Druga szansa
Od rozpoczęcia mojej kary minęło kilka dni
wypełnionych kolejnymi zadaniami, które musiałam wykonywać dla Agencji. Moje
działania wciąż były nadzorowane przez jej pracowników, choć nie wszystkie z
nich pasowały do pracy informatora, momentami miałam wręcz wrażenie, że pełnię
raczej rolę ich dziewczyny na posyłki. Mimo że od początku spodziewałam się
czegoś właśnie w tym stylu, to i tak niemiłosiernie mnie to irytowało.
Najważniejszy był jednak fakt, że przez wszystkie te dni udawało mi się unikać
Osamu Dazaia, na którego nie chciałam natknąć się z dwóch powodów. Po pierwsze,
nie wiedziałam, jak stawić mu czoła po tym wszystkim, co się wydarzyło. Po
drugie, tak czy siak nie chciałam mieć z nim nic wspólnego; nasłuchałam się na
jego temat wystarczająco dużo, by woleć trzymać się od niego z daleka. I jak na
razie wychodziło mi to zadziwiająco łatwo, na co, oczywiście, nie miałam
zamiaru narzekać.