Ariana | Blogger | X X

niedziela, 3 lutego 2019

We don't talk anymore: IV (to do)



[150412, Jungkook]

Kiedy okazało się, że najbliższa sesja zdjęciowa BTS ma się odbyć na plaży, w dormie zespołu zapanowało nagłe ożywienie. Ekscytacja członków zenitu sięgnęła w czasie podróży na miejsce. Perspektywa spędzenia kilku godzin w otoczeniu piasku, wody i skrzeku mew została przez nich wyjątkowo ciepło powitana. Ledwie kierowcy zatrzymali pojazdy na parkingu, a siedmiu młodych mężczyzn wypadło z nich jakby się paliło. Ścigając się ze sobą, pomknęli na plażę, gdzie jak na komendę zatrzymali się i przez chwilę po prostu podziwiali rozciągający się przed nimi widok. Po nasyceniu swoich zmysłów widokiem, zapachem i dźwiękiem morza, rozeszli się, by po swojemu spędzić czas, jaki pozostał im przed przemianą w profesjonalistów.



Jimin i V robili sobie nawzajem zdjęcia. Namjoon brodził przy brzegu w poszukiwaniu morskich żyjątek, z którymi mógłby się zaprzyjaźnić. Suga zniknął gdzieś w poszukiwaniu cienia. Hoseok i Jin ganiali się z kolei tam i z powrotem, a ich wrzaski niosły się po całej plaży.

Uwagę Jungkooka przykuł tymczasem kamienny murek oddzielający plażę od biegnącej obok niej drogi. Trwający właśnie przypływ sprawił, że w niektórych miejscach murek ów bezpośrednio stykał się z morzem. Jungkook wspiął się na niego, rozłożył ramiona na boki i rozpoczął wędrówkę. Idąc, przyglądał się poczynaniom swoich przyjaciół, a także ekipy składającej się z fotografów, stylistów i paru innych pracowników przygotowujących się do przeprowadzenia czekającej ich sesji zdjęciowej.

Po przejściu kilkunastu metrów Jungkook zatrzymał się i zwrócił twarzą w stronę morza. Rozkoszował się ciepłem promieni słonecznych na swojej skórze i charakterystycznym zapachem morskiej wody. Pod jego stopami fale obmywały murek, na którym stał, a ponad nim po błękitnym niebie przemykały mewy, których donośne, przypominające śmiech odgłosy zagłuszały nawet krzyki Jina i Hobiego.

Jungkook uśmiechnął się do siebie. Jako że urodził się w portowym mieście, bardzo lubił takie miejsca. Przypominały mu o domu, rodzinie oraz dzieciństwie, które musiał porzucić, aby spełniać marzenia i znaleźć się tam, gdzie właśnie był. W sensie dosłownym i metaforycznym zarazem.

– Wypatrzyłeś tam coś ciekawego?

Jungkook otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał w dół. O murek obok jego nóg opierał się Yoongi. Wzrok rapera utkwiony był w horyzoncie.

Jeon uśmiechnął się i usiadł, wzruszywszy uprzednio ramionami.

– Niezbyt – odparł, opuszczając nogi. Niewielkie fale rozbijały się teraz tuż pod podeszwami jego butów. Zastanawiał się, jaką temperaturę miała połyskująca w słońcu woda i czy była wystarczająco ciepła, by można było w niej popływać.

– Czasem zastanawiam się…

Jungkook nigdy nie dowiedział się, nad czym Yoongi się zastanawiał. Rozmowę przerwała im bowiem woda, która niespodziewanie ochlapała ich ciała. I nie była to wcale sprawka fal.

Powoli, niczym w zwolnionym tempie, odwrócili głowy, by spiorunować wzrokiem stojącego za nimi Taehyunga. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, a w dłoniach tkwiła pusta już, plastikowa butelka. Yoongi wymamrotał coś pod nosem, ale Jungkook nie był w stanie stwierdzić, czy było to przekleństwo, czy też może uspokajająca mantra. Sam z kolei zmierzył Taehyunga wzrokiem, a jego usta powoli rozciągnęły się w uśmiechu.

– Ty… – wymamrotał. Kącik jego ust drgnął nieznacznie. – Zaraz…

V nie był głupi. Nim Jungkook zdążył dokończyć swoją groźbę, rzucił się biegiem przez plażę.

Jungkook wymienił z Sugą porozumiewawcze spojrzenia, po czym obaj zgodnie puścili się w pogoń. Została ona jednak przerwana parę krzyków, wybuchów śmiechu i gróźb później, kiedy do akcji wkroczyły stylistki, przerażone losem, jaki mógłby spotkać ubrania ich trójki jeszcze przed rozpoczęciem sesji.

Nic straconego. Ledwie padło hasło „na dzisiaj koniec”, a Jungkook, korzystając z elementu zaskoczenia, rzucił się na Taehyunga. Przepychali się, śmiali i łaskotali, póki starszemu nie udało się pociągnąć maknae wprost na piasek. Jungkook leżał przez chwilę pod nim nieruchomo, próbując złapać oddech. Wkrótce jednak niemal całkiem mu go zabrakło, kiedy na Taehyunga wskoczył Jimin. Na nim z kolei wylądował J-Hope, a potem dołączyli pozostali członkowie, tworząc siedmioosobową kanapkę.

I chociaż Jungkook czuł się tak, jakby miał się zaraz udusić pod ciężarem swoich sześciu przyjaciół, chociaż całe jego ciało protestowało, a w kącikach oczu zbierały się łzy wywołane bezgłośnym śmiechem, to był w tamtej chwili bezgranicznie szczęśliwy.

________________________
Następna aktualizacja: 190210


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz