Ariana | Blogger | X X

niedziela, 27 stycznia 2019

We don't talk anymore: 4



[160930, Jimin]

– Coś ty powiedział? – głos Yoongiego przeciął powietrze niczym ostrze.

– Na pewno ci się nie przewidziało? – podążył za nim o wiele łagodniejszy, przepełniony naiwną nadzieją głos Seokjina. – Nie mogło to być coś innego?

– Niby co? – warknął Yoongi. – Z czym można pomylić siniaki?

– Z farbą? – zapytał najstarszy, chociaż chyba nawet on sam nie wierzył we własne słowa. Wzruszył bezradnie ramionami. – Nie wiem. Po prostu nie chce mi się w to wierzyć.

– A nie uważasz, że to całkiem logiczne?

– Logiczne? To miałoby być logiczne?!

– Yoongi-hyung ma rację – odezwał się niespodziewanie Namjoon.


Yoongi skinął głową, odczuwając gorzką satysfakcję.

– Jak to? – spytał Hoseok. Jego szeroko otwarte oczy, zmierzwione od ciągłego przeczesywania palcami włosy i załamane ręce jasno świadczyły o jego zagubieniu.

– To niestety dosyć proste. – Lider westchnął i wbił wzrok w podłogę u swoich stóp. – A my to przegapiliśmy… Był cichy i mrukliwy. Powiedział, że ma problemy z rówieśnikami. A teraz to…

– I wszystko zaczyna układać się w całość – podsumował Suga. – Jakiś gówniarz po prostu się nad nim znęca.

– Ale czemu w takim razie nikomu o tym nie powiedział? – wtrącił się Taehyung. – Nauczycielowi? Nam? Komukolwiek?

– Przecież wiesz, jaki jest Jungkook – mruknął Jin, który zdążył już z rezygnacją przyjąć argumenty pozostałych. – Sam do niczego się nie przyzna, póki nie będzie za późno.

– I to mnie właśnie przeraża. – Szept, jaki opuścił usta Namjoona był ledwie słyszalny.

– Jak nas wszystkich – zauważył Hoseok. Sprawiał wrażenie, jakby jeszcze bardziej zapadł się w sobie. Zresztą, nie tylko on.

– I co z tym zrobimy? – pytanie Taehyunga przerwało ciszę, jaka zapadła w pomieszczeniu.

– A co niby możemy? – odpowiedział mu pytaniem na pytanie Suga. Mężczyzna nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Podniósł się ze swojego krzesła i zaczął przemierzać ich niewielką kuchnię tam i z powrotem. – Co chcesz zrobić? Iść do tej cholernej budy i skopać gówniarzowi dupę? Przekupić go? A może ładnie poprosić, żeby łaskawie zostawił go w spokoju?

– Spokojnie – upomniał go cicho Hoseok. – Nie musisz na niego naskakiwać.

Yoongi zatrzymał się i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.

– Na nikogo nie naskakuję.

– Znowu muszę przyznać mu rację. – Namjoon również dźwignął się na nogi. – Nawet gdybyśmy wiedzieli, kto jest za to odpowiedzialny i spróbowali z nim porozmawiać, to moglibyśmy jedynie pogorszyć sytuację.

– Czyli zamierzacie to tak zostawić.? – Jimin, który po zrelacjonowaniu tego, co widział, zamilkł, wreszcie ponownie zabrał głos. – Olejecie to? Wszyscy mamy to olać, bo nie widzicie rozwiązania?

– A ty jakieś widzisz? – zapytał Seokjin, z rzeczywistym zaciekawieniem.

– Zgłosić to! Zgłośmy to dyrektorowi, policji… Komukolwiek! Przecież takie coś jest karalne.

– Jak chcesz to zgłosić? – Yoongi machnął niecierpliwie ręką. – Nie wiemy kto, jak, kiedy ani nic. Jak chcesz coś zgłosić, jeśli nie masz podstawowych informacji? Nie mówiąc już nawet o tym, że skoro Jungkook nie chce  n a m  nic powiedzieć, to tym bardziej nie powie o tym dyrektorowi czy policji.

– Musi mieć jakiś powód – powiedział cicho Taehyung, a w pomieszczeniu po raz kolejny zapadła cisza. Ciężka od poczucia winy i bezradności, wyrzutów i przygnębienia, nieskrywanej złości oraz smutku. A także strachu. Każdy z sześciu młodych mężczyzn bał się tego, co się stało oraz tego, co dopiero mogło się wydarzyć.

– Musimy coś zrobić – Jimin nie zamierzał się tak łatwo poddać. Wiedział też, że reszta zespołu myślała podobnie.

W końcu głos ponownie zabrał lider.

– Myślę, że mamy dwie opcje. – Pięć par oczu skierowało się w jego stronę. – Pierwsza, damy Jungkookowi czas, aby sam tę sprawę rozwiązał lub dobrowolnie komuś o tym powiedział. Druga, doprowadzimy do konfrontacji. 

~*~

[161001, Jungkook]

Muzyka dudniła w uszach Jungkooka, jego stopy i dłonie poruszały się niemal bezwiednie. Myśli chłopaka uciekały jednak w różnych kierunkach, zgodne jedynie co do tego, aby znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym przebywał ciałem. I właśnie dlatego w pewnym momencie przesunął się za bardzo w bok i obrócił w złą stronę, przez co zderzył się z Taehyungiem.

– Wybacz – zdążył wymamrotać, nim muzyka rozbrzmiewająca do tej pory w sali urwała się gwałtownie w połowie piosenki. Jungkook zaklął w duchu.

– Jeon Jungkook – zagrzmiał donośny głos ich choreografa. – Co to ma być?

Chłopak zgiął się pospiesznie w głębokim ukłonie, choć nie spodobało się to jego obolałym mięśniom.

– Przepraszam – powiedział cicho, po czym wyprostował się, by skłonić się ponownie, tym razem przed pozostałymi członkami zespołu.

– Co się z tobą dzieje, dzieciaku?

Jungkook przełknął ślinę, podnosząc wzrok na stojącego przed nim mężczyznę. Nie wyglądał na złego. Wydawał się raczej zaniepokojony i może odrobinę zawiedziony.

– Nic takiego. Zamyśliłem się tylko.

– A kto zawsze powtarza, że próby są od tego, aby dawać z siebie wszystko? – parsknął Jin. – To do ciebie niepodobne.

Jungkook spiął się, zaskoczony tym zarzutem. Czy naprawdę aż tak bardzo dał ciała?

Wtem ponownie przemówił choreograf.

– Uporządkuj może te swoje rozbiegane myśli, bo pomyliłeś się dzisiaj już piąty raz. – Choreograf przyjrzał się mu uważnie, marszcząc przy tym brwi. – A może źle się czujesz? Jeśli nie jesteś dzisiaj na siłach, to może zrób sobie lepiej przerwę.

Jungkook już otwierał usta, żeby go jakoś zbyć, gdy nagle do przodu wystąpił Namjoon.

– Mógłby nas pan na chwilę zostawić samych? Załatwimy to.

Zamiast odczuć ulgę, Jungkook zesztywniał. Nie podobało mu się to.

Choreograf spojrzał na tarczę zegarka na swoim lewym nadgarstku i pokręcił lekko głową, zrezygnowany.

– Dobra, zawołajcie mnie, jak już skończycie.

Jungkook odprowadził mężczyznę wzrokiem. Miał przemożną ochotę uciec z tego pomieszczenia, uciec od palących jego skórę spojrzeń hyungów. Obawiał się tego, co miało zaraz nastąpić. Po jego plecach spłynęła kropla potu, będąca niczym lodowaty palec oskarżenia.

– Jungkook-ah – przemówił wreszcie Namjoon. Jego głos zdawał się nadzwyczajnie głośny, choć przecież mówił spokojnie. – Musimy porozmawiać.

Chłopak poczuł suchość w ustach. Musiał to dobrze rozegrać.

Odwrócił się przodem do swoich przyjaciół, zmuszając jednocześnie usta do ułożenia się w najbardziej beztroski uśmiech, na jaki był w stanie się zdobyć.

– O czym?

Lider wpatrywał się w niego z powagą, podobnie jak reszta zespołu rozstawiona wokół nich. Nikt się nie uśmiechał. Nikt też nie wydawał się skory do rozpoczęcia tej rozmowy.

Jungkook rozejrzał się po twarzach zebranych i wzruszył ramionami.

– Chcieliście o czymś rozmawiać, tak? – zadał retoryczne pytanie, chociaż to przecież on był tym, który najmniej pragnął tej rozmowy. Nie mógł jednak dać tego po sobie poznać. – Chyba, że miała to być tylko wymówka do zrobienia sobie przerwy.

Jego żart nie wywołał u nikogo śmiechu. Namjoon pokręcił głową i wykonał krok w jego stronę. Jungkook widział, jak marszczyły się brwi lidera, a wzrok przesuwał się po jego twarzy i sylwetce. Nastolatek przestąpił z nogi na nogę, czując się jakby ten był w stanie przejrzeć go na wylot i dostać się do wszystkich skrywanych w jego umyśle sekretów.

– Jungkook, zapytam o to raz – oznajmił Namjoon.

Nastolatek ze wszystkich sił starał się wytrzymać jego baczne, zmartwione spojrzenie. Raper przyglądał się mu tak, jakby miał nadzieję na znalezienie wszystkich odpowiedzi wypisanych na jego twarzy.

– Co się z tobą dzieje?

Spojrzał na niego z takim wyrazem twarzy, który wyraźnie sugerował… zawód. Namjoon się na nim zawiódł i kiedy Jungkook to zrozumiał, odczuł niemal fizyczny ból. Nie chciał, żeby lider patrzył na niego w taki sposób. Nie chciał, żeby którykolwiek z członków BTS był z jego powodu zawiedziony. Czuł się z tym okropnie.

Ale nie widział innego wyjścia z sytuacji, w której się znalazł. Mógł tylko kontynuować stworzoną przez siebie farsę.

– Naprawdę, nie wiem o co–

– Przestań pieprzyć – przerwał mu ostro Suga.

Chłopak umilkł, zaskoczony i spojrzał na rapera, który z całą pewnością nie wyglądał na zadowolonego. Cała jego postawa i spojrzenie, jakim mierzył Jungkooka wyrażały nieskrywane zniecierpliwienie oraz irytację.

Mężczyzna postąpił kilka kroków do przodu, ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku. Jungkook rozpoznawał wyraz twarzy, jaki ten przyjął i doskonale wiedział, że nie zwiastował on niczego dobrego. Taki sam wyraz twarzy przyjmował bowiem Suga, kiedy ktoś bezpodstawnie przerywał jego zasłużoną drzemkę, kiedy Seokjin przesadził ze swoimi żartami lub kiedy najmłodsi członkowie zachowywali się tak głośno, że nie potrafił skupić się na pracy. Jednym słowem – Min Yoongi był w owej chwili po prostu wkurzony.

– Posłuchaj, gówniarzu…

– Yoongi… – Seokjin spróbował chwycić go za ramię i powstrzymać, ale było już za późno. Suga był jak samonaprowadzający pocisk – raz wypuszczony nie zamierzał się zatrzymywać, póki nie uderzy w swój cel.

– Żadne „Yoongi”! – syknął, nawet się nie odwracając.

Jungkook przełknął z trudem ślinę, a jego dłonie zaczęły nieznacznie drżeć. Najchętniej uciekłby stamtąd, byle tylko uniknąć tej konfrontacji, która zawisła w powietrzu wraz ze słowami Yoongiego. Niczym ciężkie chmury burzowe na sekundę przed rozpętaniem się piekielnej burzy.

– Posłuchaj mnie bardzo uważnie – ciągnął raper. – Nie będę się z tobą certolił ani się powtarzał. Nie jesteś już małym dzieckiem, chociaż tak się właśnie zachowujesz. A my nie jesteśmy ślepi ani głupi. Widzimy, że coś się z tobą dzieje, więc skończ te swoje cholerne wygłupy i powiedz, jaki masz problem.

Jungkook otworzył usta, ale zaraz na powrót je zamknął. Co mógł powiedzieć? Na pewno nie prawdę.

Widząc jego wahanie, Suga podszedł jeszcze bliżej. Jungkook niemal mógł dostrzec iskierki gniewu tańczące w jego ciemnych oczach, w które nie potrafił dłużej spoglądać. Błądził wzrokiem po pomieszczeniu, ale jedynym co widział, były zmartwione, zagniewane lub zawiedzione miny szóstki jego najdroższych przyjaciół, jego rodziny. Nie był w stanie tego znieść.

– Nie jesteś sam. BTS to siedem osób. Możesz na nas polegać. Ale pamiętaj też, że wszystko, co robisz, może odbić się na nas wszystkich.

– Yoongi-hyung… – tym razem to Jimin próbował przerwać jego tyradę, ale Yoongi jedynie uniósł rękę.

– Nie, on to musi zrozumieć. – Ciemne niczym węgle oczy wpijały się w jego twarz. Kryła się w nich zarówno obietnica, jak i ostrzeżenie. A Jungkook, szczerze powiedziawszy, nie wiedział, której z tych dwóch opcji obawiał się bardziej. – Ukrywasz coś, popełniasz błędy. Naprawdę myślisz, że nie wpłynie to na nas, na zespół? Dobrze ci radzę, przestań być taki samolubny i albo to jak najszybciej rozwiąż, albo nam wreszcie powiedz, o co ci chodzi.

– Okay, starczy – Namjoon postanowił zainterweniować. Położył jedną dłoń na ramieniu Jungkooka, a drugą na ramieniu Sugi, jakby chciał ich powstrzymać od bójki, na którą nawet się nie zapowiadało.

Suga skinął głową.

– Skończyłem. Następny ruch należy do niego.

– Cóż… – odezwał się Hoseok, uśmiechając się niepewnie i przenosząc wzrok z jednego na drugiego. – Może Yoongi-hyung ujął to odrobinę zbyt brutalnie, ale chodzi nam o to, że…

Nie. Yoongi wcale nie ujął niczego zbyt brutalnie. Wręcz przeciwnie – Yoongi miał rację.

Jungkook ani przez chwilę nie sądził, że któryś z tej szóstki jest głupi. Nie chciał ich też oszukiwać, ale myślał, że jakoś uda mu się całą sprawę zbagatelizować. Miał nadzieję, że przekona ich, że to nic takiego, że sam sobie z tym poradzi. Ale jak się okazało, jego działania przyniosły całkiem odwrotne skutki. Zamiast chronić – szkodził im. Zamiast uspokoić – zmartwił. A co najgorsze, zawiódł ich. Nie tego chciał, nie taki był jego zamiar. To wszystko nie tak miało wyglądać. Nie tak…

Poczuł paznokcie wbijające się boleśnie we wnętrza swoich dłoni. Nawet nie zauważył, kiedy tak mocno je zacisnął.

– Ja… przepraszam – wymamrotał jedynie, nim opuścił salę, zupełnie ignorując rozlegające się za nim okrzyki sprzeciwu oraz nawoływania.

Rysy znaczące szklaną powierzchnię szczęścia przekształciły się w prawdziwe, głębokie pęknięcia.

______________________________

Następna aktualizacja: 190203
Jeśli czytają to jacyś studenci, to życzę wam powodzenia z sesją i z wszystkimi zaliczeniami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz