— Zarządzam porządki — oznajmiłam uroczyście.
— Porządki? — zdziwione spojrzenie zielonych oczu uniosło się znad klawiszy fortepianu.
— Owszem. I to w trybie natychmiastowym. Twój pokój znajduje się w coraz bardziej opłakanym stanie.
Kąciki ust wampira zadrgały.
— Chyba nie widziałaś pokoju Kanato.
— Wyobraź sobie, że widziałam. Sęk w tym, że w jego pokoju nie spędzam tyle czasu, co w twoim.
— Byłbym zmartwiony, gdyby było inaczej. — W jego głosie zabrzmiała nutka ironii, a smukłe palce przebiegły leniwie po klawiszach, wydobywając z nich piękny, czysty dźwięk. Nie brał na poważnie takiej ewentualności. Podobnie jak moich słów. Zamierzałam to zmienić. — Poza tym, od tego jest służba.
— Służba ostatnio za tobą nie nadąża, a ty jesteś dużym chłopcem, który potrafi posprzątać swój własny bałagan, prawda? — Uśmiechnęłam się z przekąsem, stając tuż za nim. Położyłam dłonie na jego ramionach i pochyliłam się tak, aby nasze twarze znalazły się na tym samym poziomie. — Więc albo ładnie posprzątasz, albo również w twoim pokoju przestanę bywać. Co ty na to?
Co zadziwiające, rzeczywiście udało mi się w ten sposób przekonać Laito do zrobienia porządku w jego pokoju. Niestety mój dar przekonywania nie zadziałał w pełni. Przez swoją propozycję sama wpadłam w zastawione na mnie sidła i ostatecznie doszliśmy do następującego układu: Laito ogarnie swój bałagan, o ile ja mu w tym pomogę.
Stojąc już pod jego drzwiami o umówionej dzień wcześniej porze, nie mogłam się powstrzymać przed westchnięciem z lekką rezygnacją.
Czy kiedykolwiek w tym związku to ja postawię w stu procentach na swoim? — pomyślałam, stukając w ciemne drewno.
— Laito, to ja.
Nie doczekałam się żadnej odpowiedzi, więc powtórzyłam czynność. Z drugiej strony drzwi wciąż nie dobiegł mnie żaden dźwięk. Zirytowana chwyciłam się pod boki. Zaspał? Zapomniał? Uciekł? Myśli, że jak będzie siedział cicho, to dam mu spokój? O, co to, to nie.
— Wchodzę! — oznajmiłam, chwytając za klamkę. Drzwi były otwarte, co w tym domu, w którym większość domowników i tak posiadała zdolność teleportacji, nie stanowiło żadnej nowości. Rozglądając się czujnie, weszłam do środka. Łóżko było niepościelone, na podłodze i fotelach walały się ubrania, a całą powierzchnię niewielkiego stolika zajmowały brudne naczynia i wepchnięta między nie, przerwana w połowie rozwiązywania, krzyżówka. Ale sam wampir jakby zapadł się pod ziemię.
— Czyżbym padł ofiarą włamywacza?
Okay, zguba szybko się odnalazła.
— Weszłam, bo drzwi były otwarte, a ty nie… — urwałam, odwróciwszy się i ujrzawszy Laito stojącego na progu jego prywatnej łazienki. A wszystko przez to, że nie miał na sobie niczego poza ręcznikiem owiniętym wokół pasa. Uśmiechnął się na widok mojej miny. Mogłam się założyć, że moje policzki swoim odcieniem przypominały w tym momencie jego rude włosy. Czym prędzej odwróciłam wzrok.
— W-wrócę później, jak już się ubierzesz.
Nim zdążyłam dotrzeć do wyjścia, pojawił się przede mną z tym zadowolonym z siebie uśmiechem przyklejonym do ust.
— Gdzie uciekasz? Już ci się znudziło? Kiepski z ciebie włamywacz, ma chérie*.
Powstrzymując swój wzrok przed zbłądzeniem poniżej jego twarzy, postanowiłam ukryć swoje zawstydzenie pod warstwą pozornej irytacji.
— Nic mi się nie znudziło, a ty to robisz specjalnie. — Dźgnęłam go palcem wskazującym w nagą pierś. — Dobrze wiedziałeś, że przyjdę o tej porze. Bo chyba nie zapomniałeś o dzisiejszych porządkach?
Wampir westchnął dramatycznie.
— Przejrzałaś mnie. — Pochylił się nade mną i zniżył głos do szeptu. — Ale nie udawaj, podoba ci się to, co widzisz, prawda?
— Ubierz się, błagam.
— Spodziewałbym się raczej usłyszeć „rozbierz się, błagam”. To miałoby więcej sensu.
— Laito!
Zaśmiał się, zapewne szczerze rozbawiony moją paniką.
— Już dobrze, dobrze. Nie złość się. — Cmoknął mnie szybko w szczękę i odsunął się, dzięki czemu mogłam wreszcie znowu normalnie oddychać. — Dokończymy później.
Ten związek zdecydowanie nie wpływał dobrze na moje biedne serce. Zaczęłam sądzić, że wkrótce stan palpitacji będzie dla niego normą.
To było najbardziej wykańczające psychicznie sprzątanie w moim życiu.
— Było aż tak źle? — zapytał Subaru, kiedy opadłam na kanapę w salonie i ze stęknięciem odrzuciłam głowę na oparcie.
— Nie chcesz wiedzieć.
— Och, nie dramatyzuj tak, ma chérie. — Laito oparł się dłońmi o kanapę po obu stronach mojej głowy. — Całkiem szybko się ze wszystkim uwinęliśmy.
— Uwinęlibyśmy się szybciej, gdybyś nie wykorzystywał każdej nadarzającej się okazji, żeby… zrobić sobie przerwę — dokończyłam ciszej i odwróciłam wzrok.
— Mówisz tak, jakby ci się nie podobało. Ale dobrze, pewnie i tak najbardziej podobał ci się ten widok, który zastałaś zaraz po przyjściu.
Z cichym jękiem ukryłam twarz w dłoniach.
— Przestań mi o tym przypominać!
— Hej, sam bym nie pomyślał, że może być z ciebie taka perwersyjna pani domu.
— Słucham?! — wyprostowałam się gwałtownie i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. — Jeśli ktoś z naszej dwójki jest perwersyjny, to ty i tylko ty.
Laito przyłożył dłoń do klatki piersiowej w pełnym dramatyzmu geście.
— Touché**!
W tej chwili Ayato siedzący po drugiej stronie pomieszczenia zaczął się śmiać.
— Wpadłem na coś genialnego — oznajmił i upewniwszy się, że wszyscy obecni go słuchali, wskazał palcem na mnie i na Laito. — Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ta dwójka zamieniła się charakterami.
— Nie chcę o tym nawet myśleć — zaoponował Subaru, krzywiąc się.
Siedzący obok Kanato wzdrygnął się, jakby sama ta myśl wywoływała u niego dreszcze. Mogłam go co do tego zrozumieć. Mi też ta wizja nie przypadła do gustu.
— To byłoby straszne — powiedzieliśmy w tym samym czasie.
— To byłaby czysta komedia! — zawołał Ayato. — Co ja bym dał, żeby to zobaczyć…
— Lepiej niczego nie dawaj, bo to się nie wydarzy. Nie mogłabym się zachowywać jak on. — Wymownie popatrzyłam na swojego chłopaka. — Spaliłabym się chyba ze wstydu.
— Ranisz mnie, skarbie.
Na pocieszenie posłałam mu całusa i cały ten pomysł zbyliśmy śmiechem. Ciekawe, czy bawiłby nas równie mocno, gdybyśmy już wtedy wiedzieli, że może on zostać wcielony w życie.
Kilka godzin później spotkaliśmy się w przywróconym do stanu używalności pokoju Laito, aby pouczyć się do nadchodzących egzaminów. A przynajmniej ja się uczyłam. Laito, na którego kolanach opierałam głowę, wpatrywał się za to jedynie w sufit, jakby miało mu się na nim coś objawić, podczas gdy podręcznik do historii zwisał mu smętnie z ręki.
— Powinniśmy coś zrobić — odezwał się w pewnym momencie, upuszczając podręcznik na podłogę.
— To znaczy?
— Wyjść gdzieś, rozerwać się. Nie możemy spędzać całych dni na nauce.
— Laito, uczymy się dopiero od jakiejś godziny, a od co najmniej dziesięciu minut twój wzrok nawet nie zetknął się z tekstem.
— Wchłaniam wiedzę przez nogi — to powiedziawszy, położył dłoń na mojej głowie i zmierzwił mi włosy.
Opuściłam rękę, w której trzymałam plik notatek, by móc spojrzeć na jego twarz.
— Gdyby to tak działało, to nie oblałbyś ostatniego testu.
— Może więc to ty za słabo się uczyłaś, co? — wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale mina szybko mu zrzedła, kiedy zamachnęłam się na niego kartkami. Jego palce błyskawicznie owinęły się wokół moich nadgarstków. — Hej! Tak chcesz pogrywać?
Nim zdążyłam zorientować się, co się stało, Laito sprawnie zamienił nasze pozycje w ten sposób, że nagle znalazłam się pod nim, z oboma nadgarstkami uwięzionymi w jednej jego dłoni. Drugą z kolei wsunął pod moją bluzkę i, z chytrym uśmiechem na twarzy, zaczął mnie bezlitośnie łaskotać.
— Nieee, przestań! — zaprotestowałam, zanosząc się śmiechem.
— Sama się o to prosiłaś.
Z pomocą niespodziewanie przyszedł mi donośny głos Ayato:
— Cokolwiek robicie, przestańcie. Przybywam ze specjalną przesyłką od Reijiego.
Uwolniwszy się od palców Laito, przeszłam do pozycji siedzącej, by móc lepiej widzieć jego brata. Stał w drzwiach z pełną tacą w rękach. Był to zdecydowanie niecodzienny widok.
— Przesyłka od Reijiego? — powtórzyłam, unosząc pytająco brwi.
— Dobrze się czujesz, braciszku? — dodał Laito. Ubrał tym samym w słowa to, co mnie samą zastanawiało.
Ayato przewrócił oczami i z hukiem postawił tacę na stoliku przed nami. Zawartość stojących na niej dwóch filiżanek oraz dzbanka zakołysała się niebezpiecznie, grożąc rozlaniem.
— Nie dobijajcie mnie, dobra? Podpadłem mu i teraz muszę spełniać jego zachcianki, bo będę miał przesrane.
— To współczuję… — mruknęłam. Naprawdę nie chciałabym być na jego miejscu. — Ale o co tak właściwie chodzi z tą przesyłką?
Ayato wzruszył ramionami, jakby w najmniejszym stopniu go to nie interesowało. Bo zapewne tak też właśnie było.
— Podobno męczyłaś go o jakieś ziółka. Nie wnikałem. — Po tych słowach dosłownie zniknął, pozostawiając po sobie jedynie ową tajemniczą „przesyłkę”.
— Ziółka? — Laito szturchnął mnie łokciem, a jego usta rozciągnęły się w lekko drwiącym uśmieszku. — Czyżbym o czymś nie wiedział, ma chérie?
Postanowiłam zignorować zaczepny wydźwięk jego wypowiedzi.
— Rzeczywiście, pytałam ostatnio Reijiego o zioła, które wspomagałyby koncentrację, ale nie spodziewałam się, że tak sam z siebie coś przygotuje. No cóż, to zaskakująco miłe z jego strony. Będę musiała mu podziękować. — Sięgnęłam po jedną z filiżanek i uniosłam ją do twarzy, wdychając aromat ziół. — Miejmy nadzieję, że to pomoże ci się skupić.
Mój chłopak mruknął jedynie coś w odpowiedzi, a następnie upił łyk gorącej herbaty. Skrzywił się, niezadowolony i chciał ją odstawić, ale skarciłam go zanim zdążył to zrobić.
— Pij, ucz się i nie marudź.
— Jesteś okropna — poskarżył się, robiąc przy tym minę zbitego szczeniaczka. — Mam nadzieję, że wynagrodzisz mi jakoś te cierpienia.
— Hmm… Zastanowię się. — Odstawiłam swoja herbatę i by dodać mu otuchy, poklepałam go po kolanie. — Ale najpierw musisz się dobrze spisać.
Z uśmiechem na ustach i dobrze mi już znanym błyskiem w oku pochylił się w moją stronę.
— Jeśli tylko odpowiednio mnie zmotywujesz…
Nasze wargi dzieliło od siebie zaledwie kilka centymetrów. Wiedziałam, czego chciał i nie zamierzałam udawać, że było to jednostronne. Ale czasami mnie też nachodziła ochota, by trochę się z nim podrażnić. Dlatego położyłam palce na jego ustach i pokręciłam przecząco głową.
— Do nauki. Najpierw obowiązek, potem przyjemność.
Wampir zmrużył oczy i w tej samej chwili coś wilgotnego dotknęło mojej skóry. Chociaż to ja zaczęłam, nie mogłam nic poradzić na rumieniec, który wkradł się na moje policzki. Pisnęłam, oburzona, po czym ostentacyjnie wytarłam rękę o spodnie.
Z kolei niezwykle zadowolony z siebie Laito odchylił się na oparcie po swojej stronie kanapy.
— Wiesz co — zagadnął, przesuwając opuszkami palców po krawędzi filiżanki. — Myślę, że ta zamiana charakterów, o której mówił Ayato, mogłaby być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Chciałbym zobaczyć cię w bardziej aktywnym wydaniu.
— Jedynym pożytkiem z takiej zamiany mogłoby być to, że wreszcie przekonałbyś się, na jaki stres nieustannie mnie narażasz — wymamrotałam, chowając się za swoimi notatkami. Nawet by mi przez głowę nie przeszło, że moje słowa mogłyby się sprawdzić. I to niespodziewanie szybko, na dodatek.
~♥~
Krzątając się po przebudzeniu następnego dnia, wśród swoich rzeczy Laito znalazł luźne kartki zapisane zdecydowanie nie swoim pismem. Sama myśl o ich właścicielce wprawiła go w dobry humor. Postanowił od razu je oddać, bo przecież każdy pretekst, żeby szybciej ją zobaczyć, był dobry. Zerknąwszy na zegar wiszący na ścianie, upewnił się, że do wspólnego, rodzinnego posiłku pozostawała niecała godzina. Domyślając się, że w związku z tym Natsuki powinna wciąż być w swoim pokoju, wyszedł na korytarz. Oczywiście, gdyby chciał, mógłby użyć jednej ze swoich podstawowych zdolności i przenieść się na miejsce w czasie krótszym niż pstryknięcie palcami. Ale wiedział, że Natsuki za tym nie przepadała i choć drażnienie się z nią sprawiało mu niezwykłą przyjemność, to w pewnych kwestiach wolał uszanować jej uczucia.
Nie mogąc doczekać się spotkania z nią, zastukał do drzwi i od razu zajrzał do środka. A to, co zobaczył, wprawiło go w całkowite osłupienie.
Natsuki, wesoło nucąc pod nosem, ścieliła właśnie swoje łóżko. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że robiła to w samej cieniutkiej bluzeczce na ramiączkach narzuconej na prześwitującą przez nią granatową, koronkową bieliznę. Którą sam jej sprezentował, tak na marginesie. W normalnych warunkach Laito ucieszyłby się niezmiernie na taki widok, ale w tym momencie z jakiegoś powodu w jego głowie zapaliła się czerwona lampka. Natsuki przecież nigdy, nawet w swoim pokoju i na jego usilne prośby nie chciała nosić tak odkrywającego stroju dłużej niż to konieczne.
Podczas gdy on wodził po niej wzrokiem i starał się odpędzić podejrzliwe myśli, nie pozwalające mu w pełni nacieszyć oczu, dziewczyna wreszcie zdała sobie sprawę z jego obecności. Uśmiechnęła się radośnie i podeszła do niego niemal w podskokach, by następnie — ku jego wielkiemu zdziwieniu — pocałować go w policzek.
— Komuś tu dopisuje dobry humor — zauważył, otrząsając się z otępienia.
— Jak zawsze na twój widok — odparła Natsuki, przytulając się do jego ramienia.
— Bardzo mnie to cieszy — zapewnił ją, dopiero teraz przypominając sobie o pierwotnym celu tej wizyty i pliku kartek wciąż tkwiącym w jego dłoni. — Przyszedłem oddać ci twoje notatki. Musiałaś ich wczoraj zapomnieć.
— Och, rzeczywiście. — Odsunęła się od niego i przejęła kartki, choć jej mina nie zdradzała najmniejszego zainteresowania nimi. Co więcej, nagle odrzuciła je niedbale za siebie i spojrzała ponownie na Laito, trzepocząc zalotnie rzęsami. — Przyznaj, to był tylko pretekst, żeby mnie zobaczyć, prawda?
— Schlebiasz sobie, moja droga.
— Nie udawaj. — Jej usta rozciągnęły się w przebiegłym uśmiechu, gdy znowu zaczęła się do niego zbliżać. Był zaskoczony jej zachowaniem, ale chyba o jeszcze większe zdumienie przyprawiały go jego własne reakcje. Z jakiegoś powodu zaczął odczuwać dziwną nerwowość. Mimowolnie zrobił krok w tył. Miał wrażenie, jakby został zapędzony w kozi… Wróć, Natsuki naprawdę zapędziła go w kozi róg. Uświadomił to sobie w momencie, w którym jego plecy zderzyły się ze ścianą. Dziewczyna tymczasem, zupełnie nie przejmując się narastającą w nim paniką, podeszła jeszcze bliżej. Musiał skupić całą swoją siłę woli, żeby nie gapić się na jej bieliznę i odkrytą skórę. — Przecież cię znam. Wiem, że nie mogłeś się doczekać, żeby spędzić ze mną trochę czasu sam na sam.
Laito wciągnął ze świstem powietrze, gdy Natsuki stanęła na palcach, by następnie musnąć palcami jego podbródek i wreszcie… złożyć delikatny jak dotyk motyla pocałunek na jego szyi. Oddech uwiązł mu w gardle i całe jego ciało napięło się jak struna. Czuł, że wystarczyłaby jeszcze tylko chwila, jeszcze tylko jeden ruch z jej strony i coś by w nim pękło. Dlatego złapał ją za ramiona i delikatnie od siebie odsunął.
— Co w ciebie wstąpiło?
Przechyliła głowę, jakby rzeczywiście zastanawiała się nad tym pytaniem.
— Mogłabym zapytać cię o to samo. Dołączymy już do reszty?
Nie czekając na jego odpowiedź ruszyła w kierunku drzwi. Chwycił ją za nadgarstek nim zdążyła do nich dotrzeć.
— Zamierzasz wyjść stąd t a k ubrana? — zapytał z niedowierzaniem. — Nie ma mowy!
— Dlaczego? — wydęła policzki zupełnie jak gdyby nie widziała niczego złego w swoim stroju. — Źle wyglądam?
Laito westchnął z rezygnacją.
— Wyglądasz ślicznie i dobrze o tym wiesz, ale reszta pod żadnym pozorem nie może zobaczyć cię w takim stanie. — Zaciągnął ją do szafy, z której następnie wyjął najbardziej zakrywający zestaw ubrań, jaki znalazł na poczekaniu. — No już, przebierz się.
— Skoro nalegasz… — westchnęła dramatycznie, po czym złapała za krawędź bluzki i podciągnęła ją w górę. Laito osłupiał. Po raz kolejny.
— Poczekaj aż stąd wyjdę!
— Nie chcesz popatrzeć?
— Podziękuję! — krzyknął, zażenowany i zatrzasnął za sobą drzwi.
Zapowiadało się na to, że ten dzień miał doprowadzić go do obłędu.
Dziwne zachowanie ich dwójki nie uszło uwadze pozostałych domowników.
— Co z wami? — zapytał Subaru, kiedy wspólny posiłek praktycznie dobiegł już końca. — Dobrze się czujecie?
— Doskonale — odparła rozpromieniona Natsuki.
— Czemu pytasz? — dodał Laito, odsuwając od siebie pusty talerz. W tej samej chwili poczuł drobną dłoń przesuwającą się od jego kolana do uda i z powrotem. Drgnął gwałtownie pod wpływem tego dotyku i szybko nakrył dłoń winowajczyni swoją własną. Następnie skarcił Natsuki wzrokiem. — Przestań.
— Ależ nic nie robię — zaoponowała z miną niewinnego aniołka. Laito nachmurzył się jeszcze bardziej.
Pozostali wymienili między sobą znaczące spojrzenia.
— Przerażające — mruknął Kanato.
Ayato z kolei wyszczerzył zęby w uśmiechu.
— Co jest? Czyżbyście docenili mój pomysł i teraz udajecie, że zamieniliście się charakterami?
— Co? Oczywiście, że nie. Skądże — zaprotestował Laito, potrząsając głową.
Natsuki za to wydawała się rozbawiona tą sugestią.
— Byłoby interesująco, gdyby to była prawda.
Shuu wstał od stołu z umęczonym wyrazem twarzy.
— A myślałem, że gorzej być już nie może — rzucił na odchodnym.
— Ej, w takim razie mam pytanie. — Ayato, nie przejąwszy się dezaprobatą braci, pochylił się nad stołem. — Co robiliście wczoraj w nocy? Bo nie wierzę, że cały czas grzecznie się uczyliście.
— Odpuść, braciszku. To nie jest…
— Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć? — przerwała mu Natsuki. Oparła podbródek na dłoni, wyginając wargi w drwiący sposób. — Jeśli nie zrobi ci się przez to przykro, to mogę opowiedzieć ci wszystko z pikantnymi szczegółami. Uwierz, było naprawdę ciekawie, szczególnie, kiedy…
— Natsuki! — syknął Laito. Pospiesznie zasłonił jej usta dłonią, by rzeczywiście nie podzieliła się ze wszystkimi opisem ich poczynań. Nie mógł nic poradzić na to, że czuł się z tego powodu skrępowany.
Ayato parsknął śmiechem, ale wyglądało na to, że pozostali nie podzielali jego rozbawienia.
— Litości, nie przy stole — odezwał się zupełnie zdegustowany Reiji.
W końcu Laito doszedł do wniosku, że najbezpieczniej dla wszystkich będzie, jeśli zamknie się z Natsuki w pokoju i będzie miał ją na oku tak długo, póki nie wróci do normy. Dziewczyna nie była jednak z tego powodu zbyt szczęśliwa.
— Chodźmy gdzieś!
— Mieliśmy się uczyć.
— Jeszcze wczoraj sam proponowałeś, żebyśmy gdzieś się wybrali.
— A ty chciałaś się uczyć.
— Proszę?
— Nie.
I tak przez kilka godzin. Natsuki go zaczepiała, drażniła się z nim, wygłupiała i niezwykle się kleiła. Ale wreszcie się zmęczyła, a Laito poczuwszy ulgę, miał ochotę dziękować Bogu, w którego nawet nie wierzył. Jego radość była jednak przedwczesna. Natsuki bowiem uparła się, aby spać z nim, w jego łóżku. Oczywiście jej nie odmówił, ale obawiał się, czy jego umysł oraz silna wola przetrwają tę próbę. Ledwie się położył, a poczuł drobne ramiona oplatające go w pasie i twarz wtulającą się w jego plecy. I tyle. Jego dziewczyna usnęła praktycznie natychmiast. Rozluźnił się więc i podążył w jej ślady, wciąż nie mając pojęcia, co tak właściwie zaszło tego dnia.
~♥~
Uniesienie powiek stanowiło dla mnie prawdziwe wyzwanie. Czułam się dziwnie, nieswojo. Przez dobrą chwilę nie wiedziałam nawet, gdzie się znajdowałam ani jaki był dzień tygodnia. W końcu jednak przetarłam zaspane oczy i po kilku sekundach wpatrywania się w sufit, rozpoznałam swoje otoczenie. Czując, jak serce podchodzi mi do gardła, spojrzałam w bok.
— Dzień dobry — przywitał mnie Laito. Leżał wsparty na łokciu i przyglądał mi się spokojnie, z kącikami ust uniesionymi lekko ku górze.
— Dobry…
Spuściłam wzrok, a wtedy zauważyłam, że miałam na sobie jedynie bieliznę. Spanikowana złapałam za kołdrę, naciągając ją na siebie po samą szyję.
Co jest grane? — zastanawiałam się gorączkowo. — Przecież ja nigdy nie sypiam w samej bieliźnie!
— Co się wczoraj stało? — zapytałam na głos.
Laito zmrużył oczy.
— Naprawdę nie pamiętasz? Czy nie chcesz pamiętać?
— Nie możesz mi po prostu powie… — urwałam w pół słowa. Niczym po wciśnięciu odpowiedniego przełącznika, wszystko sobie przypomniałam. Wszystko. Scena po scenie wspomnienia wróciły na swoje miejsce. A wraz z nimi fala gorąca zalała moje ciało. — O mój Boże…
Tym razem zakryłam kołdrą również głowę, pozwalając, by gruby materiał zagłuszył moje pełne frustracji krzyki. Kiedy już się uspokoiłam i przestałam wierzgać, usłyszałam głos Laito rozlegający się tuż nade mną.
— Wszystko w porządku?
— Nic nie jest w porządku! — pisnęłam histerycznie, zrywając kołdrę z twarzy. — Przecież ja… zachowywałam się jak… jak ty! Albo nawet gorzej. Jak ja mam się teraz pokazać reszcie na oczy? Jak ja… — Przygryzłam wargę, bo poczułam jeszcze większy przypływ zażenowania, gdy pomyślałam o tym, jak zachowywałam się przy samym Laito. Odwróciłam wzrok, nie potrafiąc patrzeć mu w oczy. — Chyba będzie lepiej, jeśli wrócę już do siebie.
Nie zdążyłam tego uczynić. Laito złapał mnie razem z kołdrą i, tak zawiniętą na kształt naleśnika, przyciągnął do siebie.
— Gdzie uciekasz? — zapytał. Położył dłoń na moim policzku i zmusił, bym na niego spojrzała. W jego oczach błyszczało rozbawienie. — Naprawdę było aż tak strasznie?
— A nie? Ciebie to bawi?
— Cóż, powiedzmy, że gdybyś następnym razem się tak zachowywała, to wolałbym, żeby przynajmniej mój charakter nie uległ przymusowej zmianie. Ale spójrzmy na to od pozytywnej strony, przynajmniej się czegoś nauczyliśmy.
— Taaak, wreszcie zrozumiałeś, w jaki stres mnie wpędzasz, co?
Uśmiechnęłam się z satysfakcją, kiedy lekko się skrzywił.
— Ale to oznacza, że ci na mnie zależy, mam rację? — odbił piłeczkę z uśmiechem.
— I mam rozumieć, że to działa w dwie strony?
Zamiast odpowiedzieć, uśmiechnął się tylko szerzej.
— Ale dlaczego się tak zachowywaliśmy? — wypowiedziałam na głos nie dające mi spokoju pytanie. — Co to mogło wywołać?
— Myślę, że Ayato mógł w tym maczać palce. On też zachowywał się wczoraj podejrzanie.
Oparłam głowę o klatkę piersiową Laito, zastanawiając się nad tym faktem. Nagle mnie olśniło.
— Zioła! Myślisz, że on albo Reiji mogli dodać czegoś do ziół, które nam wtedy przyniósł?
— W ogóle by mnie to nie zdziwiło. — Ramiona, które do tej pory obejmowały mnie w talii, przesunęły się w górę. Chłodne dłonie pogłaskały mnie po karku, odgarnęły włosy, a w końcu objęły moją twarz. Nasze spojrzenia się spotkały, sprawiając, że po moich plecach przebiegł dreszcz. Och, tak, Laito jak nikt inny doprowadzał mnie do skraju wytrzymałości, a moje biedne serce ciągle miało przy nim problem z prawidłowym funkcjonowaniem. Ale czy miałam mu to za złe? W żadnym razie. Bo, nawet jeśli nie dawałam tego po sobie szczególnie poznać, to szalałam na jego punkcie. Miałam wielką nadzieję, że rzeczywiście działało to w obie strony. Pragnęłam wierzyć, że choć tak bardzo różniliśmy się pod względem charakterów, to gdy byliśmy razem, tworzyliśmy zgodną całość.
— Wiesz, jednak wolę, kiedy nasze charaktery są na swoich miejscach.
— Ja też — przytaknęłam na moment nim nasze usta złączyły się w pocałunku.
A morał tej bajki jest krótki i niektórym znany — nie należy pić ziółek od podejrzanych typów.
_______________________
*ma chérie — fr. ‘moja droga’, ‘moja ukochana’
**touché — fr. ‘trafienie’ (w szermierce), ‘dotknąć’, przenośnie można użyć tego słowa, kiedy nasz przeciwnik w dyskusji wysunie przeciwko nam dobry argument
Czy podczas czytania / po przeczytaniu mojego fanfiction Diabolik Lovers zastanawialiście się może, co by było, gdyby Natsuki związała się nie z Ayato, lecz z Laito? Jak zachowywaliby się jako para, mając takie, a nie inne charaktery? Przyznam, że ja się zastanawiałam. Do tego dołączyła jeszcze chęć wykorzystania w jakimś opowiadaniu zasłyszanego przeze mnie przypadkiem hasła "perwersyjna pani domu" i tak oto powstał powyższy shocik. Koniecznie dajcie znać, co o nim sądzicie~ ♥
Podoba mi się duża ilość dialogów. Budują one narrację, poniekąd jej dynamizm...
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię! Dialogów akurat u mnie chyba nigdy nie brakuje :D
UsuńWitam Karolino!
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się one-shota o Laito! Oczywiście twoje dzieło bardzo mi się podobało! ♥.♥ Zamiana charakterów głównych bohaterów była naprawdę zabawna :) Zgadzam się z "Pro-sprzęt", że dialogi nadają tempo i rozwój akcji. Bardzo mnie cieszy duża ilość dialogów w twoich pracach niż w innych te długie i nudne opisy sytuacji/miejsca. Ja się męczę czytając takie książki. Szczerze mówiąc nigdy nie wyobrażałam sobie związku Natsuki z Laito. Ja od samego początku do końca byłam wierna Ayato, choć moim faworytem jest Reji. Czy w najbliższym czasie kwarantanny można liczyć na one-shota z Rejim? Byłabym wniebowzięta! Życzę ci dużo zdrowia w tym trudnym dla nas wszystkich czasie i wypoczynku!
Pozdrawiam :*
Hej, hej!
UsuńCieszę się, że Tobie również podobają się moje dialogi, bo jeśli mam być szczera, to czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie przesadzam z ich ilością.
Niestety muszę Cię rozczarować — nie planuję w najbliższym czasie pisania shota z Reijim (pomysłu na tę chwilę zresztą też nie mam). Może w późniejszym terminie...? Zobaczymy.
Również pozdrawiam i życzę zdrowia! Uważaj na siebie~ ^^