Ariana | Blogger | X X

poniedziałek, 15 lutego 2016

Białe zło

Pierwszy dzień moich ferii przynosi wam... Nowe opowiadanie! Nie jest to, co prawda, kontynuacja żadnego z dotychczasowych, tylko coś zupełnie nowego. Krótki one shot, na napisanie którego natchnęło mnie w pewien śnieżny ranek, gdy szłam do szkoły. Mam nadzieję, że się wam spodoba ^^


Białe zło

 Biel. Wszechobecna, chłodna biel. Utworzone z niej misternie piękne, drobne gwiazdki opadały powoli, porywane do tańca przez wiatr. Łącząc się ze sobą, przykrywały białym puchem dachy domów, gałęzie bezlistnych drzew oraz ulice. Swoim istnieniem stopniowo zmieniały krajobraz, nadając mu charakterystycznego dla tej pory roku, magicznego wyglądu. 
Reakcje ludzi były różne. Największą radość ta pogoda sprawiała oczywiście dzieciom, które idąc do szkoły ścigały się po śliskiej powierzchni ze śnieżnymi kulami w dłoniach. Co jakiś czas przystawały jednak, by na wystawione języki spróbować złapać chłodne płatki. 
Z goła inne podejście mieli dorośli. Ci, którzy nie mogli podróżować do pracy w nagrzanych wnętrzach samochodów narzekali na nieodśnieżone chodniki. Nierzadko z ich ust padały siarczyste przekleństwa, gdy podeszwy ich butów traciły należytą przyczepność.
 Wśród wszystkich tych ludzi zmuszonych do przedzierania się przez śnieżne zaspy z samego rana była jedna osoba niemal stanowiąca żywe uosobienie całej nienawiści skierowanej przeciwko białemu puchowi. Idąc w przeciwną stronę niż cała reszta, stąpała gniewnie w czarnych, wysokich butach po śniegu kompletnie niewzruszona jego rzekomym urokiem. Zaciśnięte w pięści dłonie trzymała w kieszeniach długiej, równie czarnej kurtki. Sięgając jej niemalże do kolan odsłaniała zaledwie kilkucentymetrowy fragment granatowych dżinsów. Idealnie proste, niemal tak ciemne jak kurtka włosy kołysały się w rytm kroków na wysokości jej pasa. Dziwną ciszę towarzyszącą wciąż sypiącym się z nieba drobinkom przerwały ostre dźwięki muzyki, wydobywające się z czarnych, nausznych słuchawek ukrytych pod futrzastym kapturem. Cały ten ubiór sprawiał, że istota w niego odziana wyglądała jak kropla czarnego atramentu na nieskazitelnie białym płótnie. Ale bynajmniej jej to nie przeszkadzało. Od zawsze lubiła się wyróżniać. Jednakowość i zwyczajność stanowczo ją odrzucały.
 Na twarzach przebiegającej obok grupki dzieciaków zagościły chytre uśmieszki. Ich małe dłonie zacisnęły się mocniej na białych kulkach. Wystarczyło jednak, że dziewczyna uniosła nieznacznie twarz i posłała im groźne spojrzenie spode łba, a od razu odstąpiły od swoich zamiarów. Spojrzenie jej jasnobrązowych oczu było bowiem bardziej lodowate od otaczającego ich śniegu. Widząc lęk, jaki zagościł na twarzach małolatów, ciemnowłosa uniosła dumnie głowę, a jej krok nabrał nieco sprężystości.
- Caesar, rusz się - zacmokała na potężnego owczarka niemieckiego, który przystanął, aby obwąchać rosnący przy jednym z płotów krzak. Słysząc głos swojej pani zastrzygł uszami, a następnie ruszył w ślad za nią, kichając kilkukrotnie po drodze. Najwyraźniej nie spodobało mu się zimno śniegu oblepiającego jego nos.
- Tak, wiem - westchnęła dziewczyna, gdy pies trącił pyskiem jej rękę. Pogładziła dłonią jego szeroki kark. - Też mam już tego wszystkiego dosyć.
 Domy mieszkalne po obu stronach ulicy zaczęły ustępować miejsca polom uprawnym i dzikim, niezagospodarowanym łąkom. Momentalnie zrobiło się też o wiele ciszej. Zniknęli ludzie śpieszący się do centrum miasta. Blada twarz dziewczyny odrobinę się rozluźniła.
- Chociaż o tyle lepiej...
 Ponownie zacmokała na psa i zeszła z chodnika na jedną z łąk, ciągnącą się aż do znajdującego się o rzut kamieniem lasu. Skrzywiła się z odrazą, kiedy jej buty zapadły się w śniegu aż po kostki. W tej samej chwili przez muzykę płynącą ze słuchawek przebiły się roześmiane głosy. Poderwała gwałtownie głowę i rozejrzała czujnie w poszukiwaniu źródła tego dźwięku. Na przeciwległym krańcu łąki przylegającym bezpośrednio do ogrodzenia piętrowego domku bawiło się kilkoro dzieci. Oczy dziewczyny zwęziły się w wąskie szparki, po chwili rozbłyskując nienaturalnym blaskiem. Sięgnęła palcami do zamka kurtki i rozpięła ją szybkim ruchem, jednocześnie zrzucając kaptur z głowy. Płatki śniegu zdawały się ją celowo omijać, lecz te, które jednak opadły na jej ubranie bądź włosy, znikały natychmiastowo. 
Poruszona wiatrem kurtka odsłoniła przytroczoną do spodni czarną, zdobioną skomplikowanymi srebrnymi wzorami pochwę. Ciemnowłosa zacisnęła prawą dłoń na rękojeści i z wprawą wyszarpnęła długi, wąski miecz. Ostrze katany zalśniło, po czym zasyczało cicho w zetknięciu z opadającymi na nie śnieżynkami.
- Czas się odrobinę zabawić, Caesar - oświadczyła z uśmiechem dziewczyna, poprawiając palce zwieńczone pierścionkami na ciemnej rękojeści. Pies spojrzał na nią i zaszczekał radośnie. W mgnieniu oka jego wygląd drastycznie się zmienił. Sierść mu pociemniała poza końcówkami, które nabrały barwy rozżarzonych węgli. Ogon - długi i puszysty, rozdzielił się na dwa. Brązowe, duże ślepia stały się krwistoczerwone, a kły i pazury zdecydowanie się wydłużyły. Pies wyciągnął przed siebie przednie łapy i pochylił się, w każdej chwili gotowy do ataku. Jego pani uśmiechnęła się jeszcze szerzej, unosząc broń. Zrobiła krok do przodu i...
- Co ty wyprawiasz, Kira?
...zamarła w bezruchu.
Po kilku sekundach zacisnęła zęby i podniosła wzrok ku koronie najbliższego drzewa. Między powykrzywianymi gałęziami dostrzegła przykucniętą, podobnie jak ona, ubraną na czarno postać. Spięła się na ten widok, mrużąc z niezadowoleniem oczy. Postać tymczasem zeskoczyła z drzewa, lądując z gracją jakieś dwa metry przed nią. Dziewczyna miała ochotę zakląć zobaczywszy, że jej nowy towarzysz podczas tego akrobatycznego popisu nawet się nie zachwiał.
 Młody mężczyzna wyprostował się, otrzepując ze śniegu swoje wąskie spodnie i skórzaną kurtkę. Podniósłszy głowę, uśmiechnął się zawadiacko, a kruczoczarne kosmyki włosów opadły mu na stalowoszare oczy.
- Nie powinnaś być w szkole? - zapytał spokojnie, lekko zachrypniętym głosem.
- Mogłabym zapytać o to samo - wysyczała przez wciąż zaciśnięte szczęki. Jej oczy ciskały gromy, ale mężczyzna nie zwracał na to najmniejszej uwagi, wciąż się uśmiechając. - Czego chcesz, Black?
Ten jedynie schylił się, żeby potarmosić Caesara za uszami. Pies zamerdał podwójnym ogonem, zadowolony z pieszczoty i przymknął nieco swoje czerwone ślepia. Wysunął nawet język, próbując polizać głaszczącą go dłoń. 
- Zdrajca... - mruknęła cicho dziewczyna.
Czarnowłosy zaśmiał się, podnosząc na nią wzrok.
- Mogłabyś wziąć z niego przykład. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś była tak uległa jak on.
Brązowooka zacisnęła palce na rękojeści broni tak mocno, że aż pobielały jej kłykcie. Poruszyła się błyskawicznie, zatrzymując ostrze milimetry przed jego szyją. Oczy mężczyzny pociemniały, lecz uśmiech nie zniknął z jego ust. Ku irytacji dziewczyny, nie drgnął mu nawet jeden mięsień na twarzy.
- Nie odważyłabyś się - stwierdził sucho. - Nie dałabyś rady.
Wściekłość błysnęła w jej oczach, ale niechętnie schowała katanę do pochwy. Niestety, znał ją wystarczająco, by mieć w tej sprawie rację. Może nie zupełną, ale jakąś miał.
- Jesteś dupkiem, Black - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, nie spuszczając z niego morderczego wzroku. Uśmiech ponownie wpełzł na jego twarz.
- Do usług.
Przewróciła oczami.
- Zadałam ci przed chwilą pytanie. Dlaczego mi przeszkodziłeś?
- Jeśli powiem, że z poczucia obowiązku, troski o zdrowie i życie niewinnych, to mi nie uwierzysz, prawda?
Prychnęła, jedynie potwierdzając w ten sposób jego domysły.
- Tak myślałem - westchnął dramatycznie, przesuwając dłonią po włosach. - Po prostu nie chcę, żebyś pakowała się w niepotrzebny bajzel.
- Och, jakiś ty dobry! - splotła dłonie na wysokości twarzy i popatrzyła na niego w parodii uwielbienia. Szybko jednak jej mina ponownie stała się ponura. - Błagam, Black. Wymyśl coś lepszego.
- Jesteś niemożliwa. Zero wiary w człowieka...
- Zacznijmy od tego, że nie jesteś człowiekiem - wtrąciła się odruchowo. - Nie wygaduj głupot.
- Aleś ty drobiazgowa - westchnął po raz kolejny. Jego oddech zamienił się w biały obłoczek pary. - Na serio. Powinnaś być teraz w szkole.
- Nie mam zamiaru tam iść.
- Bo?
- Bo nie chcę.
- Czemu?
Warknęła, zirytowana, wyrzucając przy tym ramiona w powietrze.
- Doskonale wiesz czemu! Tak jak ty nie jestem człowiekiem. Nie należymy do tego głupiego świata. I nie rozumiem po co na siłę odstawiać jakiś cyrk i udawać, że jest inaczej!
- Kiro... - jego głos nieco złagodniał. - Chyba nie muszę tłumaczyć ci zasad.
- Mam gdzieś te zasady - burknęła, kopiąc czubkiem buta śnieg.
- Nie, nie masz. Przecież wiesz, że nie mamy innego wyjścia i musimy...
- Niczego nie muszę! - podniosła głos, patrząc na niego buntowniczo. - A ty nie masz prawa mi rozkazywać!
Po oświadczeniu tego usiadła z impetem na podłożu... I podniosła się szybko, czując chłód śniegu na pośladkach.
- Nienawidzę tego białego dziadostwa!
Black, który do tej pory starał się utrzymać powagę, parsknął śmiechem. Caesar patrzył to na niego, to na swoją panią i niczym niezrażony merdał ogonem.
- I co cię tak bawi?! - Kira zacisnęła obie dłonie w pięści, wbijając sobie tym samym paznokcie w skórę.
- Ty - odparł najzwyczajniej czarnowłosy, starając się opanować wstrząsający jego ciałem śmiech.
- Co za nieludzka menda... 
Kira pochyliła się i pomimo drażniącego jej skórę chłodu ulepiła ze śniegu kulkę. Następnie cisnęła nią w roześmianego mężczyznę. Black natychmiast zamilkł i podniósł na swoją towarzyszkę zaskoczone spojrzenie szarych oczu.
- Nie wierzę... Ty mała...
Czym prędzej pochwycił w dłonie garść śniegu i podszedł bliżej. Kira dała krok w tył, unosząc ramiona w obronnym geście.
- Należało ci się!
- Och, tak? Zaraz się przekonamy.
On złapał ją za nadgarstek. Ona się szarpnęła. Oboje wylądowali w białym puchu.
- Black... - wydusiła ciemnowłosa, spoglądając z dołu na twarz mężczyzny.
- Tak, Kiro? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Złaź ze mnie!
Pchnęła jego klatkę piersiową, wywołując u niego jedynie kolejny napad śmiechu.
- Rusz się, no!
- Okay. Ale najpierw ty się uśmiechnij.
- Niby po co? - fuknęła na niego, nadymając policzki jak małe dziecko.
- Bo rzadko to robisz, a wyglądasz wtedy zdecydowanie lepiej.
- Hmph. Spadaj.
- No, nie daj się prosić - pochylił się nad nią jeszcze bardziej, ale nie doczekał się żadnej reakcji. - Nie zostawiasz mi wyboru.
I nie słuchając jej protestów, zaczął ją łaskotać. Wkrótce Kira wiła się pod nim na śniegu, zanosząc śmiechem. To, że leżała bezpośrednio na śniegu przestało jej przeszkadzać. Chciała jedynie uciec od jego rąk.
- Przestań! - prosiła, bezskutecznie starając się złapać jego nadgarstki.
- A pójdziesz jutro grzecznie do szkoły? - przerwał na chwilę, unosząc znacząco jedną brew.
- Pomyślę - wydyszała.
- Hmm... - ponownie przebiegł palcami po jej bokach. - A teraz?
- Dobra, dobra! Pójdę!
- Grzeczna dziewczynka - Black uśmiechnął się bezczelnie, uwalniając ją wreszcie od swoich tortur.
Kira odetchnęła głęboko, podnosząc się ze śniegu.
- Kiedyś posiekam cię na kawałki i nakarmię tobą Caesara z jego krewnymi - oznajmiła śmiertelnie poważnym tonem, otrzepując swoje ubranie.
- Urocza jak zwykle.
- Przymknij się - rzuciła do niego, brnąc w stronę lasu. Jednakże nie była w stanie ukryć lekkiego uśmieszku goszczącego na jej ustach. 
- Gdzie idziesz? - Zapytał niby obojętnym tonem, wsuwając dłonie do tylnych kieszeni spodni.
- Rozerwać się trochę.
- Kira...
- Spokojnie, nie na tych dzieciakach.
Gwizdnęła, dając znak swojemu psu i rzuciła się biegiem między drzewa. Black uśmiechnął się pod nosem, dołączając do niej bez zastanowienia.

5 komentarzy:

  1. Supeeeerrrr�������� tylko ze mial byc kolejny rozdzial DL������

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie bardzo ładnie, chociaż nie wiele spodziewałam się po one shocie - wolę bardziej rozwinięte historie. Pomimo to całość wyszła Ci całkiem dobrze. Dwójka bohaterów dość interesująca choć nijak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że protagonistka łudząco przypomina mi Akame z serii "Akame ga kill". O fabule wypowiadać się nie będę bo i w sumie nie wiem co miałabym na jej temat powiedzieć. Mogę jedynie przyznać, że z chęcią zobaczyłabym kontynuację. Jedyne co razi to tylko a może i aż dialog między postaciami. Nienaturalny. A może nie tyle nienaturalny co strasznie schematyczny. Kira rzuca przekleństwem i obelgami zaś Black zarzuca kolejne oklepane i do bólu schematyczne teksty. Nie wiem, może za dużo anime tego typu oglądałam czy czytałam zbyt wiele historyjek na Onecie... Nie mam pojęcia, ale kwestie bohaterów strasznie mnie denerwowały. Jednak patrząc na Twoje wcześniejsze pracę trudno mi uwierzyć - dialogi na zupełnie innym poziomie, nie mówiąc i bardziej skomplikowanych postaciach i relacji między nimi. I nie mówię tu wcale o Diabolik Libera, ale o Wyspie Zagłady czy Nastoletnim Terrorze. Te historie mają duży potencjał i życzę Ci aby udało ci się to dobrze wykorzystać. ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfu, znaczy Diabolik Lovers (Autokorekta na klawiaturze w telefonie to moja zmora...)

      Usuń
  3. Mi sie osobiscie bardzo podobalo :) mogla by byc z tego nawet jakas seria c: /korunami

    OdpowiedzUsuń