Ariana | Blogger | X X

wtorek, 20 sierpnia 2019

Violet Evergarden

Czyli historia piszącej lalki

Violet Evergarden jest tytułem, na który często natykałam się w internecie. W dodatku wypowiedzi widzów na jego temat praktycznie zawsze były pozytywne. Dlatego postanowiłam przekonać się na własne oczy, w czym rzecz.

Tytuł: ヴァイオレット・エヴァーガーデン / Violet Evergarden
Liczba odcinków: 13 + odcinek specjalny
Premiera: zima 2018
Studio: Kyoto Animation
Pierwowzór: light novel (Violet Evergarden)
Gatunek: dramat, fantasy, okruchy życia
Kategoria wiekowa: 13+
Zapowiedź:



Opis: Wojna dobiegła końca, jednocześnie odbierając młodej Violet cel w życiu, ręce, a także bliską osobę. Zagubiona w świecie, w którym nie musi już walczyć na froncie ani wypełniać rozkazów, dziewczyna podejmuje się pracy "Samozapamiętującej Lalki", bo ma nadzieję, że dzięki temu uda jej się zrozumieć ostatnie słowa, jakie wypowiedział do niej jej major — słowa "kocham cię".


Muszę przyznać, że po obejrzeniu kilku pierwszych odcinków Violet nie rozumiałam za bardzo, dlaczego ludzie tak bardzo zachwycali się tym anime. Ale oczywiście oglądałam dalej. Po obejrzeniu całości mogę zgodzić się z tym, że ten tytuł jest dobry. Jednak czy  a ż  t a k  dobry? Zacznijmy od początku.

Tytułową Violet poznajemy w szpitalu, pod koniec hospitalizacji spowodowanej ranami odniesionymi przez nią w trakcie wojny. Jej początkowe zachowanie, protezy obu rąk oraz fakt, że została nazwana "bronią" nasunęły mi przypuszczenie, że jest czymś w rodzaju androida. Jak się jednakże okazało, nie w tym rzecz. Co wiemy o naszej głównej bohaterce? Nie znamy jej pochodzenia ani nawet wieku — choć kilka postaci nazwało ją "dzieckiem". Nie jest również jasny powód, dlaczego określano ją mianem "broni" lub "narzędzia wojny". Wiadomo tylko, że została znaleziona przez Dietfrieda i że już wtedy była "zdolna tylko do zabijania". Ale dlaczego? Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Można jedynie przypuszczać, że Violet była dzikim dzieckiem. I tyle. Żadnych konkretnych informacji.



Jedno jest pewne — na początku historii Violet nie jest przystosowana do życia w społeczeństwie. Nie rozumie ludzkich emocji ani uczuć, wypowiedzi innych traktuje dosłownie (i często jako rozkazy), ma problem z najprostszymi czynnościami oraz zachowaniem się w towarzystwie. Znalazła się jednak pewna miła kobieta, która zgodziła się zostać jej prawną opiekunką. Tylko że — choć Violet przyjęła jej nazwisko i dumnie się nim przedstawiała przy każdej okazji — sama kobieta pojawiła się w serii zaledwie bodajże dwa razy.

Podczas oglądania Violet ma się wrażenie, że tak naprawdę opiekunem bohaterki jest Hodgins (z czasem zaczyna ją z nim łączyć relacja przypominająca tę ojca i córki) — to on odbiera ją ze szpitala, to on najbardziej wydaje się o nią martwić. I to u niego pracuje — najpierw tylko pomaga przy pracach przeznaczonych typowo dla listonoszy. Z czasem jednak jej zainteresowanie wzbudzają tzw. Samozapamiętujące Lalki, czyli powód i główna oś działania całej firmy. Są to kobiety, które na życzenia klientów piszą listy przekazujące adresatom uczucia i myśli nadawców. Violet decyduje się sama zostać Lalką, bo myśli, że dzięki temu uda jej się zrozumieć ostatnie słowa, jakie usłyszała od swojego majora.

Sęk w tym, że o ile z samym pisaniem, pomimo protez, Violet radzi sobie wręcz doskonale, o tyle z odpowiednim doborem słów ma już nie lada problem. Jej pierwsze próby przypominają bardziej wojskowe raporty niż osobiste listy. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względu na fakt, że tyle czasu spędziła w wojsku i była przystosowana niemal wyłącznie do takiej formy przekazywania informacji. Zdziwiło mnie jednak to, że z odcinka na odcinek czy też raczej z listu na list (pomimo ciągłego problemu z rozumieniem ludzkich uczuć) jej zdolności zaskakująco się poprawiły, a sama Violet w błyskawicznym tempie stała się niesamowicie popularną i rozchwytywaną Lalką. Moim zdaniem taki oszałamiający rozwój powinien zająć jej trochę więcej czasu.



Wróćmy teraz na chwilę do samego świata przedstawionego. Jego kreacja jest ciekawa — czerpiąc z różnych rzeczywistych kultur, twórcy wykreowali zupełnie nowy, fikcyjny świat. Czarujący efekt wzmacnia jeszcze cudowna animacja studia Kyoto Animation — mnie szczególnie urzekły krajobrazy, a także animacja wody, nieba, ognia czy oczu (pod spodem umieszczam kilka przykładów).






Minusem jest tu tylko (podobnie jak w przypadku głównej bohaterki) niewielka ilość informacji na temat owego świata, jaka zostaje udostępniona widzom. Wiadomo, że była tam jakaś wielka wojna, w której uczestniczyła Violet, ale nie wiadomo, o co tak konkretnie w niej chodziło. Wiadomo, że są jakieś królestwa, ale dotyczące ich szczegóły również nie są nam znane. Może informacje te nie były wyjątkowo ważne dla samej fabuły, lecz z pewnością ich znajomość nikomu by nie zaszkodziła. A już w szczególności więcej uwagi można byłoby poświęcić tematowi wojny oraz losów Violet w wojsku, żeby można było lepiej ją zrozumieć.

Anime Violet Evergarden na oficjalnych stronach (takich jak My Anime List czy Netflix) zostało przypisane do gatunku fantasy. Jest to jednak mylące. Bo jeśli mam być szczera, to podczas oglądania nie natknęłam się na żadne elementy fantastyczne. Brak tu nadnaturalnych istot, zjawisk czy magii samej w sobie. Chyba, że coś przeoczyłam lub też nie wszystko zostało nam ujawnione. Ot zagwozdka.

To, co jednak z pewnością trzeba tej serii przyznać to fakt, że chwyta za serce (i gardło) i bezlitośnie wyciska łzy z oczu (szczególnie podczas kilku ostatnich odcinków, przynajmniej w moim przypadku). Opowieść ta jest na swój sposób piękna i poruszająca. Wraz z Violet poszukującą znaczenia słów "kocham cię" poznajemy różne rodzaje miłości przedstawione w losach jej różnorodnych klientów — miłość siostry do brata — jedynego członka rodziny, jaki jej pozostał, miłość oraz troskę, jaką chorująca matka darzy swoją małą córeczkę i jej przyszłość, miłość umierającego żołnierza do swojej rodziny oraz przyjaciółki, a także — miłość majora Gilberta do samej Violet. W praktycznie każdej przedstawionej historii dużą rolę odegrała Violet oraz jej listy. I choć mogłoby się wydawać niedorzeczne, że epistolografia została tu potraktowana jako cudowny środek rozwiązujący wszystkie problemy, to czy w rzeczywistości trochę tak nie jest, że przelanie własnych uczuć na papier lub opowiedzenie o nich komuś ułatwia nam zmierzenie się z nimi? A o to własnie chodzi w Violet Evergarden — o poznanie i zrozumienie ludzkich uczuć. Ale nie tylko. Bo dzięki temu, Violet zagląda również w głąb samej siebie i odkrywa sens własnego istnienia. Jest to więc również opowieść o dojrzewaniu, o osobistym rozwoju, o godzeniu się z losem.

Strona muzyczna w tym przypadku nieszczególnie mnie urzekła. Wyjątek stanowi tu opening — Sincerely w wykonaniu TRUE. Zarówno jego brzmienie, jak i słowa uważam za piękne.



Violet Evergarden to naprawdę dobre anime (i dobry wyciskacz łez). Nie nazwałabym go jednak arcydziełem. Myślę, że warto pozwolić mu się skusić i — chociaż pierwsze odcinki mogą komuś, podobnie jak mi, sprawić zawód — obejrzeć je do końca. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Z pewnością również obejrzę nadchodzące filmy opowiadające o dalszych losach Violet.

Jeśli macie własne przemyślenia na temat VE, to możecie oczywiście podzielić się nimi w komentarzach. A tymczasem pozdrawiam wszystkich i do następnego postu! ♥


3 komentarze:

  1. Witam Karolino!
    Pamiętam jak ukazał się zwiastun "Violet Evergarden". Każdy fan anime nie posiadał się ze szczęścia i czekał z niecierpliwością na odcinek premierowy. Nie dziwię się. Sama grafika i tła cieszą oczy, a zapowiedź interesuje. Kiedyś sama planuję sięgnąć po ten tytuł. Znając twórców nie podali żadnych informacji na temat nowego świata ani bohaterki po to aby zachęcić fanów do kupienia mangi albo w mandze nie było o tym żadnych informacji. Może to, że Violet jest bezuczuciową lalką jest samym w sobie fantastyką?(Czy ona jest człowiekiem? Sama już nie wiem). Opening bardzo przypadł mi go gustu ♥
    Do następnego postu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Tak dla sprostowania: anime to jest ekranizacją light noveli, a nie mangi. Czy są tam te informacje — tego nie wiem, nie czytałam oryginału i na razie nie planuję tego robić.
      Do następnego~!

      Usuń
  2. Hejka!
    Ogólnie niedawno obejrzałam te anime, i jak dla mnie jest bardzo dobre. I co do świata przedstawionego, w filmie 1h i movie 2020 było powiedziane 3 bądź 4 lata po zakończeniu wojny, i były tam ułamki części jak budują w mieście w którym Violet Evergarden pracuje, Wieżę Eiffla, więc mamy już świat przedstawiony, bo pokazuje że to jest Francja ^^
    A tam gdzie pracuje znajduje się Paryż :3

    Ogólnie anime same w sobie mnie urzekło, i bardzo płakałam na tym anime.. Movie 2020 najbardziej mnie wzruszyło ^^

    OdpowiedzUsuń