Ostatnia Kwadra
Rozmowa z dziwnym
obcokrajowcem wcale nie była tym momentem, w którym zadecydowałam o swojej
zemście. Pragnienie to zrodziło się we mnie o wiele, wiele wcześniej i latami dojrzewało
w moim wnętrzu. Słowo „zemsta” przez cały ten czas wypełniało moje myśli i
kierowało postępowaniem. W parze z nieustannie pielęgnowaną nienawiścią
towarzyszyły mi na każdym kroku. Były moją siłą i ostatecznym celem. Najistotniejszym
marzeniem, do którego spełnienia zamierzałam doprowadzić za wszelką cenę.
Tamtego dnia zawarłam z
obcokrajowcem pewną niepisaną umowę. Zasady były proste — jego zadanie polegało
na dostarczeniu mi pożądanych informacji i pomocy w opracowaniu planu, a do
mnie należało wykorzystanie tej pomocy w praktyce. Mogło to wyglądać tak, jakby
spadła na mnie cała brudna robota, ale o to właśnie chodziło. Nie chciałam
dopuścić do tego, żeby ktokolwiek inny się tym zajął. To musiałam być ja. W
innym wypadku zemsta by mnie nie usatysfakcjonowała.
Korzyści naszej
współpracy miały być obopólne. Ja w łatwiejszy sposób mogłam dokonać swojej
zemsty, a on — pozbyć się kłopotliwego pionka, jak to sam określił. Nie
wiedziałam, do czego dążył. Nie interesowały mnie jego pobudki. On zresztą
również nie pytał o moje. Liczyło się dla nas tylko to, że pragnęliśmy tego
samego — śmierci pewnego człowieka.