Tajemniczy
Idol
Muszę przyznać, że
nie spodziewałam się aż takich braw. Oklaski wciąż na nowo rozbrzmiewały w
moich uszach, a w klatce piersiowej odczuwałam przyjemne ciepło. Byłam bardzo
zadowolona i odczuwałam wielką ulgę z tego powodu, że nie pomyliłam słów
piosenki, ale również z tego, że widowni się spodobało.
Po występie wyszłam na zewnątrz budynku, aby się przewietrzyć. Nocne powietrze przyjemnie chłodziło moje nagrzane od scenicznych świateł ciało. Uniosłam głowę, spoglądając na usiane bladymi gwiazdami niebo. Powoli wypuściłam powietrze przez usta, a mój oddech natychmiast zamienił się w delikatny obłoczek pary. Uśmiechnęłam się, opatulając się ciaśniej swoim swetrem.
- Niezły występ, Naleśniku.
Odwróciłam się, by zobaczyć Ayato opartego o jedną z kolumn przy wejściu do szkoły. Wampir skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i błysnął śnieżnobiałymi kłami w uśmiechu.
- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech, podchodząc do niego.
- W dodatku widziałem, że nie mogłaś oderwać ode mnie wzroku – jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
- Chyba ci się przywidziało… - mruknęłam w odpowiedzi, uderzając go lekko w ramię.
Niczym niezrażony, Ayato wyciągnął w moją stronę rękę, złapał mnie za podbródek, kiedy próbowałam mu się wykręcić i uniósł go, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
- Każdy bunt należy stłamsić – oznajmił, uśmiechając się przy tym złośliwie. Wolną rękę oplótł wokół mojej talii i przyciągnął mnie w ten sposób bliżej do siebie. Tak naprawdę, to nawet jeśli bym chciała, nie potrafiłabym mu się oprzeć. Musiałam to w końcu przyznać, że coś przyciągało mnie do Ayato. Za każdym razem, kiedy był tak blisko mnie, moje serce wariowało i przestawałam racjonalnie myśleć. Czy zakochanie się w wampirze, w którymkolwiek z braci Sakamaki mogło wyjść mi na dobre?
- Nie tutaj – mruknęłam, odwracając głowę.
- Dlaczego? - Jego oddech połaskotał moją skórę, kiedy zadał to pytanie zaczepnie, przysuwając bliżej swoją twarz.
- Ktoś może nas zobaczyć. Jesteśmy w miejscu publicznym…
- I co z tego? Aż tak ci to przeszkadza?
Zastanawiałam się, czy tylko mi się zdawało, czy naprawdę w jego tonie pobrzmiewała nuta irytacji.
- Hmm… - mruknęłam. – A może powinniśmy już wrócić do środka? Zaraz zacznie się impreza, no i robi mi się już zimno…
Kłamałam. To znaczy… prawdą było, że przyjęcie organizowane przez szkołę miało się już za chwilę rozpocząć i naprawdę zaczęłam odczuwać chłód nocy, ale powiedziałam to tylko po to, by zmienić temat.
Wampir puścił mnie bez słowa i nawet na mnie nie patrząc, wrócił do budynku. Poczułam bolesne ukłucie w piersi. Nie chciałam go zdenerwować. Ale… czy aż tak wziął do siebie moją reakcję? Westchnęłam i weszłam za nim do środka.
Po występie wyszłam na zewnątrz budynku, aby się przewietrzyć. Nocne powietrze przyjemnie chłodziło moje nagrzane od scenicznych świateł ciało. Uniosłam głowę, spoglądając na usiane bladymi gwiazdami niebo. Powoli wypuściłam powietrze przez usta, a mój oddech natychmiast zamienił się w delikatny obłoczek pary. Uśmiechnęłam się, opatulając się ciaśniej swoim swetrem.
- Niezły występ, Naleśniku.
Odwróciłam się, by zobaczyć Ayato opartego o jedną z kolumn przy wejściu do szkoły. Wampir skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i błysnął śnieżnobiałymi kłami w uśmiechu.
- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech, podchodząc do niego.
- W dodatku widziałem, że nie mogłaś oderwać ode mnie wzroku – jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
- Chyba ci się przywidziało… - mruknęłam w odpowiedzi, uderzając go lekko w ramię.
Niczym niezrażony, Ayato wyciągnął w moją stronę rękę, złapał mnie za podbródek, kiedy próbowałam mu się wykręcić i uniósł go, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
- Każdy bunt należy stłamsić – oznajmił, uśmiechając się przy tym złośliwie. Wolną rękę oplótł wokół mojej talii i przyciągnął mnie w ten sposób bliżej do siebie. Tak naprawdę, to nawet jeśli bym chciała, nie potrafiłabym mu się oprzeć. Musiałam to w końcu przyznać, że coś przyciągało mnie do Ayato. Za każdym razem, kiedy był tak blisko mnie, moje serce wariowało i przestawałam racjonalnie myśleć. Czy zakochanie się w wampirze, w którymkolwiek z braci Sakamaki mogło wyjść mi na dobre?
- Nie tutaj – mruknęłam, odwracając głowę.
- Dlaczego? - Jego oddech połaskotał moją skórę, kiedy zadał to pytanie zaczepnie, przysuwając bliżej swoją twarz.
- Ktoś może nas zobaczyć. Jesteśmy w miejscu publicznym…
- I co z tego? Aż tak ci to przeszkadza?
Zastanawiałam się, czy tylko mi się zdawało, czy naprawdę w jego tonie pobrzmiewała nuta irytacji.
- Hmm… - mruknęłam. – A może powinniśmy już wrócić do środka? Zaraz zacznie się impreza, no i robi mi się już zimno…
Kłamałam. To znaczy… prawdą było, że przyjęcie organizowane przez szkołę miało się już za chwilę rozpocząć i naprawdę zaczęłam odczuwać chłód nocy, ale powiedziałam to tylko po to, by zmienić temat.
Wampir puścił mnie bez słowa i nawet na mnie nie patrząc, wrócił do budynku. Poczułam bolesne ukłucie w piersi. Nie chciałam go zdenerwować. Ale… czy aż tak wziął do siebie moją reakcję? Westchnęłam i weszłam za nim do środka.
Wszyscy uczniowie
zdążyli już przenieść się na salę gimnastyczną, gdzie miało odbyć się
przyjęcie, czy też raczej dyskoteka z okazji zakończenia semestru i
nadchodzących świąt. Niektórzy zdążyli przebrać się po akademii, inni pozostali
w mundurkach. Przede oczami migali mi więc uczniowie w najróżniejszych
kreacjach. Nigdzie jednak nie widziałam Ayato.
Kilku chłopaków na drugim końcu sali zajmowało się sprzętem elektronicznym. Parę osób pomagało ustawiać stoły z przekąskami. Inni w grupkach lub samotnie, tak jak ja kręcili się bez większego celu.
Cały czas rozglądałam się po całym pomieszczeniu ale dostrzegłam jedynie Subaru opartego o ścianę oraz Kanato przy jednym ze stolików z przekąskami. Ani śladu po Ayato. Jęknęłam zrezygnowana, postanawiając po prostu zaczekać na rozpoczęcie imprezy i dobrze się bawić. Prędzej czy później, Ayato w końcu się znajdzie, pomyślałam.
Po kilku minutach zgaszono normalne oświetlenie sali gimnastycznej, a włączono natomiast kolorowe lampy rozmieszczone po całym pomieszczeniu. Do mikrofonu podszedł przewodniczący szkoły i oficjalnie rozpoczął dyskotekę.
Nauczyciele oraz rodzice zmyli się już na samym początku na swoją własną imprezę lub też „przenieśli się na bardziej odpowiednie dla nich przyjęcie pozostawiając młodzież by mogła nabawić się we własnym gronie”. Jak kto woli.
Środek sali zapełnił się tańczącymi uczniami. Nie widząc nikogo znajomego wśród tłumu, chciałam się stamtąd wydostać. Jednakże, gdy tylko obróciłam się w stronę wyjścia, wpadłam wprost na Laito. Wampir posłał mi szeroki uśmiech.
- Gdzie uciekasz, Maleńka? – musiał niemalże krzyczeć, żeby było go słychać mimo ryczącej z głośników muzyki. – Może zatańczymy?
- Ja…
Laito nie zważając na moje wahanie, złapał mnie za ramię i pociągnął głębiej w tłum tańczących.
Wokół nas ludzie poruszali się w rytm szybkiej piosenki, nierzadko ocierając się o siebie, piszcząc i wijąc się w dziwnym tańcu. Lampy rzucały wokół plamy kolorowego, pulsującego światła. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie tańca z Laito, więc na początku nie wiedziałam zbytnio, co robić. Rozglądałam się wokół, przeczesując wzrokiem ciemne morze poruszających się chaotycznie postaci.
Wampir, żeby zwrócić na siebie moją uwagę, złapał mnie nagle za nadgarstek i zakręcił mną w szalonym piruecie. Kiedy zaskoczona stałam ponownie przodem do niego, poruszył ustami jakby wymawiał słowa właśnie grającej piosenki:
- Przestań myśleć i baw się dobrze!
Uśmiechnęłam się więc i pozwoliłam prowadzić się w tańcu. Zaczęliśmy wirować po parkiecie, najpierw po prostu podrygując, jednak nim się spostrzegłam podskakiwałam do słów „Tup w ziemię. Skacz, skacz, skacz, skacz. Ruszając się dokoła.” Muzyka dudniła mi w uszach, a ciało wibrowało od bitów zremixowanej piosenki. Z Laito na zmianę przysuwaliśmy się i odsuwaliśmy od siebie, to łapiąc się za ręce, to odskakując z uśmiechami. Przestałam liczyć piruety, które wykonywałam w zawrotnym tempie, kierowana przez wampira. Dziwiło mnie to, ale naprawdę cieszyłam się tym tańcem. Podskakując obok niego, przymknęłam oczy i niemal wykrzyczałam razem z wokalistą końcówkę piosenki:
Kilku chłopaków na drugim końcu sali zajmowało się sprzętem elektronicznym. Parę osób pomagało ustawiać stoły z przekąskami. Inni w grupkach lub samotnie, tak jak ja kręcili się bez większego celu.
Cały czas rozglądałam się po całym pomieszczeniu ale dostrzegłam jedynie Subaru opartego o ścianę oraz Kanato przy jednym ze stolików z przekąskami. Ani śladu po Ayato. Jęknęłam zrezygnowana, postanawiając po prostu zaczekać na rozpoczęcie imprezy i dobrze się bawić. Prędzej czy później, Ayato w końcu się znajdzie, pomyślałam.
Po kilku minutach zgaszono normalne oświetlenie sali gimnastycznej, a włączono natomiast kolorowe lampy rozmieszczone po całym pomieszczeniu. Do mikrofonu podszedł przewodniczący szkoły i oficjalnie rozpoczął dyskotekę.
Nauczyciele oraz rodzice zmyli się już na samym początku na swoją własną imprezę lub też „przenieśli się na bardziej odpowiednie dla nich przyjęcie pozostawiając młodzież by mogła nabawić się we własnym gronie”. Jak kto woli.
Środek sali zapełnił się tańczącymi uczniami. Nie widząc nikogo znajomego wśród tłumu, chciałam się stamtąd wydostać. Jednakże, gdy tylko obróciłam się w stronę wyjścia, wpadłam wprost na Laito. Wampir posłał mi szeroki uśmiech.
- Gdzie uciekasz, Maleńka? – musiał niemalże krzyczeć, żeby było go słychać mimo ryczącej z głośników muzyki. – Może zatańczymy?
- Ja…
Laito nie zważając na moje wahanie, złapał mnie za ramię i pociągnął głębiej w tłum tańczących.
Wokół nas ludzie poruszali się w rytm szybkiej piosenki, nierzadko ocierając się o siebie, piszcząc i wijąc się w dziwnym tańcu. Lampy rzucały wokół plamy kolorowego, pulsującego światła. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie tańca z Laito, więc na początku nie wiedziałam zbytnio, co robić. Rozglądałam się wokół, przeczesując wzrokiem ciemne morze poruszających się chaotycznie postaci.
Wampir, żeby zwrócić na siebie moją uwagę, złapał mnie nagle za nadgarstek i zakręcił mną w szalonym piruecie. Kiedy zaskoczona stałam ponownie przodem do niego, poruszył ustami jakby wymawiał słowa właśnie grającej piosenki:
- Przestań myśleć i baw się dobrze!
Uśmiechnęłam się więc i pozwoliłam prowadzić się w tańcu. Zaczęliśmy wirować po parkiecie, najpierw po prostu podrygując, jednak nim się spostrzegłam podskakiwałam do słów „Tup w ziemię. Skacz, skacz, skacz, skacz. Ruszając się dokoła.” Muzyka dudniła mi w uszach, a ciało wibrowało od bitów zremixowanej piosenki. Z Laito na zmianę przysuwaliśmy się i odsuwaliśmy od siebie, to łapiąc się za ręce, to odskakując z uśmiechami. Przestałam liczyć piruety, które wykonywałam w zawrotnym tempie, kierowana przez wampira. Dziwiło mnie to, ale naprawdę cieszyłam się tym tańcem. Podskakując obok niego, przymknęłam oczy i niemal wykrzyczałam razem z wokalistą końcówkę piosenki:
Więc
chodź i dołącz do naszej miłosnej fundacji
Poczuj ciepło, słodkie wibracje
Bo jesteśmy bliscy zapłonięcia
I chcemy wyjść dziś wieczorem!
Skacząc wszędzie wokół
PUŚĆ TEN BIT!*
Poczuj ciepło, słodkie wibracje
Bo jesteśmy bliscy zapłonięcia
I chcemy wyjść dziś wieczorem!
Skacząc wszędzie wokół
PUŚĆ TEN BIT!*
Laito śmiejąc się,
zakręcił mną po raz ostatni, po czym odsunął się, w teatralnym geście
skłaniając głowę i zdjął kapelusz. Widząc to, sama również parsknęłam śmiechem.
Klepnęłam go w ramię, rzuciłam mu krótkie „Dzięki” i wyszłam z pomieszczenia w
chwili, gdy rozpoczynała się następna piosenka.
Na korytarzu prowadzącym na salę gimnastyczną choć było spokojniej i tak dudniło od muzyki. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że wciąż szczerzę się jak głupia. Nigdy bym nie pomyślała, że z Laito można tak normalnie i dobrze się bawić. Uśmiech spełzł mi jednak z ust, gdy przypomniałam sobie o Ayato.
Zrezygnowana ruszyłam w stronę toalet. Kiedy kładłam już dłoń na klamce drzwi do damskiej łazienki, zauważyłam kątem oka jakiś nieznaczny ruch. Odwróciłam głowę i o mały włos wrzasnęłabym z przerażenia.
- Shuu! – skarciłam blondyna, przykładając dłoń do klatki piersiowej. – Czy wy naprawdę musicie się tak skradać?
Chłopak stał spokojnie, oparty o ścianę obok drzwi, obserwując mnie błękitnymi tęczówkami. Mimo, że muzyka z sali gimnastycznej docierała nawet tutaj, on nic sobie z tego nie robił – w jego uszach wciąż tkwiły słuchawki.
- My się nie-
- Tak, tak, wiem. Słyszałam tą kwestię z tysiąc razy – przerwałam mu. – Co ty tu robisz?
- Tam – podbródkiem wskazał w stronę sali – jest za głośno.
- Przecież lubisz muzykę – ściągnęłam brwi, zaskoczona.
- Wolę spokojniejszą.
- Taką która cię usypia?
Wampir uniósł nieznacznie jedną brew, mierząc mnie swoim leniwym spojrzeniem.
- Nic nie mówiłam…
Rozejrzałam się, ale nikogo więcej oprócz nas nie było na korytarzu.
- Nie widziałeś może Ayato?
- Nie. Czyżbyście się pokłócili? – Kącik ust wampira uniósł się w kpiącym uśmieszku.
- Skąd… A zresztą. Może. Nie wiem.
- Nie wiesz? A może wiesz, co stało się z moim pokojem muzycznym?
- Emm… Jakby ci to…
Szukałam odpowiednich słów, jakby tu na spokojnie wyjaśnić wampirowi historię z wyważaniem drzwi, gdy ten nagle przyłożył dłoń do ściany tuż obok mojej głowy i pochylił się w moją stronę.
- Eeek! – pisnęłam. – Zaraz ci wszystko wyjaśnię!
- Cicho – mruknął ten jednak.
W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co mu chodzi. Po jego minie wywnioskowałam, że nasłuchuje, więc również spróbowałam wytężyć słuch, ale nie dobiegł mnie żaden niepokojący dźwięk. Wampir zmarszczył brwi i odsunął się.
- Chyba mi się zdawało – westchnął i najzwyczajniej w świecie sobie poszedł.
- Cały Shuu – podsumowałam, patrząc w ślad za nim.
Na korytarzu prowadzącym na salę gimnastyczną choć było spokojniej i tak dudniło od muzyki. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że wciąż szczerzę się jak głupia. Nigdy bym nie pomyślała, że z Laito można tak normalnie i dobrze się bawić. Uśmiech spełzł mi jednak z ust, gdy przypomniałam sobie o Ayato.
Zrezygnowana ruszyłam w stronę toalet. Kiedy kładłam już dłoń na klamce drzwi do damskiej łazienki, zauważyłam kątem oka jakiś nieznaczny ruch. Odwróciłam głowę i o mały włos wrzasnęłabym z przerażenia.
- Shuu! – skarciłam blondyna, przykładając dłoń do klatki piersiowej. – Czy wy naprawdę musicie się tak skradać?
Chłopak stał spokojnie, oparty o ścianę obok drzwi, obserwując mnie błękitnymi tęczówkami. Mimo, że muzyka z sali gimnastycznej docierała nawet tutaj, on nic sobie z tego nie robił – w jego uszach wciąż tkwiły słuchawki.
- My się nie-
- Tak, tak, wiem. Słyszałam tą kwestię z tysiąc razy – przerwałam mu. – Co ty tu robisz?
- Tam – podbródkiem wskazał w stronę sali – jest za głośno.
- Przecież lubisz muzykę – ściągnęłam brwi, zaskoczona.
- Wolę spokojniejszą.
- Taką która cię usypia?
Wampir uniósł nieznacznie jedną brew, mierząc mnie swoim leniwym spojrzeniem.
- Nic nie mówiłam…
Rozejrzałam się, ale nikogo więcej oprócz nas nie było na korytarzu.
- Nie widziałeś może Ayato?
- Nie. Czyżbyście się pokłócili? – Kącik ust wampira uniósł się w kpiącym uśmieszku.
- Skąd… A zresztą. Może. Nie wiem.
- Nie wiesz? A może wiesz, co stało się z moim pokojem muzycznym?
- Emm… Jakby ci to…
Szukałam odpowiednich słów, jakby tu na spokojnie wyjaśnić wampirowi historię z wyważaniem drzwi, gdy ten nagle przyłożył dłoń do ściany tuż obok mojej głowy i pochylił się w moją stronę.
- Eeek! – pisnęłam. – Zaraz ci wszystko wyjaśnię!
- Cicho – mruknął ten jednak.
W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co mu chodzi. Po jego minie wywnioskowałam, że nasłuchuje, więc również spróbowałam wytężyć słuch, ale nie dobiegł mnie żaden niepokojący dźwięk. Wampir zmarszczył brwi i odsunął się.
- Chyba mi się zdawało – westchnął i najzwyczajniej w świecie sobie poszedł.
- Cały Shuu – podsumowałam, patrząc w ślad za nim.
Kiedy wróciłam na
salę gimnastyczną, okazało się, że przewodniczący ponownie dorwał się do
mikrofonu, muzykę wyłączono, a wszyscy uczniowie z większą lub mniejszą uwagą
oczekiwali na jego słowa.
Ku mojej uldze, wreszcie dostrzegłam w tłumie czerwonawą czuprynę. Odetchnęłam kilka razy, po czym pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
- Co tu się dzieje? – zagadnęłam stając ramię w ramię z Ayato.
Wampir spojrzał na mnie kątem oka i wzruszył ramionami.
- Ten koleś ma podobno jakąś niespodziankę.
- W takim razie już zaczynam się bać…
- Hej, hej ludziska! – zawołał radośnie przewodniczący, uśmiechając się od ucha do ucha. – Imprezka jak na razie jest udana, prawda?
Kilka osób rzuciło wesołe „Tak!”, inni mruknęli potakująco, a ktoś wrzasnął „Włączaj z powrotem muzę!”.
- Haha, mi też się podoba! A wiecie co? Impreza od teraz będzie jeszcze lepsza! A wiecie czemu? Bo wasz wspaniały przewodniczący załatwił wam zajefajnego gościa specjalnego!
Po tych słowach większość osób zaczęła do siebie szeptać, zastanawiając się o kim też może być mowa.
- No, dobra, dobra. Widzę, że się już ekscytujecie, więc wam powiem, kogo wasz wspaniały przewodniczący wam załatwił!
- Mógłby wreszcie przejść do rzeczy – mruknęłam cicho do Ayato, który chyba już nieco się rozchmurzył.
- A więc słuchajcie, ludziska! Dziś wystąpi przed wami uczeń tej szkoły. Wszyscy go na pewno znacie i lubicie, zresztą nie może być mowy, że jest inaczej! Przed wami, proszę o werble – w tej chwili jeden z chłopaków posłusznie zabębnił pałeczkami w perkusję. – Sławny na całą Japonię, idol, KOU MUKAMI!
Wszędzie wokół rozległy się podekscytowane piski i wrzaski fanek. Zamrugałam, zdziwiona. Co prawda, znałam Kou, tak jak wszyscy w tej szkole i zdarzyło mi się oglądać kiedyś jego występy, nie byłam jednak jego jakąś wielką fanką. Wiedziałam, że chodzi do naszego liceum, ale tak naprawdę, to nigdy jeszcze chyba nie widziałam go na żywo. Ze względu na swoją karierę, opuszczał on bowiem dotychczas większość lekcji.
Spojrzałam na Ayato, który nagle dziwnie zesztywniał.
- Ej, wszystko w porządku?
Wampir spojrzał na mnie, przeczesując włosy palcami.
- Jasne. A czemu by nie?
Wzruszyłam ramionami, wracając spojrzeniem do „sceny”, gdzie na krótki moment zgasły światła, by już po chwili oświetlić nową postać, która na nią wkroczyła. Wrzaski dziewczyn stały się jeszcze głośniejsze.
Chłopak stojący przed mikrofonem miał jasne, blond włosy „ułożone” w artystyczny nieład. Ubrany był w nasz zwykły, szkolny mundurek. Podwinął jedynie rękawy marynarki do łokci, a spod białej, niedopiętej koszuli, wystającej ze spodni prześwitywał fioletowy T-shirt. Na nogach miał białe, wysokie buty, a na rękach – masę bransoletek.
Kou uśmiechnął się swoim zniewalającym uśmiechem i wyciągnął rękę po mikrofon. Na sali natychmiast zapanowała cisza.
- Heeej, szkoło~. Jak się bawicie?
Ponownie rozległy się podekscytowane krzyki.
- Hah, widzę, że dobrze. Gotowi na mój występ~?
Taka sama reakcja. Chłopak zaśmiał się i przeczesał wzrokiem tłum, jakby kogoś szukał.
- Ale najpierw – uniósł rękę z palcem wskazującym skierowanym w stronę sufitu. – Chciałbym pogratulować pewnej osobie udanego występu. – Ponownie przeczesał tłum wzrokiem, po czym utkwił go, jak mi się zdawało, we mnie. – Natsuki Komori. Możesz tu podejść?
Okay. Zaniemówiłam. Tego się totalnie nie spodziewałam. Ludzie wokół mnie zaczęli odwracać się w moją stronę z równie zaskoczonymi minami. Ktoś zaklaskał na zachętę, ktoś inny posłał mi szeroki uśmiech. Zerknęłam na Ayato, który złapał mnie za nadgarstek.
- Spokojnie, ma mi tylko pogratulować, nie? – szepnęłam, a wampir niechętnie puścił moją rękę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i z bijącym niespokojnie sercem, ruszyłam na scenę. Po drodze natknęłam się na kilka nieprzychylnych spojrzeń, w tym, bez zaskoczenia, Yuri.
Niepewnie stanęłam obok idola, który uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Chciałbym ci pogratulować tamtego występu – uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy wpatrywał się w moje oczy. – Naprawdę wykonałaś kawał dobrej roboty. Ślicznie zaśpiewałaś.
Takie słowa od idola? Wow. Po prostu… wow.
Blondyn wyciągnął do mnie rękę, a gdy ją uścisnęłam, mrugnął do mnie i jakby nigdy nic, przy całej szkole, pocałował mnie w policzek. Zszokował mnie tym jeszcze bardziej, przyznam szczerze. Chciałam już wrócić na swoje miejsce, jednak on złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj. Mogłabyś zostać na scenie jeszcze chwilkę? – poprosił. – Chciałbym ci zadedykować jeden z moich utworów.
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich uczniów zgromadzonych w tym pomieszczeniu. Odmówienie w takim wypadku sławnemu idolowi nie było by chyba dobrym pomysłem.
- Dobrze – odpowiedziałam więc.
Kou uśmiechnął się, zadowolony, dał jakiś znak chłopakom od nagłaśniania i już po chwili z głośników popłynął jeden z jego największych przebojów. Chłopak ujął delikatnie moją dłoń i powiedział:
- Kotku, zabawimy się?
Był to wstęp do piosenki. Po nim po raz kolejny posłał mi uśmiech, po czym już normalnie zaczął śpiewać.
Ku mojej uldze, wreszcie dostrzegłam w tłumie czerwonawą czuprynę. Odetchnęłam kilka razy, po czym pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
- Co tu się dzieje? – zagadnęłam stając ramię w ramię z Ayato.
Wampir spojrzał na mnie kątem oka i wzruszył ramionami.
- Ten koleś ma podobno jakąś niespodziankę.
- W takim razie już zaczynam się bać…
- Hej, hej ludziska! – zawołał radośnie przewodniczący, uśmiechając się od ucha do ucha. – Imprezka jak na razie jest udana, prawda?
Kilka osób rzuciło wesołe „Tak!”, inni mruknęli potakująco, a ktoś wrzasnął „Włączaj z powrotem muzę!”.
- Haha, mi też się podoba! A wiecie co? Impreza od teraz będzie jeszcze lepsza! A wiecie czemu? Bo wasz wspaniały przewodniczący załatwił wam zajefajnego gościa specjalnego!
Po tych słowach większość osób zaczęła do siebie szeptać, zastanawiając się o kim też może być mowa.
- No, dobra, dobra. Widzę, że się już ekscytujecie, więc wam powiem, kogo wasz wspaniały przewodniczący wam załatwił!
- Mógłby wreszcie przejść do rzeczy – mruknęłam cicho do Ayato, który chyba już nieco się rozchmurzył.
- A więc słuchajcie, ludziska! Dziś wystąpi przed wami uczeń tej szkoły. Wszyscy go na pewno znacie i lubicie, zresztą nie może być mowy, że jest inaczej! Przed wami, proszę o werble – w tej chwili jeden z chłopaków posłusznie zabębnił pałeczkami w perkusję. – Sławny na całą Japonię, idol, KOU MUKAMI!
Wszędzie wokół rozległy się podekscytowane piski i wrzaski fanek. Zamrugałam, zdziwiona. Co prawda, znałam Kou, tak jak wszyscy w tej szkole i zdarzyło mi się oglądać kiedyś jego występy, nie byłam jednak jego jakąś wielką fanką. Wiedziałam, że chodzi do naszego liceum, ale tak naprawdę, to nigdy jeszcze chyba nie widziałam go na żywo. Ze względu na swoją karierę, opuszczał on bowiem dotychczas większość lekcji.
Spojrzałam na Ayato, który nagle dziwnie zesztywniał.
- Ej, wszystko w porządku?
Wampir spojrzał na mnie, przeczesując włosy palcami.
- Jasne. A czemu by nie?
Wzruszyłam ramionami, wracając spojrzeniem do „sceny”, gdzie na krótki moment zgasły światła, by już po chwili oświetlić nową postać, która na nią wkroczyła. Wrzaski dziewczyn stały się jeszcze głośniejsze.
Chłopak stojący przed mikrofonem miał jasne, blond włosy „ułożone” w artystyczny nieład. Ubrany był w nasz zwykły, szkolny mundurek. Podwinął jedynie rękawy marynarki do łokci, a spod białej, niedopiętej koszuli, wystającej ze spodni prześwitywał fioletowy T-shirt. Na nogach miał białe, wysokie buty, a na rękach – masę bransoletek.
Kou uśmiechnął się swoim zniewalającym uśmiechem i wyciągnął rękę po mikrofon. Na sali natychmiast zapanowała cisza.
- Heeej, szkoło~. Jak się bawicie?
Ponownie rozległy się podekscytowane krzyki.
- Hah, widzę, że dobrze. Gotowi na mój występ~?
Taka sama reakcja. Chłopak zaśmiał się i przeczesał wzrokiem tłum, jakby kogoś szukał.
- Ale najpierw – uniósł rękę z palcem wskazującym skierowanym w stronę sufitu. – Chciałbym pogratulować pewnej osobie udanego występu. – Ponownie przeczesał tłum wzrokiem, po czym utkwił go, jak mi się zdawało, we mnie. – Natsuki Komori. Możesz tu podejść?
Okay. Zaniemówiłam. Tego się totalnie nie spodziewałam. Ludzie wokół mnie zaczęli odwracać się w moją stronę z równie zaskoczonymi minami. Ktoś zaklaskał na zachętę, ktoś inny posłał mi szeroki uśmiech. Zerknęłam na Ayato, który złapał mnie za nadgarstek.
- Spokojnie, ma mi tylko pogratulować, nie? – szepnęłam, a wampir niechętnie puścił moją rękę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i z bijącym niespokojnie sercem, ruszyłam na scenę. Po drodze natknęłam się na kilka nieprzychylnych spojrzeń, w tym, bez zaskoczenia, Yuri.
Niepewnie stanęłam obok idola, który uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Chciałbym ci pogratulować tamtego występu – uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy wpatrywał się w moje oczy. – Naprawdę wykonałaś kawał dobrej roboty. Ślicznie zaśpiewałaś.
Takie słowa od idola? Wow. Po prostu… wow.
Blondyn wyciągnął do mnie rękę, a gdy ją uścisnęłam, mrugnął do mnie i jakby nigdy nic, przy całej szkole, pocałował mnie w policzek. Zszokował mnie tym jeszcze bardziej, przyznam szczerze. Chciałam już wrócić na swoje miejsce, jednak on złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj. Mogłabyś zostać na scenie jeszcze chwilkę? – poprosił. – Chciałbym ci zadedykować jeden z moich utworów.
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich uczniów zgromadzonych w tym pomieszczeniu. Odmówienie w takim wypadku sławnemu idolowi nie było by chyba dobrym pomysłem.
- Dobrze – odpowiedziałam więc.
Kou uśmiechnął się, zadowolony, dał jakiś znak chłopakom od nagłaśniania i już po chwili z głośników popłynął jeden z jego największych przebojów. Chłopak ujął delikatnie moją dłoń i powiedział:
- Kotku, zabawimy się?
Był to wstęp do piosenki. Po nim po raz kolejny posłał mi uśmiech, po czym już normalnie zaczął śpiewać.
W
głęboko czerwonych, aksamitnych płachtach
Chcesz skosztować mojego zakazanego syropu?
Z monetą u szczytu jej lotu, wypadnie orzeł czy reszka?
Zostaw nawet swój powód do rzutu.
Chcesz skosztować mojego zakazanego syropu?
Z monetą u szczytu jej lotu, wypadnie orzeł czy reszka?
Zostaw nawet swój powód do rzutu.
Zawieszona
w pajęczej sieci
Zrzucając twoje ciało ku twej śmierci
Tonąć w tej lepkiej słodyczy
Tam już nie ma więcej odwrotu, (nie ma odwrotu).
Nie ma odwrotu, (nie ma odwrotu), nie ma odwrotu.
Twoja krew jest taka piękna
Prześlizgnęła się przez mój mózg jak pocisk
Nieuleczalna trucizno, potrzebuję cię.
Niewyraźna halacja*2, która zaczęła świecić
Bez wolnego czasu na odpoczynek, BOOM∞BOOM
Chcę być narażony na to pragnienie.
Zbyt piękny szept
Z tymi niebezpiecznymi ustami, (my dwoje)… To diabelski szczyt!
Noc wybucha z zazdrości
Kuszona przez pojedynczą, nieznaną mu technikę
Celowo udając niewiedzę,
Stuka ponownie wino*3, pozostawiając swoją inteligencję za sobą w rowie.
Zrzucając twoje ciało ku twej śmierci
Tonąć w tej lepkiej słodyczy
Tam już nie ma więcej odwrotu, (nie ma odwrotu).
Nie ma odwrotu, (nie ma odwrotu), nie ma odwrotu.
Twoja krew jest taka piękna
Prześlizgnęła się przez mój mózg jak pocisk
Nieuleczalna trucizno, potrzebuję cię.
Niewyraźna halacja*2, która zaczęła świecić
Bez wolnego czasu na odpoczynek, BOOM∞BOOM
Chcę być narażony na to pragnienie.
Zbyt piękny szept
Z tymi niebezpiecznymi ustami, (my dwoje)… To diabelski szczyt!
Noc wybucha z zazdrości
Kuszona przez pojedynczą, nieznaną mu technikę
Celowo udając niewiedzę,
Stuka ponownie wino*3, pozostawiając swoją inteligencję za sobą w rowie.
Tam
już nie ma więcej odwrotu, (nie ma odwrotu).
Nie ma odwrotu, (nie ma odwrotu), nie ma odwrotu.
Twoja krew jest taka pyszna
Kiedy dotrzemy do tego głębiej, to niesamowite!
Z magią, której nie znasz, trzymam cię
Rozwiązaniem jest ruszanie się
Billie Jean nagle słyszy
Czy zdjęcie, które trzymasz, jest prawdziwe?
Twoje niezdecydowane, szczere jęki
Ta intensywna harówka, (z tym)… To diabelski szczyt!
Noc dopiero się rozpoczęła, wiesz?
Nie pozwolę ci już więcej odejść, (nie pozwolę ci odejść).
Nie pozwolę ci odejść, (nie pozwolę ci odejść), nie pozwolę ci odejść.
Kocham cię jak szalony…
Twoja krew jest taka piękna
Prześlizgnęła się przez mój mózg jak pocisk
Nieuleczalna trucizno, potrzebuję cię.
Niewyraźna halacja, która zaczęła świecić
Bez wolnego czasu na odpoczynek, BOOM∞BOOM
Chcę być narażony na to pragnienie.
Zbyt piękny szept
Z tymi niebezpiecznymi ustami, (my dwoje)… To demoniczny szczyt!*4
Nie ma odwrotu, (nie ma odwrotu), nie ma odwrotu.
Twoja krew jest taka pyszna
Kiedy dotrzemy do tego głębiej, to niesamowite!
Z magią, której nie znasz, trzymam cię
Rozwiązaniem jest ruszanie się
Billie Jean nagle słyszy
Czy zdjęcie, które trzymasz, jest prawdziwe?
Twoje niezdecydowane, szczere jęki
Ta intensywna harówka, (z tym)… To diabelski szczyt!
Noc dopiero się rozpoczęła, wiesz?
Nie pozwolę ci już więcej odejść, (nie pozwolę ci odejść).
Nie pozwolę ci odejść, (nie pozwolę ci odejść), nie pozwolę ci odejść.
Kocham cię jak szalony…
Twoja krew jest taka piękna
Prześlizgnęła się przez mój mózg jak pocisk
Nieuleczalna trucizno, potrzebuję cię.
Niewyraźna halacja, która zaczęła świecić
Bez wolnego czasu na odpoczynek, BOOM∞BOOM
Chcę być narażony na to pragnienie.
Zbyt piękny szept
Z tymi niebezpiecznymi ustami, (my dwoje)… To demoniczny szczyt!*4
Gdy piosenka ucichła,
wciąż wpatrywałam się w Kou jak urzeczona. To, o czym śpiewał mimowolnie
kojarzyło mi się z wampirami. Zastanawiałam się właśnie, czy ten idol może być jednym
z nich, gdy pomieszczenie wypełnił ogłuszający aplauz. Chłopak musnął ustami
wierzch mojej dłoni, posłał mi ostatni uśmiech i wreszcie pozwolił mi odejść,
pozostawiwszy we mnie dziwne uczucie.
*ItaloBrothers „Stamp On
The Ground”, nr 9 na blogowej playliście.
*2 Halacja - spadek jakości obrazu spowodowany światłem rozproszonym nie uczestniczącym w budowaniu tego obrazu, ale osłabiającym kontrast i tworzącym świetliste plamy (źródło – wikipedia).
*3Chodzi o stuknięcie się kieliszkami przy toaście.
*4Ryohei Kimura „Devil’s Spire”.
*2 Halacja - spadek jakości obrazu spowodowany światłem rozproszonym nie uczestniczącym w budowaniu tego obrazu, ale osłabiającym kontrast i tworzącym świetliste plamy (źródło – wikipedia).
*3Chodzi o stuknięcie się kieliszkami przy toaście.
*4Ryohei Kimura „Devil’s Spire”.
Siedzę i czytam i czytam, aż tu nagle. Kou..... jak ja go uwielbiam! Normalnie identycznie jak Ayato ^^ Rozdział wspaniały! Jak tylko zobaczyła, że napisałaś od razu zabrałam się za czytanie! Przeczytałam tylko pierwsze słowa piosenki i już wiedziałam o jaką Ci chodzi, jest świetna ;) Tak w ogóle playlista świetna :D.
OdpowiedzUsuńAyato walną foszka.... ale i tak słodkie było jak złapał Natsuki za nadgarstek i nie chciał puścić jej do Kou ^^. No nic czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że napiszesz go szybko! Nie każ mi tyle czekać bo nie wytrzymam! Więc pisaj go szybko ;) Dużooo weny!!
To chyba był naj najlepszy rozdział w tym stuleciu ;) :) .Pszesyłam ci dużżżżżżżżżżżżżżżooooooooooo wwwweeeennnnyyyy. :'*
OdpowiedzUsuńCzytam to 2 razi i powiem że wspaniale przedstawiłaś Laito i Kou, to moi ulubiońcy z Diabolik Lovers. Cudowny rozdział. Weny, pomysłów, zdrowia i czasu na kolejne rozdziały i opowiadania. :D
OdpowiedzUsuńOooooo *-* Jeśli dodasz Kou do opowiadania to... Będę Cię Wielbić! Uwielbiam go! Jak tylko zobaczyłam tytuł ,,Idol'', tak czułam, że on się tam pojawi. I teraz takie aaaaaw *w* Aż poprawnie zdania skleić nie umiem. Pozdrawiam i życzę ci dalszego (oraz szybkiego) pisania ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa nie moge sie juz doczekac kolejnego rozdzialu !!!!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co zrobi ayato z tym co sie zdarzylo i reszta todzinki,
a i mam pytanie o co chodzilo shu z tym ze cos mu sie wydawalo ?
Tajemnica, hehe xD Zdradzę tyko tyle, że zdawało mu się, że kogoś słyszał, kogoś kiedyś mu bliskiego :3
UsuńCzytam ten rozdział chyba z 9 raz i nie moge uwierzyć że jest tam Kou moja ulubiona postać ❤❤(zaraz po Kanato i Levim❤❤)a jeśli chodzi o shu czy mi się tylko wydaje czy to chodzi o najlepszego przyjaciela Shu z dzieciństwa czyżby to Edward?? Proszę i błagam niech będzie więcej kou proszę, proszę! Życzę dużo weny i szybkiego pisania bo to ci nie idzie. Wie obie ego bloga bo jest wspaniały na prawdę wyciągnęłam się jakbym czytała moją ulubioną książkę ( a bardzo mało czytam ). Pozdrawiam i czekam na następny rozdział i pisz jak naj szybciej proszę.
OdpowiedzUsuńSPOJLER
Usuń.
.
.
.
.
.
Najlepszym przyjacielem z dzieciństwa Shu był Edward, który nazywa się teraz Yuma Mukami. Niestety stracił wspomnienia z przeszłości i nie pamięta, że tak się nazywał i że znał Shu.
z nie Edgar przypadkiem?
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, ech Ayato taki smutny był czyżby naprawdę znali Kyu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia