Oto przybywam ze świeżutkim rozdziałem! Mam nadzieję, że się wam spodoba i że podzielicie się ze mną swoimi opiniami na jego temat! ^^
Chciałabym was także zapytać o to, czy nie macie jakichś pomysłów na zwiększenie aktywności na blogu (jako, że niestety spadła przez ten ostatni rok)? Chodzi mi tutaj głównie o to, aby przyciągnąć nowych czytelników i by większą ilość osób zachęcić do komentowania. Naprawdę zależy mi na komentarzach, bo często tylko w ten sposób mogę się przekonać, co sądzicie o mojej twórczości. Chciałabym więc widzieć ich tutaj więcej! Napisanie przecież tych paru zdań nie zajmuje wiele czasu, a mi daje dużo radości oraz potrzebnej motywacji. Nie bójcie się komentować! Piszcie, co wam się podoba, a co nie! Dzielcie się swoimi wrażeniami, przemyśleniami itp. Będę bardzo wdzięczna! Och, no i oczywiście bardzo dziękuję tym osobom, które decydują się na komentowanie~. Gdyby nie one, nie wiem, czy kontynuowałabym publikowanie swoich historii.
No dobrze, już bez dalszego przeciągania - jeśli macie jakieś pomysły, po prostu podzielcie się nimi ze mną.
Życzę miłego czytania! ^^
Chciałabym was także zapytać o to, czy nie macie jakichś pomysłów na zwiększenie aktywności na blogu (jako, że niestety spadła przez ten ostatni rok)? Chodzi mi tutaj głównie o to, aby przyciągnąć nowych czytelników i by większą ilość osób zachęcić do komentowania. Naprawdę zależy mi na komentarzach, bo często tylko w ten sposób mogę się przekonać, co sądzicie o mojej twórczości. Chciałabym więc widzieć ich tutaj więcej! Napisanie przecież tych paru zdań nie zajmuje wiele czasu, a mi daje dużo radości oraz potrzebnej motywacji. Nie bójcie się komentować! Piszcie, co wam się podoba, a co nie! Dzielcie się swoimi wrażeniami, przemyśleniami itp. Będę bardzo wdzięczna! Och, no i oczywiście bardzo dziękuję tym osobom, które decydują się na komentowanie~. Gdyby nie one, nie wiem, czy kontynuowałabym publikowanie swoich historii.
No dobrze, już bez dalszego przeciągania - jeśli macie jakieś pomysły, po prostu podzielcie się nimi ze mną.
Życzę miłego czytania! ^^
Zdjęcie
Gdy w
szkolnym budynku rozbrzmiał dzwonek wzywający uczniów na zajęcia, Ayato wciąż
stał oparty o ścianę. Czekał. Nie spieszyło mu się na lekcję. Najpierw miał coś
do załatwienia. Upewnił się, żeby przechodząca właśnie korytarzem Natsuki go
nie zauważyła. Z nią akurat teraz nie miał zamiaru się kłócić. Odprowadził ją
wzrokiem, po czym wyszedł ze swojej kryjówki, którą stanowił jedynie boczny
korytarz i zaczaił się na swoją ofiarę.
Wątpił, by drugi wampir go nie zauważył, choć ten przechodząc obok ostentacyjnie go zignorował. Ręka Ayato wystrzeliła w bok szybko niczym atakujący wąż, a jego palce wbiły się w złapane ramię, szarpnięciem zmuszając ciemnowłosego chłopaka do zatrzymania się.
- Posłuchaj mnie uważnie, kundlu – warknął Ayato, przysuwając się bliżej ciemnowłosego. Zapach tej mieszanki człowieka i wampira naprawdę go drażnił. – Jeśli chociaż spróbujesz coś jej zrobić, to własnoręcznie zajmę się twoimi torturami. Upewnię się, że będę miał odpowiednio dużo przyjemności, zanim w końcu zdechniesz. Rozumiesz?
Ruki spojrzał na niego wreszcie swoimi niebiesko-szarymi oczami. Jego mina nie zdradzała żadnych emocji.
- Mówisz to, bo przejmujesz się nią jak swoją własnością czy jak osobą, na której ci zależy?
Na twarzy Ayato drgnął mięsień, a jego oczy zwęziły się.
- A co cię to obchodzi?
Ciemnowłosy prychnął, wyrywając ramię z uścisku.
- Po prostu zdziwiłoby mnie to, gdyby któryś z was był w stanie odczuwać jakieś w miarę ludzkie uczucia.
- Nie jesteście lepsi od nas – odgryzł się zielonooki.
Ruki uniósł jedynie brew. Po chwili zmierzył młodszego chłopaka uważnym wzrokiem.
- Chcę ci tylko uświadomić, że to samo tyczy się ciebie. Spróbuj ją tknąć, a pożałujesz tego. Pożałujesz, że kiedykolwiek się urodziłeś.
Ayato obnażył kły. To, że ta mieszanka ośmielała się mu grozić, drażniło go jeszcze bardziej niż jej zapach. O wiele bardziej.
- Czego ty od niej chcesz? – syknął.
Ruki odwrócił wzrok, jakby ta rozmowa zdążyła go już znudzić. Niespiesznie poprawił torbę zawieszoną na swoim ramieniu, najwyraźniej gotów w każdej chwili do odejścia.
- Nie twój interes – oznajmił krótko.
Posłał Ayato przeciągłe spojrzenie, w którym czaiło się ostrzeżenie. Ten nie pozostał mu wcale dłużny. Przez chwilę po prostu mierzyli się wzrokiem, aż w końcu starszy z nich bez słowa odmaszerował w swoją stronę.
- Za kogo ten kundel się ma? – wymamrotał do siebie Ayato po jego odejściu. Odczuwał nieodpartą pokusę, by rzucić się za nim i rozedrzeć go na strzępy. Niestety, jak uważała Natsuki, był on im potrzebny.
Wątpił, by drugi wampir go nie zauważył, choć ten przechodząc obok ostentacyjnie go zignorował. Ręka Ayato wystrzeliła w bok szybko niczym atakujący wąż, a jego palce wbiły się w złapane ramię, szarpnięciem zmuszając ciemnowłosego chłopaka do zatrzymania się.
- Posłuchaj mnie uważnie, kundlu – warknął Ayato, przysuwając się bliżej ciemnowłosego. Zapach tej mieszanki człowieka i wampira naprawdę go drażnił. – Jeśli chociaż spróbujesz coś jej zrobić, to własnoręcznie zajmę się twoimi torturami. Upewnię się, że będę miał odpowiednio dużo przyjemności, zanim w końcu zdechniesz. Rozumiesz?
Ruki spojrzał na niego wreszcie swoimi niebiesko-szarymi oczami. Jego mina nie zdradzała żadnych emocji.
- Mówisz to, bo przejmujesz się nią jak swoją własnością czy jak osobą, na której ci zależy?
Na twarzy Ayato drgnął mięsień, a jego oczy zwęziły się.
- A co cię to obchodzi?
Ciemnowłosy prychnął, wyrywając ramię z uścisku.
- Po prostu zdziwiłoby mnie to, gdyby któryś z was był w stanie odczuwać jakieś w miarę ludzkie uczucia.
- Nie jesteście lepsi od nas – odgryzł się zielonooki.
Ruki uniósł jedynie brew. Po chwili zmierzył młodszego chłopaka uważnym wzrokiem.
- Chcę ci tylko uświadomić, że to samo tyczy się ciebie. Spróbuj ją tknąć, a pożałujesz tego. Pożałujesz, że kiedykolwiek się urodziłeś.
Ayato obnażył kły. To, że ta mieszanka ośmielała się mu grozić, drażniło go jeszcze bardziej niż jej zapach. O wiele bardziej.
- Czego ty od niej chcesz? – syknął.
Ruki odwrócił wzrok, jakby ta rozmowa zdążyła go już znudzić. Niespiesznie poprawił torbę zawieszoną na swoim ramieniu, najwyraźniej gotów w każdej chwili do odejścia.
- Nie twój interes – oznajmił krótko.
Posłał Ayato przeciągłe spojrzenie, w którym czaiło się ostrzeżenie. Ten nie pozostał mu wcale dłużny. Przez chwilę po prostu mierzyli się wzrokiem, aż w końcu starszy z nich bez słowa odmaszerował w swoją stronę.
- Za kogo ten kundel się ma? – wymamrotał do siebie Ayato po jego odejściu. Odczuwał nieodpartą pokusę, by rzucić się za nim i rozedrzeć go na strzępy. Niestety, jak uważała Natsuki, był on im potrzebny.
***
Minęło
kilka dni od mojej rozmowy z Rukim, a on wciąż się ze mną nie skontaktował. W
związku z tym zaczynałam coraz bardziej się martwić. Czas nieubłaganie upływał,
a ja wciąż nie znałam odpowiedzi na zbyt wiele pytań… Moje życie tak bardzo
pokomplikowało się, kiedy przybyłam do rezydencji rodziny Sakamaki… A może
raczej ono było już takie wcześniej, lecz dopiero w tym domu wszystko zaczęło
wychodzić na jaw.
Pogrążona w myślach, nie mając nic lepszego do roboty, kręciłam się bez celu po domu Sakamakich. O ile wygodniejsze było to w przeciwieństwie do tego, jak wyglądało to na początku, bez towarzystwa sadystycznych wampirycznych nianiek z irytującą zdolnością do teleportacji.
Nagle dostrzegłam, że jedne z wielu drzwi znajdujących się na ścianie korytarza, który akurat przemierzałam, były uchylone. Kierowana zwykłą ciekawością zbliżyłam się do nich i zajrzałam do środka. Wewnątrz nikogo nie dostrzegłam, więc pchnęłam ostrożnie drzwi i wsunęłam się do środka. Pomieszczenie to wyglądało, jakby nikt nie zaglądał do niego od dawna. Większość mebli przykryta była białymi płachtami materiału. To, co natomiast było odsłonięte, pokrywała gruba warstwa kurzu. Zdziwiło mnie to, ponieważ służba braci zazwyczaj dokładnie sprzątała wszystkie kąty.
Jednym z niezasłoniętych elementów pomieszczenia była szafa z półkami pełnymi książek. Z zainteresowaniem powiodłam wzrokiem po tytułach wypisanych na ich grzbietach. W większości nic mi nie mówiły. Niektóre w dodatku zapisane były w obcobrzmiących językach. Chciałam przyjrzeć się chociaż jednej z książek uważniej, więc chwyciłam pierwszą lepszą i pociągnęłam, by ją wysunąć. Wówczas jednak w wyniku tego ruchu coś wypadło spomiędzy upchniętych ciasno książek i spadło na podłogę u moich stóp. Puściłam książkę, by podnieść ten, jak mi się wydawało, kawałek papieru. W rzeczywistości, gdy już mogłam lepiej się przyjrzeć, okazało się, że była to niewielka, podłużna fotografia. Ukazane było na niej śpiące niemowlę, zawinięte w różowy kocyk. Odwróciłam zdjęcie na drugą stronę, gdzie widniały jakieś uwagi zapisane starannym, eleganckim pismem. Znaki wyblakły ze starości, więc chwilę zajęło mi odszyfrowanie ich znaczenia. Kiedy mi się to wreszcie udało… zamarłam.
Pogrążona w myślach, nie mając nic lepszego do roboty, kręciłam się bez celu po domu Sakamakich. O ile wygodniejsze było to w przeciwieństwie do tego, jak wyglądało to na początku, bez towarzystwa sadystycznych wampirycznych nianiek z irytującą zdolnością do teleportacji.
Nagle dostrzegłam, że jedne z wielu drzwi znajdujących się na ścianie korytarza, który akurat przemierzałam, były uchylone. Kierowana zwykłą ciekawością zbliżyłam się do nich i zajrzałam do środka. Wewnątrz nikogo nie dostrzegłam, więc pchnęłam ostrożnie drzwi i wsunęłam się do środka. Pomieszczenie to wyglądało, jakby nikt nie zaglądał do niego od dawna. Większość mebli przykryta była białymi płachtami materiału. To, co natomiast było odsłonięte, pokrywała gruba warstwa kurzu. Zdziwiło mnie to, ponieważ służba braci zazwyczaj dokładnie sprzątała wszystkie kąty.
Jednym z niezasłoniętych elementów pomieszczenia była szafa z półkami pełnymi książek. Z zainteresowaniem powiodłam wzrokiem po tytułach wypisanych na ich grzbietach. W większości nic mi nie mówiły. Niektóre w dodatku zapisane były w obcobrzmiących językach. Chciałam przyjrzeć się chociaż jednej z książek uważniej, więc chwyciłam pierwszą lepszą i pociągnęłam, by ją wysunąć. Wówczas jednak w wyniku tego ruchu coś wypadło spomiędzy upchniętych ciasno książek i spadło na podłogę u moich stóp. Puściłam książkę, by podnieść ten, jak mi się wydawało, kawałek papieru. W rzeczywistości, gdy już mogłam lepiej się przyjrzeć, okazało się, że była to niewielka, podłużna fotografia. Ukazane było na niej śpiące niemowlę, zawinięte w różowy kocyk. Odwróciłam zdjęcie na drugą stronę, gdzie widniały jakieś uwagi zapisane starannym, eleganckim pismem. Znaki wyblakły ze starości, więc chwilę zajęło mi odszyfrowanie ich znaczenia. Kiedy mi się to wreszcie udało… zamarłam.
„Natsuki
Data urodzenia: 11 czerwca 1996 r.
Grupa krwi: 0
Prawdopodobieństwo kompatybilności: Wysokie”
Data urodzenia: 11 czerwca 1996 r.
Grupa krwi: 0
Prawdopodobieństwo kompatybilności: Wysokie”
To były moje dane. Zatem na zdjęciu
najprawdopodobniej to też byłam ja. Ale czemu ono wraz z informacjami o mnie
znajdowało się w opuszczonym pokoju w domu Sakamakich? I czego miało dotyczyć
to „prawdopodobieństwo kompatybilności”? Skojarzyło mi się to z sercem Cordelii,
co wywołało u mnie nieprzyjemne dreszcze.
Czy to możliwe, żeby to wszystko było zaplanowane od samego początku?
Drgnęłam, usłyszawszy czyjeś sapnięcie. Podniosłam wzrok, odruchowo chowając zdjęcie za plecami. W drzwiach stała śmiertelnie blada pokojówka. Wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami. Nim zdążyłam się odezwać, zgięła się w sztywnym ukłonie.
- Przepraszam, ale nie powinno tu panienki być – odezwała się cichym, drżącym głosem. – Nie wolno tutaj przebywać.
- Och, nie wiedziałam. Drzwi były otwarte, więc…
- Proszę stąd wyjść – jej głos brzmiał dziwnie i nienaturalnie, jakby mówiła do mnie jakaś maszyna.
- Dobrze, przepraszam. – Wciąż trzymając dłonie za plecami wsunęłam zdjęcie do rękawa swetra. – Już mnie nie ma.
Minęłam służącą, która sądząc po wyglądzie była niewiele starsza ode mnie i wyszłam na korytarz. Ruszyłam w kierunku swojego pokoju, ale zdążyłam jeszcze zauważyć, jak kobieta zamknęła drzwi na klucz, po czym oddaliła się pospiesznie do swoich obowiązków.
Czy to możliwe, żeby to wszystko było zaplanowane od samego początku?
Drgnęłam, usłyszawszy czyjeś sapnięcie. Podniosłam wzrok, odruchowo chowając zdjęcie za plecami. W drzwiach stała śmiertelnie blada pokojówka. Wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami. Nim zdążyłam się odezwać, zgięła się w sztywnym ukłonie.
- Przepraszam, ale nie powinno tu panienki być – odezwała się cichym, drżącym głosem. – Nie wolno tutaj przebywać.
- Och, nie wiedziałam. Drzwi były otwarte, więc…
- Proszę stąd wyjść – jej głos brzmiał dziwnie i nienaturalnie, jakby mówiła do mnie jakaś maszyna.
- Dobrze, przepraszam. – Wciąż trzymając dłonie za plecami wsunęłam zdjęcie do rękawa swetra. – Już mnie nie ma.
Minęłam służącą, która sądząc po wyglądzie była niewiele starsza ode mnie i wyszłam na korytarz. Ruszyłam w kierunku swojego pokoju, ale zdążyłam jeszcze zauważyć, jak kobieta zamknęła drzwi na klucz, po czym oddaliła się pospiesznie do swoich obowiązków.
Starając się nie zaprzątać sobie głowy zachowaniem
pokojówki, wróciłam do swojego pokoju. Reszta mieszkańców rezydencji gdzieś
przepadła zajęta swoimi sprawami, więc sama postanowiłam znaleźć dla siebie
jakieś zajęcie. Usiadłam na krześle przy toaletce, zastanawiając się, czy
skorzystać z okazji i poszukać jakichś informacji na własną rękę. Postukałam
palcem w obudowę telefonu, a wtedy w mojej głowie rozległ się okropny chichot.
- Dobrze się bawisz?
Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro, z którego spoglądały na mnie oczy w kolorze jadowitej zieleni. Czerwone, kształtne usta wygięły się w uśmiechu.
- To raczej ja powinnam zadać to pytanie – odparłam, posyłając wampirzycy nienawistne spojrzenie.
Cmoknęła.
- Oj, nie bądź taka. Korzystaj póki masz jeszcze okazję, dziewczę. – Zmierzyła mnie wzrokiem z powierzchni lustra i przechyliła na bok głowę. – Bo jeszcze trochę i będzie po wszystkim.
- Och, zamknij się, na litość boską – warknęłam. Miałam dość jej ciągłego paplania w mojej głowie. Gdybym tylko mogła, siłą bym ją stamtąd wyciągnęła. – I wynoś się z mojej głowy!
- Krzycz sobie dowoli. Niedługo zamienimy się rolami. O ile twój umysł to przetrwa.
Podniosłam się ze swojego miejsca, zgarnęłam telefon z blatu i zanim odeszłam od toaletki, wykonałam w kierunku lustra wulgarny gest.
Na szczęście Cordelia sobie odpuściła. Przynajmniej tymczasowo. Korzystając z tej chwili spokoju, umościłam się wygodnie na łóżku i postanowiłam sprawdzić coś w Internecie. Przygryzając dolną wargę, wystukałam na ekranie telefonu hasło „upadła anielica”. Jak można się domyślić, większość wyników, jakie się wyświetliły dotyczyła nadprzyrodzonych istot. Już miałam się poddać, gdyż nie miałam najmniejszego pojęcia, jaki mogłam mieć związek z diabłami. Wtedy jednak jeden z linków przykuł moją uwagę. Stuknęłam w niego palcem, a on przeniósł mnie na stronę internetową pewnej szkoły. Ze zdziwieniem uświadomiłam sobie, że była to strona mojej poprzedniej szkoły. Nagłówek artykułu, który się wyświetlił, głosił: „Upadłe Anielice dały swój pierwszy pozaszkolny koncert”. Zmarszczyłam brwi i przesunęłam palcem po ekranie, aby przeczytać całość tekstu. Dowiedziałam się z niego, że Upadłe Anielice były zespołem składającym się z trzech dziewczyn, założonym początkowo w celach szkolnych. Później jednak grupa rozwinęła się i zaczęła występować także poza szkolnymi murami. Co w tym wszystkim zdziwiło mnie najbardziej? Moje imię i nazwisko na liście członkiń. Nie potrafiłam w pamięci odnaleźć właścicielek pozostałych imion. Wpatrywałam się z niedowierzaniem w ekran komórki.
Dlaczego nie potrafię sobie niczego przypomnieć?
Oczy zaczęły mnie piec od napływających łez. Naprawdę działo się ze mną coś złego. W mojej pamięci było coraz więcej dziur, pustych miejsc, których nie potrafiłam zapełnić odpowiednimi wspomnieniami.
Odetchnęłam powoli, by się uspokoić. Ponownie uniosłam telefon i tym razem zaczęłam szukać jakichś nagrań z występów Upadłych Anielic. Ledwie włączyłam pierwszy, jaki się wyświetlił, a poczułam, że materac za moimi plecami ugina się pod ciężarem czyjegoś ciała.
- Co oglądasz? – zapytał Ayato, opierając podbródek na moim barku.
- Nienawidzę, gdy się tak skradacie – stwierdziłam, wstrzymując ładujący się filmik.
- My się nie skradamy.
Przewróciłam oczami.
- Wiesz, o co mi chodzi. A oglądam… Cóż, wychodzi na to, że samą siebie.
- To znaczy?
Westchnęłam i zerknęłam na niego przez ramię, po czym opowiedziałam mu o swoim małym „odkryciu”. Kiedy skończyłam, Ayato oplótł mnie ramionami w pasie i przyciągnął bliżej siebie, aż oparłam się o jego tors.
- I naprawdę nic nie pamiętasz z tamtego okresu? – zapytał z ustami niemal dotykającymi skóry na mojej szyi. Jego chłodny oddech mnie łaskotał, ale starałam się nie ruszać.
Zaprzeczyłam bezradnie.
- Może jedynie jakieś przebłyski, które nie mają większego sensu.
- A jesteś pewna, że chodzi tu o ciebie?
- Właśnie miałam obejrzeć wideo, żeby się upewnić, ale raczej… Raczej o mnie.
- Puść to.
Bez słowa podniosłam telefon w taki sposób, abyśmy oboje dobrze widzieli i włączyłam nagranie. Naszym oczom ukazała się pogrążona w mroku scena niewielkiego lokalu. Nagle rozległ się dźwięk gitary i w tej samej chwili zapaliły się światła, ukazujące trzy postacie na scenie. Ta grająca na gitarze uniosła wzrok, spoglądając wprost w kamerę i zaczęła śpiewać.
- Dobrze się bawisz?
Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro, z którego spoglądały na mnie oczy w kolorze jadowitej zieleni. Czerwone, kształtne usta wygięły się w uśmiechu.
- To raczej ja powinnam zadać to pytanie – odparłam, posyłając wampirzycy nienawistne spojrzenie.
Cmoknęła.
- Oj, nie bądź taka. Korzystaj póki masz jeszcze okazję, dziewczę. – Zmierzyła mnie wzrokiem z powierzchni lustra i przechyliła na bok głowę. – Bo jeszcze trochę i będzie po wszystkim.
- Och, zamknij się, na litość boską – warknęłam. Miałam dość jej ciągłego paplania w mojej głowie. Gdybym tylko mogła, siłą bym ją stamtąd wyciągnęła. – I wynoś się z mojej głowy!
- Krzycz sobie dowoli. Niedługo zamienimy się rolami. O ile twój umysł to przetrwa.
Podniosłam się ze swojego miejsca, zgarnęłam telefon z blatu i zanim odeszłam od toaletki, wykonałam w kierunku lustra wulgarny gest.
Na szczęście Cordelia sobie odpuściła. Przynajmniej tymczasowo. Korzystając z tej chwili spokoju, umościłam się wygodnie na łóżku i postanowiłam sprawdzić coś w Internecie. Przygryzając dolną wargę, wystukałam na ekranie telefonu hasło „upadła anielica”. Jak można się domyślić, większość wyników, jakie się wyświetliły dotyczyła nadprzyrodzonych istot. Już miałam się poddać, gdyż nie miałam najmniejszego pojęcia, jaki mogłam mieć związek z diabłami. Wtedy jednak jeden z linków przykuł moją uwagę. Stuknęłam w niego palcem, a on przeniósł mnie na stronę internetową pewnej szkoły. Ze zdziwieniem uświadomiłam sobie, że była to strona mojej poprzedniej szkoły. Nagłówek artykułu, który się wyświetlił, głosił: „Upadłe Anielice dały swój pierwszy pozaszkolny koncert”. Zmarszczyłam brwi i przesunęłam palcem po ekranie, aby przeczytać całość tekstu. Dowiedziałam się z niego, że Upadłe Anielice były zespołem składającym się z trzech dziewczyn, założonym początkowo w celach szkolnych. Później jednak grupa rozwinęła się i zaczęła występować także poza szkolnymi murami. Co w tym wszystkim zdziwiło mnie najbardziej? Moje imię i nazwisko na liście członkiń. Nie potrafiłam w pamięci odnaleźć właścicielek pozostałych imion. Wpatrywałam się z niedowierzaniem w ekran komórki.
Dlaczego nie potrafię sobie niczego przypomnieć?
Oczy zaczęły mnie piec od napływających łez. Naprawdę działo się ze mną coś złego. W mojej pamięci było coraz więcej dziur, pustych miejsc, których nie potrafiłam zapełnić odpowiednimi wspomnieniami.
Odetchnęłam powoli, by się uspokoić. Ponownie uniosłam telefon i tym razem zaczęłam szukać jakichś nagrań z występów Upadłych Anielic. Ledwie włączyłam pierwszy, jaki się wyświetlił, a poczułam, że materac za moimi plecami ugina się pod ciężarem czyjegoś ciała.
- Co oglądasz? – zapytał Ayato, opierając podbródek na moim barku.
- Nienawidzę, gdy się tak skradacie – stwierdziłam, wstrzymując ładujący się filmik.
- My się nie skradamy.
Przewróciłam oczami.
- Wiesz, o co mi chodzi. A oglądam… Cóż, wychodzi na to, że samą siebie.
- To znaczy?
Westchnęłam i zerknęłam na niego przez ramię, po czym opowiedziałam mu o swoim małym „odkryciu”. Kiedy skończyłam, Ayato oplótł mnie ramionami w pasie i przyciągnął bliżej siebie, aż oparłam się o jego tors.
- I naprawdę nic nie pamiętasz z tamtego okresu? – zapytał z ustami niemal dotykającymi skóry na mojej szyi. Jego chłodny oddech mnie łaskotał, ale starałam się nie ruszać.
Zaprzeczyłam bezradnie.
- Może jedynie jakieś przebłyski, które nie mają większego sensu.
- A jesteś pewna, że chodzi tu o ciebie?
- Właśnie miałam obejrzeć wideo, żeby się upewnić, ale raczej… Raczej o mnie.
- Puść to.
Bez słowa podniosłam telefon w taki sposób, abyśmy oboje dobrze widzieli i włączyłam nagranie. Naszym oczom ukazała się pogrążona w mroku scena niewielkiego lokalu. Nagle rozległ się dźwięk gitary i w tej samej chwili zapaliły się światła, ukazujące trzy postacie na scenie. Ta grająca na gitarze uniosła wzrok, spoglądając wprost w kamerę i zaczęła śpiewać.
„Tylko
przestępca ma rację”
Szeptał anioł, spadając
Ona delikatnie pożera kawałek ciebie
„To moja wina”
Szeptał anioł, spadając
Ona delikatnie pożera kawałek ciebie
„To moja wina”
Niemal
zachłysnęłam się powietrzem, słysząc swój własny głos. Tak, to był mój głos. To
była moja twarz. To byłam ja. Przyjrzałam się uważniej. W migoczącym teraz
świetle dostrzegłam czarną sukienkę w gotyckim stylu, którą miała na sobie moja
młodsza wersja. Błękitna gitara w jej rękach i srebrny krzyżyk zwisający na
łańcuszku odbijały światła reflektorów. Jej twarz natomiast wyrażała spokój i
pewność siebie. Kobaltowe oczy z determinacją patrzyły w kamerę.
Tymczasem do mojego głosu dołączyły te dwóch pozostałych dziewczyn. Jedna z nich grała na keyboardzie, a droga na perkusji. Cała trójka potrafiła się całkiem dobrze zsynchronizować, co przekładało się na wysoką jakość ich występu oraz zadowolenie sporego tłumu, jaki zebrał się pod sceną.
Oglądając ten występ z jednej strony czułam się dziwnie, a z drugiej byłam zafascynowana. Wciąż miałam wrażenie, że to nie byłam ja. Choć wszystko temu przeczyło. To byłam ja. Ja z przeszłości. Ja, o której zapomniałam. Ja, którą już częściowo zatraciłam.
Piosenka tymczasem zbliżała się do końca. Moja młodsza wersja pochyliła się bardziej w kierunku statywu z mikrofonem. Krzyżyk zakołysał się w powietrzu. Palce z łatwością przemknęły po strunach gitary.
Tymczasem do mojego głosu dołączyły te dwóch pozostałych dziewczyn. Jedna z nich grała na keyboardzie, a droga na perkusji. Cała trójka potrafiła się całkiem dobrze zsynchronizować, co przekładało się na wysoką jakość ich występu oraz zadowolenie sporego tłumu, jaki zebrał się pod sceną.
Oglądając ten występ z jednej strony czułam się dziwnie, a z drugiej byłam zafascynowana. Wciąż miałam wrażenie, że to nie byłam ja. Choć wszystko temu przeczyło. To byłam ja. Ja z przeszłości. Ja, o której zapomniałam. Ja, którą już częściowo zatraciłam.
Piosenka tymczasem zbliżała się do końca. Moja młodsza wersja pochyliła się bardziej w kierunku statywu z mikrofonem. Krzyżyk zakołysał się w powietrzu. Palce z łatwością przemknęły po strunach gitary.
Mogę
zobaczyć lśniącą, czerwoną przyszłość
Która śpiewa:
„Po co się narodziłam?”
Proszę, kochaj mnie
Dopóki nie zostanie spełniony warunek
Dopóki każdy kawałek mnie nie rozpadnie się”*
Która śpiewa:
„Po co się narodziłam?”
Proszę, kochaj mnie
Dopóki nie zostanie spełniony warunek
Dopóki każdy kawałek mnie nie rozpadnie się”*
Światła zgasły, a tłum ludzi nagrodził występ brawami
oraz zadowolonymi okrzykami. Kamera obróciła się, by pokazać schodzące ze sceny
trzy dziewczyny, które uściskały się radośnie, po czym podeszły do czekającej
na nich grupy ludzi. W tym miejscu nagranie się zakończyło.
- I co? – zapytał Ayato po
chwili milczenia. – Pamiętasz coś z tego?
- Tak jak już wcześniej
mówiłam… Tylko jakieś urywki. To tak, jakbym miałam w głowie rozsypane puzzle,
których nie potrafię odpowiednio do siebie dopasować. – Odłożyłam telefon na bok
i pomasowałam palcami skronie. – Zamiast w końcu znaleźć jakieś odpowiedzi,
zaczynam mieć coraz większy mętlik. To już się robi męczące.
- Ale przynajmniej wiesz, do
kogo możesz zwrócić się po pomoc.
Zerknęłam przez ramię na wciąż
obejmującego mnie chłopaka. Patrzył na mnie poważnie, jedną dłonią kreśląc na
moim biodrze niewielkie okręgi. Jak na niego był to zadziwiająco delikatny i
spokojny ruch.
- Czyli?
- Te dwie dziewczyny.
- W sumie… Masz rację. W
Internecie na pewno da się znaleźć na nie jakieś namiary. Może byłyby w stanie
coś mi o mnie opowiedzieć… Boże, jak to brzmi.
Jęknęłam i ukryłam twarz w
dłoniach. Do czego to doszło, żeby to inni ludzie musieli mi opowiadać o mnie
samej?
-
Och, zapomniałabym! – Poderwałam głowę i ponownie spojrzałam na wampira. –
Znalazłam coś dzisiaj i chciałam cię zapytać, czy mógłbyś mi to wyjaśnić.
Spojrzał
na mnie pytająco, więc podałam mu zdjęcie, które wcześniej tego dnia znalazłam
w tamtym dziwnym pomieszczeniu.
-
Dziecko?
-
Odwróć.
Ayato
zrobił, jak powiedziałam i zamarł. Czułam, że jego mięśnie się napięły.
-
Co? Wiesz coś?
Podniósł
wzrok i spojrzał mi w oczy. Był poważny. Bardzo poważny.
-
To jego pismo.
Przełknęłam
ślinę.
-
Masz na myśli…
-
Karlheinza.
Wciągnęłam
ze świstem powietrzem. Mieć swoje podejrzenia, a usłyszeć ich potwierdzenie to…
Dwie różne sprawy.
-
Gdzie to znalazłaś?
Wyjaśniłam
mu całą sytuację. Dłonie Ayato zacisnęły się w pięści. Obawiałam się, że może
chcieć na mnie nawrzeszczeć, ale tego nie zrobił. Rozmowa na ten temat urwała
się w tym punkcie, lecz chłopak przez resztę dnia wydawał się pogrążony w
myślach. Nie mogłam go za to winić, skoro sama byłam w podobnym stanie.
Wyglądało na to, że oboje mieliśmy sporo spraw do przemyślenia.
*EGOIST - Fallen
super czekam na kolejne części z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńale mi niespodziankę zrobiłaś tak z rana WOW
AGA ;D
Przyjemność po mojej stronie :3
UsuńOj,czekałam na rozdział i powiem, że było warto. Jestem BARDZO ciekawa jak cała ta akcja potoczy się dalej. Cieszę się, z dodania tego rozdziału. Codziennie po szkole sprawdzałam czy przypadkiem go już nie ma. Myślałam-"Może jednak będzie wcześniej, albo coś. Zobaczę tak na wszelki wypadek":D. Tak wiec wstaję dzisiaj, zaglądam i jest :3
OdpowiedzUsuńJeśli było warto czekać, to bardzo dobrze ^^
UsuńRozdział jak zawsze super ;).
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie ;). ;
Jesteś na prawdę utalentowana jeśli chodzi o pisanie ;3.
Wszystko super , nawet nie wiem co tu jeszcze napisać ;> poza pochwałą naprawdę nie mam się do czego przyczepić ^^.
Weny Ci życzę i mnóstwo czasu na pisanie ;) pozdrawiam twoja wierna czytelniczka , aczkolwiek przeważnie cicha , ale to się zmieni ;*;*
Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że rzeczywiście się to zmieni ;3 Czekam na to!
UsuńNajlepszy jest Ayato który w połwie jest demon ale człowiekowampira to juz hejci!! :DD
OdpowiedzUsuńŚmieszo mnie te opisy "SADYSTYCZNY BRACIA" gdzie w twoim fanfiku są zdecydowanie bardziej delikatni XD
Wiesz jak już rozwiążesz tą sprawę z Natsuki czy idziesz na żywioł póki co?
Ciekawa jestem
Ayato nie jest w połowie demonem. Poza tym, w jego mniemaniu mieszanka człowieka i wampira jest gorsza i... Ruki ogólnie go irytuje, jak widać. No wybacz, że zrobiłam braci "delikatniejszych", ale jakby nie patrzeć sadyzm to oni w sobie mają nadal. Nawet jeśli Natsuki traktują lepiej. I nie, nie idę na żywioł~.
UsuńA to nie było tak że Cordelia jest demonem? :O
UsuńNope, ona jest córką Króla Demonów, ale należy do rasy wampirów (z domieszką "Pierwszej Krwi"). Demonem nie jest. Chyba, że z charakteru, hueh~.
UsuńCordelia miała ojca demona a matkę wampira i to ona była pół wampirem pół demonem. Dziadek trojaczków był demonem więc wychodzi na to, że Ayato ma coś i z wampira i demona.
UsuńNie grałam w grę, ale czytając o Cordelii nie natknęłam się na informację, by miała w sobie krew demona, co tłumaczyłam wyżej. A w profilu Ayato można znaleźć informację, że jest "czystej krwi wampirem".
UsuńDobra to ja nie mam pytań D:
UsuńTwórcy po prostu za bardzo namieszali, a za mało wyjaśnili xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo, bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńWidać, że Ruki coś kombinuje, a Natsuki spotyka się z nim bez wiedzy Ayato :3
Czekam z niecierpliwie na kolejny rozdział! >^<
Jeśli ci się podobał, to się cieszę :3
UsuńBardzo podobał mi się nowy rozdział. Szczególnie sprzeczka Ayato i Rukiego. Mam nadzieje, że jeszcze ujrzę kły Ayato, które zatapia w skórze Natsuki. Może rozwinęłabyś wątek Adama i Ewy, który intryguje wielu fanów DL? Jestem okropnie ciekawa kto mógłby stać się królem świata wampirów. Życzę mnóstwa weny i dobrych pomysłów! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że ci się spodobało. Co do wątku - spokojnie, wszystko w swoim czasie~.
UsuńHej, czytam Twojego bloga już od roku. Z wypiekami na twarzy czekam na kolejne rozdziały Twoich opowiadań i jakieś nowe dzieła. Podoba mi się, że byłaś na tyle odważna, żeby zmienić główną bohaterkę- nie jest taką lebiegą jak Yui z prawdziwego DL ;) Masz ciekawe pomysły i widoczny talent literacki, więc daleko w przyszłości zajdziesz pod tym względem ;) Jeśli można chciałabym Cię prosić, byś rzuciła okiem na mojego bloga- również piszę fanfick o DL. Dopiero zaczynam, więc prosiłabym Cię o jakieś rady.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i dziękuję :D
Ojej, dziękuję bardzo za miłe słowa! Cieszę się, że tak ci się spodobało ^^ A na twojego bloga na pewno zajrzę w wolnej chwili i w miarę możliwości postaram się udzielić jakichś rad :3
UsuńTu jest adres mojego bloga,bo nie umiem ustawić by był widoczny w wyszukiwarce: http://poprostupiszeblogspotcom.blogspot.com/
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWięc jakbyś dała mi jakieś wskazówki jak mogę sprawić, by mój blog był widoczny, będę wdzięczna :3
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby, gdybyś skontaktowała się ze mną prywatnie (GG, Twitter, Mail lub za pomocą czegoś w tym stylu). Myślę, że tak będzie wygodniej do omawiania :3
UsuńJejku jakie to sie robi zagmatwane! Ale z nienaganną cierpliwością czekam na kolejny!Jesteś cudna! ♡ :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńAle to super. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. 💞
OdpowiedzUsuńMiło mi~ 😊
UsuńBoże kolejny cudowny rozdział <3 Czekam na więcej ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobało :3
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawiam się nad tym pokojem to tak jakby w pewien sposób chciał aby tam weszla, pokój zupełnie nieużywany i to zdjęcie czy właśnie kompatybilność jest związana z Cordelia czy coś innego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia