilczałam to. Nie chciałam robić sobie złudnych nadziei.
- Zaraz kolacja. Dasz radę coś zjeść?
Otwierałam już usta, aby odpowiedzieć, ale wyręczył mnie w tym mój brzuch, burcząc głośno. Kącik ust wampira uniósł się nieznacznie.
- Uznam to za „tak”. Dam znać służbie.
- Nie – powiedziałam szybko, aby go zatrzymać. Zerknął na mnie zdziwiony. – Zejdę na dół.
- Jesteś pewna? – zmarszczył brwi. – Reiji mówił, że lepiej żebyś leżała.
- Dam radę – uśmiechnęłam się. – Zresztą, dawno się z nim nie kłóciłam.

Moje pojawienie się w jadalni, wywołało małe zamieszanie przy stole. Jak na komendę, spojrzenia wszystkich zebranych zwróciły się w moją stronę.
- Maleńka! – Laito niemal zachłysnął się napojem, który pił, kiedy weszłam do pomieszczenia. – Wreszcie się obudziłaś!
- Jak się czujesz? – zapytał Subaru.
- Dzisiaj twój ulubiony deser – wtrącił mu się w zdanie Kanato.
- Mówiłem przecież, że masz leżeć – przesadne westchnięcie Reijiego uniosło się ponad głosy pozostałych wampirów.
- Siadaj, bo zaczniemy bez ciebie – dodał na koniec Shuu.
 Lecz ja zatrzymałam się u szczytu stołu, czekając aż wszyscy skończą mówić. Kiedy wszyscy bracia umilkli, skłoniłam się przed nimi nisko. Czułam na sobie zdziwiony wzrok całej szóstki. Nabrałam głęboko powietrza w płuca, pomimo kłującego bólu i zawołałam:
- Przepraszam! Przepraszam za wszystkie kłopoty!
Dopiero po kilku sekundach kompletnej ciszy, jaka nastała w jadalni, odważyłam się podnieść głowę i wyprostować plecy. Pierwszy przemówił Laito.
- Nie, maleńka – uśmiechnął się, opierając łokcie na stole i spoglądając wymownie na pozostałych.
- Nie powinnaś przepraszać – dołączył się Subaru.
- Powinnaś podziękować – sprostował Shuu.
- W końcu uratowaliśmy cię z własnej woli – dodał Kanato, poruszając w potakującym geście głową Teddy’ego.
- Chociaż raz mądrze mówią – skwitował Reiji, charakterystycznym ruchem poprawiając okulary.
- I mają rację – odezwał się Ayato, stojący u mojego boku.
- Wszyscy… - powiodłam wzrokiem po twarzach wampirów, czując przyjemne ciepło rozlewające się po mojej klatce piersiowej. Nie spodziewałam się takiej reakcji z ich strony. – Dziękuję.
- A teraz siadaj, bo naprawdę zaczniemy bez ciebie – ostrzegł Reiji. Stary, dobry sztywniak.
 Po kolacji przenieśliśmy się do salonu, aby uzupełnić wszystkie informacje.
- Więc… - zaczęłam, odchylając się na oparcie kanapy. – Kto po mnie przyszedł?
- Wszyscy oprócz Reijiego, który nie chciał ruszyć swojego szanownego tyłka, gdyż miał „swoje sprawy na głowie” – odparł Laito, siedzący obok mnie.
Reiji zgromił go wzrokiem zza swoich okularów.
- Ktoś musiał przygotować odtrutki – mruknął, krzyżując ramiona. – Nie moja wina, że wszyscy rzuciliście się na najłatwiejszą robotę.
- Najłatwiejszą? – Laito uniósł pytająco brwi.
- To nie ty podpalałeś ogród, uciekając przed przerośniętym maniakiem roślin – fuknął oburzony Kanato.
- Chyba dużo mnie ominęło… - mruknęłam, zerkając na sprzeczających się braci. – Chwila, wiedziałeś, że będą potrzebne odtrutki?
- To było do przewidzenia – Reiji przeniósł wzrok na mnie. – Jak wrócisz do pokoju, to nie zapomnij wziąć leków. Są na szafce nocnej.
Obdarzyłam go zaskoczonym spojrzeniem.
- Chłopcy, co się z wami stało? – uśmiechnęłam się. – Od kiedy jesteście dla mnie tacy mili?
- Od zawsze, maleńka – Laito objął mnie ramieniem, uśmiechając się niewinnie.
- Jasne. A na początku było „jeśli spróbujesz stąd uciec, to zginiesz” – spróbowałam zimitować głos Subaru,ale niezbyt mi to wyszło z powodu wciąż męczącej mnie chrypy. Uśmiechnęłam się przepraszająco do białowłosego wampira. – Wybacz.
- W każdym razie wygląda na to, że podawali ci jakiś narkotyk – odezwał się ponownie Reiji. – Byłabyś w stanie go opisać?
- Opisać… chwila, „podawali”? Liczba mnoga? – upewniłam się.
- No tak, Mukami – potwierdził Ayato, poprawiając się w swoim fotelu.
- Nie – potrząsnęłam głową. – To nie oni.
- Jak to nie oni? – zdziwił się Shuu. – Znaleźliśmy cię w ich domu.
- Tak, ale… nikt z nich nie zrobił mi nic złego.
- To jak wyjaśnisz stan, w jakim cię znaleźliśmy? – zapytał Subaru. – Niby kto to w takim razie zrobił?
- Richter.
Nagle wszyscy w pokoju spoważnieli.
- Możesz powtórzyć? – poprosił Shuu, prostując się.
- To Richter mnie porwał. To on podawał mi narkotyk – powtórzyłam, skubiąc nerwowo rękaw koszuli.
- Mówisz poważnie? – Laito obrócił się do mnie przodem.
- A dlaczego miałabym kłamać? Mukami podobno mieli z nim jakąś umowę, ale Ruki zabrał mnie stamtąd… od niego. I wydawał się wkurzony. Kłócili się, kiedy przybyliście.
- Myślałem, że go załatwiłeś – Ayato rzucił oskarżycielskie spojrzenie swojemu rudowłosemu bratu.
- Ja też tak myślałem! – Laito uniósł dłonie w obronnym geście. – Widać nawet w piekle go nie chcą…
- Opowiedz wszystko, co się wydarzyło – zwrócił się do mnie Reiji.
Skinęłam głową i opowiedziałam wszystko ze szczegółami. Od momentu, w którym Richter pojawił się w kościele, aż do tego, jak straciłam przytomność w towarzystwie Azusy. Bracia słuchali mnie z uwagą, a następnie opowiedzieli, jak przebiegła „akcja ratunkowa” w ich wykonaniu. Wreszcie Reiji stwierdził, że powinnam zażyć leki i iść spać. Zgodziłam się, ponieważ i tak czułam się już zmęczona. Jednak na odchodnym przypomniało mi się coś bardzo ważnego – miałam przeprosić Ayato. Odwróciłam się więc w jego stronę.
- Mógłbyś pójść ze mną? Chcę o czymś porozmawiać.
Wampir zrobił zdziwioną minę, ale zgodził się. Gdy do mnie podchodził, dostrzegłam jak Laito ponad jego ramieniem do mnie mruga. Stłumiłam w sobie chęć przewrócenia oczami.

***

- Więc o czym chciałaś rozmawiać? – zapytał Ayato, kiedy znaleźliśmy się już w moim pokoju.
Westchnęłam cicho, siadając na brzegu łóżka. Spuściłam wzrok na drżące dłonie. Denerwowałam się. Bardzo się denerwowałam. Odetchnęłam jeszcze raz, zebrałam się w sobie i podniosłam wzrok na wampira.
- Chciałam cię przeprosić – oznajmiłam w końcu.
Ayato uniósł jedną brew.
- Przecież zrobiłaś już to w jadalni.
- Nie – zaprzeczyłam. – To znaczy… Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie w ciągu ostatnich dni – znowu spuściłam wzrok. – Byłam samolubna. Nie powinnam żądać od ciebie czegoś, czego sama nie robiłam i potem jeszcze się na ciebie o to wkurzać.
Milczał, wpatrując się we mnie z założonymi rękami.
- I nie powinnam się wtrącać w twoje relacje z innymi – kontynuowałam niepewnie, ciszej. – Jeśli lubisz Yuri, to masz przecież prawo z nią przebywać czy… być z nią. To twoja decyzja, nie moja.
Tym razem nie podniosłam wzroku. Splotłam dłonie na kolanach, zastanawiając się, jak dobrać słowa.
- Wtedy w tej… celi zdałam sobie sprawę, jak głupio się zachowałam. Żałowałam tego. No, i nadal żałuję. Dlatego… przepraszam.
Cisza, która zapadła w pokoju zdawała mi się ciągnąć w nieskończoność. Ból głowy tylko potęgował u mnie zdenerwowanie, wywołane oczekiwaniem na jakąś reakcję ze strony wampira.
Czy mi wybaczy? A może jest zły? Czy…
 W tej chwili Ayato podszedł do łóżka, opuszczając ręce luźno wzdłuż tułowia. Skuliłam się w sobie, nie wiedząc co chce zrobić. Ale on najzwyczajniej w świecie… usiadł obok i gwałtownym ruchem przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramionami moje plecy. Otworzyłam szerzej oczy, zaskoczona jego zachowaniem, a moje serce oczywiście od razu zaczęło szybciej pracować.
- A-Ayato? – zająknęłam się, z twarzą przy jego torsie.
- Głupia… - mruknął.
- Ale… o co ci chodzi?
- Jesteś głupia – powtórzył, zacieśniając uścisk. Zacisnęłam zęby, czując ból wywołany złamanymi żebrami, ale nie protestowałam. – Potrzebuję cię…
Moje serce ponownie przyspieszyło. Biło tak głośno, że byłam pewna, iż Ayato też je słyszy. Zastanawiałam się, czy się przesłyszałam.
- S-słucham? – wyjąkałam, dziwnie wysokim głosem.
- Słyszałaś. Chciałaś szczerość, to masz szczerość – Ayato odsunął się na tyle, by spojrzeć mi w twarz. – Nie wymagaj teraz ode mnie, żebym ci to sprecyzował. Sam nie wiem dlaczego. Po prostu chcę cię mieć przy sobie.
Ayato mnie potrzebuje? Ayato chce mnie mieć przy sobie? Czy ja aby na pewno dalej nie śnię?
- Ja… - urwałam, bo tak właściwie, to nie wiedziałam co powiedzieć.
- I nic mnie nie łączy z Yuri – dodał, prychając.
- Ale… przecież widziałam was wtedy w składziku…
Ayato westchnął.
- Chciałem sprawdzić, co akurat w tobie jest takiego niezwykłego.
- Co jest we mnie niezwykłego? – powtórzyłam skołowana.
- Dalej nie wiem, co to takiego – wzruszył ramionami. – Ale coś musi być.
- Skoro tak mówisz… W każdym razie… z nami w porządku? – zapytałam z nadzieją.
- Jeśli dasz mi się napić twojej krwi, naleśniku – oznajmił z uśmiechem.
- Ale w mojej krwi nadal może być narkotyk…
- Nie obchodzi mnie to – mruknął, już się nade mną nachylając. Jedną dłonią podparł od tyłu moją głowę, a drugą odsunął kołnierzyk koszuli, odsłaniając mój obojczyk. Wzdrygnęłam się, kiedy jego kły przebiły skórę, ale ten ból był niczym w porównaniu do tego, co czułam po specyfiku Richtera.
Chwilę później widząc, że jestem naprawdę zmęczona, Ayato zostawił mnie, abym odpoczęła. Nie zdążyłam go powstrzymać. Zapadłam w krótki, niespokojny sen. Miotałam się w pościeli, dręczona w koszmarze przez sadystyczny śmiech Richtera i Cordelii.
 Na szczęście nie trwało to długo. Obudziłam się bowiem, czując dotyk chłodnej dłoni na czole. Uniosłam powieki, dostrzegając nad sobą Ayato.
- Wróciłeś? – wymamrotałam.
- Jesteś rozpalona. Gorączka ci wróciła – powiedział, bezceremonialnie rozkładając się obok mnie.
- Co ty robisz? – zmarszczyłam brwi.
- Nie gadaj tylko chodź tu – polecił, obejmując mnie w talii, by następnie przyciągnąć bliżej siebie.
- Huh? – Po mimo wszystko, poczułam rumieńce wypływające na moje policzki.
- Cicho – szepnął mi do ucha. – Teraz jesteś poduszką.
Zbyt zmęczona i zbyt szczęśliwa, żeby sprzeczać się o to stwierdzenie, pozwoliłam odpłynąć sobie tym razem w spokojny sen, w jego ramionach.

36 komentarzy:

  1. Nareszcie to na co czekałam długo :) Czekam na dalsze rozdziały . Jak zawsze weny , weny i weny ;* U mnie cały dzień pada deszcz ;// Mam nadzieję że jutro będzie słońce ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cie . Czekałam na ten rozdział z wieki. Kiedymam nadzieje ze nigdy nie skończysz tego opowiadania bo cię chyba udusże.dużo dużo weny /juli

    OdpowiedzUsuń
  3. Super przez wielkie S.
    Czekałam na ten rozdział z wieki. Naprawdę.
    Proszę nie kończ tego bloga. ;(
    Czekam na next. rozdział świetny zresztą jak zawsze.
    Pozdrawiam gorąco. i dużo weny ci życzę.


    p.s u mnie też taka prąbana pogoda

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham burzę ^^Czyli podsumowując mój Reji zajął się równie ważną czynnością czyli mu wybaczam.Neko-Time-came-back :3.La-chan shipuje Atsuki~<3(jakaś nazwa musi być).Richter nadal lubi bawić się zabawkami :P Plebs(tudzież służba) podziwiali nagie ciało Natsu-chan.Aya-chan od razu zabiera się do roboty :DD(no cóż każdy ma jakieś swoje narkotyki XD) Nie było wyznań miłości *kłania się pod ziemię*.Uratowałaś sobie tyłek XD Teraz oczekuję (taka ważna jesteś ? dop.marceli) jakiejś wielkiej sceny zazdrości ^^ męska zazdrości jest słodka dziewczęca niekoniecznie :P No ale skoro znowu Aya-chan robi za poduszkę to dobrze czyli weny,weny i żelków ^^
    P.S
    "Wziąć" och jak pęknie się to czyta ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!!! A już sobie mówiłam że na pewno jeszcze nie ma. A tu takie miłe zaskoczenie ;-) Cały czas miałam uśmiech na twarzy ^^ A jeśli chodzi o pogodę to lało jak nie wiem co (wreszcie jakieś drobne ochłodzenie) ale i tak trochę ciepło .. Przynajmniej przyjemny wiatr wieje.
    A więc dużo dużo dużo dużo weny i do następnego rozdziału ;-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze SUPER , a jeżeli chodzi o pogodę to niestety u mnie było cały dzień duszno a jakoś po 16 zaczęło lać i dalej leje. A sis mówiła że nad morzem było fajnie,ciepło i słonecznie do ok.14 , mogłam jechać...... Baka ze mnie odmówić wyjazdu na plażę , ale jak znam moje szczęście to wtedy tam by padało......

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowa nocia *-* ! Jeeeeeeeej ;* Cóż pogoda u mnie lipna pochmurnie :c Choc uwielbiam deszcz szczególnie wtedy jak spie xd ♥ . Co do noci wiadomo ze się powtórzę juz nie wiem który raz Miód Malina słońce i za to cb kocham normalnie za twoj dar pisania jesteś w tym Mistrzynia ;* Natsuki wreszcie sie pogodzila z Ayato ^-^ :D Jestem normalnie Happy xD . Ah ... ten Ayato , a Reiji to wg zadbal o lekarstwa dla Natsuki czyli nie jest takim sztywniakiem xd Oczywiście czekam na nocie . Jestem ciekawa co wymysliszi czym nas zaskoczysz w nastepnym odcinku XD . Mam nadzieje ze chlopaki dopadna tego gnojaRichtera i go zaboja za to co zrobil biednej Natsuki :c .
    Pozderki i całuski ;* ;*
    ~ Zakochana Wampirzyca ~

    OdpowiedzUsuń
  8. Świeetny rozdział. :3 U mnie pogoda też tak dziwna przed chwilą było słońce a teraz leje. Życzę duużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Weny życzę ^^ jesteś mistrzynią

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział i mam nadzieje, że nie skończysz DL

    OdpowiedzUsuń
  11. No rozdział wspaniały! ^-^ Kochany Ayato :3 I wszyscy inni że ją stamtąd zabrali. I ten Kanato podpalający ogród :D Ale dobrze, że Natsuki sie pogodziła z Ayato. Choć jak dla mnie mogła jeszcze troszkę go pomęczyć ;) Ale cuż ten rozdział był taki luźniejszy i ciekawi mnie bardzo co będzie w następnym :D Trzymaj się.. :* / Kolorowa

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział, jak zresztą każdy =^.^= Z niecierpliwością czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy bedzie nastepny rozdzial DL?

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudny rozdział, jak zwykle dużo weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Miało być 2 razy DL więc kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu ludzie troche cierpliwości chyba autorka bloga mowila jak bedzie do konca skonczony yo go doda a wy codziennie piszecie to samo ... ile mozna , nie zawsze ma sie wene czy pomysl na rozdzial tu potrzeba troche czasu aby powstalo takie cudo ...
    pozdrawiam ~ Zakochana Wampirzyca ~

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział wspaniały *.* Dobrze, że się wreszcie pogodzili ^^
    Życzę mnóstwo weny <3

    "- To nie ty podpalałeś ogród, uciekając przed przerośniętym maniakiem roślin – fuknął oburzony Kanato."
    Ten tekst mnie rozwalił, śmiałam się jak opętana :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy kolejny rozdział ? :ccc

    OdpowiedzUsuń
  19. Człowieku kiedy dodasz ten 29 rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze tak troche anonimku grzeczniej spytac ? ... widac brak kultury ... Autorka tez ma swoje prywatne zycie...
      ~ Zakochana Wampirzyca ~

      Usuń
  20. Wszystko jest okej. Ale tak sobielizna myślę bo w anime było raczej pokazane że Ayato i Laito piją jej krew najwięcej. A ty odsunełaś mojego kochanego Laito od gryzienia na swój sposób i pytam się dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dlatego, że to jest opowiadanie Autorki i ona ma swój pomysł i nie musi być wszystko zgodnie z anime. Dlatego Laito jej nie gryzie -,- Zresztą tak jest dobrze, bo anime trochę spi*eprz*li . :/

      Usuń
  21. Chciałam wiedzieć kiedy dokładnie lub można się spodziewać 29 rozdziału. PS.zakochana wampirżyca nie musisz uspokajac fanów. Jak komentarz jest nie odpowiedni to autorka je usunie ps. Dodaj scenę z Laito takim jakim był w anime./juli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę tak jak jest c:

      Usuń
    2. Niee.. tylko nie ,,fanów" ;D Nie znoszę tego stwierdzenia... :/ Lepiej ,, czytelników" :D / kolorowa

      Usuń
  22. Weście się ogarnijcie z tym Laito, to nie wy piszecie tylko ona i nie wyszystko musi być jak w animie. Nikt nie widzi problemu w tym jak ona pisze jak wam się nie podoba to nie czytajcie tego bloga.\Tessa

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie unoś się tak. To jest cudowny blog ale brakuje mi w nim Laito i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy mniej więcej pojawi się nowy rozdział ? W przyszłym tygodniu ? Czy może w piątek ? Bo czekamy już tydzień :/ / Kolorowa

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy kolejny DL ? Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały c;

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy 29 rozdział :( Nie spałam całą noc bo czytałam wszystkie rozdziały <3 I czekam już długi czas :( Masz świetny talent i w przyszłości liczę że wydasz cudowną książkę ! :) czekamy :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bosz kobieto masz prawdziwy talent! Dzisiaj znalazłam twojego bloga o DiaLovers i dzisiaj przeczytałam wszystkie napisane do tej pory rozdziały i bonusy.Wszystkie przezajebistowskie! Od razu dałam znać przyjaciółce,a ona swojej znaj ze sql,więc masz już trzy nowe wierne czytelniczki.Masz świetny pomysł i umiejętności, by wprowadzić go w życie,że się tak pięknie wyrażę :3
    Potrafisz człowieka zaciekawić na maksa! Cały czas denerwowałam się, co jeszcze wymyślisz.Na mojego boga osobistego ( Ayato) przysięgam,prawie sfiksowałam czytając to.Masz we mnie od teraz swoją ogromną fankę.
    Całuski, tulaski i oklaski 👏
    I oczywiście życzę dużo, dużo, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy dasz rozdział? :/ Ponad miesiąc czekamy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejka,
    cudnie, w końcu szczerze porozmawiali, o tak sami ruszyli sie na ratunek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń