Ariana | Blogger | X X

niedziela, 20 stycznia 2019

We don't talk anymore: III (used)



[121120, Jungkook]

Jungkook właśnie starał się niezauważenie przemknąć z kuchni do łazienki z paczką ulubionych ciastek w ręce, kiedy usłyszał radosny okrzyk dobiegający z mijanego pokoju.

– Jungkook-ah!

Zastygł w bezruchu, przyciskając trzymaną paczkę do piersi. Odwrócił się powoli i spojrzał na szóstkę chłopaków siedzących przy stole. Wzrok każdego z nich spoczywał na nim, co sprawiało, że jego żołądek skręcał się z nerwów. Najstarszy z nich zamachał w powietrzu pałeczkami wyciągniętymi z miski z parującym makaronem i uśmiechnął się szeroko.



– T-tak? – wydukał Jungkook.

– Zjedz z nami! – zawołał Seokjin, wskazując mu jedyne puste krzesło.

– Ja… – Jungkook przełknął nerwowo ślinę. Dłonie, w których trzymał ciastka nagle stały się wilgotne od potu. Właśnie tego chciał uniknąć. Zamierzał skorzystać z okazji, kiedy pozostali członkowie jego zespołu zebrali się razem, by spokojnie się wykąpać, a potem zjeść coś w odosobnieniu. To nie tak, że ich nie lubił. Wręcz przeciwnie, uważał ich za bardzo sympatycznych gości. Zawsze byli dla niego mili i pragnął odwdzięczyć się im tym samym. Problem polegał na tym, że w ich towarzystwie wciąż czuł się nieswojo. Nie potrafił nawet skupić się na jedzeniu, kiedy przebywał z nimi w jednym pomieszczeniu.

– Ja… – spróbował ponownie, przyciskając paczkę do siebie tak mocno, że poczuł jak ciastka pękają pod jego palcami. – Może innym razem.

Spuścił wzrok, by nie widzieć rozczarowania na twarzach swoich współlokatorów i szybko czmychnął do łazienki, aby zrealizować swój pierwotny plan.



[121206, Jungkook]

Tak wyglądał niemalże każdy wieczór. Jungkook jadał w samotności, a pozostali szanowali jego decyzję bez żadnego komentarza. Wpędzało go to jednak w coraz większe poczucie winy. Wiedział, że powinien coś zrobić ze swoją nieśmiałością, ale nie za bardzo potrafił się za to zabrać. Ktoś – może los, a może jakaś nadprzyrodzona siła wyższa – musiał dostrzec jego rozterki i postanowił wyręczyć go swoją interwencją.

Jungkook wracał po omacku do sypialni po długim, gorącym prysznicu. Nie zapalił światła, ponieważ wszyscy poza nim znajdowali się już w łóżkach. Nie chciał więc nikogo przypadkiem obudzić. Miał już przekroczyć próg sypialni, kiedy kątem oka dostrzegł w ciemności jakiś ruch. Nigdy nie należał do strachliwych osób, ale serce niemal wyskoczyło mu z piersi, kiedy tuż obok niego rozległ się cichy głos:

– Co robisz o tej porze?

Jungkook przyłożył dłoń do klatki piersiowej i odetchnął głęboko, uspokajając przyspieszony oddech, nim odpowiedział.

– Byłem w łazience. A ty, Jimin… hyung?

– Nie mogę spać.

I przez chwilę po prostu tak stali, otoczeni ciemnością, ciszą i niezręcznością. Jungkook nie wiedział czy powinien udać się do łóżka, czy zostać z Jiminem. Otworzył usta, ale szybko je zamknął, nie będąc pewnym, czy w ogóle powinien się odzywać. W końcu Jimin wybawił go z tej opresji, ponownie zabierając głos.

– Miałbyś coś przeciwko rozmowie? Chyba, że chcesz iść spać.

Jungkook wahał się przez chwilę, przygryzając przy tym dolną wargę. Z sypialni dobiegło go głośne chrapanie Namjoona oraz ciche mamrotanie Taehyunga. Skinął głową. Nie wiedząc jednak, czy Jimin to dostrzegł, dodał na wszelki wypadek szeptem:

– W porządku.

Po cichu udali się do malutkiego saloniku i ku zdziwieniu samego Jungkooka siedzieli tam do samego wschodu słońca. Choć początkowo nie był przekonany, o czym mógłby rozmawiać z Jiminem, to jego wątpliwości wkrótce się rozwiały. Okazało się, że rozmawianie z nim przychodziło mu z zaskakującą łatwością. Znalezienie wspólnego języka nie zajęło im wiele czasu i w ciągu tych paru godzin niezliczoną ilość razy musieli się nawzajem uciszać, aby śmiechem nie zbudzić pozostałych członków. Może się to wydawać śmieszne, ale to właśnie ta noc była dla Jungkooka przełomowa. Od tej pory późne rozmowy z Jiminem stały się dla niego czymś na porządku dziennym i dzięki nim Jungkook zaczął się otwierać na resztę nowych przyjaciół. Wystarczyło kilka dni, by wreszcie przestał się krępować i zaczął przy nich jeść posiłki. Z czasem zdał sobie sprawę, że ta noc stanowiła tylko jedną pozycję na długiej liście rzeczy, za które był wdzięczny Jiminowi.
______________________________

Wiecie, że to już 200 post na tym blogu? Gdyby było was tutaj troszeczkę więcej, to mogłabym z tej okazji zorganizować jakiś mały event, ale cóż... Może uda się to zrobić przy następnej takiej ładnej liczbie?
W każdym razie, następny rozdział WDTA pojawi się 190127. Do tego czasu trzymajcie się ciepło~!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz