Czyli jak zostać seksowną potrawką*
Kiedy anime to ukazało się w jesiennym sezonie 2016 roku, zrobiło niemałą furorę. Był to bowiem (o ile się nie mylę) pierwszy tytuł poświęcony łyżwiarstwu figurowemu, który dodatkowo zaoferował publiczności coś, na co przynajmniej jej część czekała z niecierpliwością — relację między głównymi bohaterami będącą czymś więcej niż przyjaźnią. Z ciekawości obejrzałam wtedy dwa pierwsze odcinki, ale… na tym stanęło. W tym roku postanowiłam jednak dać YOI drugą szansę. I tak oto po obejrzeniu całości na nowo, postanowiłam podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami.
Tytuł: Yuri on Ice/ユーリ!!! on ICE
Liczba odcinków: 12
Premiera: jesień 2016
Studio: MAPPA
Gatunek: komedia, sport
Ograniczenie wiekowe: 13+
Zapowiedź:
Opis: Yuuri Katsuki, obiecujący japoński łyżwiarz, po druzgocącej porażce poniesionej w trakcie finału Grand Prix powraca do rodzinnego domu, by przemyśleć swoją przyszłość. Pewnego razu wbrew jego woli do internetu trafia nagranie z treningu, na którym wykonał układ taneczny swojego idola, pięciokrotnego mistrza świata — Victora Nikiforova. Filmik w błyskawicznym tempie podbija internet i tym samym dociera do samego Victora. Wkrótce idol Yuuriego przybywa do niego osobiście z propozycją zostania jego nowym trenerem. To motywuje młodego Japończyka na tyle, że postanawia na nowo przyłożyć się do łyżwiarstwa. Sprawy jednak nieco się komplikują, kiedy do akcji wkracza Jurij Plisecki — wschodząca gwiazda Rosji, gotowa pokonać Yuuriego w walce o złoto oraz o mentorstwo Victora.
Zacznijmy od plusów YOI.
Muszę przyznać, że za drugim razem oglądało mi się je naprawdę przyjemnie i dosyć szybko. Nie bez powodu anime to zaliczane jest do gatunku komedii — rzeczywiście nie brakowało w nim scen, przy których można było się pośmiać. Zabawnych sytuacji czy dialogów było pod dostatkiem.
Kolejną pozytywną stroną Yuri jest ładna animacja (chociaż odniosłam wrażenie, że czasami traciła na jakości podczas występów) oraz równie ładny soundtrack. Szczególnie do gustu przypadł mi opening serii, czyli History Maker w wykonaniu Deana Fujioki. Co początkowo mnie zaskoczyło — tekst tej piosenki jest w całości w języku angielskim.
Jak już jesteśmy przy openingu, to wspomnę, że ending również jest niczego sobie. W szczególności podoba mi się to, że pojawiają się w nim instagramowe posty bohaterów.
Jeśli mowa o bohaterach — na pochwałę zasługuje to, że w YOI mamy do czynienia z reprezentantami licznych krajów. Poza Japonią i Rosją pojawiają się tam zawodnicy z Tajlandii, Kazachstanu, Korei, Włoch, Chin, Czech czy Szwajcarii.
Podczas wymieniania plusów tego tytułu, nie mogłabym nie wspomnieć o obsadzie. Głosów bohaterom użyczyli bowiem tacy aktorzy, jak: Junichi Suwabe, Kouki Uchiyama, Toshiyuki Toyonaga, Kensho Ono, Yoshimasa Hosoya czy Mamoru Miyano. Jako że lubię każdego z wymienionych tu panów, to naprawdę ucieszyłam się, mogąc po raz kolejny słuchać ich głosów zebranych w jednym miejscu.
Jeszcze jednym pozytywem Yuri on Ice jest fakt, że dzięki niemu można dowiedzieć się co nieco na temat łyżwiarstwa i może nawet zainteresować się tym sportem. Gdyby nie fakt, że łyżwy na moich nogach znalazły się może ze dwa razy w życiu i nie mam z nimi zbyt pozytywnych wspomnień, to pewnie już dawno pognałabym na najbliższe lodowisko, żeby pojeździć do utworów wykorzystanych w YOI. No cóż... pozostaje mi co najwyżej wypróbować to na łyżworolkach, kiedy na zewnątrz wystarczająco się już ociepli.
A teraz ostatni, ale nie mniej ważny (według mnie) plus YOI, czyli... postać Jurija Pliseckiego! Panie i panowie, poznajcie proszę piętnastoletniego reprezentanta Rosji, głównego rywala Yuuriego oraz mojego ulubieńca wśród bohaterów Yuri on Ice w jednej osobie!
Niestety rzadko uśmiechał się tak ładnie, jak na powyższym gifie... Ale wracając do tematu. Jurij jest jedną z najlepiej przedstawionych postaci (i jedną z najfajniejszych, jeśli o mnie chodzi). Był źródłem wielu komicznych sytuacji i odegrał w całym anime dość ważną rolę, wpływając też na pozostałe postacie. Moja znajoma, która oglądała Yuri stwierdziła, że jesteśmy do siebie podobni... Może od razu pospieszę więc z wyjaśnieniami, że podobieństwa nie dotyczą wyglądu, nie jestem również tak agresywna jak Jurij XD Mogę za to przyznać, że między zawartością jego oraz mojej szafy panuje wręcz przerażająca zgodność. Nie żartuję — mogłabym bez większych problemów odwzorować przynajmniej niektóre jego stroje.
Pozwolę sobie teraz przejść do minusów YOI.
Po pierwsze, jako fanka takich sportówek, jak Free!, Haikyuu!! oraz Kuroko no Basket poczułam się zawiedziona. Według mnie, za mało czasu zostało tu poświęcone rozwojowi Yuuriego jako sportowca. Zdaję sobie sprawę, że ostateczne występy były ważne, ale doprowadzenie do tego, że cały odcinek składał się praktycznie tylko z nich nie było zbyt dobrym posunięciem. Przydałoby się pokazać trochę więcej tego, jak Yuuri przygotowywał się do zawodów, jak doskonalił swoje umiejętności, jak się zmieniał. Z tym bezpośrednio łączy się kolejny minus.
Po drugie zatem, za mało uwagi poświęcono właśnie Yuuriemu oraz jego psychice. Od początku wiadomo, że miał on pewne problemy o podłożu psychicznym, które sprawiły, że jego kariera zaczęła zmierzać w takim, a nie innym kierunku. Logiczne zdawałoby się, że potrzebowałby zatem czasu i wsparcia, żeby sobie z nimi poradzić. Tych dwóch elementów zabrakło. Jego napady lęku oraz stresu przewijają się przez całą fabułę, ale miałam wrażenie, że zostały potraktowane przez twórców trochę... po macoszemu. Yuuri nie mógł też za bardzo liczyć na wsparcie innych — Victor, przykładowo, sam nie wiedział, co powinien zrobić, żeby mu pomóc. Nie można go tu jednak za bardzo obwiniać, bo w końcu nie miał doświadczenia w byciu trenerem. W każdym razie, liczyłam na to, że wewnętrzna walka Yuuriego zostanie lepiej ukazana.
Po trzecie, zbyt mało czasu (tak, wiem, uczepiłam się tego biednego czasu) poświęcono relacji Yuuriego i Victora. Większość widzów Yuri on Ice odbiera ich jako oficjalną parę kochanków. Tylko że... na różnych stronach z anime YOI nie jest zaklasyfikowane jako romans, to raz. A dwa — według mnie ich relacja jest po prostu strasznie niejasna i niedookreślona. Okej, pojawia się całkiem sporo wypowiedzi czy scen, które sugerują, że jest między nimi coś więcej niż zwykła więź łącząca trenera i zawodnika (z tego, co wyczytałam w internecie wynika, że niektóre sceny miały być jeszcze bardziej romantyczne). Problem tkwi jednak w tym, że przez 12 odcinków oni sami ani razu nie określili wprost swoich relacji, ani razu nie padło wyznanie miłości, ani razu oficjalnie nie potwierdzili tego, co ich łączy. Wprost przeciwnie — Yuuriemu zdarzało się wręcz powtarzać "to nie tak". A więc jak, Yuuri?
Podsumowując, moim zdaniem sytuacja z YOI wygląda trochę tak, jakby autorka nie potrafiła się zdecydować, czy woli poprowadzić swoje dzieło bardziej w stronę romansu czy może raczej w stronę sportu. Ostatecznie wymieszała więc odrobinę tego i tamtego, co dało nie do końca satysfakcjonujący rezultat. Myślę, że seria mogłaby naprawdę na tym zyskać, gdyby skupiła się tylko na jednym z tych aspektów. Bo potencjał był i wielka szkoda, że nie został w pełni wykorzystany. Dlatego uważam, że anime było dobre, lecz nie wybitne.
Teraz pozostaje mi czekać na nadchodzący film Yuri on Ice The Movie: Ice Adolescence. Mam nadzieję, że tym razem twórcy skupią się na jednym wątku (ewentualnie na kilku), który za to przedstawią w pełnej okazałości, przykładając się do tego, żeby uczynić zadość drzemiącemu w YOI potencjałowi.
Do następnego postu~
Dasvidaniya
_____________________________
*nawiązanie do słów samego Yuuriego oraz jego miłości do japońskiej potrawy zwanej katsudon
Przyjemna i szczera... Analiza? Krytyka? Nie jestem pewna jakie słowo jest tu właściwe. Ale no, podoba mi się to jak wszystko opisałaś. Zaproponowałam Ci je bo wiesz, jak je uwielbiam, ale dzięki temu postowi zauważyłam kilka nowych rzeczy. Prócz ich związku, jak rozmawiałyśmy, dopiero teraz zauważyłam fakt, że psychika Yuriego nie została za dobrze opisana. Gdzieś mi to totalnie umknęło w trakcie oglądania, a jednak to był ważny punkt fabularny. Chyba przez Ciebie obejrzę całość jeszcze raz jak będę miała czas. A teraz idę szukać innych podobnych tekstów :*
OdpowiedzUsuńP.S. Tak, wyglądasz jak nasz słodki Jurij
Wydaje mi się, że najtrafniejszym określeniem byłoby tu słowo "recenzja". Cieszę się, że zwróciłam Twoją uwagę na pewne aspekty tego anime. Ponowne obejrzenie może być w sumie dobrym pomysłem — przynajmniej odświeżysz sobie pamięć przed wyjściem filmu :D
UsuńP.S. Potraktuję to jako komplement.
Hej Karola!
OdpowiedzUsuńJak się czujesz? Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Yuri on Ice... to anime naprawdę zrobiło furorę, ale nie zanosi się abym je obejrzała. A bardzo lubię sportówki (choć mało ich obejrzałam). Jedynym czynnikiem, którego nie toleruję jest tematyka- a mianowicie "yaoi" bo jeśli mam być szczera to raczej nie przekonam się do par homoseksualnych. Choć koleżanka powiedziała mi, że nie jest to tak namacalna więź pomiędzy bohaterami, lecz nie dam temu szansy.Czasami trzeba się trzymać swoich zasad. Choć nie przeczę jak obejrzałam zwiastun zrobiło to na mnie niemałe wrażenie. Ogólnie to na początku nie ogarnęłam skrótu "YOI"... Pomyślałam, że takim skrótem opisujesz "yaoi" i taka myśl, że jeszcze zapodziała "a"? Czytam kolejne zdanie znowu to samo, ale potem dostałam olśnienia, że jest to skrót od Yuri on Ice... Jeden wielki ze mnie nie ogar xD Opening anime jest naprawdę świetny <3 Polska wersja także bardzo mi się podoba. Ja uważam, że mam dwie lewe nogi i nie nadaję się na jazdę rolkami, a nawet jakbym chciała to nie mam do tego odpowiedniej drogi. Może autorka przy postaci Jurgiego(jego stylu ubierania się) wzorowała się na kobiecie? (P.S pewnie wysłała do ciebie szpiega, który przejrzał całą twoją szafę, dlatego jesteście tak podobni xD) Niestety nie jest nam dane podyskutować na ten temat, bo jak wcześniej wspomniałam nie oglądałam YOI. Cały post świetny i czytało się go z przyjemnością. To już chyba tyle z mojej strony.
Całuski :*
Hej, Katarzyno!
UsuńU mnie wszystko w porządku, miło, że pytasz~. Mam nadzieję, że Ty również masz się dobrze. A przechodząc do tematu... Pozwolę sobie tylko coś zauważyć — "Yuri on Ice" nie można zaliczyć do wspomnianego przez Ciebie gatunku yaoi. Jeśli już, to bardziej pasowałoby tutaj shounen-ai, chociaż nawet z takim stwierdzeniem byłabym ostrożna, ponieważ tak jak wspominałam już o tym w poście — relacje między głównymi bohaterami nie zostały wystarczająco jasno przedstawione. Oczywiście nie mam zamiaru nakłaniać Cię do obejrzenia tego wbrew Twojej woli, chciałam tylko wyjaśnić tę kwestię.
Ja mam akurat to szczęście, że mieszkam w takim miejscu, w którym mogę sobie spokojnie jeździć na rolkach i w sezonie wiosennym oraz letnim chętnie z tego korzystam :D
Nie wiem, czym kierowała się autorka YOI podczas tworzenia postaci Jurija, ale niekoniecznie szukałabym pierwowzoru wśród kobiet/damskiej mody. Jurij po prostu lubi ubrania czarne oraz takie z nadrukami z dzikimi kotami (zresztą, wystarczy, że spojrzysz na umieszczony w poście gif), czyli tak jak ja.
Cieszę się, że mimo wszystko post przypadł Ci do gustu ^^
Pozdrawiam~!
P.S. Z tym "YOI" to może być też moja wina, bo lubię tworzyć sobie różne skróty, a ludzie nie zawsze rozumieją, o co mi chodzi XD