Ariana | Blogger | X X

czwartek, 16 lipca 2015

Wyspa Zagłady: Dzień 1 cz. 1

Tym razem mam dla was coś nowego, coś innego... Bowiem to, co teraz przeczytacie (o ile zdecydujecie się to przeczytać) napisałam na podstawie swojego snu. Chyba naoglądałam się i naczytałam za dużo rzeczy typu "Btooom!" czy "Igrzyska Śmierci", skoro śnią mi się takie rzeczy po nocach xD No ale cóż, pomysł wydał mi się ciekawy, więc postanowiłam z niego skorzystać. Nie wiem, jak to przyjmiecie i czy się wam spodoba, ale życzę wam miłej lektury ^^



Dzień 1: Część I

 Nazywam się Yumiko Hashimoto, mam dziewiętnaście lat. Właśnie skończyłam ostatnią klasę liceum. Moje życie układało się całkiem dobrze, bez większych problemów. Uzyskałam wysoki wynik z egzaminów końcowych, miałam udać się na wymarzone studia. Miałam uroczego, troskliwego chłopaka, przyjaciół, rodzinę w komplecie… wszystko czego było mi potrzeba. Nie widziałam powodów do narzekania. To wszystko zmieniło się jednak pewnego dnia. Chcę wam opowiedzieć o tym, co się wtedy wydarzyło. Chcę wam opowiedzieć o pewnych trzynastu dniach mojego życia, które zmieniły je bezpowrotnie. To, co wtedy widziałam, czułam, słyszałam… zapewne nigdy o tym nie zapomnę. Ale chcę się tym z wami podzielić, więc proszę, wysłuchajcie mojej historii. Poznajcie te trzynaście felernych dni.

 Obudził mnie szum. Dziwny, miarowy szum przybliżających i oddalających się fal. Powoli otworzyłam oczy, które od razu zostały zaatakowane przez jasne promienie słoneczne. Uniosłam więc rękę, aby je przysłonić i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zdziwiona opuściłam wzrok na podłoże, którym był nagrzany od słońca, jasny piasek. Wsunęłam w niego dłonie, przesypałam między palcami. Skąd się tu wziął? Albo raczej… skąd ja się tu wzięłam?
 Wstałam, otrzepując piasek z mundurka. Przede mną rozciągał się ocean. Jak okiem sięgnąć, wszędzie bezkresny ocean i ani skrawka lądu. Zerknęłam za siebie i ujrzałam dżunglę. Najprawdziwszą w świecie dżunglę. Zupełnie zdezorientowana rozejrzałam się po plaży. Znajdowało się na niej kilkanaście innych osób. Byli to moi koledzy i koleżanki z klasy. Niektórzy dopiero się wybudzali, inni tak jak ja, przyglądali się zbici z tropu nieznanemu otoczeniu.
Gdzie my jesteśmy? Co się stało?
I nagle jedna myśl, jedno imię, przemknęło przez mój umysł.
Tsubasa!
 Tsubasa Sato. Syn lekarza, jeden z najlepszych uczniów w szkole oraz mój chłopak od drugiej klasy liceum. Był moim szczęściem w nieszczęściu, gdyż mieliśmy okazję poznać się bliżej dzięki mojej chorobie.
 Rozejrzałam się spanikowana, ale odetchnęłam z ulgą, kiedy dostrzegłam go parę metrów dalej, siedzącego na piasku. Podbiegłam do niego i kucnęłam obok, kładąc dłoń na jego ramieniu. Wzdrygnął się, podnosząc na mnie zdezorientowany wzrok swoich cudownych, błękitnych oczu.
- Yumi… - westchnął ni to z ulgą, ni z rozpaczą. Dotknął mojego policzka, jakby upewniał się, że jestem prawdziwa.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, kładąc swoją dłoń na jego.
Tsubasa pokręcił gwałtownie głową.
- Nic nie jest w porządku – oznajmił, podnosząc się z piasku. – Gdzie my jesteśmy? Co się z nami stało?
- Nie mam pojęcia… chyba nikt nie ma.
 Stanęłam obok niego, obserwując go kątem oka. Zachowywał się… inaczej. Ale nie powinnam go o to przecież obwiniać. Pewnie był w szoku, tak jak i większość z nas. W końcu jeszcze chwilę temu byliśmy na uroczystym zakończeniu roku szkolnego, a nagle… znaleźliśmy się w zupełnie obcym miejscu, na jakiejś wyspie pośrodku oceanu. Nikt niczego nie rozumiał.
- Ej, ludzie, co to jest?
 Odwróciłam się, słysząc głos przewodniczącego naszej klasy. Patrzył on na scenę, ustawioną z prawej strony plaży. Swoim wyglądem dziwnie nie pasowała do otoczenia, ale żadne z nas nie zwróciło na nią wcześniej uwagi. Gnani ciekawością, wszyscy zebraliśmy się pod nią. Kilka osób zaczęło się przekrzykiwać, próbując zorientować się w sytuacji. Natomiast Kenji, przewodniczący, próbował je jakoś uspokoić. Jednakże nikt nie zdawał się go słuchać, więc wszedł na scenę, by stamtąd uciszyć tłum.
- Hej, posłuchajcie mnie…
 Nim zdążył dokończyć zdanie, ekran za jego plecami rozbłysnął, ukazując nam postać dyrektora naszej szkoły. To tylko jeszcze bardziej wzmogło wrzaski, ponieważ każdy chciał znać odpowiedź na co najmniej dwa pytania, dręczące wszystkich – gdzie jesteśmy i co się stało. Dyrektor uśmiechnął się jedynie, unosząc nad głowę otwartą dłoń, jak to miał w zwyczaju robić, kiedy chciał uciszyć tłum rozgadanych uczniów. Kiedy wszyscy posłusznie zamilkli, przemówił swoim spokojnym, lecz donośnym głosem.
- Witam, witam, moją ulubioną klasę, trzecią A. Pewnie zastanawiacie się, skąd i dlaczego znaleźliście się na tej przepięknej wyspie.
 Cała klasa jak jeden organizm wstrzymała oddechy, oczekując na dalsze słowa dyrektora. Czy to jakiś żart? Uczczenie zakończenia przez nas nauki? Niespodzianka ze strony nauczycieli? Właśnie mieliśmy się tego dowiedzieć.
- Otóż, moi kochani, spotkał was nie lada zaszczyt. Weźmiecie bowiem udział w nowym reality show o tytule „Trzynaście Dni na Wyspie Zagłady”!
 Takiej odpowiedzi na pewno żadne z nas się nie spodziewało.
Reality show? I co to w ogóle za tytuł?
 Zerknęłam na Tsubasę stojącego obok mnie. Jego oczy były szeroko otwarte, a dłonie zaciśnięte w pięści. Przełknęłam ślinę, przenosząc ponownie wzrok na ekran.
- Na czym to będzie polegało? – dyrektor uśmiechnął się szeroko, w przeciwieństwie do nas wyglądał na podekscytowanego. – Zasady są bardzo proste! Musicie podobierać się w grupy i po prostu przeżyć te trzynaście dni.
W naszym małym tłumie odezwały się pojedyncze szepty, przeradzające się w co raz głośniejszy szum.
- Ale! – dyrektor podniósł głos, aby ponownie zwrócić na nas swoją uwagę. – Zwycięzca może być tylko jeden, czyli… tylko jedna drużyna opuści tą wyspę.
Ktoś krzyknął, ktoś przeklął, ktoś wybuchł płaczem. A ja szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w scenę.
To chyba jakiś chory sen…
- Jak wyłonimy zwycięzcę? To znowu jest bardzo proste. Codziennie będziecie musieli znaleźć jedną z rzeczy ukrytych na wyspie. Dodatkowo, widzowie będą codziennie oddawać głosy na swoich ulubieńców. Nie martwcie się, przygotowaliśmy dla was małe prezenty. Każdy może zabrać spod sceny jeden plecak, a w nim znajdziecie różne, przydatne niespodzianki. Między innymi, w każdym plecaku znajduje się jeden telefon komórkowy, na który będziecie dostawać powiadomienia o nowych zdaniach i tym podobnych sprawach. Ale – dyrektor zniżył głos, przybierając surowy wyraz twarzy – nie próbujcie się kontaktować ze światem zewnętrznym, to i tak bezcelowe. Na tej ślicznej wyspie nie ma ani zasięgu, ani dostępu do Internetu.
- To jakieś żarty! – wrzasnął jeden z chłopaków, ciskając w ekran kamieniem.
- Nie, moi drodzy. To nie są żarty.  Jesteście klasą uzyskującą najlepsze wyniki w nauce oraz sporcie i to właśnie was spotkał zaszczyt wystąpienia w tym nowym projekcie. Powinniście się cieszyć. A wracając do naszego serialu… Nie bójcie się, codziennie będą do was zsyłane pakunki z żywnością, lekami, bronią…
- Bronią?! – krzyknęłam wraz z kilkoma innymi osobami.
- Zgadza się. Nie rozumiem, czemu jesteście zdziwieni. W końcu nie byłoby zabawy bez odrobiny dreszczyku. Wszystkie chwyty dozwolone! Ale pamiętajcie, liczba wszystkiego jest ograniczona, więc działacie w zgodzie z zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”.
- Chyba pan sobie żartuje! – tym razem odezwał się przewodniczący.
- Nie, Ichiro. Jeszcze raz podkreślam, że to nie są żadne żarty. Jeśli chcecie przetrwać, lepiej weźcie to na poważnie. A teraz życzę miłej gry, do zobaczenia wkrótce  i… niech zwyciężą najsilniejsi!
- Proszę zaczekać!
Lecz w tej chwili ekran zgasł, pozostawiając nas samych z informacjami, które właśnie otrzymaliśmy.

 Nie potrzeba było dużo czasu, aby między uczniami naszej klasy wybuchł chaos. Jedni płakali, inni wrzeszczeli, a jeszcze inni byli po prostu zbyt oszołomieni, by cokolwiek zrobić. Jedynie Kenji wydawał się zachowywać zimną krew. Wziął sobie do pomocy jeszcze dwie osoby i próbował uspokoić najbardziej spanikowane osoby, jednocześnie rozdając nam plecaki, o których wspomniał wcześniej dyrektor.
 Nawet nie przejrzałam zawartości swojego, próbując jakoś dotrzeć do mojego chłopaka, który naprawdę musiał być w szoku.
- Tsubasa, jak myślisz, co powinniśmy zrobić? – zapytałam, bo to on zawsze zachowywał spokój i zdrowy rozsądek w ciężkich chwilach.
- Nie wiem – odpowiedział, wpatrując się pustym wzrokiem w piasek pod swoimi nogami.
- Niektórzy już zaczęli dobierać się w grupy… - przygryzłam dolną wargę, obserwując jak kilku klasowych sportowców oddalało się od reszty, wciąż skupionej pod sceną. – Myślisz, że…
- Nie wiem! – warknął oschle, co było zupełnie do niego niepodobne. Nerwowym ruchem dłoni przeczesał swoje platynowe włosy.
- Tsubasa… - próbowałam dotknąć jego ręki, ale odsunął się ode mnie, podniósł plecak i odmaszerował szybkim krokiem. – Tsubasa!
 Nie odpowiedział mi. Nawet się nie odwrócił. To nie był Tsubasa, którego znałam i w którym byłam zakochana.
- Yumiko?
Słysząc swoje imię, odwróciłam głowę. Przede mną stał przewodniczący i patrzył na mnie z niejakim zaskoczeniem.
- Gdzie Tsubasa? Nie ma go z tobą?
- Nie… Odszedł chwilę temu… - wyznałam, obejmując się ramionami. Tego wszystkiego było po prostu zbyt wiele, jak dla mnie. Chciałam wierzyć, że to tylko koszmar, z którego zaraz się obudzę.
- I zostawił cię samą? – w bursztynowych tęczówkach przewodniczącego pojawiło się niedowierzanie.
- On… zachowuje się zupełnie inaczej…
- W sumie to nadal dużo osób jest w szoku. Jemu też pewnie się to udzieliło.
- Na to wygląda – westchnęłam, nagle czując się straszliwie samotna. – Masz zamiar brać udział w tym… czymś?
- Chyba niestety nie mam wyjścia – mruknął. – Część osób już utworzyła grupy i zmyła się stąd po otrzymaniu plecaków.
Zacisnęłam usta, spoglądając w kierunku, w którym poszedł Tsubasa. Najchętniej pobiegłabym za nim, ale stwierdziłam, że on może po prostu potrzebować chwili samotności, żeby ochłonąć.
- Hej, może dołączysz do mnie?
Przeniosłam wzrok na Kenjiego, słysząc tę niespodziewaną propozycję.
- Do ciebie? Ale Tsubasa…
- Jak się ogarnie, to też może do nas dołączyć, ale na razie zostawił cię samą. A to nie jest zbyt bezpieczne, nie wiesz, jak niektórzy mogą się zachować pod wpływem szoku.
- …Dobrze  - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Kenji, podobnie jak Tsubasa, bardzo dobrze się uczył, a w dodatku był świetny w sporcie. Podobno trenował także sztuki walki. Jeśli naprawdę mieliśmy brać udział w tym szalonym projekcie, to wolałam mieć kogoś takiego jak on po swojej stronie. – Kto jeszcze z nami będzie?
- Jak na razie, tylko Hiro.
 Hiro Takahashi, o którym mówił Kenji, był tajemniczym, wysokim chłopakiem, który się z nim przyjaźnił. Zawsze trzymali się razem.
- Sami chłopcy oprócz mnie, hę?
- Tak wyszło – przewodniczący wzruszył ramionami. – Ej, chyba nie myślisz, że coś ci zrobimy?
- Nie – zdobyłam się na lekki uśmiech. Znałam Kenjiego jeszcze od czasów gimnazjum i wiedziałam, że nie jest typem, który wykorzystałby bezbronną dziewczynę.
- No, ja myślę – chłopak poczochrał z uśmiechem moje włosy. – To chodź, trzeba się jakoś zorganizować i przemyśleć dalsze działania.
 Skinęłam głową, po raz ostatni spojrzałam w stronę, w którą udał się Tsubasa, po czym ruszyłam za Kenjim. Miałam nadzieję, że mój chłopak szybko do nas dołączy.


 Wkrótce okazało się, że byliśmy jedynymi osobami, które zostały jeszcze na plaży. Usiedliśmy w trójkę pod sceną, zastanawiając się, co dalej.
- Dlaczego nam to zrobili? – zapytałam, obejmując kolana ramionami. – Przecież to chore…
- Nie mam pojęcia – westchnął Kenji.
- W dodatku mają dać nam broń…
- Właśnie, nie sprawdziliśmy jeszcze, co jest w plecakach.
Kenji sięgnął po swój plecak i otworzył jego główną kieszeń. Ze środka wydobył scyzoryk, sznur, latarkę, małą apteczkę, zapasowe ubranie, butelkę wody i jeszcze kilka innych rzeczy, a na końcu… czarny pistolet. Spojrzeliśmy po sobie, a Kenji bez słowa podał broń Hiro. Ten zważył ją w dłoni, przyjrzał się uważnie, po czym wysunął magazynek.
- Prawdziwy – oznajmił krótko.
- Czy oni chcą żebyśmy się pozabijali? – schowałam twarz w dłoniach, czując narastającą panikę.
- Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę – Kenji pokręcił głową. – Jak nasza szkoła mogła zrobić coś takiego? Dlaczego nikt ich nie powstrzymał?
- Jeśli to wszystko jest prawdziwe – odezwał się Hiro – to musimy naprawdę uważać.
Zacisnęłam dłonie na krawędzi spódniczki. Wciąż do mnie nie docierało, w co zostaliśmy wplątani. Nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Chciałam wydostać się  z tej wyspy i wrócić do domu. A co najważniejsze, chciałam wrócić do domu z Tsubasą. Musiałam go jak najszybciej znaleźć.

22 komentarze:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem. Stop, wróć. "Wielkim" to zbyt małe słowo. Po prostu nie potrafię opisać jak bardzo mnie zachwyciło to opowiadanie. Cóż powody są oczywiste: inspirowałaś się fabułą mojej ulubionej serii anime "Btooom!" i jednym z moich ulubionych filmów. Nawet Twoja główna bohaterka nosi moje ulubione japońskie imię. xD Tak, zdecydowanie jestem zachwycona. Bardzo Cię proszę, kontynuuj to opowiadanie albowiem widać, że masz dobry pomysł na tą fabułę, widać już, że w Twojej historii znajdzie się miejsce na romans (co mnie bardzo cieszy ^v^) i ogólnie... nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem inspirowanym wyżej wymienioną serią anime. I na koniec: z niecierpliwością czekam na następny rozdział "Wyspa zagłady" bowiem wierzę, że takowy niedługo się pojawi. /Megumi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna fanka BTOOOM XDDD piąteczka ~
      ~Ayako

      Usuń
  2. Super! Jak narazie podoba mi się. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! ☺😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooo XDD
    Ty też oglądałaś BTOOOM? piąteczka XDD
    A rozdzialik supi, czekam na więcej xDD
    A i może cię to mało interesowac, ale tym rozdziałem, tą serią trafiłaś w moje gusta xDDD coś czuję, że to będzie jedna z seri głównych na tym blogu ;p
    Weny, pomysłu, czasu i wszystkiego co dobre xDDD
    ~Ayako xDD (powinnaś wiedzieć kim jestem xDDD )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!" Bardzo mi się spodobało. czekam na nexta *-* dużo dużo dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie wspaniałe,Czekam na kolejne dni ;) naprawdę bardzo mi się podoba. Nawet bardziej niż nastoletni terror czy DL :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne na początku myślałam ze głupie i wgl nie będę czytać a tu taka niespodzianka zarabiste to było kiedy next?!?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Jesteś po prostu genialna! Rozdział jest wspaniały! Uwielbiam Igrzyska Śmierci, a ten rozdział jest w tym stylu. Życzę duuuuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak.Jest dobre.Tak.Masz chore sny.Tak.ten trzeci chłopak wydaje mi się ciekawy.Nie.Bohaterka średnio mi się podoba.
    No to na tyle ^^ Wiesz wydaję mi się ,że na końcu okaże się tak...
    JEP symulacja lub JEB sen....ale wzięli jakieś podejrzane cukiereczki....Yyyy weny :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S igrzysk śmierci bardzo nie lubie ale to jest w porządku ;3

      Usuń
    2. Albo cała klasa z okazji ukończenia szkoły się naćpała :3

      Usuń
  9. Bardzo mi się podobało , hah ja mam okropnie długie sny ale nikt mi w domu nie wierzy. Czekam na kolejny rozdział z ciekawością ( nawet bardziej niż z DL ) Mam nadzieję że będzie to seria z krwią i zabijaniem :)) Weny kochana , weny :* Odpoczywaj i miłych wakacji .

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie się zapowiada :D ale czy nie miało być 2 razy dł w tyg ?????????

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, zawsze jak czytam twoje opowiadania przeżywam jakbym tam była. Mam nadzieje, że będą następne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pomysł fajny ;) Kochaaam... Igrzyska Śmierci =^.^= Nawet się wybieram na na noc w kinie w październiku na 4 części *-* I nie mogę się doczekać :D Ale wracając do tego opowiadania. Póki co w tym rozdziale przedstawiłaś nam ogólnie pomysł i zasady dotyczące tego ,, show" ;) Zgadza się ? Tak więc czekam na kolejne rozdziały Wyspy Zagłady, tylko bardziej z akcją ;) I tak jak się zaczyna to show.. Wennny. / Kolorowa :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy pojawi się nowy rozdział ? ^,^ Może nie dokładna data, ale tak mniej więcej :/ Bo miał się prawdo podobnie pojawić przed wczoraj :/ A nie pojawił się wtedy, wczoraj ani dzisiaj ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się wtedy, kiedy mój komputer zacznie normalnie działać. Tak, dalej jest z nim ten sam problem.

      Usuń
  14. Yey, ide czytać następne xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Opowiadanie ciekawe. Fajny pomysł i ulżyło mi, że nie tylko ja mam "dziwne" sny, na których podstawie lubię potem pisać opowiadania (choć obie wiemy, że Tobie to o wiele lepiej wychodzi ode mnie). Generalnie to już wiem, że nie lubię głównej bohaterki. Wiem, że opko te zostało wstrzymane, ale niezależnie postanowiłam się pod nim wypowiedzieć. Dobra. Główna bohaterka. Głupia krowa :c Biegnąć za swoim chłopakiem powinna, niezależnie od tego jak się zachowywał. Nie boi się, że coś mu się stanie? "Potrzebuje czasu". Może i potrzebuje, ale nie są u siebie w domu. Coś czuję, że albo umrze, albo stanie w grupie przeciwko niej. Jeżeli któraś z tych dwóch opcji będzie poprawna, to dobrze! >:I Głupi *tu zaczyna wstawiać cenzurę*. Co do pana, który wyciągnął dłoń do głównej, jest on uroczą kochaną kluseczką :3 Owiele lepszy przykład chłopaka. Może będzie jakiś romansik, hehe? Mam nadzieję, że zostawi tego *znów cenzura*. No, w każdym razie jutro czytnę drugą część i zapewne zacznę Ci marudzić, że masz skrobnąć więcej. Ciekawa tylko jestem czy rodzice postaci wiedzą... Jeśli tak to są nieodpowiedzialnymi rodzicami :c Albo zastraszonymi... Albo przekupionymi? Kto wie! Niezależnie, jak już mówiłam. Pomysł ciekawy : D

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam,
    ciekawe co ich tam czeka... a to zachowanie jej chłopaka, bardzo przykre...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń