Rozdział ten miałam napisany już od jakiegoś czasu, ale nie wstawiałam go ponieważ chciałam go jeszcze raz przetrawić po upływie pewnego czasu. Wszystko przez to, że ostatnio złapała mnie jakaś blokada twórcza i za nic nie potrafiłam się porządnie zabrać. Na szczęście udało mi się skończyć ten rozdział, jak również nowy rozdział Interview with BTS i teraz zaczęłam pracę nad drugą częścią Stigma. Mam nadzieję, że jednak w żadnej z tych nowych części niczego nie zawaliłam z powodu tej blokady. Dajcie mi koniecznie znać!
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że wakacje mijają wam przyjemnie~.
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że wakacje mijają wam przyjemnie~.
Nigdy cię nie puszczę
[...]
Nie byłem pewny, czy mogę cię bronić
Ale im więcej mija czasu
Tym staje się to wyraźniejsze
Tęskniłem za tobą, dziewczyno
Wciąż o tym myślę
Sposób, w jaki na mnie patrzyłaś
Skarbie, należysz do mnie
~ GOT7 - Never Ever
[tłumaczenie pochodzi ze strony tekstowo.pl]
[...]
Nie byłem pewny, czy mogę cię bronić
Ale im więcej mija czasu
Tym staje się to wyraźniejsze
Tęskniłem za tobą, dziewczyno
Wciąż o tym myślę
Sposób, w jaki na mnie patrzyłaś
Skarbie, należysz do mnie
~ GOT7 - Never Ever
[tłumaczenie pochodzi ze strony tekstowo.pl]
Nieoczekiwana propozycja
Gdy Ayato
pojawił się w salonie, jego bracia wciąż zajmowali te same miejsca, co przed
ich wyjściem.
- Co tak szyb… - Laito urwał w pół słowa, zauważając nieprzytomną Natsuki w ramionach swojego brata. Podniósł się z kanapy, by Ayato mógł na niej ułożyć dziewczynę. – Co się stało?
Ayato położył ostrożnie bezwładne ciało czarnowłosej, po czym wyprostował się i zacisnął zęby tak mocno, że aż drgnął mięsień na jego twarzy. Pozostała piątka wpatrywała się w niego, czekając na wyjaśnienia.
- Zemdlała.
- Tak po prostu? – warknął Subaru, podchodząc bliżej.
Ayato przesuwał wzrokiem po Natsuki. Po jej jasnej skórze, zamkniętych oczach, drobnych ustach, czarnych włosach spływających po brzegu kanapy… Wyglądała, jakby po prostu spała.
- Najpierw pojawiła się w niej Cordelia.
Bracia wymienili między sobą spojrzenia. Reiji podszedł do kanapy i odgarnąwszy czarne pasma włosów, dotknął czoła Natsuki.
- Nie wygląda na to, by miała gorączkę – stwierdził. – Ale z tego co mówisz wynika, że to może być sprawka Cordelii. Najwyraźniej ona rośnie w siłę, a Natsuki tymczasem słabnie. – W zamyśleniu potarł podbródek dłonią w śnieżnobiałej rękawiczce. – Mukami muszą się pospieszyć, bo możemy nie zdążyć.
- Co masz na myśli? – zapytał Ayato.
Reiji westchnął.
- Przecież widzisz, w jakim jest stanie…
- A jeśli nie zdążymy? – spytał Laito, kładąc dłonie na oparciu kanapy.
- Wtedy Cordelia przejmie kontrolę. Prawdopodobnie całkowicie.
- Więc Mukami muszą się ruszyć – skwitował Subaru, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Tylko skąd mamy mieć pewność, że naprawdę tego szukają?
- Nie mamy – mruknął cicho Shu, otwierając jedno oko. – Możemy ufać tylko ich słowu, a kto wie, czy oni rzeczywiście chcą pomóc? Chociaż mogą mieć w tym jakiś swój interes.
- Nawet jeśli nam to przekażą, to nie mogę wam zagwarantować, że uda mi się cofnąć czy też zatrzymać ten proces – oświadczył Reiji, przyciągając tym samym uwagę swojego rodzeństwa.
- Jak to? – warknął Ayato, mierząc go wściekłym spojrzeniem.
Reiji zmrużył oczy, odgarniając z nich kosmyki włosów.
- Znam się co nieco na truciznach i tym podobnych substancjach, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy dam radę przeciwdziałać temu, co podał jej Richter.
Ayato błyskawicznie do niego przyskoczył i zacisnął dłoń na kołnierzu jego koszuli.
- Co ty bredzisz? – wysyczał. Jego oczy ciskały gromy.
- Spokojnie, Wasza Wysokość – niespodziewanie wtrącił się Laito, kładąc dłoń na ramieniu biologicznego brata. W razie czego, był gotów do użycia siły. – Daj mu wytłumaczyć.
Czerwonowłosy obrzucił go niechętnym spojrzeniem, ale opuścił dłoń i cofnął się o krok.
- Radzę ci się sprężać.
Reiji jednakże najpierw wygładził materiał koszuli, poprawił kołnierzyk oraz okulary, zanim kontynuował swoje wyjaśnienia.
- Jak już powiedziałem, póki nie dostanę chociażby próbki, nie jestem w stanie nic zrobić. Nawet, gdy ją już dostanę, może okazać się, że albo będzie już za późno, albo zwyczajnie przerośnie to moje umiejętności.
- I co wtedy? – spytał Kanato, przysiadając na podłokietniku kanapy, tuż przy głowie nieprzytomnej dziewczyny.
- Mówiłem. Cordelia może zyskać całkowitą kontrolę nad jej ciałem. Nawet gdyby udało mi się wyleczyć Natsuki z tego stanu, nie rozwiąże to problemu Cordelii. Prawdopodobnie będzie istniała tak długo, póki Natsuki ma w sobie jej serce… A więc tak długo, jak żyje. Ich istnienia najwyraźniej zostały ze sobą nieodwracalnie splecione i uzależnione od siebie nawzajem.
- Więc nie da się nic zrobić? – Głos Subaru wydawał się odrobinę drżeć. – Nie można się jej pozbyć?
- Można. Jeśli serce przestanie bić…
- Chcesz zabić Natsuki? – Głos Ayato przypominał warkot dzikiej bestii. – Na mózg ci się rzuciło?
- A wolisz, żeby jej ciało zajęła twoja matka?
Zielonooki wampir zacisnął usta w wąską kreskę.
- Musi być jakieś inne wyjście.
- Byłaby szkoda, gdyby umarła – westchnął Kanato. Smukłymi palcami przeczesywał czarne włosy Natsuki. – Jak na człowieka jest bardzo interesująca… Chyba ją polubiłem.
Laito z nikłym uśmiechem błąkającym się na ustach oparł podbródek na dłoni.
- Kanato ma rację, byłaby szkoda. Maleńka rzeczywiście jest zbyt interesująca, by pozwolić jej tak umrzeć.
Ayato wyraźnie zdenerwowany zaciskał i rozwierał dłonie, przenosząc wzrok z ciemnowłosej na swoich braci i z powrotem. Nie miał zamiaru po tym wszystkim tak po prostu odpuścić. Jeśli Reiji niczego by nie wymyślił, gotów był wziąć sprawy w swoje ręce.
- A może by tak skontaktować się z Seijim? – zaproponował Shu, a wtedy spojrzenia piątki wampirów skupiły się na nim. Siedział teraz prosto z otwartymi oczami.
- Jej ojcem? – upewnił się Reiji.
- Tak. – Shu wbił w niego wzrok. Jego usta uniosły się w lekko kpiącym uśmieszku. – Nie udawaj takiego zdziwienia, Reiji. Ty chyba najlepiej z nas wiesz, kim tak naprawdę jest oraz co potrafi Seiji Komori, prawda?
Reiji odwzajemnił spojrzenie brata. Czwórka młodszych wampirów wodziła między nimi wzrokiem, czekając na rozstrzygnięcie tego niemego pojedynku. Wreszcie Reiji odwrócił głowę. Wyglądał na zmęczonego i zirytowanego, co najwyraźniej dziwnie satysfakcjonowało blondyna. Shu nieznacznie poszerzył swój uśmiech.
- Zatrudnić łowcę wampirów do pozbycia się duszy wampirzycy z ciała jego adoptowanej córki… Można spróbować. O ile on już o tym nie wie.
- I nie ma tego gdzieś. – Subaru prychnął. – W końcu on ją do nas przysłał.
- Ale jest to lepsza opcja niż zabicie jej – zauważył Laito.
- Co sądzisz, Ayato? – zapytał fioletowowłosy.
Ayato wpatrywał się w twarz wciąż nieprzytomnej Natsuki.
- Jeśli to jej pomoże, a jej nie zabije – odezwał się w końcu – to niech tak będzie.
Pozostali lekko skinęli głowami. Nagle ciszę, jaka zapadła w pomieszczeniu przerwał dźwięk wibrującego telefonu. Ayato sięgnął po urządzenie wysuwające się z kieszeni spodni Natsuki i spojrzał na ekran. Spiął się na widok nazwy kontaktu, która się na nim wyświetlała.
- Czego? – rzucił do mikrofonu, odbierając połączenie.
Przez kilka sekund odpowiadała mu jedynie cisza.
- Gdzie Natsuki? – odezwał się w końcu jego rozmówca.
- Czego chcesz? – powtórzył Ayato, ignorując jego pytanie.
- Daj mi Natsuki – zażądał Ruki.
- Nie. Jest nieprzytomna.
Po drugiej stronie znowu zapanowała cisza. Gdyby nie to, że częściowo od Mukamiego zależało życie Natsuki, Ayato już dawno rozłączyłby się lub najchętniej rzucił telefonem.
- Jak to? – wykrztusił po chwili drugi wampir. – Co się stało?
- A co cię to obchodzi? Lepiej gadaj, czego chcesz. Znaleźliście to w końcu?
- Chyba tak.
- Chyba? – wysyczał ostrzegawczo Ayato. Z trudem panował nad własnymi emocjami. Tak mocno zaciskał dłoń na trzymanej komórce, że niewiele brakowało, by ją zmiażdżył. – Dostarcz to nam jak najszybciej.
- A może sam się pofatygujesz?
- Ty…
- Czy to Ruki?
Ayato przeniósł zaskoczony wzrok na Nastuki. Kobaltowe oczy wpatrywały się w niego wciąż nieco nieprzytomnie. Dziewczyna stęknęła cicho, próbując dźwignąć się na łokciach, chociaż Kanato zacisnął dłonie na jej ramionach, by jej to uniemożliwić.
- Daj mi go – poleciła, wyciągając rękę. – Ja z nim porozmawiam.
Wampir wahał się przez chwilę, lecz wreszcie dał za wygraną i wręczył jej telefon. Od razu przysunęła go do ucha i opadła z powrotem na kanapę.
- Hej, Ruki – przywitała się słabym głosem. – To ja.
Szóstka wampirów wpatrywała się w nią uważnie, gdy na leżąco, z wolnym ramieniem przysłaniającym oczy, prowadziła rozmowę z Rukim. Nie trwała ona długo. Po niecałej minucie Natsuki opuściła rękę z telefonem i oznajmiła:
- Dostarczy nam to, gdy tylko będzie mógł.
- Co tak szyb… - Laito urwał w pół słowa, zauważając nieprzytomną Natsuki w ramionach swojego brata. Podniósł się z kanapy, by Ayato mógł na niej ułożyć dziewczynę. – Co się stało?
Ayato położył ostrożnie bezwładne ciało czarnowłosej, po czym wyprostował się i zacisnął zęby tak mocno, że aż drgnął mięsień na jego twarzy. Pozostała piątka wpatrywała się w niego, czekając na wyjaśnienia.
- Zemdlała.
- Tak po prostu? – warknął Subaru, podchodząc bliżej.
Ayato przesuwał wzrokiem po Natsuki. Po jej jasnej skórze, zamkniętych oczach, drobnych ustach, czarnych włosach spływających po brzegu kanapy… Wyglądała, jakby po prostu spała.
- Najpierw pojawiła się w niej Cordelia.
Bracia wymienili między sobą spojrzenia. Reiji podszedł do kanapy i odgarnąwszy czarne pasma włosów, dotknął czoła Natsuki.
- Nie wygląda na to, by miała gorączkę – stwierdził. – Ale z tego co mówisz wynika, że to może być sprawka Cordelii. Najwyraźniej ona rośnie w siłę, a Natsuki tymczasem słabnie. – W zamyśleniu potarł podbródek dłonią w śnieżnobiałej rękawiczce. – Mukami muszą się pospieszyć, bo możemy nie zdążyć.
- Co masz na myśli? – zapytał Ayato.
Reiji westchnął.
- Przecież widzisz, w jakim jest stanie…
- A jeśli nie zdążymy? – spytał Laito, kładąc dłonie na oparciu kanapy.
- Wtedy Cordelia przejmie kontrolę. Prawdopodobnie całkowicie.
- Więc Mukami muszą się ruszyć – skwitował Subaru, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Tylko skąd mamy mieć pewność, że naprawdę tego szukają?
- Nie mamy – mruknął cicho Shu, otwierając jedno oko. – Możemy ufać tylko ich słowu, a kto wie, czy oni rzeczywiście chcą pomóc? Chociaż mogą mieć w tym jakiś swój interes.
- Nawet jeśli nam to przekażą, to nie mogę wam zagwarantować, że uda mi się cofnąć czy też zatrzymać ten proces – oświadczył Reiji, przyciągając tym samym uwagę swojego rodzeństwa.
- Jak to? – warknął Ayato, mierząc go wściekłym spojrzeniem.
Reiji zmrużył oczy, odgarniając z nich kosmyki włosów.
- Znam się co nieco na truciznach i tym podobnych substancjach, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy dam radę przeciwdziałać temu, co podał jej Richter.
Ayato błyskawicznie do niego przyskoczył i zacisnął dłoń na kołnierzu jego koszuli.
- Co ty bredzisz? – wysyczał. Jego oczy ciskały gromy.
- Spokojnie, Wasza Wysokość – niespodziewanie wtrącił się Laito, kładąc dłoń na ramieniu biologicznego brata. W razie czego, był gotów do użycia siły. – Daj mu wytłumaczyć.
Czerwonowłosy obrzucił go niechętnym spojrzeniem, ale opuścił dłoń i cofnął się o krok.
- Radzę ci się sprężać.
Reiji jednakże najpierw wygładził materiał koszuli, poprawił kołnierzyk oraz okulary, zanim kontynuował swoje wyjaśnienia.
- Jak już powiedziałem, póki nie dostanę chociażby próbki, nie jestem w stanie nic zrobić. Nawet, gdy ją już dostanę, może okazać się, że albo będzie już za późno, albo zwyczajnie przerośnie to moje umiejętności.
- I co wtedy? – spytał Kanato, przysiadając na podłokietniku kanapy, tuż przy głowie nieprzytomnej dziewczyny.
- Mówiłem. Cordelia może zyskać całkowitą kontrolę nad jej ciałem. Nawet gdyby udało mi się wyleczyć Natsuki z tego stanu, nie rozwiąże to problemu Cordelii. Prawdopodobnie będzie istniała tak długo, póki Natsuki ma w sobie jej serce… A więc tak długo, jak żyje. Ich istnienia najwyraźniej zostały ze sobą nieodwracalnie splecione i uzależnione od siebie nawzajem.
- Więc nie da się nic zrobić? – Głos Subaru wydawał się odrobinę drżeć. – Nie można się jej pozbyć?
- Można. Jeśli serce przestanie bić…
- Chcesz zabić Natsuki? – Głos Ayato przypominał warkot dzikiej bestii. – Na mózg ci się rzuciło?
- A wolisz, żeby jej ciało zajęła twoja matka?
Zielonooki wampir zacisnął usta w wąską kreskę.
- Musi być jakieś inne wyjście.
- Byłaby szkoda, gdyby umarła – westchnął Kanato. Smukłymi palcami przeczesywał czarne włosy Natsuki. – Jak na człowieka jest bardzo interesująca… Chyba ją polubiłem.
Laito z nikłym uśmiechem błąkającym się na ustach oparł podbródek na dłoni.
- Kanato ma rację, byłaby szkoda. Maleńka rzeczywiście jest zbyt interesująca, by pozwolić jej tak umrzeć.
Ayato wyraźnie zdenerwowany zaciskał i rozwierał dłonie, przenosząc wzrok z ciemnowłosej na swoich braci i z powrotem. Nie miał zamiaru po tym wszystkim tak po prostu odpuścić. Jeśli Reiji niczego by nie wymyślił, gotów był wziąć sprawy w swoje ręce.
- A może by tak skontaktować się z Seijim? – zaproponował Shu, a wtedy spojrzenia piątki wampirów skupiły się na nim. Siedział teraz prosto z otwartymi oczami.
- Jej ojcem? – upewnił się Reiji.
- Tak. – Shu wbił w niego wzrok. Jego usta uniosły się w lekko kpiącym uśmieszku. – Nie udawaj takiego zdziwienia, Reiji. Ty chyba najlepiej z nas wiesz, kim tak naprawdę jest oraz co potrafi Seiji Komori, prawda?
Reiji odwzajemnił spojrzenie brata. Czwórka młodszych wampirów wodziła między nimi wzrokiem, czekając na rozstrzygnięcie tego niemego pojedynku. Wreszcie Reiji odwrócił głowę. Wyglądał na zmęczonego i zirytowanego, co najwyraźniej dziwnie satysfakcjonowało blondyna. Shu nieznacznie poszerzył swój uśmiech.
- Zatrudnić łowcę wampirów do pozbycia się duszy wampirzycy z ciała jego adoptowanej córki… Można spróbować. O ile on już o tym nie wie.
- I nie ma tego gdzieś. – Subaru prychnął. – W końcu on ją do nas przysłał.
- Ale jest to lepsza opcja niż zabicie jej – zauważył Laito.
- Co sądzisz, Ayato? – zapytał fioletowowłosy.
Ayato wpatrywał się w twarz wciąż nieprzytomnej Natsuki.
- Jeśli to jej pomoże, a jej nie zabije – odezwał się w końcu – to niech tak będzie.
Pozostali lekko skinęli głowami. Nagle ciszę, jaka zapadła w pomieszczeniu przerwał dźwięk wibrującego telefonu. Ayato sięgnął po urządzenie wysuwające się z kieszeni spodni Natsuki i spojrzał na ekran. Spiął się na widok nazwy kontaktu, która się na nim wyświetlała.
- Czego? – rzucił do mikrofonu, odbierając połączenie.
Przez kilka sekund odpowiadała mu jedynie cisza.
- Gdzie Natsuki? – odezwał się w końcu jego rozmówca.
- Czego chcesz? – powtórzył Ayato, ignorując jego pytanie.
- Daj mi Natsuki – zażądał Ruki.
- Nie. Jest nieprzytomna.
Po drugiej stronie znowu zapanowała cisza. Gdyby nie to, że częściowo od Mukamiego zależało życie Natsuki, Ayato już dawno rozłączyłby się lub najchętniej rzucił telefonem.
- Jak to? – wykrztusił po chwili drugi wampir. – Co się stało?
- A co cię to obchodzi? Lepiej gadaj, czego chcesz. Znaleźliście to w końcu?
- Chyba tak.
- Chyba? – wysyczał ostrzegawczo Ayato. Z trudem panował nad własnymi emocjami. Tak mocno zaciskał dłoń na trzymanej komórce, że niewiele brakowało, by ją zmiażdżył. – Dostarcz to nam jak najszybciej.
- A może sam się pofatygujesz?
- Ty…
- Czy to Ruki?
Ayato przeniósł zaskoczony wzrok na Nastuki. Kobaltowe oczy wpatrywały się w niego wciąż nieco nieprzytomnie. Dziewczyna stęknęła cicho, próbując dźwignąć się na łokciach, chociaż Kanato zacisnął dłonie na jej ramionach, by jej to uniemożliwić.
- Daj mi go – poleciła, wyciągając rękę. – Ja z nim porozmawiam.
Wampir wahał się przez chwilę, lecz wreszcie dał za wygraną i wręczył jej telefon. Od razu przysunęła go do ucha i opadła z powrotem na kanapę.
- Hej, Ruki – przywitała się słabym głosem. – To ja.
Szóstka wampirów wpatrywała się w nią uważnie, gdy na leżąco, z wolnym ramieniem przysłaniającym oczy, prowadziła rozmowę z Rukim. Nie trwała ona długo. Po niecałej minucie Natsuki opuściła rękę z telefonem i oznajmiła:
- Dostarczy nam to, gdy tylko będzie mógł.
***
Nie potrafiłam przywołać w pamięci momentu, w którym
przeniosłam się do swojego pokoju, przebrałam w piżamę i ułożyłam w łóżku.
Chyba, że nie ja to zrobiłam… Dla własnego spokoju wolałam o tym nie myśleć.
Usiadłszy na łóżku poczułam
tępe pulsowanie w czaszce. Stęknęłam cicho i pomasowałam palcami skronie, lecz
nie na wiele się to zdało. Z westchnięciem opuściłam ramiona. Odrzuciłam
ciepłą, miękką kołdrę i zsunęłam się na skraj łóżka, stawiając bose stopy na
puchaty dywan leżący na podłodze. Moją skórę musnęły pierwsze promienie słońca
przedostające się przez zaciągnięte, lekko poruszające się zasłony. Zmrużyłam
oczy, gdy poczułam chłodny powiew. Nigdy nie spałam przy otwartych oknach,
ponieważ nawet i bez tego w rezydencji bywało dość zimno. Podniosłam się więc,
aby je zamknąć. Kiedy jednak się do nich zbliżyłam okazało się, że to nie okna
były otwarte, lecz przeszklone drzwi balkonowe. Zawahałam się z opuszkami
palców przytkniętymi do szyby. Kolejny podmuch wiatru poruszył zasłonami i
zdawało mi się, że wraz z nim do moich uszu dotarł szept.
- Natsuki…
Spięłam się.
Nie
był to jednakże głos Cordelii.
Pchnęłam drzwi i wyszłam na
balkon. Niebo zabarwiało się na pomarańczowo oraz różowo wschodzącym właśnie
słońcem. Ogród dwa piętra niżej wciąż zasnuwały resztki mgły. Wokół panowała
niczym niezmącona cisza i na początku nic niezwykłego nie przykuło mojego
wzroku. Dopiero po chwili kątem oka zauważyłam jakieś mignięcie. Miałam
wrażenie, że temperatura momentalnie spadła o kilka stopni. Zaklęłam w myślach,
doskonale wiedząc, co zaraz nastąpi. Takich chwil doświadczyłam w życiu wiele.
Choć ostatnimi czasy widywałam jedynie Cordelię, przez co niemal zapomniałam o
fakcie, że byłam w stanie widywać jakiekolwiek duchy. Pierwszy raz miał
miejsce, gdy byłam zaledwie kilkuletnim dzieckiem, które „ojciec” zabrał wraz
ze sobą na cmentarz. Od tamtego czasu dostawałam dreszczy nawet wtedy, kiedy
tylko przejeżdżałam obok tego miejsca. I chociaż duchy widywałam wszędzie, to
te snujące się między nagrobkami skarżąc się na swój los, były najgorsze.
Zazwyczaj próbowałam je ignorować, lecz nie było to łatwe.
Odwróciłam głowę w kierunku
migotania. Z powodu zimna na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka.
Wystarczyło, żebym cofnęła się o krok i zamknęła za sobą drzwi. Lecz czekałam.
Wreszcie duch zgromadził tyle
energii, żeby przybrać widzialną formę i moim oczom ukazała się piękna kobieta.
Jej długie, złote włosy upięte były w staranny kok, a niebieskie oczy
wpatrywały się we mnie z uwagą. Suknia koloru purpury sięgała aż do kafelek pod
naszymi stopami. Jednak najbardziej urzekła mnie jej twarz. Wyglądała tak
znajomo…
- Witaj, Natsuki – przywitała
się cichym, przyjemnym dla ucha głosem. – Czy wiesz kim jestem?
Przyjrzałam się jej rysom. Na
myśl przychodziła mi tylko jedna odpowiedź.
- Jesteś matką Reijiego i Shu?
Skinęła delikatnie głową.
Nawet tak prosty ruch w jej wykonaniu był pełen wdzięku.
- Zgadza się. Jestem Beatrix.
Zrobiła kilka kroków do przodu
i zatrzymała się tuż przy barierce otaczającej balkon. Wyglądała w tej chwili
niczym władczyni przyglądająca się swojemu dawnemu królestwu.
- Mogę wiedzieć, dlaczego
postanowiłaś się mi ukazać? – zapytałam stając obok, choć chłód podłoża kłuł
mnie w stopy. Walczyłam z chęcią powrotu do łóżku i zagrzebania się w pościeli.
-
Żeby ci pomóc.
Zamrugałam
ze zdziwienia.
-
Pomóc?
Wzrok
niebieskich oczu ponownie skupił się na mnie.
-
Wiem o twojej sytuacji. O Cordelii. – Westchnęła cicho, mrużąc oczy. – Wiem
również, jak potrafi ona uprzykrzać życie i co to znaczy być przez nią
niepokojoną. Dlatego chcę ci pomóc i sprawić, żeby zniknęła na dobre.
Nigdy
nie spodziewałabym się czegoś takiego. Przez myśl by mi nie przeszło, że któraś
z matek wampirów mogłaby mi pomóc. Tym bardziej, że w tarapaty wpadłam właśnie
przez jedną z nich.
-
Jak… - Głos mi zadrżał, więc odchrząknęłam. – Jak chcesz to zrobić? Jak możesz
mi pomóc?
Beatrix
otworzyła usta, lecz w tej chwili jej kontury zaczęły się rozmazywać. Ze
zmarszczonymi brwiami spojrzała na swoje dłonie, powoli zanikające w blasku
słońca.
-
Wygląda na to, że aktualnie nie mam więcej energii. Wybacz, Natsuki. Jeszcze
wrócę. Wytrzymaj do tego czasu.
Jej
ostatnie słowa były zaledwie szeptem porwanym przez wiatr. Wampirzyca
najzwyczajniej rozpłynęła się w powietrzu.
Myślałam, że nie będzie dziś rozdziału, ale znowu mnie zaskoczyłaś! (poytywnie oczywiście :D) Tak samo mnie wczorah zaskoczyłaś z Interwiev! C: ��
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze :D
Wątek z Beatrix, świetny *-* Szczególnie, że jest to moja druga ulubiona mama wampirów (na pierwszym jest oczywiście mama Subaru ��)
Weny życzę i miłych wakacji! :D ����
Jak już wspominałam, wszystko kończyłam praktycznie na ostatnią chwilę xD
UsuńCieszę się, że ci się spodobało~.
Rozdział superowy! Ale mam jedną prośbę bo żeby przeczytać twoje opowiadanie muszę je najpierw całe skopiować bo poprostu nie umiem je przeczytać w czerwonych literach na szarym tle poprostu nie umiem jeśli możesz to proszę zmień to bo bardzo lubię czytać twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńSama niestety nie potrafię tego zmienić, ale spróbuję skontaktować się z autorką szablonu. Zobaczymy, co da się zrobić.
UsuńZ niecierpliwością czekałam na tą opowieść, i się jak zwykle nie zawiodłam^^Ale naprawdę super by było gdyby pojawiła się także Christa,Mam ogromną nadzieję ze masz coś podobnego w planach:3 weny i udanych wakacji życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję~. Co do Christy - pożyjemy, zobaczymy xD
UsuńPodoba mi się, coś wreszcie zaczyna się dziać na dużo większą skalę. Punkt dla ciebie za Beatrix (lubię babkę, mimo wszystko), bo zdążyłam całkowicie zapomnieć o tym, że nasza bohaterka widzi duchy - jestem koło trzydziestego rozdziału i chyba jeszcze nigdy nie zobaczyła żadnego, nie licząc Cordelii. Zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałam się tego. Chociaż dalej nie mogę przeboleć tego, że zabiłaś Christę (i tego, że śmierć matki nie pozostawiła żadnych śladów na psychice Subaru). :<
OdpowiedzUsuńHmm... Ja mam dwa piękne wyjścia na pozbycie się Cordelii! Możecie, panowie, Natsuki zwampirzyć, w końcu wasze serca nie biją. Ale to może nie zadziałać, bo wciąż będzie miała w sobie jej serce. W takim razie - hej! Jesteście, za przeproszeniem, od cholery bogaci, załatwcie jej przeszczep serca. xD
Technicznie nie mam nic do zarzucenia, tylko w tym miejscu - "Mukami muszę się pospieszyć" pewnie autokorekta strzeliła ci byka, bo wydaje mi się, że powinno być 'muszą'. Tyle ode mnie, życzę weny przy dalszym pisaniu. ;)
Tak, to literówka, którą musiałam przeoczyć przy sprawdzaniu. Później poprawię~.I czekaj, czekaj. Ja zabiłam Christę? Chyba mam lukę w pamięci i muszę przejrzeć stare rozdziały.
UsuńJeśli dobrze pamiętam, bliżej początków ktoś wypominał Subaru, że tak się troszczy o Natsuki bo nie umiał uratować/ochronić matki. Eh, ctrl+f do roboty i jeśli dam radę znaleźć ten kawałek, to go tu wkleję. xD
UsuńAch! Jeśli padły takie słowa, to nie chodziło o to, że Christa umarła xD
UsuńZ pierwszej strony niby racja z tym Subaru ale z drugiej ciekawa jestem jak niby można by było to okazać. Moim zdaniem jest to wystarczająco widoczne poprzez to że Subaru chce się w pewnym sensie opiekować Nadsuki.Od samego początku można by stwierdzić że tylko on się nią przejmował
OdpowiedzUsuńTo wcale nie byłoby takie ciężkie do pokazania. Weźmy pod uwagę to, że Natsuki jest w zastępstwie Yui i jej także dawał swój nóż, a - podążając za wiki, nie pamiętam, angielską czy polską - do przekazania noża dziewczynie skłoniła go matka, ponieważ jeśli on sam się nie umiał zabić, to niech to zrobi dziewczyna. Natsuki nie jest u nich dłużej niż rok, więc Christa musiała umrzeć nie dłużej niż rok temu.
UsuńIdąc za psychologią - Subaru mimo wszystko matkę kochał i i tak obwiniałby się za jej śmierć (sam nie chciał jej mimo wszystko zabijać, bardziej skłonny był popełni samobójstwo, skoro zgodził się dać nóż obcej dziewczynie, a nie dźgnął nim Christy). Do tego dodając jego głęboką depresję, samoocenę na poziomie Rowu Mariańskiego i samotniczą naturę prędzej by się wycofał (parafrazując jego słowa w jednej z gier - "Bycie samotnym to nie jest dobre uczucie. Niepokojony przez każdego. Męczony przez każdego. Jeśli będę sam, już nikogo nie skrzywdzę"). Żeby tak bardzo troszczyć się o Natsuki musiałby się naprawdę głęboko zakochać, co zresztą widać, i nieźle męczyć ze świadomością, że kobieta, którą odważył się pokochać, nigdy nie będzie jego. Dziwi mnie trochę, że nie jest opryskliwy wobec Ayato, w końcu to zazdrośnik. Nie zdziwiłabym się gdyby sam prowokował kłótnie czy bójki. Wiem, że znów poleciałam wywodem, ale interesuję się psychologią i zachowanie prawdopodobieństwa psychologicznego postaci to dla mnie dość ważna sprawa. ;)
Oczywiście pisząc wszystko wyżej opierałam się o uniwersalne fakty uniwersum dotyczące ich dzieciństwa i charakter oryginalnego Subaru. Owszem, autorka mogła trochę pozmieniać naszym panom osobowość - ba, bardzo dobrze, że to zrobiła, są teraz o wiele znośniejsi - ale mimo wszystko, brakuje mi w jego zachowaniu tego elementu... depresji, jakkolwiek źle by to nie zabrzmiało. W końcu z tego wynikała i jego agresja, i wycofanie, i nawet cieplejsze uczucia wobec ichniejszej narzeczonej.
To prawda.Lecz Subaru występuje wyjątkowo rzadko, czyli nie wiadomo jak by to przeżywał w samotności(gdyby ktoś miał to opisać). Dodatkowo przypominam że to Wampiry!Co oznacza że nie wiadomo ile lat temu się to wydarzyło
OdpowiedzUsuńGdyby Christa zmarła - albo rok, z ww. powodów; albo, jak mówisz, naprawdę dużo, dużo wcześniej.
UsuńA co do przeżywania... To temat na dłuższą dyskusję o, jak mówiłam, prawdopodobieństwie psychologicznym. Jednak wątpię żeby komuś chciało się w nią wdawać lub słuchać następnego mojego wywodu, więc już grzecznie siedzę cicho. :D
Zawsze ze zniecierpliwieniem czekam na rozdział , a kiedy już się pojawi to jak zwykle jestem nie nasycona ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Beatrix pomoże Natsuki pozbyć się tej jędzy raz na zawsze ;)
Jak zwykle super , pięknie ! ;)
Weny Ci życzę i do zobaczyska ! ;*
Dziękuję~! ^^
UsuńRozdział, jak zresztą zawsze, bombowy i wspaniały, nic dodać, nic ująć. Ten rozdział z Beatrix niezwykle mnie zainteresował, jestem ciekawa dalszego rozstrzygnięcia tego wątku. Beatrix według mnie jest najciekawszą z matek wampirów, już nawet nie wspominając o podłożu historycznym i relacji ze synami, które różniły się od pozostałych O.O Także ten rozdział wywarł na mnie pozytywne wrażenie. A propo tego opowiadania, mam drobne pytanie. Co sądzisz o braciach Tsukinami czy są według Ciebie ciekawi, i czy wystąpią w tym opowiadaniu? Uwielbiam ich, w szczególności Carlę. Również tego jestem ciekawa. Życzę weny, której mam pod dostatkiem ^_~
OdpowiedzUsuńDziękuję~. O braciach Tsukinami szczerze powiedziawszy nie mam wyrobionego zdania, ponieważ nie za bardzo ich znam. Jednak rozważałam dodanie ich do tej historii. Czy rzeczywiście to zrobię - to się dopiero okaże~.
UsuńTo trochę smutne, że Cordelia tak skończyła D'x W większości jej zachowaniu była winna obsesja na punkcie Karlheinza (którą w sumie poniekąd stworzył, taki był jego plan) - dlatego zaczęła się oddawać na lewo i prawo, dręczyć swoje dzieci, a w reszcie kobiet widzieć tylko rywalki;;
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak dokładnie jest tutaj, ale głównym powodem, dla którego chciała żyć Cordelia, była zemsta na jej mężu (po to potrzebny był jej Richter), czyli jego cierpienie i śmierć... Więc może Natsuki dostanie po prostu radę w stylu "zniszcz tego, który to wszystko zapoczątkował"? Z drugiej strony w grze czasami jest pokazane, jak Cordelia wygrywa jedynie w bad endingach... Może gdy Natsuki odzyska wspomnienia, tych "luk" w umyśle nie będzie mogła zająć Cordelia?
Kolejnym możliwym wyjściem jest chyba przemiana w wampira, ale i to nie daje stuprocentowej gwarancji, że się powiedzie i Cordelia nie wróci;; W roucie Reijiego ona niby dochodzi do głosu, ale daje bohaterce jakiś eliksir chyba i w ten sposób eliminuje Cordelię, a swoją ukochaną zamienia w wampira.
Albo może dałoby się przeszczepić kolejny raz serce głównej bohaterce, cóż X'D
Swoją drogą trzymam kciuki za związek z Ayato ;w; Nie chcę, by kazirodcze zakochanie Rukiego w siostrze im przeszkodziło, bo są taką słodką parką i dobrze się dopełniają ~
Widzę, że wszyscy szukają jakichś rozwiązań xD I co wy macie z tym kazirodczym zakochaniem? ;-;
UsuńAle super! Podoba mi sie te nowe wprowadzenie innych postaci, (takie ktore cos wprowadzaja do fabuly, a nie pojawiaja sie bezsensownie) tu wzmianka o jej ojcu, tu sie pojawia matka Shu i Reijiego. Nie moge sie doczekac co bedzie dalej! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobało ;3
UsuńWitam Karolinko!
OdpowiedzUsuńTen rozdzialik jest superowy! ♥ Cieszę, że już tyle tajemnic się wyjaśnia.Doprawdy Ayato jest nie do rozpoznania, naprawdę widać, że zależy mu na naszej Natsuki.Oczywiście nie zapominając o reszcie braci.Cieszę się, że bracia Mukami znaleźli truciznę.Szczerze mówiąc podobała mi się mała wojna pomiędzy Shuu i Reji'm.Szczególnie jak lubię Reji'ego ♥ Doznałam bardzo miłego szoku.A mianowicie chodzi o pojawienie się Beatrix.Osobiście bardzo ją lubię.Z niecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!
Kasia
Dziękuję! Fajnie wiedzieć, że rozdział przypadł ci do gustu ^^
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak czekałam na rodział!
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo spodobał mi się ten wątek z Beatrix:>
Przesyłam dużo weny i czekam na kolejną notke! :)
Witaj! Nie wiem gdzie wcześniej miałam oczy , że dopiero teraz dojrzałam teledysk GOT7 <3 ;*.
OdpowiedzUsuńLubię również BTS i czytam twoje opowiadanko na wattpad , ale jednak moim sercem całkowicie zawładnęło GOT7 <3. Chciałabym kiedyś przeczytać o nich opko Twojego wykonania (^.^) jestem pewna , że było by nieziemsko zajebiste ^^ ;*
Cóż, GOT7 należy do grona moich ulubionych zespołów xD Ale nie wiem, czy coś kiedyś o nich napiszę, czas pokaże.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, czyli łowca wampirów, ale to tak dziwnie brzmi tu poluje na wampiry, a za chwilę wysyła przyszywaną córkę do nich... oby elatrix pomogła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia