Ariana | Blogger | X X

piątek, 19 lutego 2016

Diabolik Lovers: Rozdział 33

A teraz to, na co pewnie większość z was czekała, czyli kolejny rozdział DiaLovers! Bez zbędnego przedłużania życzę wam miłego czytania. Tym, którzy tak jak ja mają teraz ferie życzę również miłego odpoczynku, a tym, którzy chodzą do szkoły - powodzenia i cierpliwości. Przynajmniej jest weekend, prawda? ^^


W obliczu burzy


 Pędziłam szkolnymi korytarzami, omijając slalomem tor przeszkód w postaci włóczących się uczniów. Spojrzałam na zegarek, który miałam zapięty na przegubie lewej ręki. Długa przerwa zbliżała się nieuchronnie do końca, a ja w większości ją zmarnowałam. I co mi z tego przyszło? Zamiast pożądanego relaksu otrzymałam zdecydowanie niepożądane przypomnienie o istnieniu Cordelii oraz nowe ugryzienie do kolekcji. Och, no i byłam świadkiem (i przyczyną jednocześnie) kłótni dwóch wampirów. Po prostu cudowny sposób na spędzenie przerwy między lekcjami. Teraz chciałam jedynie znaleźć Ayato i chociaż chwilę z nim porozmawiać. Może był arogancki, zbyt pewny siebie, protekcjonalny, zaborczy itepe, ale czasami dało się z nim normalnie porozmawiać. A zresztą, po co się oszukiwać? Jak to mawiają - serce nie sługa.
 Zatrzymałam się przy wejściu do sali, w której odbywały się nasze lekcje. Miałam niemal stu procentową pewność, że zastanę w niej Ayato, ponieważ ten rzadko gdziekolwiek ruszał się podczas przerw. Tak było i tego dnia. Z tym jednym wyjątkiem, że chłopak nie był sam. Przez otwarte drzwi widziałam Yuri stojącą przy jego ławce. Mówiła coś do niego, a on po prostu bujał się na krześle z rękami założonymi za głowę. Z miejsca, gdzie stałam, nie widziałam jego miny.
 Nie powinnam czuć się zazdrosna o to, że rozmawia i przebywa w towarzystwie innych dziewczyn, bo przecież nie byliśmy ze sobą w żadnym związku. A jednak... Nie mogłam znieść myśli, że mógłby woleć jakąś inną. Boleśnie zdawałam sobie sprawę z jego atrakcyjności. Był szczupły i całkiem wysoki. Pod przeważnie rozpiętą koszulą rysowały się delikatne mięśnie. Jego jadowicie zielone oczy do złudzenia przypominały kocie, a włosy miał jedwabiście gładkie, przyjemne w dotyku. Był zabójczo przystojny. Natomiast ubrania znajdujące się zazwyczaj w nieładzie, które komuś innemu nadawałyby wyglądu bezdomnego albo niechluja, jemu jedynie dodawały uroku. Również jego głos był niezwykle uwodzicielski. Mogłabym go słuchać godzinami i...
 Zarumieniłam się, odzyskując kontrolę nad swoimi myślami.
Chyba zapędziłam się trochę za daleko...
 Otrząsnąwszy się z tego... hmm... zamyślenia wróciłam do obserwacji tej dwójki w klasie. Przyłożyłam dłoń do framugi drzwi i wychyliłam się nieco bardziej, żeby mieć lepszy widok. Co prawda podsłuchiwanie ani podglądanie nie było właściwe, ale sądziłam, iż mojego zachowania nie można zakwalifikować do żadnej z tych kategorii. Po pierwsze, nie słyszałam nic z tego, co paplała blondynka, gdyż niestety nie posiadałam wyostrzonych zmysłów w przeciwieństwie do moich współlokatorów. A po drugie, przebywali w miejscu publicznym, więc każdy mógł ich zobaczyć i nie powinni mieć żadnych pretensji w tej sprawie.
- Co ty robisz?
Odwróciłam się tak gwałtownie, że uderzyłam łokciem w futrynę. Stęknąwszy z bólu złapałam się za obolałe miejsce i spojrzałam z wyrzutem na swojego oprawcę. No, dobra. Tak właściwie to była moja wina, że się uderzyłam, ale on mnie wystraszył, więc pośrednio był za to odpowiedzialny. "Oprawca" przechylił głowę, przyglądając mi się z zaciekawieniem w dużych, fioletowych oczach.
- Nic takiego - odparłam najniewinniej jak potrafiłam, masując moją biedną kość. - Kompletnie.
Kanato wyglądał na średnio przekonanego. Zajrzał do sali ponad moim ramieniem, po czym wrócił do mnie spojrzeniem.
- To czemu wyglądasz jakbym ci w czymś przeszkodził?
Punkt dla niego.
- To nie tak - zaprzeczyłam, śmiejąc się nerwowo. - Właśnie chciałam wejść do klasy.
- Ale tego nie zrobiłaś.
- Bo... Mi przeszkodziłeś.
 Ledwie skończyłam mówić, a między nami przepchnęła się Yuri z nadąsaną miną. Posłała mi mordercze spojrzenie, po czym odeszła, zarzucając po drodze blond włosami. Kanato zmarszczył brwi, patrząc na mnie z niemym pytaniem, ale wzruszyłam jedynie ramionami. Wampir z westchnięciem powiedział Teddy'emu, jacy to ludzie są dziwni i skierował się na swoje miejsce w sali. Podreptałam za nim. Rzuciwszy torbę na swoją ławkę, odwróciłam się na krześle w stronę Ayato.
- Długo cię nie było - rzucił na powitanie.
- Czy ja wiem... 
Starałam się nadać swojemu głosowi w miarę obojętny ton. Jednocześnie bawiłam się łańcuszkiem, na którym zawieszony był mój srebrny krzyżyk, więc nie wiem czy wypadłam tak wiarygodnie, jak chciałam. Nagle Ayato zmrużył oczy i pochylił się nad oddzielającą nas ławką. Złapał oba moje nadgarstki oraz przyciągnął mnie za nie w swoją stronę.
- O-o co...
- Kto? - Przerwał, wbijając wzrok w moją szyję.
Spuściłam wzrok. Poczułam, że wampir zaciska mocniej palce. Przygryzłam dolną wargę, wahając się nad wyborem odpowiedzi. Nie chciałam niepotrzebnie wszczynać kolejnej awantury. Podjęłam decyzję. Odetchnęłam głęboko jak przed skokiem do wody i spojrzałam mu w oczy.
- Posłuchaj. Ja...
 Przerwał mi dzwonek oznajmiający początek lekcji. No tak. To nie był dobry moment na żadne zwierzenia. Drzwi sali zamknęły się za wchodzącym do niej nauczycielem. Ayato ponaglił mnie spojrzeniem, ale pokręciłam głową i wyszarpnęłam ręce z jego uścisku.
- Nieważne - mruknęłam, obracając się przodem do tablicy. Mimo to, mojej uwadze nie umknęła mina chłopaka. W zielonych oczach czaiła się złość.

 Limuzyna zatrzymała się łagodnie na podjeździe do rezydencji. Wyskoczyłam z niej jako pierwsza i przeciągnęłam się, wyciągając ramiona w stronę nocnego nieba. Trzeba przyznać, że to był dosyć ciężki dzień. Miałam wielką ochotę wziąć gorący prysznic i paść prosto do łóżka.
Bracia Sakamaki tymczasem powysiadali kolejno, znikając w panującym wokół mroku. Zostałam sama z Subaru, który dogonił mnie, gdy skierowałam się w stronę schodów prowadzących do budynku.
- Powiedziałaś komuś? - w znaczący sposób zaakcentował słowo "komuś".
- Nie.
- Czemu? - Jego głos nabrał wyraźnej surowości. Zerkając na niego kątem oka dostrzegłam pionową zmarszczkę między jego brwiami. Bynajmniej nie był zadowolony. - Nie wygląda na to, żeby uważali się za przegranych. Słyszałaś co mówił blondyn. Mogą znowu coś knuć.
 Pokonaliśmy w milczeniu kilka stopni, nim mu odpowiedziałam.
- Szczerze mówiąc, wątpię, aby była potrzeba wszczynania niepotrzebnego zamieszania.
- Niepotrzebnego?! Czy ty siebie słyszysz?!
- Subaru... - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem błąkającym się po moich ustach. - Naprawdę. Nic takiego się nie dzieje. Kou powiedział to pewnie tylko po to, żeby cię wkurzyć.
- I mu się udało...
- No właśnie - przytaknęłam, przez co zostałam spiorunowana wzrokiem. - To była zwykła prowokacja. Nie sądzę, żeby trzeba było o tym mówić reszcie.
- O czym nie trzeba mówić reszcie?
Oboje poderwaliśmy gwałtownie głowy. Przed nami, kilka stopni wyżej stał Ayato. Chłodny wiatr poruszał jego w połowie rozpiętą koszulą, ale na wampirze nie robiło to najmniejszego wrażenia. Prawą dłoń opierał na biodrze i mierzył nas wzrokiem.
 Subaru spojrzał na mnie pytająco. Skinęłam mu głową. Zacisnął więc dłonie w pięści i ruszył w górę schodów. Mijając Ayato, posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. Odprowadziwszy go wzrokiem, spojrzałam na Ayato. Nie ruszył się ze swojego miejsca. Ja również tego nie zrobiłam.
- O niczym ważnym - odpowiedziałam wreszcie na jego pytanie.
- Ukrywasz coś przede mną - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Nawet jeśli masz rację, to co z tego? - Wiedziałam, że w tej chwili zabrzmiałam defensywnie.
Z powodu ciemności nie byłam w stanie dostrzec wyrazu jego twarzy. Księżyc oświetlający go od tyłu też wcale nie pomagał. Wydawało mi się jednakże, że zmrużył oczy.
- Zdajesz sobie sprawę ze swojego położenia? - Zapytał oschle. - Jesteś moją własnością, nie masz prawa mi się sprzeciwiać.
A ten znowu swoje.
Ruszyłam powoli po schodach w jego stronę. Nawet nie drgnął, ale nie spuszczał ze mnie wzroku. Czułam, jak przewiercał mnie nim na wylot. Ostatecznie zatrzymałam się na stopniu poniżej niego. Podniosłam wzrok i chwyciłam zwisający z jego szyi krawat, zmuszając go tym samym do pochylenia się. Przez chwilę toczyliśmy niemą walkę na spojrzenia.
- Ayato... - odezwałam się cicho. - Czy mógłbyś przestać być takim aroganckim dupkiem? Nie jestem niczyją własnością. Zrozum to.
- Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? 
- Mogłabym zapytać o to samo - zmrużyłam lekko oczy. Ayato nie cofnął się. Wiedziałam, że to co robię było jak trzymanie za obrożę lwa. Ryzyko było takie samo. - A tak w ogóle, to czyżbyś zaczynał gadać jak Reiji?
Ta uwaga albo go rozbawiła, albo zirytowała. Prychnął cicho, lecz po chwili na jego twarzy zagościł delikatny uśmieszek. 
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
Wahałam się przez ułamek sekundy.
- Daj mi pół godziny. Pogadamy na spokojnie.
Uniósł brwi, gdy wypuściłam z ręki jego krawat. 
- A myślałem, że zrobisz coś więcej.
Teraz to ja prychnęłam, aby ukryć mimowolne zawstydzenie.
- Chciałbyś.
- Może.

 Wspomniane przeze mnie pół godziny wykorzystałam na wieczorną toaletę oraz przygotowanie sobie gorącej herbaty. Z wciąż parującym kubkiem w rękach weszłam do swojego pokoju, zapaliłam światło, upiłam łyk aromatycznego napoju i... Niemal się nim udławiłam. Krztusząc się, czym prędzej odstawiłam naczynie na biurko. Uspokoiwszy się, spojrzałam z wyrzutem na rozpartego wygodnie na krześle Ayato.
- Nie cierpię, kiedy tak robicie - oznajmiłam, przysiadając na skraju biurka.
- Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś?
- Wyobraź sobie, że to trochę trudne. 
Przyjrzałam się mu ze swojego miejsca. Z tego, co widziałam również zdążył zamienić szkolny mundurek na coś wygodniejszego - luźne spodnie oraz koszulę z długimi rękawami. Jednak jedno pozostało bez zmian. Te ubrania również były w nieładzie. Zaczęłam się zastanawiać co jest bardziej prawdopodobne. To, że Laito wstąpi do zakonu czy to, że zobaczę kiedyś Ayato schludnie ubranego w garnitur.
- Więc? 
Westchnęłam, opierając się dłońmi o blat za moimi plecami. Opowiedziałam mu o krótkiej kłótni między Kou i Subaru oraz o podejrzeniach białowłosego. Wysłuchał mnie w milczeniu, słowem niczego nie komentując. Kiedy skończyłam, pochylił się do przodu opierając podbródek na dłoni zwiniętej w pięść.
- Ale co stało się wcześniej? Bo z tego, co mówisz, to zgaduję, że nie zrobił tego żaden z nich.
- No... Nie.
Wpatrywał się we mnie z wyraźnym oczekiwaniem na dalszą część historii.
- Cóż... - objęłam dłońmi gorący kubek. Spuściłam wzrok na jego zawartość. Postanowiłam przemilczeć część o Cordelii. W końcu pozbyłam się przecież jej notatnika, więc powinno być lepiej. Już i tak wywołałam zbyt wiele niepotrzebnych problemów. - To Ruki.
Ayato drgnął i wyprostował się na krześle.
- Jak do tego doszło? - Jego głos brzmiał jak warknięcie.
Upiłam mały łyk herbaty i ponownie zaczęłam opowiadać.
- Ale naprawdę dziwnie się zachowywał - podsumowałam. - Bredził coś i jakby nie był sobą.
- Naprawdę znasz go na tyle, żeby móc to stwierdzić?
Chłopak podniósł się ze swojego miejsca i podszedł bliżej mnie. Odstawiłam kubek na bok, obserwując go uważnie.
- Prawdopodobnie nie - przyznałam niechętnie.
- Pokaż.
- Słucham? - Zmarszczyłam czoło.
- Ugryzienie - wyjaśnił spokojnie, stając tak blisko, że dotykał nogami moich kolan. 
 Niepewnie zgarnęłam włosy na jedną stronę, odsłaniając dwie malutkie ranki. Ayato musnął skórę wokół nich opuszkami palców, a następnie pochylił się, opierając dłonie na blacie po obu stronach moich ud. Zadrżałam, gdy poczułam jego kły blisko miejsca, w którym zatopił je Ruki kilka godzin wcześniej. Zacisnęłam powieki, starając się w ogóle nie poruszać. Mimo upływu czasu nie mogłam przyzwyczaić się do dźwięku wysysanej ze mnie krwi.
- Nie miał prawa cię dotykać - powiedział po chwili, odrywając się od mojej szyi. - Nikt nie ma prawa dotykać mojej własności.
Otrząsnęłam się z chwilowego otumanienia towarzyszącego utracie krwi i zgromiłam wampira wzrokiem.
- Już to mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz. Nie jestem niczyją własnością.
- Jesteś tego taka pewna?
Właśnie zamierzałam potwierdzić, kiedy za oknami rozległ się huk gromu. Pisnęłam z zaskoczenia i odruchowo wczepiłam się palcami w ramiona Ayato. Zdezorientowany wampir zastygł w bezruchu, ale po chwili zachichotał tuż obok mojego ucha.
- Ktoś tu się boi burzy?
Moje policzki zapłonęły rumieńcem.
- To nie tak - burknęłam, próbując się cofnąć. W tej chwili jednak pokój rozświetliła błyskawica, a światło padające z żyrandola zgasło. Po kilku sekundach rozległ się kolejny grzmot. Zadygotałam, ponownie wyciągając ręce do Ayato.
- Nie? - Zaśmiał się, rozbawiony moimi reakcjami. - To w takim razie jak?
- Zamknij się - syknęłam, wtulając twarz w jego klatkę piersiową. 
- Och, no wiesz, zawsze mogę sobie stąd pójść.
- Nawet nie próbuj! - ostrzegłam, obejmując go mocniej ramionami. - Proszę...
Zaśmiał się i nim zdążyłam zareagować wziął mnie na ręce.
- Dobra, Naleśniku - uśmiechnął się, podchodząc do łóżka. - Zostanę, ale nie uśmiecha mi się stać tak całą noc.
 Opuścił mnie na pościel, a sam zajął miejsce obok. Od razu przysunęłam bliżej niego. Może to i śmieszne, ale od dziecka bałam się burzy. Za każdym razem starałam się unikać wtedy samotności. Już leżenie w ramionach krwiożerczego wampira wydawało się być lepszą opcją. No, dobrze. Leżenie w ramionach tego konkretnego wampira zawsze było dla mnie lepszą opcją. Nie tylko w takich wyjątkowych sytuacjach.
- Hmm... - mruknął Ayato, bawiąc się pasmem moich włosów. - Takie burze mogłyby zdarzać się częściej. Tak uroczo do mnie lgniesz.
- Och, daj spokój - poprosiłam szeptem, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. - Będziesz mi to teraz wypominał do końca życia?
Poczułam jego dłonie przesuwające się powoli wzdłuż moich pleców. Było to niezwykle kojące uczucie. Kto by pomyślał, że ten sadystyczny wampir może być taki delikatny?
- Możliwe.
- Wredota - skwitowałam, zaciskając prawą dłoń na materiale jego koszuli.
- Możliwe - powtórzył. Jego oddech połaskotał mój policzek, kiedy się zaśmiał.
W odpowiedzi kopnęłam go w piszczel. Palce wędrujące po moim kręgosłupie zatrzymały się w miejscu.
- Jesteś pewna, że chcesz mnie kopać?
- Możliwe - przedrzeźniłam go.
- Znowu za dużo sobie pozwalasz.
- Znowu brzmisz jak Reiji.
- Może idź już spać? Podobno jesteś zmęczona.
- Dobranoc.
 Na dworze burza rozchulała się na dobre. Deszcz bębnił wściekle w parapety i szyby w oknach, a do naszych uszu co chwilę dobiegały grzmoty poprzedzane oślepiająco jasnymi błyskawicami. Przestało mi to jednak przeszkadzać. Wtulona w ramiona Ayato wyłączyłam się na świat zewnętrzny. Podrażniliśmy się ze sobą jeszcze przez chwilę, po czym w końcu zasnęłam.

36 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetny rozdział :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam!!! Rozdział jak zwykle... Niesamowity!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. Uwielbiam Rukiego i Kou wiec mam nadzieje ze będzie się z nimi coś więcej działo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś najlepsza !! proszę pisz te rozdziały częściej bo są po prostu genialnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz najlepsze opowiadania ever. Powodzenia w dalszym pisaniu. Ten dział genialny tak samo jak inne

    OdpowiedzUsuń
  6. To było genialne ^^ a najlepszy moment to z Ayato i burzą :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Laito byłby najseksowniejszym księdzem ,grzechem było by nie chodzić na mszę takiego. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laito księdzem.....księdzem pedofilem xD

      Usuń
    2. Serio mogłabyś wydać książkę o DL ! *^* Cudowny rozdzial , chce żeby było więcej rozdziałów z Ayato , żeby zaczęło się dziać pomiędzy nimi cos poważniejszego. Ale zwalił mnie z nóg Laito jako ksiądz XD

      Usuń
    3. Kto by nie chciał? Każda zakonnica jego :* Jeszcze idzie na mszę z tym kapelutkiem - piękne xD Czemu Laito, CZEMU?!

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Awww przepiękny rozdział ♥ Więcej Ore-sama !

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww cute. .. ja ce więcej. ...
    Niby nie są parą a tak się zachowują. ...
    Kocham ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczne :)
    Od niedawna zaczęłam czytać twojego bloga.
    Jestem pod ogromnym wrażeniem. ...
    Zakochałam się w nim ♥♥♥♥♥
    Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów ...
    P.s zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wasza Wysokość chce kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć!~
    Parę dni temu zaczęłam czytać twoją opowieść/książkę, czy jak to tam można jeszcze nazwać. To chyba najlepsza(e) książka/opowiadanie *wiesz co mam na myśli, haha xD* jaką/jakie czytałam (w tematyce DL... a może nawet ogólnie?). Wiele opowiadań w tematyce DL widziałam, nie powiem, że nie. Nie pasowało mi tylko, że bohaterka zawsze była z Ayato. Znalazłam tylko jedno opowiadanie, gdzie jest szansa, że bohaterka będzie z kimś, kim nie jest Ayato. Był to akurat mój ulubieniec, Subaru. Nie chcę żebyś coś zmieniała, tylko piszę to tylko dlatego, że się tak rozpisałam, heh. ;3 Niestety, opowiadanie to jest trochę wstrzymane, ale mam nadzieję, że autorka coś doda. Co jak co, czekam na kolejne rozdziały i weny życzę! Oczywiście długiej kontynuacji również, bo książek fajnych znaleźć nie można, dodatkowo trzeba gnić w świecie często nudnych lektur szkolnych. Dobra. Annu, stop. Koniec, dosyć rozpisywania się. XD
    W każdym razie czekam na kolejne rozdziały. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy zamierzasz dodać do swojego opowiadania Kino? *oczywiście jak zostanie ujawniony jego charakter*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wspomniałam w jednym z komentarzy, że to bardzo prawdopodobne.

      Usuń
    2. Jak to mówi Juvia:
      "LOVE RIVAL!"

      Usuń
  14. Czekam na stały związek z Ayato no i oczywiście kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. Kyaa! Tak sie ucieszylam jak zobaczam kolejny rozdzial DL i nie zaprzecze ze Ayato czasami sie zachowuje jak dziecko ;D a co to pytania glownej bohaterki: ... obstawiam Laito w zakonie xD haha straszne by to bylo. Zycze mnostwo czasu na pisanie :) /korunami

    OdpowiedzUsuń
  16. Tyle czekania i nareszcie rozdział!!
    Dużo weny, czekam na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Laito księdzem! :3 Dlaczego go nie było? Foch :c Albo gfauci mi pokojówki, albo odprawia mszę. Natsuki będzie w szoku. XD

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest nawet lepsze od orginału (chociaż uwielbiam DL :) Rozwinięcie postaci, wydarzenia itd. cudo. Bardzo też mi się podoba że protagonistka nie jest ''ciotą,, tak jak Yui☺ czekam na kolejne rozdziały. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  19. KAWAIIIIIIII <3 Tak końcówka genialna. Jak najwięcej takich rozdziałów i jak osoba wyżej też twierdzę że jest to lepsze od oryginału. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy kolejny ? *-*

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam pytanko kiedy bedzie rozdzial 35 ? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogę się doczekać^-^

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdziały piszesz w jakich odstępach czasu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnych konkretnych. Piszę, jak mam czas i pomysł.

      Usuń
  24. Hejeczka,
    wspaniale, nikt nie ma prawa... a ostatnio Latio raczej się dobierał do jej krwi, ale po co wyjaśnia coś... nich zostawi to dla siebie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń