Strony

niedziela, 24 marca 2019

We don't talk anymore: 11




[170207, Jungkook]

– Jeon Jungkook.

Stojący za nim Jimin pchnął wózek i podprowadził go do dyrektora, trzymającego w dłoniach dyplom ukończenia szkoły. Przed rozpoczęciem ceremonii Jungkook upierał się, że da sobie sam radę, ale jego przyjaciel okazał się nieustępliwy. Jungkook musiałby chyba być ślepy, by nie dostrzec, że od czasu wypadku stał się on wobec niego jeszcze bardziej opiekuńczy. Podobnie zresztą jak pozostała piątka. Momentami trochę go to irytowało, ale musiał przyznać, że rozumiał ich postępowanie. Każdy z tej siódemki w końcu na swój własny sposób próbował odbudować rozbite szczęście.


Jungkook wyprostował się i wyciągnął przed siebie lekko drżące dłonie. Wręczając mu dyplom, dyrektor uśmiechnął się niepewnie.

– Mam nadzieję, że wybaczysz mi to, co wydarzyło się w tej szkole i że mimo wszystko będziesz ją dobrze wspominał.

Jungkook skinął tylko głową, kątem oka zerkając na stojącego z tyłu sceny wicedyrektora. Mężczyzna miał posępną minę i szczerze powiedziawszy, Jungkook wcale mu się nie dziwił. W końcu to między innymi z jego powodu Donghan został wydalony ze szkoły.

Jungkookowi z kolei dopisało szczęście. Został wypisany ze szpitala akurat w odpowiednim momencie, żeby podejść do egzaminów, a dzięki zwiększonej motywacji oraz zaangażowaniu jego przyjaciół zdał je bez większych problemów.

Po zakończonej ceremonii, Jimin pomógł mu dostać się do miejsca, w którym wykonywane były zdjęcia pamiątkowe. I tym razem to Jungkookowi z kolei udało się dopiąć swego. Do zdjęć miał stanąć o własnych siłach.

– Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – zapytał go już po raz trzeci Jimin, pomagając mu podnieść się z wózka.

– Tak, jestem pewny. – Jungkook zacisnął zęby, zdeterminowany, by zachować pion. – Nie chcę mieć pamiątki przypominającej mi o tym, że skończyłem szkołę na wózku inwalidzkim.

Wspierając się na ramieniu Jimina, pokonał ostatnich kilka kroków i zajął miejsce między nim a Hoseokiem, który od razu objął go ramieniem z drugiej strony.

Kiedy flesze zaczęły atakować ich oczy, Jungkook uśmiechał się od ucha do ucha. Chociaż wciąż potrzebował pomocy przy poruszaniu się, a od powrotu do pełnej sprawności i uczestnictwa we wszystkich aktywnościach zespołu dzieliła go długa droga, to był szczęśliwy. Miał przy sobie szóstkę przyjaciół oraz rodzinę i każde z nich tego dnia patrzyło na niego z dumą. A tego właśnie najbardziej pragnął. Teraz już wiedział, że aby osiągnąć ten cel, nie mógł polegać wyłącznie na sobie. Przyrzekł, że już więcej nie będzie sam męczył się z własnymi problemami. I zamierzał dotrzymać słowa. No albo chociaż spróbować. W jakiś pokrętny sposób był wdzięczny za tamten wypadek, ponieważ to on pomógł mu uświadomić sobie, co tak naprawdę było dla niego najcenniejsze.

– To co, teraz na żarełko? – Hoseok najwyraźniej był tak bardzo podekscytowany wizją nadchodzącego posiłku, że odskoczył gwałtownie w bok, zapominając całkowicie o podtrzymywaniu Jungkooka. Straciwszy podparcie z jednej strony, chłopak zachwiał się i gdyby nie Jimin, runąłby jak długi na ziemię. – Ojej. Przepraszam, Jungkookie.

– Nic nie szkodzi, hyung – odparł Jungkook, odzyskując równowagę.

– Może już lepiej usiądź? – zaproponował Taehyung, przysuwając w jego stronę wózek. – W końcu nie chcemy, żebyś uszkodził się w dniu, w którym masz nam postawić obiad.

– Troskliwi jak zwykle – westchnął najmłodszy, z rezygnacją opadając na ów wózek, który już jakiś czas temu stał się jego znienawidzonym, choć wiernym towarzyszem.

Stojący obok Yoongi położył dłoń na jego ramieniu i z pełną powagą oznajmił:

– Wiedz, że korzystając z twego dobrego serca nie będę się dzisiaj ograniczał przy składaniu zamówienia.

– Ale spokojnie, postaramy się, żeby zostało ci wystarczająco pieniędzy przynajmniej na jedną miskę jajangmyeon* dla ciebie – zapewnił go pocieszająco Namjoon.

– Mów za siebie! – parsknął Seokjin.

I tak, w dobrych humorach, po raz ostatni przekroczyli progi SOPA.

– Hej, Jungkookie? – odezwał się w pewnym momencie Jimin. – Żarty żartami, ale jak się czujesz? Wszystko w porządku?

Jungkook zaśmiał się pod nosem, słysząc troskę w głosie przyjaciela.

– Tak, czuję się dobrze, naprawdę. – I naprawdę nie kłamał. – I... Jimin-hyung?

– Tak?

– Dziękuję.

– Za co?

– Za wszystko.

Najpierw na twarzy Jimina pojawiło się zaskoczenie. W następnej chwili jednak przemieniło się w radość. Mężczyzna uśmiechnął się tak szeroko, że jego oczy zamieniły się w wąskie szparki. Widząc to, choćby nawet próbował, Jungkook nie potrafił powstrzymać podobnego uśmiechu, w jaki wygięły się jego własne usta.

Tak, w tej chwili był zdecydowanie szczęśliwy.

~KONIEC~

_____________________________
*koreańskie danie, składające się z makaronu z sosem z czarnej fasoli

I tak oto ta krótka historia dobiegła końca! Mam nadzieję, że przypadła wam do gustu~. Pamiętajcie, że jest ona dostępna również na AO3, z którego możecie pobrać ją w formie pdf, gdybyście mieli taką ochotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz