Ha! Udało mi się wywiązać z tego, o czym mówiłam w ostatnim poście i wstawiam nowy rozdział DL przed końcem weekendu! :3
Tym razem bez zbędnego przedłużania życzę wszystkim miłego czytania i czekam na szczere opinie. ^^
Dwa serca
Do rezydencji wróciłam taksówką. Tak było szybciej, a mi, szczerze mówiąc, nie uśmiechał się samotny spacer, gdy na dworze robiło się już ciemno i w dodatku zbierało się na deszcz. Zamykając za sobą drzwi wejściowe miałam nadzieję, że nikt nie zwrócił większej uwagi na moją chwilową nieobecność. W mroku spowijającym jeden z bocznych korytarzy dostrzegłam sylwetkę służącego. Podeszłam więc do niego i wręczyłam mu papierową torbę z logo kawiarni.
- Czy mógłby pan przekazać to Kanato?
Mężczyzna jedynie w milczeniu skłonił głowę i oddalił się cicho niczym duch. Odprowadziłam go wzrokiem. Niejednokrotnie zastanawiałam się, dlaczego wszyscy służący tej rodziny zachowywali się w taki sposób. Zawsze milczeli i naprawdę zachowywali się jak duchy pozbawione własnej woli. Bardzo łatwo można było zapomnieć o ich obecności. Czy to bracia Sakamaki tak ich wyszkolili? A może ich rodzice? Albo rzeczywiście byli duchami? Sama nie wiedziałam, co gorsze. Była to kolejna zagadka do już dość sporej kolekcji.
Nie czekając dłużej aż natknę się na jakiegoś ciekawskiego wampira, udałam się do swojego pokoju. Zapaliłam w nim światło, zdjęłam kurtkę, powiesiłam ją na drzwiach szafy... i zamarłam. W pierwszej chwili pomyślałam, że może się przewidziałam. Lecz szczęście najwyraźniej przestało mi już sprzyjać. Bardzo powoli obróciłam się w stronę stojącego za mną biurka. Na krześle przy nim siedział Ayato. Na jego brzuchu leżał podręcznik oraz zeszyt, a stopy w sportowych butach opierał na krawędzi blatu, tuż obok mojego stosu książek poświęconych istotom nadnaturalnym. Przełknęłam ciężko ślinę. Niemal widziałam ciemną aurę, która się z niego unosiła.
- Hej...? - przywitałam się nieśmiało. - Co tu robisz?
Opuścił nogi na podłogę i odłożył trzymane na brzuchu przedmioty na biurko. Wciąż jednak na mnie nie patrzył.
- Podobno miałaś mi dzisiaj udzielać korepetycji.
Miałam ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło.
Już po mnie.
- Masz rację. Całkiem o tym zapomniałam... - wybąkałam. - Przepraszam. Ale możemy zacząć nawet teraz!
Nawet nie zdążyłam zauważyć, kiedy się poruszył. W jednej sekundzie siedział na krześle. W następnej stał już przede mną. Odruchowo zrobiłam krok w tył.
- Gdzie byłaś?
Miałam wrażenie, że spojrzenie zielonych oczu przewierca mnie na wylot.
- W kawiarni - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Sama?
Zacisnęłam zęby.
- Ta...
Nie zdążyłam nawet dokończyć tego jednego słowa. Wystarczył mu zaledwie ułamek sekundy, żeby przyprzeć mnie do ściany. Wciągnęłam gwałtownie powietrze zaskoczona nagłym zderzeniem plecami ze ścianą.
- Nie próbuj mnie okłamywać - ostrzegł lodowatym tonem.
- Ja nie...
Zacisnął palce na moich nadgarstkach, przyszpilając je do ściany nad moją głową.
- Z kim się spotkałaś?
Nie byłam w stanie kłamać patrząc mu w oczy. Spuściłam wzrok. Czułam się winna z tego powodu, że spotkałam się z Rukim za jego plecami, ale przecież gdybym powiedziała mu wcześniej o swoich zamiarach, na pewno by mnie nie puścił.
- Z kim? - powtórzył niecierpliwie pytanie.
- Z... Rukim - wyszeptałam, spuszczając głowę.
Uścisk na moich przegubach wcale nie zelżał, tylko jeszcze się wzmocnił. Skrzywiłam się.
- Po co?
- Musiałam z nim porozmawiać.
- Musiałaś? - prychnął. Tym razem w jego głosie wyczułam kpinę. - Mam ci przypomnieć jak ostatnim razem zakończyło się to twoje samotne włóczenie?
- Nie musisz - odparłam, zaciskając uwięzione dłonie w pięści. - Doskonale to pamiętam.
- A jednak tam poszłaś - wytknął mi. - Sama.
- Zgadza się, bo Ruki coś o mnie wie. I w przeciwieństwie do was odpowiada na moje pytania!
Po twarzy wampira przemknął grymas.
- I może jeszcze robi to za darmo, z dobroci serca?
Poruszyłam się nerwowo, próbując uwolnić ręce.
- Puść mnie.
Nie posłuchał.
- Czego chce w zamian?
- Puść mnie!
Uwolnił moje nadgarstki, ale zamiast tego ujął palcami mój podbródek i uniósł go, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego.
- Odpowiedz - zażądał.
Wiedziałam, że nie wygram. Komuś innemu mogłabym wcisnąć jakąś wymówkę lub półprawdę, ale nie jemu. Był za bardzo uparty. Nie widziałam sensu w dalszym kłamaniu. Westchnęłam, poddając się.
- Mam do nich przyjść.
Ayato spojrzał na mnie w taki sposób, że równie dobrze temperatura w pokoju mogła spaść o kilka stopni.
- Chyba nie zamierzasz tego zrobić?
Milczałam.
- Nie możesz być aż tak naiwna! - podniósł głos pierwszy raz odkąd weszłam do pokoju. - Naprawdę chcesz lecieć do nich po tym, jak załatwili cię ostatnim razem?!
- To był Richter! A poza tym, jeśli to jedyny sposób, żebym mogła poznać prawdę o samej sobie...
- A jeśli coś ci zrobią?
- To przynajmniej będziecie wiedzieli, gdzie mnie szukać.
Odpowiedział dopiero po kilku sekundach.
- Skąd wiesz, że ktoś z nas będzie chciał cię szukać?
Uniosłam kąciki ust w smutnym uśmiechu.
- Nie wiem czemu, ale z jakiegoś powodu w dość pokrętny sposób chyba zależy wam na moim życiu.
Natsuki miała rację. W jakiś pokrętny sposób zależało mu na jej życiu. I jego braciom również. Oczywiście, początkowo to sam ojciec ostrzegł ich, że nie mogą jej zabić. Ale z czasem przekształciło się to nie tylko w fakt, że z własnej woli nie chcieli jej zabić, ale także woleli chronić jej życie. Ayato w szczególności. Choć sam tego nie rozumiał. Nie chciał jednak, by ktoś inny chociażby tknął ją palcem.
- Prosisz się o karę - oznajmił, zahaczając palcami o kołnierz jej swetra.
- Słucham?! - zawołała. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem w niebieskich oczach.
- Myślałaś, że po prostu ci to daruję? Weź odpowiedzialności za swoje głupie czyny.
Elastyczny materiał odsunął się bez większego problemu, odsłaniając obojczyk dziewczyny.
- Co tak właściwie zamierzasz? - spytała zadziwiająco spokojnie. Spróbowała się uwolnić, ale bez przekonania. Wyglądała tak, jakby wiedziała co ją czeka.
- Już mówiłem. Zasługujesz na karę.
Pochylił się nad jej odsłoniętym obojczykiem i wbił kły w delikatną skórę. Natsuki wydała z siebie stłumiony okrzyk bólu, a tymczasem usta Ayato wypełniła niesamowita, jedyna w swoim rodzaju krew. Przywodziła mu na myśl narkotyk lub wyjątkowo smaczne danie, którym mógłby się rozkoszować bez końca. Wreszcie, po kilku wspaniałych łykach, odsunął się odrobinę.
- Ayato? - wymamrotała lekko drżącym głosem Natsuki. - Czy moja krew smakuje jakoś... inaczej?
- Inaczej?
Ponownie przyłożył usta do jej skóry. Czuł szalejący pod nią puls. A gdy przesunął po niej językiem, aby zlizać cieniutkie strużki krwi wypływające z ran pozostawionych przez jego zęby, dziewczyna zadrżała.
- Nie. Smakuje jak zwykle.
Jak krew tamtej kobiety.
- O-okay, dzięki.
- Czemu pytasz? - Spojrzał z zaciekawieniem na jej twarz.
Wzruszyła ramionami.
- Tak tylko. Z ciekawości.
- Z ciekawości?
Skinęła głową.
Przez chwilę w milczeniu mierzyli się wzrokiem i żadne z nich się nie poruszało. Potem Ayato przysunął się jeszcze bliżej i swoimi wargami nakrył jej drobne, miękkie usta. Natsuki nie zaprotestowała. Zamknęła oczy, dając mu nieme przyzwolenie. On natomiast wykorzystał to z aż dziwną dla siebie gorliwością. Jej usta wciąż delikatnie smakowały kawą, co mieszało się z wyraźnym posmakiem krwi na jego języku. Jednakże ani jej, ani jemu nie wydawało się to przeszkadzać.
Ayato derwał się od Natsuki, kiedy musiała zaczerpnąć powietrza. Słyszał jej ciężki oddech i dudnienie serca. Widział błysk w niebieskich oczach i rumieńce na policzkach. Czuł ciepło skóry po wsunięciu dłoni pod jej sweter. Uśmiechnął się. Podobały mu się te reakcje. A tym bardziej, że to on był ich przyczyną.
Przesunął palcami wzdłuż krawędzi jej spodni, następnie po brzuchu i wyżej, aż dotknął dolnych żeber. Natsuki ponownie zadrżała i wczepiła dłonie w jego bluzę, tym samym poszerzając uśmiech na jego twarzy. Zapewne gdyby jego serce funkcjonowało według ludzkich standardów, w tej chwili również przyspieszyłoby swoją pracę. Nawet gdyby musiał, nie byłby w stanie opisać własnych uczuć. Wiedział jedynie, że sprawiało mu to zaskakującą radość i nie chciał, aby za szybko się skończyło. Tak więc pocałowali się raz jeszcze. I znowu...
To było... intensywne. Opierałam głowę na ramieniu Ayato, próbując uspokoić swój oddech oraz puls. Wampir zachichotał, trzymając dłonie na moich plecach.
- Czyżbyś się czymś zmęczyła?
W odpowiedzi szturchnęłam go w klatkę piersiową. Ta... zmiana tematu, że tak to określę, była dość niespodziewana, ale... Co tu ukrywać? Nie miałam w tej sprawie powodów do narzekania. Myślałam, że może chociaż po tym wszystkim Ayato nie wróci do poprzedniego wątku i nie będzie już więcej próbował odwodzić mnie od planu złożenia wizyty Rukiemu i jego braciom.
Dałam sobie jeszcze kilka sekund, po czym odsunęłam się od niego.
- No dobra. Wspominałeś coś o jakichś korepetycjach?
Popatrzył na mnie z takim niedowierzaniem, jakbym palnęła największą głupotę, jaką ostatnio usłyszał.
- Ty tak na serio? Zamierzasz teraz do tego wracać?
- Oczywiście. Skoro już przyniosłeś swoje rzeczy i nie mogłeś się wprost doczekać, żeby porozwiązywać ze mną równania... - Postukałam paznokciami w okładkę jego notatnika i z szuflady biurka wyjęłam własny. - Więc jak mogłabym ci odmówić?
Uniósł brwi, ale nie ruszył się z miejsca.
- Och, no już. - Klasnęłam w dłonie, zgarnęłam wszystkie potrzebne rzeczy i rozłożyłam je na swoim pościelonym łóżku. - Gdzie twój zapał?
Pokręcił głową, kiedy poklepałam miejsce obok siebie. Zajął je po chwili bez wyraźnych objawów entuzjazmu.
- Zaczniemy od czegoś prostego - powiedziałam wydzierając pojedynczą kartkę ze swojego zeszytu. Przepisałam na nią równanie z podręcznika i podsunęłam Ayato.
- Po co tak właściwie mam to robić?
- Bo chyba nie chcesz oblać, prawda?
- A nawet jeśli bym oblał... To co? - Oparł się o leżące za nami poduszki.
- Cóż... Nie byłbyś wtedy we wszystkim najlepszy, wasza wysokość. - Uśmiechnęłam się złośliwie, mając nadzieję, że tarfię tym w jego czuły punkt. Nie pomyliłam się.
Ayato zmrużył oczy i w skupieniu zaczął rozwiązywać zadanie.
Następny ranek postanowiłam zacząć od odświeżającego prysznica. Tak też zrobiłam i dzięki temu od razu poczułam się lepiej po nieprzespanej nocy. Jakoś nie potrafiłam zmrużyć oka, gdyż mój umysł wciąż uparcie wracał do rozmowy z Rukim.
Stłumiłam ziewnięcie i odłożyłam szczotkę na półkę zawieszoną obok dużego lustra. Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Na bladej skórze twarzy wyraźnie odcinały się ciemne cienie pod oczami.
Zmęczona?
Kobiecy głos rozległ się bezpośrednio w mojej głowie. W tej samej chwili moje odbicie w lustrze zostało zastąpione wizerunkiem Cordelii. Westchnęłam ciężko, pocierając dłonią czoło.
- Będę musiała wziąć leki przeciwbólowe...
Chcesz mnie zagłuszyć jakimiś tabletkami?
- I napić się pożądnej, mocnej kawy... - Zajrzałam prosto w zielone oczy obserwujące mnie ze szklanej powierzchni. - Tak, taki mam właśnie plan.
Krwistoczerwone usta rozciągnęły się w uśmiechu, a w mojej głowie rozbrzmiał drwiący śmiech.
Naprawdę wciąż liczysz na to, że ze mną wygrasz?
- Och, zamknij się, stara wiedźmo! - warknęłam.
- Mogę wiedzieć co ty robisz?
Odwróciłam się w stronę wanny, z której poza kolejnym głosem dobiegł plusk wody. Shu rozłożył się w niej jakby była to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Oczywiście, w ubraniu. I słuchawkach.
- Rozmawiam sobie z lustrem - odparłam, dla pewności ponownie w nie zerkając. Ujrzałam jedynie własną twarz. - No wiesz, "lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?" i takie tam. Zresztą, mogę zadać ci to samo pytanie.
Wampir przymknął oczy i oparł łokcie na krawędziach wanny.
- A nie widać?
Wzniosłam oczy ku górze. Nawet nie było sensu zaczynać dyskusji.
- Jak tam twoje małe śledztwo? - zapytał tym samym co zwykle, znudzonym tonem.
W pierwszej chwili spięłam się na te słowa, ale szybko się opamiętałam.
- A wiesz, że zaskakująco dobrze?
- I pewnie znasz już odpowiedzi na dręczące cię pytania?
- Na większość.
- Nie sądzę, by któryś z nas wymiękł, więc ciekawi mnie skąd je wzięłaś.
- Ze sprawdzonego źródła - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Czyżby?
- Jak się domyślam ani ty, ani twoi bracia wciąż nie chcecie mi nic powiedzieć, więc muszę sobie jakoś radzić. - Po oznajmieniu tego wyszłam z łazienki i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Bolesne pulsowanie, które odczuwałam już od przebudzenia jeszcze się wzmogło. Przełknęłam nerwowo ślinę, starając pozbyć się ogarniających mnie mdłości. Podłoga pod moimi stopami zdawała się niebezpieczne chwiać, a ściany korytarza przechylać to na jedną, to na drugą stronę. Przystanęłam i oparłszy się o tę bliżej siebie, zaczerpnęłam kilka głębokich wdechów.
Boli, prawda? Dlaczego wciąż walczysz? Nie łatwiej byłoby się poddać?
- "Łatwiej" nie znaczy "lepiej" - wymamrotałam. - I już mówiłam, że nie oddam ci swojego ciała.
Uparta z ciebie dziewucha. A jeśli powiedziałabym, że jest to kluczem do znalezienia tej twojej upragnionej prawdy?
Zawahałam się.
- Kłamiesz.
Cordelia westchnęła w moim umyśle.
Skoro tak uważasz. Jeszcze się przekonamy, kto wygra. Żebyś tylko później nie żałowała swoich decyzji.
Zacisnęłam palce na krzyżyku zawieszonym na mojej szyi.
- Nie mam takiego zamiaru.
Nie wiedziałam, czy tak właściwie zapewniałam ją czy samą siebie.
Łał super rozdział z resztą jak wszystkie czekam na nexta tego i reszty opowiadań.Muszę przyznać masz talent.Ja dzień w dzień tylko wchode na bloga i w myślach "kiedy kolejny rozdział", a jak już jest to dosłownie pochłaniam go.Dziękuję że jesteś💝
OdpowiedzUsuńPotwierdzam i czekam na 40 gdyż w ciągu 3 dni przeczytałam wszystkie 39 i nmg się doczekać następnego i plis nie każ długo czekać��
UsuńTo było naprawdę BOSKIE !! aż nie można się doczekać
OdpowiedzUsuńnastępnych rozdziałów ^^ i ta akcja z Ayato była taka ekscytująca że myślałam że serce mi wyskoczy. Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać i rozdziały
z ''Diabolik Lovers'' w twoim wykonaniu nie skończą ^^
wybacz ,że to powiem
OdpowiedzUsuńale pisanie ze strony ayato x rzy bardziej mi się podoba! XD
jesu jak ja jednak uwielbiam Ayato .////.
chciałabym pisać dłuższe komentarze no ale no!
nic dodać nic ująć!
^^
Świetne, opowiadanie jak zwykle. Nic dodać nic ująć :D. I ten moment, kiedy w lato surfujesz po internecie, a tu czeka na ciebie opowidanko z DiaLovers... Dużo weny. ❤❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział życzę weny i dużo pomysłów ❤
OdpowiedzUsuńOjejku. Jaki Ayato jest fajny <3. Rozdział świetny, jak zawsze. Cordelia nie da spokoju, nie? Xp / Anonim
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział <3 Scena z Ayato była poprostu cudowna. Tak długo na to czekałam :D Pisz dalej. Życzę mnustwa weny i czasu oraz czekam na inne opowiadania :D
OdpowiedzUsuńmnóstwa*
UsuńWybacz, ale musiałam :v
Ja wszystkie rozdziały z DL przeczytałam w 1 dzień 😂 Tak mi się spodobały... MATKO
UsuńCały czas z niecierplowością czekam na kolejny 😆
No i jestem tutaj! :D
OdpowiedzUsuńWelp, muszę Cię ochrzanić. Jak mogłaś przerwać tą karę w takim momencie?! Moje serce płacze, biedny Ayato! Miałam już w główce Ore-samę z gry, który szepcze biedaczce ''Wszystkie Twoje pierwsze razy będą moje'' i już liczyłam na to, już już i NIC! Chce mi się płakać, ot co! :<
Mimo wszystko rozdział świetny, chociaż parę razy zjadłaś literki, zdarza się :v Jak to mówiłaś, to znaczy, że szybko piszesz i masz wizję przed sobą, ujęłaś to trochę inaczej, albo trochę inaczej, nie pamiętam już. XD Ja w każdym razie taką puentę zapamiętałam :3
Jak zwykle rozdział był lekki i przyjemny, ale nadal mam niedosyt tej jednej sceny, jesteś potworem Karo! Jak możesz mi to robić?! No jak?! Chcesz wojny? :o
Hmm.. Widzę, że kłócimy się z Cordelią. I bardzo dobrze. Jezu jak ja nienawidziłam tej Yui bez charakteru, anime oglądałam tylko po to, żeby podziwiać chłopców, ponieważ na tą płaską, papierową laskę nie dało się patrzeć, już nie mówię o słuchaniu jej pierdomolendo. Ayato-kun yamete, ohhhh! Nic tylko wziąć ją przez okno wyrzucić. Natsuki ma charakter i właśnie tego potrzebowałam, żeby polubić główną bohaterkę. No!
Przy okazji ta wstawka z Shu w łazience - to zawsze mnie kupuje <3 Masz kolejne propsy u Persa. ^^
Oby tak dalej!
Tak, wiem. Jestem zua, niedobra, wredna i w ogóle be xD Ale jeszcze doczekasz się takiej sceny, spokojna twoja rozczochrana :3 I cieszę się, że stworzona przeze mnie bohaterka przypadła ci do gustu ^^ Ja też miałam dość Yui, więc właśnie dlatego się jej pozbyłam~.
UsuńTak jak wszyscy mówią część, a nawet cała seria jest super.... bardzo mi się podoba. Odkryłam twoją stronkę wczoraj i już wszystko przeczytałam... tak mnie to wciągnęła...
UsuńMam jedno pytie... Będzie kolejna część?
Gdy to czytałam to całe ciało mi paliło. Moment ich pocałunku zawładnął moim umysłem aż wstyd przyznać xD Rozdział świetny <3 mam nadzieje że z okazji 40 rozdziału może coś specjalnego będzie. Cudo...czekam z niecierpliwością bo już 10 raz czytam ten rozdział i ciągle wchodzę z nadzieją że jest już nowy rozdział. Dużo weny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJezuu *^* jakie to jest CUDOWNEE aww ^w^ Ten wątek z Ayato <3 kiedy kolejny rozdział? ;*
OdpowiedzUsuńOpowiadania są boskie! Tak przyjemnie się je czyta��
OdpowiedzUsuńTylko jak dla mnie mogłoby być więcej mojego ulubionego wampirka~ Subaru��
W Twojej historii jest tak uriczy i kochaany~♡ za co kocham go jeszcze bardziej
Życzę Ci,byś zawsze miała tyle pomysłów i weny Kochana
~Sandra
kiedy będzie następny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńJastem zbokiem na maksa. Czekam aż Natasuki straci dziewitcwo z...( dramtyczna pauza ) kimś!! xD Ja chce kolejny rozdział DL xD Karo jak mogłaś napisać aż takie krótkie opowiadanie?? Rozumiem, że nie masz czasu na pisanie i...i...kosiam Cie mój miszczepu xD
OdpowiedzUsuńBędzie kolejny? :D
OdpowiedzUsuńdługo niema nowych rozdziałów :(
OdpowiedzUsuńLubię Yui, ale chwilami byłam wściekła że robi z siebie ofiarę zamiast konkretnie powiedzieć "nie". Uwielbiam to opowiadanie jestem w nim zakochana. Pisz jak najszybciej bo nuda :) Chciałabym prosić o trochę więcej momentów z Kou i dokończenia sceny z Ayato!
OdpowiedzUsuńHej hej :) Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Uwielbiam je. Życzę Ci przede wszystkim dużo weny i z niecierpliwością czekam na next. A i piszę też bo tak przez przypadek znalazłam inną stronę z opowiadaniem z DL. Wygląda identycznie jak Twoja jeśli to nie jakaś pomyłka powinnaś to sprawdzić czy ktoś nie próbuje Cię skopiować nawet w treści, bo mam wrażenie, że fabuła tamtego opowiadania jest łudząco podobna do tego tutaj lecz oczywiście w gorszej jakości. Ten bog to "Historie przez atrament zamazane" Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSprawdziłam tego bloga i rzeczywiście masz rację - jest podobny zarówno pod względem wyglądu jak i fabuły czy nawet niektórych tekstów. Jeśli to nie jest zwykły przypadek, to ktoś sobie niefajnie pogrywa... Ale szczerze mówiąc, to nie wiem, co z tym fantem zrobić :c
UsuńWybacz że tak późno odpisuję. Szczeże powiedziawszy sama nie jestem do końca pewna co zrobić ponieważ jeszcze nie miałam z tym styczności. Może popytaj gdzieś na forach. Powinna być opcja sgłoszenia takiego bloga, może napisania do administratorów lub coś.
UsuńPewnie tak. Zastanawiam się tylko, czy ma to w ogóle sens.
UsuńCóż to zależy od Ciebie ale osobiście uważam, że mimo wszystko nie w porządku postępuje tamta osoba. To może chociaż napisz do niej i spróbuj jakoś tak to wyjaśnić.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam wrażenie że Cordelia ma wiele wspólnego z pezebudzeniem tej mocy, no Ayato nie umknęło to że gdzieś była...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia