Czyli o pewnej eks-arystokratce
Doskonale znam to powiedzenie, że nie należy oceniać książki po okładce, ale gdy zobaczyłam t ę okładkę, to zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jak może pamiętacie z tego postu, po przeczytaniu Zatracenia tegoż samego autora byłam bardzo zadowolona. Z tego właśnie powodu, idąc za ciosem, postanowiłam zakupić również to przepiękne wydanie Zmierzchu. A skoro już je przeczytałam, to chyba nie zaszkodzi podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na jego temat.
To zmierzch życia, zmierzch sztuki. Zmierzch ludzkości.*
Zmierzch (Shayou) to wydana w 1947 roku powieść jednego z najsłynniejszych i najważniejszych dwudziestowiecznych pisarzy japońskich — Osamu Dazaia (właśc. Shuujiego Tsushimy) — żyjącego w latach 1909–1948. Autor ten znany jest m.in. z tego, że jego historie nasączone są tematami, które zaczerpnął z własnego życia — mamy więc w nich do czynienia z uzależnieniami od różnych używek, bujnym życiem miłosnym, zagubieniem w życiu, artystycznymi duszami, a także próbami samobójczymi. Do historii przeszedł jako swego rodzaju buntownik, jednocześnie takich samych cech użyczając swoim bohaterom. Do dziś jest ceniony w samej Japonii, ale także poza nią — m.in. w Polsce, gdzie ukazały się dwie jego powieści — omawiane już przeze mnie Zatracenie oraz Zmierzch, a także kilka opowiadań. Niestety jest to niewielka część dorobku znakomitego pisarza, na który składają się również dramaty i dzienniki. O jego popularności świadczą też ciągle powstające kolejne adaptacje (w postaci filmów, anime czy mang) jego dzieł, głównie Zatracenia.
Bohaterką Zmierzchu jest Kazuko — młoda kobieta z (byłej) arystokratycznej rodziny — która po przeprowadzce z Tokio na wieś musi jednocześnie opiekować się podupadającą na zdrowiu matką, oczekiwać na powrót brata z wojny oraz próbować odnaleźć się w nowym świecie. W świecie, w którym arystokracja straciła nagle na całym swoim znaczeniu.
Akcja powieści rozgrywa się w 1946 roku, w czasie trudnym dla japońskiego społeczeństwa ze względu na przemiany zachodzące w nim po przegranej wojnie. Niemal z dnia na dzień sytuacja Japończyków zmieniła się o 180 stopni i nie każdy w tych nowych warunkach potrafił się odnaleźć. Niektórzy popadali w otępienie, inni kompletnie się staczali, a jeszcze inni decydowali się na bunt. Ostatnią z tych postaw dostrzegamy w zachowaniu głównej bohaterki Zmierzchu.
To, co bardzo lubię w prozie Dazaia, to jego sposób przedstawiania psychiki bohaterów. Nie upiększa jej, lecz pokazuje wprost taką, jaka jest. Ich myśli bądź czyny są niewłaściwe? Niemoralne? Szokujące? Tak, i co z tego? Nie tłumaczy ich. Są jacy są i reagują w taki, a nie inny sposób. Jest to na tyle prawdziwe, że można zrozumieć, dlaczego Japończycy (i nie tylko) tak często sięgają po utwory Dazaia i dlaczego jego bohaterom przypisuje się moc wzbudzania w czytelnikach empatii. Skoro ja jako Polka jestem w stanie to, przynajmniej w pewnej części, wyczuć, to zastanawiam się, jak mocno musi to oddziaływać na samych Japończyków.
Akcja powieści rozgrywa się w 1946 roku, w czasie trudnym dla japońskiego społeczeństwa ze względu na przemiany zachodzące w nim po przegranej wojnie. Niemal z dnia na dzień sytuacja Japończyków zmieniła się o 180 stopni i nie każdy w tych nowych warunkach potrafił się odnaleźć. Niektórzy popadali w otępienie, inni kompletnie się staczali, a jeszcze inni decydowali się na bunt. Ostatnią z tych postaw dostrzegamy w zachowaniu głównej bohaterki Zmierzchu.
Chcę wierzyć, że człowiek urodził się dla miłości i rewolucji.
Powyższe słowa zostały wypowiedziane właśnie przez Kazuko, która zdecydowała się na swoją własną, osobistą rewolucję. Przeciwko czemu się buntowała? Między innymi przeciwko regułom, jakie jej życiu — życiu japońskich kobiet — narzucał podręcznik etykiety Wyższa nauka dla kobiet. Według niego kobiety miały przez całe swoje życie podlegać mężczyznom i być im posłuszne — ojcu, mężowi, synowi, bratu czy wujowi. Kazuko nie ma zamiaru do nikogo należeć. Dlatego najpierw rozwodzi się ze swoim mężem, potem odmawia wyjścia za mąż, kiedy sytuacja finansowa jej rodziny się pogarsza, a wreszcie pragnie urodzić nieślubne dziecko swojego ukochanego (i żonatego!) mężczyzny. W przeciwieństwie do innych bohaterów Dazaia (chociażby Uehary i Naojiego ze Zmierzchu właśnie czy Yozo z Zatracenia) nie poddaje się, nie popada w dekadentyzm. Ona buntuje się, by mimo wszystko żyć. I to w dodatku na własnych zasadach.
To, co bardzo lubię w prozie Dazaia, to jego sposób przedstawiania psychiki bohaterów. Nie upiększa jej, lecz pokazuje wprost taką, jaka jest. Ich myśli bądź czyny są niewłaściwe? Niemoralne? Szokujące? Tak, i co z tego? Nie tłumaczy ich. Są jacy są i reagują w taki, a nie inny sposób. Jest to na tyle prawdziwe, że można zrozumieć, dlaczego Japończycy (i nie tylko) tak często sięgają po utwory Dazaia i dlaczego jego bohaterom przypisuje się moc wzbudzania w czytelnikach empatii. Skoro ja jako Polka jestem w stanie to, przynajmniej w pewnej części, wyczuć, to zastanawiam się, jak mocno musi to oddziaływać na samych Japończyków.
— Mówią, że ci, którzy lubią letnie kwiaty, umierają latem.
[...]
[...]
— Najbardziej lubię róże, tyle że one kwitną przez cztery pory roku. Zastanawiam się, czy ludzie, którzy lubią róże, muszą umierać po czterykroć? Raz wiosną, raz latem, raz jesienią i raz zimą.
Zmierzch podobnie jak Zatracenie jest powieścią bardzo krótką — łącznie ze wstępem (w najnowszym wydaniu) liczy sobie około 150 stron. A jednak mimo tego Dazaiowi udało się przepełnić ją emocjami, głównie negatywnymi. Kolejne strony tej cienkiej książki przesycone są również śmiercią, cierpieniem, desperacją i poczuciem beznadziei. Choć zakończenie Zmierzchu jest otwarte, to nie miałam wrażenia, że czegoś mu brakuje. Nie. Na tych stu kilkudziesięciu stronach japoński pisarz przekazał kompletną historię obfitującą w uczucia, emocje i przesłania. Po raz kolejny udowodnił, że w prozie liczy się jakość, a nie ilość. I za to bardzo go szanuję, gdyż sama wyznaję podobną zasadę. Jeśli czytaliście jakieś moje prace, to zauważycie pewnie, że nie są one powalająco długie. Oczywiście nawet nie próbuję porównywać się tutaj do tak znakomitego pisarza. Biorę go sobie raczej za wzór — chciałabym kiedyś posiąść podobny dar poruszania czytelnika, niezależnie od długości danego tekstu.
Także język powieści i jej przekładu zasługuje na pochwałę — Zmierzch czyta się przyjemnie i łatwo. Tekst nie zawiera zbędnych udziwnień i ozdobników, które zakłócałyby odbiór. Dzięki temu na plan pierwszy wysuwa się nam sama treść, która jest w końcu najważniejsza. Co jakiś czas można natknąć się również na pewne fragmenty, przy których chyba nie sposób nie zatrzymać się chociaż na chwilę i nie zastanowić się nad ich znaczeniem. Kilka cytatów spośród tych, które szczególnie przykuły moją uwagę, umieściłam w tej recenzji. Na zakończenie dodam jeszcze jeden.
Człowiek pyszni się, że jest panem wszystkich stworzeń, ale przecież w swej istocie nie różni się chyba od innych istnień. Choć nie, jednak różni się jedną rzeczą. Wiesz, czym, Mamo? Inne istoty absolutnie tego nie mają, tylko człowiek. Jest to posiadanie tajemnic.
Czy polecam tę powieść? Jeżeli tylko nie przeszkadza Wam "mrok" Dazaia, to jak najbardziej tak.
__________________
*wszystkie cytaty pochodzą z: O. Dazai, Zmierzch, przeł. M. Melanowicz, Warszawa 2019.
__________________
*wszystkie cytaty pochodzą z: O. Dazai, Zmierzch, przeł. M. Melanowicz, Warszawa 2019.
Witam Karolino!
OdpowiedzUsuńWybacz, że się długo nie odzywałam. Zauważyłam, że rozpoczęłaś już serię "Stray Souls", lecz na razie nie będę jej czytać bo naprawdę nie dam rady. Druga klasa szkoły średniej to nie zabawa i jeśli chcę zdać maturę to muszę się uczyć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Ale podjęłam jedną decyzję, że chociaż tu na blogu będę aktywna i będę cię wspierać.
Mam nadzieję, że u ciebie jest jak najbardziej w porządku! Post był super i bardzo miło mi się go czytało!♥.♥ Każdy człowiek na swój własny sposób chce zbuntować się przeciwko regułom i zasadom świata, próbuje być wolnym, lecz jest to przegrane starcie. Prawa, które panują nie da się tak łatwo i szybko zmienić. Trzeba się do nich dostosować albo zostaniesz wyrzutkiem. Zagłębianie się w psychikę głównych bohaterów jest jak najbardziej interesujące. Jestem w szoku O.O To jest naprawdę krótka powieść, ale tak jak podkreśliłaś liczy się jakość nie ilość. Wierzę, że uda Ci się być tak świetnym pisarzem jak Dazai! Życzę Ci tego
Na koniec życzę Ci jeszcze wielu sił w roku studenckim, przede wszystkim weny i zdrówka!
Pozdrawiam!
P.S. Za niedługo zostawię ślad w poście "Given" :D
Cześć!
UsuńRozumiem, że chcesz skupić się na nauce i życzę Ci w tym powodzenia! Mam jednak nadzieję, że prędzej czy później znajdziesz trochę wolnego czasu na przeczytanie "Stray Souls" czy też innych moich tekstów ;3 I oczywiście bardzo dziękuję za Twoje wsparcie, to wiele dla mnie znaczy.
Jeśli miałabym się wypowiedzieć na poruszony przez Ciebie temat buntu, to według mnie ma on sens i uważam, że warto walczyć o swoje. W końcu bez działania nie dojdzie do żadnych zmian.
Dziękuję za wiarę we mnie i wszystkie te życzenia :D Mam nadzieję, że Ty również przetrwasz ten rok bez większych problemów, z dopisującym zdrowiem i choć odrobiną wolnego czasu.
Czekam na Twój następny komentarz!