Ariana | Blogger | X X

sobota, 29 września 2018

Kwiat paproci

Czyli co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu?


Sugerując się propozycją jednej z czytelniczek, tym razem postanowiłam omówić serię Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk! Pierwszy tom przeczytałam niestety dość dawno, ale za to wszystkie pozostałe miałam w ręce w te wakacje. Na początek, standardowo ostrzegę:

Uwaga! Tekst może zawierać spoilery

Jak już na wstępie to zaznaczyłam, Kwiat paproci jest dziełem rodzimym - napisała go Polka, Katarzyna Berenika Miszczuk. Muszę przyznać, że jest ona jedną z moim ulubionych polskich pisarek. Gdybym miała wskazać swoją ulubioną powieść jej autorstwa, to padłoby pewnie na serię "diabelsko-anielską", ale o tym może innym razem...


niedziela, 16 września 2018

Bungou Stray Dogs: Dead Apple

Czyli o serii jabłkowych samobójstw...


Pytałam was o propozycje na temat posta, a w końcu sama wymyśliłam własny, ups. To nie tak, że nie wykorzystam waszych pomysłów - wręcz przeciwnie. Postanowiłam jednak w tym tygodniu obejrzeć film, na który czekałam z niecierpliwością. Tak też zrobiłam, a skoro jestem po tym na świeżo, to szkoda byłoby o nim nie napisać, prawda? Cóż, przynajmniej ja tak uważam. 

[UWAGA! Tekst zawiera spoilery]

Film, o którym mowa, to tak jak wskazuje tytuł posta - Bungou Stray Dogs: Dead Apple (lub w oryginale: 文豪ストレイドッグス DEAD APPLE).

środa, 5 września 2018

Porcelanowa baletnica



Dla Roseanne czas dzielił się na ten sprzed i po wypadku.
            Przed wypadkiem były mordercze treningi i śliczne, misternie zdobione stroje.
            Po wypadku było wylegiwanie się w łóżku i sprane piżamy w miśki.
            Przed wypadkiem – marzenia i rozbudowane plany na przyszłość.
            Po wypadku – odliczanie minut do kolejnego odcinka serialu i apatia.
            Przed wypadkiem – gratulacje i wymagania.
            Po wypadku – spojrzenia pełne współczucia i słowa mające przynieść pociechę.
            Roseanne doskonale pamiętała wypadek. W myślach potrafiła odtworzyć każdą jego sekundę, co zresztą robiła. Wciąż od nowa. Każdego dnia.