Ariana | Blogger | X X

niedziela, 22 września 2019

Stray Souls: Rozdział 1

Genesis*

Jokohama jest pięknym miastem. Pięknym niczym jabłko pożerane od wewnątrz przez robaki. Jeśli nie dostrzeże się tej maleńkiej dziurki, przez którą szkodnik dostał się do środka, to zostanie się oczarowanym jego zewnętrznym urokiem. Wystarczy jednak wykazać się odrobiną wnikliwości, by dostrzec trawiące je zepsucie. Mafia, czarny rynek, gangi, ciągłe konflikty między grupami istot obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami. To one niszczą Jokohamę. Lecz pomimo to wciąż istnieją osoby szczerze ją kochające. 

Ja do nich nie należałam. To miasto odebrało mi wszystko, co było mi najdroższe. Darzyłam je więc podobną niechęcią, co wspomniany już, zepsuty owoc.

Odwróciłam wzrok od gwarnej ulicy rozciągającej się parę pięter niżej i w zamyśleniu oblizałam widelczyk z okruszków pozostałych po właśnie zjedzonej szarlotce.

— Przepraszam, wolne? — usłyszałam męski głos dobiegający z drugiej strony stolika.

Nie patrząc nawet na nowoprzybyłego skinęłam głową, odsunęłam od siebie pusty talerzyk, po czym opuściłam lokal.


🌑🌑🌑

Sama nawet nie wiedziałam, kiedy moje wizyty w tej kawiarni stały się rutyną. Przychodziłam do niej dwa razy w tygodniu, zawsze o tej samej porze — w każdy poniedziałek, kiedy zamawiałam espresso i w każdy czwartek, gdy zamawiałam cappuccino. Do kawy dobierałam kawałek ciasta polecanego w dany dzień przez właścicielkę i tak zaopatrzona siadałam przy swoim ulubionym stoliku ustawionym w kącie tarasu, skąd rozciągał się wspaniały widok na znienawidzone przeze mnie miasto.

Taras kawiarni był dosyć rozległy i o tej porze znajdowało się na nim jeszcze przynajmniej kilka wolnych miejsc, dlatego zdziwiłam się, drugi raz w ciągu jednego tygodnia usłyszawszy:

— Przepraszam, wolne?

Tak jak poprzednim razem odeszłam, nie obdarzywszy wcześniej nieznajomego spojrzeniem.

🌒🌒🌒

Miałam szczerą nadzieję, że te spotkania były wynikiem czystego przypadku. Niestety, tydzień później schemat się powtórzył, a dwa tygodnie później po przekroczeniu progu kawiarni dowiedziałam się od obsługi, że kawa i ciasto zostały już dla mnie zamówione. I rzeczywiście, po wejściu na taras przekonałam się, że jedno z krzeseł przy moim ulubionym stoliku było zajęte przez nieznajomego mężczyznę. Nie kryjąc wcale swojego zirytowania, rzuciłam na blat kwotę należną za zamówienie.

— Och, dzień dobry — przywitał się pogodnie nieznajomy, unosząc na mnie wzrok znad filiżanki z parującą herbatą. — Ja stawiam.

— Nie ma takiej potrzeby — odparłam. — Niech mi pan lepiej powie, czego ode mnie chce. Dlaczego nie może usiąść pan przy innym stoliku? Jest ich tu pod dostatkiem.

Kiedy mówiłam, mężczyzna nie patrzył na mnie, tylko gdzieś w przestrzeń. Tak, jakby zupełnie stracił zainteresowanie moją osobą w momencie, w którym się pojawiłam.

— Po prostu z tego miejsca mam najlepszy widok.

Zazgrzytałam zębami, jednak nie miałam zamiaru odstąpić mu swojego miejsca. Opadłam na krzesło naburmuszona i po raz pierwszy naprawdę przyjrzałam się swojemu niechcianemu towarzyszowi. Nie zauważyłam tego wcześniej, bo praktycznie w ogóle na niego nie patrzyłam, ale teraz odniosłam wrażenie, że był obcokrajowcem. Miał bladą skórę, niemal tak jasną jak koszula i spodnie, które nosił. Przydługie, czarne włosy wyglądały, jakby dopominały się mycia, a pod ciemnymi oczami znajdowały się równie ciemne kręgi. Jeśli miałabym być szczera, to nie prezentował się zbyt dobrze. I choć mówił płynnie po japońsku, to robił to z dziwnym akcentem, którego nie potrafiłam zidentyfikować. Był jakiś taki miękki i śpiewny. Chwilę zastanawiałam się nad jego pochodzeniem, ale szybko dałam sobie spokój.

Na szczęście tego dnia nieznajomy już więcej się do mnie nie odezwał. Było mi to na rękę, ponieważ miałam ciekawsze i zdecydowanie ważniejsze rzeczy do roboty niż zaprzątanie sobie nim głowy. Jak chociażby przeglądanie kupionej wcześniej gazety w poszukiwaniu interesujących mnie informacji.

🌓🌓🌓

I znowu, schemat powtarzał się przez kilka kolejnych spotkań. Nie licząc tego, że mężczyzna już nigdy więcej nie zdecydował się niczego za mnie zamówić. Tym, co najbardziej podobało mi się w tych spotkaniach był fakt, że praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. A przynajmniej było tak do czasu.

Któregoś bowiem razu przeglądając lokalną gazetę, rzeczywiście natknęłam się na informacje, które przykuły moją uwagę. Poczułam, jak na widok tych kilku znaków układających się w j e g o imię i nazwisko moje serce gwałtownie przyspieszyło. Osamu Dazai. Tylko on potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu.

Pomalowanym na ciemny fiolet paznokciem przesunęłam po dołączonym do artykułu niewielkim, czarno-białym zdjęciu, niemal rozdzierając w ten sposób cienki papier.

— Kim jest ten nieszczęśnik? — głos nieznajomego wdarł się brutalnie w moje myśli.

— Co? — zapytałam, wygładzając strony, które pod wpływem emocji nieświadomie zaczęłam zgniatać w dłoniach.

— Tak silne emocje wywołane samym widokiem czyjejś twarzy mogą być oznaką obsesji — oznajmił bez ogródek. — Idol? Kochanek?

Narastająca we mnie złość sprawiła, że podniosłam się gwałtownie ze swojego miejsca. Mężczyzna śledził moje ruchy zupełnie niewzruszony, podczas gdy ja z walącym sercem złożyłam gazetę i wcisnęłam ją do torebki. Nie musiałam mu odpowiadać i nie miałam najmniejszego zamiaru tego robić.

Co za tupet, pomyślałam na odchodnym. Za kogo on się ma?

🌔🌔🌔

Mogłam tam nie wracać. Nie miałam takiej potrzeby. Może nawet nie powinnam była tego robić. A jednak zgodnie ze swoim zwyczajem, w kolejny czwartek z rzędu, o tej samej porze znalazłam się w kawiarni. Nie zdziwiło mnie wcale, kiedy okazało się, że nieznajomy także się zjawił. Bez słowa zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Nie spojrzał na mnie ani się nie odezwał. I ja również nie zamierzałam tego robić.

Mijały wypełnione milczeniem minuty i już myślałam, że się to nie zmieni, gdy nagle mężczyzna przesunął w moją stronę skrawek papieru. Rozpoznałam w nim fotografię wyciętą z gazety. Z tej samej, którą przeglądałam podczas naszego ostatniego spotkania.

— To ten mężczyzna panią interesuje, prawda?

Spięłam się na ułamek sekundy, a potem rozluźniłam i odchyliłam na oparcie krzesła. Z jakiegoś powodu, niezrozumiałego nawet dla mnie, oczekiwałam, że prędzej czy później padnie to pytanie. Po rzeczywistym usłyszeniu go poczułam, jak uszło ze mnie całe powietrze.

— A czemu to pana obchodzi?

Starałam się, by moja wypowiedź zabrzmiała choć w minimalnym stopniu uprzejmie. Nie wiedziałam, czy mi się to udało, czy też mężczyzna po prostu nie przejmował się takimi sprawami.

— Zdaje się, że nasze interesy mogą się pokrywać. W związku z tym, chciałbym pani zaproponować współpracę. — Obcokrajowiec wpatrywał się we mnie uważnie swoimi ciemnymi oczami. Chyba po raz pierwszy nawiązaliśmy prawdziwy kontakt wzrokowy i musiałam przyznać, że odczuwałam z tego powodu pewien dyskomfort. Przypominało to patrzenie w ślepia próbującego mnie zahipnotyzować węża. W tym momencie zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, że mój towarzysz mógł być kimś naprawdę niebezpiecznym. Może nawet drapieżnikiem gotowym w każdej chwili zatopić kły w swojej ofierze. Pozostawało pytanie, czy to właśnie mi przypadła jej rola? — Muszę tylko wiedzieć, co pani planuje w związku z tym człowiekiem. Czego pani pragnie?

Spuściłam wzrok na leżącą na blacie stolika fotografię. Przedstawiała młodego, przystojnego mężczyznę, który uśmiechał się beztrosko do kogoś, kto nie zmieścił się w kadrze. Na moje usta wypłynął uśmiech.

— Czego pragnę? Odpowiedź jest prosta. — Zdeterminowana ponownie spojrzałam wprost w ciemne oczy towarzysza. Zdawały się przeszywać mnie na wylot, zaglądać do mojego wnętrza i badać je dokładnie, by następnie móc mnie zwabić i obiecać właśnie to, czego chciałam. Prawdziwe oczy drapieżcy. Do mnie jednak należała decyzja, czy się przed nimi odsłonić. Czy dać im się skusić. Odpowiedź rzeczywiście była prosta. — Pragnę zemsty.
__________________________
*Grecka nazwa Księgi Rodzaju — początkowej księgi Starego Testamentu i Tory.


Zgodnie z tym, co zapowiadałam, wraz z 1 rozdziałem w zakładce Postacie znalazły się informacje o trzech pierwszych postaciach — zachęcam do zajrzenia tam, żeby zapoznać się z naszą główną bohaterką~.

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie ta współpraca🧨🧨😏, aczkolwiek mogłabym rzec, że wybuchowa 😃
    Pragnienie zemsty, brzmi zachęcająco 😂😂
    Ładne porównanie miasta do jabłka :)
    Ładnie opisane i przyjemnie się czyta :D

    OdpowiedzUsuń